Do gry jest wciągane globalne społeczeństwo.
Globalne lewarowanie.
Niska inflacja, zerowe zyski z lokat.

Efektu tego nie da się przewidzieć, ale już jest na pewno taki, że jego
(Pretchera) prognozy kiedyś odważne, teraz są dla nas poziomami śmiesznymi.
Zamiast zwały w poziomy z lat '60 nastapiły niebotyczne wzrosty.

Jeżeli coś się stanie, to nagle a nie łagodnie w granicach kanałów
trendowych.
Z jakiejś konkretnej, nagłej przyczyny.

Pozdrawiam

Stało się to, co Pretcher prognozował jako przyszłą oznakę totalnej
katastrofy.
Notowania na witrynach sklepowych, we wszystkich gazetach, w budkach
telefonicznych (czyli w telefonach).
U dzieci w komputerach.
To też widać u nas, od pierwszej hossy, zresztą jak na razie oprócz
aktualnej - jedynej.
Nie było już później żadnych hoss i bess, tylko jest cały czas od tamtego
czasu jeden wzrost z lekkimi korektami i szerokim trendem bocznym po
pierwszej dziewiczej hossie.

Do gry jest wciągane globalne społeczeństwo.
Globalne lewarowanie.
Niska inflacja, zerowe zyski z lokat.

Efektu tego nie da się przewidzieć, ale już jest na pewno taki, że jego
(Pretchera) prognozy kiedyś odważne, teraz są dla nas poziomami
śmiesznymi.
Zamiast zwały w poziomy z lat '60 nastapiły niebotyczne wzrosty.

Jeżeli coś się stanie, to nagle a nie łagodnie w granicach kanałów
trendowych.
Z jakiejś konkretnej, nagłej przyczyny.

Pozdrawiam

Świat w czasach Sumerów niewiele róznił się od tegoż w czasach rzymskich a
od niego niewiele różnił się "nasz" w np. XVIII wieku. Wiadomo: brąz,
żelazo, wcześniej koło ale - podobnie. Ale już lata 50-te XIX wieku i
dzisiaj - to przepaść... Nie będę wymieniał tych silników, fal radiowych,
komputerów, satelitów i teleskopu Hubble'a. A jak, w największym
uogólnieniu - może wyglądać świat za 1000 lat? Ciekawe, że przewidywania
przekraczają wyobraźnię w obie strony: nikt nie wpadł 100 lat temu na
komputery i GPS ale pamiętam pewność z lat 60-tych, że na pocz. XXI wieku
będziemy chodzić po Księżycu jak po Rynku Krakowskim... Jak to będzie???
Przyśpieszenie technologii i nauk ścisłych jest niesamowite... A może
jaskinia?...


Mnie osobiście najbardziej ciekawi, co się stanie ze społeczeństwem, bo
postępy nauk technicznych tak naprawdę skraplają się na ludziach.
Wyobrażam sobie, że w 2100 roku może istnieć np. fenomenalna
biotechnologia oparta na nanobotach z komputerami kwantowymi,
likwidująca np. każdego indywidualnego wirusa HIV w ciągu godzinnego
zabiegu itp. cuda. Wyobrażam sobie, że ze względu na jakieś nieznane
rewelacje dotyczące dynamiki czasoprzestrzeni możliwe będzie wysyłanie
przedmiotów na sąsiednie gwiazdy lub do innych galaktyk. Tak dziwnymi
rzeczami nas zaskakiwała cywilizacja techniczna, że doprawdy wolno nam
dać pofolgować wyobraźni. To wszystko jednak tak naprawdę kwestia
marginalna: przeciętny człowiek po prostu pójdzie do lekarza i
potraktuje terapię nanobotami bez zmrużenia oka; przeczyta w gazecie o
"locie" na Andromedę i przejdzie do komiksów.

Najciekawsze z pytań jest właśnie to: co się stanie z człowiekiem?
Obserwujemy postępujące wykorzenianie się sacrum z ludzkiej kultury i
umysłowości; obserwujemy zlewanie się światopoglądów i idei w globalnej
sieci umysłów; obserwujemy zmiany stosunków międzyludzkich, od coraz
większej dowolności form współżycia, przez kontakty na odległość, aż po
możliwość globalnego nagłośnienia najbardziej plugawych ludzkich
występków - spektrum zmian zachodzących dzięki globalnej komunikacji
oraz globalnemu przepływowi idei jest niewyobrażalne. Jestem niemal
pewien, że wpływ internetu - lub jego następców - na kształt
społeczeństwa 2100 roku będzie bardzo duży, jeśli nie decydujący.

Myślę, że - jeśli nie jaskinia - to pewnie globalne społeczeństwo, ale o
strukturze społecznej praktycznie niemożliwej do przewidzenia...
Czytałem ostatnio o tym, że wiele firm zachodnich ma swoje centrale
telefoniczne w Indiach... bo czemu nie? :To moim zdaniem jeden z
typowych symptomów rozpuszczania się granic; facet może dziś pracować w
Indiach dla brytyjskiej firmy eksportującej do Paragwaju, mieć żonę w
Tajlandii i kochankę na Nowej Zelandii, a większość dobrych kumpli w
Estonii. I daję roczną wypłatę, że ta tendencja będzie się pogłębiać, a
nie: powstrzymywać. Co jednak stanie się z rodziną, małżeństwem,
stosunkami sąsiedzkimi, grupami rówieśniczymi, uczuciami, wszelkimi
grupowymi fenomenani społecznymi (tłum, plotka, wstyd itp.)??...

Pozdrawiam,
Lamesz

"SOLO" <so@priv6.onet.plwrote in message

Piszac "nasz zakres" mialem na mysli zakres fal e-m, ktore jestesmy w
stanie
odebrac i zanalizowac. Chyba nikt nie slyszal o np. modulatorze
promieniowania gamma??;). A przeciez nie ma chyba teoretycznej granicy
gornej czestotliwosci?? A poza tym ja wiem, ze pasma nasluchowe byly
wybierane z glowa:-). Zeby tak jeszcze ktos chcial sie posluzyc tym
najprostszym sposobem komunikacji w naszym kierunku i pasmie i w czasie
wykupionym przez naukowcow przy radioteleskopach;)).


Oczywiście potencjalny nadawca mógł wybrać dowolny zakres częstotliwości,
ale zakładamy że miał on na tyle inteligencji i dobrej woli, żeby wybrać
zakres najbardziej odpowiedni dla odbiorcy (czyli dla nas). Z tego co
pamiętam optymalną (z naszego punktu widzenia) długością fali jest 21 cm.
(bardziej szczegółowe informacje na ten temat powinny być gdzieś na stronach
seti).

No, jak na nasze priorytety energetyczno-finansowe, ze tak powiem:-). Ale
tak wlasnie jest.
Ale, ale, sa przeciez PULSARY!!! A gdyby tak ktos zaingerowal w okres albo
natezenie takiej kierunkowej, naturalnej emisji. Moze sterowana przeslona
umieszczona ODPOWIEDNIO daleko od pulsara umieszczona na linii pulsar-MY?
Ciekawe czy ktos wpadl na taki patent??


To chyba kosztowało jeszcze więcej :) Cywilizacja która byłaby w stanie
zrobić coś takiego byłbaby o wiele bardziej zaawansowana od nas i chyba nie
miała by ochoty na komunikacje z takimi "robakami" jak my :)

| SETI faktycznie przypomina szukanie igły w stogu siana, ale mamy do
wyboru
| robić to albo nie robić nic.

Wiec trzeba osluchiwac stale TYLKO najblizsze gwiazdy. Moze
radioteleskopem
rozproszonym w przestrzeni kosmicznej? Wiele malych odbiornikow na orbicie
okoloslonecznej skladajacej sie na gigantyczny radioteleskop o niebanalnej
aperturze?


Ja też uważam że lepiej byłoby wybrać pewną ograniczoną liczbę gwiazd i
dokładnie je przebadać. Co do drugiego pomysłu to też jestem za. Tylko jest
jedno pytanie : Kto za to zapłaci ? SETI odniosło pewien sukces bo korzysta
za darmo z wolnej mocy obliczeniowej komputerów podłączonych do sieci.
Niestety gigantycznego radioteleskopu nie da się zbudować w ten sposób.
(chyba że będą rozsyłać pocztą różne części, a ludzie będą je składać w domu
:)

| Tutaj całkowicie się nie zgodze. W SETI nikt nie szuka spontanicznych
| emisji, bo są one zbyt słabe by przebyć "gwiezdne" odległości.

Moze czas zaczac, opracowujac projekty odpowiednich odbiornikow (np. patrz
akapit wyzej), za pieniadze zaoszczedzone na innych - tradycyjnych
programach SETI.;). Gwiezdne odleglosci w tym przypadku tak do 15-20ly.Nie
dalej, bo po co?


Spontaniczne emisje mogą być o wiele słabsze i posiadają raczej przypadkową
zawartość. Nie twierdzę że nie dałoby się przechwycić i zdekodować takich
transmisji, ale byłoby to o wiele trudniejsze. Dużo łatwiej jest przechwycić
"celową" i ukierunkowaną emisję.

Pewnie że najbardziej opłacałoby się szukać w pobliżu, ale rzadko istnieje
wybór - dane do seti zbierane są przy okazji innych "ważniejszych"
obserwacji (po prostu analizujemy to co mamy, a nie to co chcemy). Jak
zwykle chodzi o koszty.
Pewnym rozwiązaniem byłoby dokładniejsze analizowanie danych z bliższych
gwiazd (i tych wokół których mogły rozwinąć się jakieś cywilizacje).

Wiedza w "dol" powinna byc identyczna lub bardzo zblizona - nieprawdaz??
Fala e-m jest taka sama dla nas jak i dla tamtych nawet gdy potrafia sie
oprocz tego poslugiwac modulowana wiazka neutrin puszczana przez mosty
Einsteina :-).


i dlatego obca cywilizacja wybrałaby raczej pierwszą metodą by nas
powiadomić o swoim istnieniu.
Ja narazie uważam że nikt o nas nie wie albo ci co wiedzą nie mają ochoty na
komunikację z nami. (bardziej realna wydaje mi się ta druga możliwość).
Gdyby jakaś zaawansowana technologicznie cywilizacja chciała się z nami
skontaktować to po prostu przyleciałaby do nas :)

| e-m mają jedną zaletę. Są najprostszą (dla nas jedyną) formą komunikacji
na
| duże odległości. Jeśli ktoś chce powiedzieć "Hej, jestem tu" użyje
| najprostszych możliwych form, tak aby jego komunikat był odebrany (i
| zrozumiany) przez jak największą ilość osób. No chyba że ponad ilość
stawia
| jakość :)

To czego sami tak nie gadamy?? NIe wiemy w ktora strone?? A moze nikt nie
chce dac na to forsy?? Techniczne mozliwosci wszak mamy.


ka$a, ka$a, ka$a.

Nasze wielkie, wspaniałe globalne społeczeństwo z Ameryką na czele, woli
wydawać kasę na zbrojenia i niepotrzebne konflikty. Jesteśmy jeszcze zbyt
prymitywni by poważnie myśleć o takich sprawach.
SETI istnieje tylko dlatego, że jest jeszcze parę osób którym zależy na
mniej przyziemnych sprawach. Mam pewność że gdyby udało się odebrać i
potwierdzić sygnał od obcej cywilizacji ludzkość wkroczyłaby w nową erę.
Byłby to dowód na to że jest coś jeszcze oprócz naszego świata. Pewnie od
razu znalazły by się pieniądze na realizacje "kosmicznych" projektów.

| a tego to nie wiem...

Ktos wie???


a może tu chodzi o położenie radioteleskopów ?

Pozdrawiam. ENTIS