|
Oglądasz wypowiedzi znalezione dla hasła: Gmina Czarna
Temat: Bieszczady na TAK !
Byłem z dziennikarzami przy dostarczaniu danych w Del.KKW!
Starałem się spisać dane.
Ale w tym totalitaryżmie komunistycznym bylo to nie możliwe!
Urzędy Gmin nie były zobowiązane robić zbiorówek!!!!Tak wyjasniali spisujący
dane urzędnicy.Nawet mężowie zaufania nie mogli kontrolować danych, gdyż
komisarz im zabronił zbierania danych z dostarczanych dokumentów!!!
Przez to można by było uniewaznić wybory!Słyszałem spór z komisarzem!
Chcieli opuścić pomieszczenie DKKW, jednak pozostali, choć bez możliwości
wglądu do wszystkich dostarczonych danych z komisji!!!
Nie mogłem tych danych zdobyć bezpośrednio od gmin!!!Ale nie było tam 80%!
Gmina Czarna ok.70%
Ale za to Olszanica miała aż 81%
Tylko z Dydnią (k, Brzozowa)sprawa była ciekawa. Podano mi ustnie, że tylko
48,5% za UE, a póżniej się okazało, że były prawdopodobnie inne dane.Muszą to
sprawdzić.
Szkoda że mężowie zaufania nie mieli dostępu do tych danych.Ale mamy
pałokrację!!!
Przejrzyj resztę wiadomości
Temat: gmina czarna nie jest tak znowu daleko...;)
gmina czarna nie jest tak znowu daleko...;) www.bieszczady.pl/?n=Urzad_w_Czarnej_chcesz_informacji_to_za_nia_plac&newsID=4557
co o tym myślicie?
Przejrzyj resztę wiadomości
Temat: anulowany mandat
anulowany mandat Nie wiedziałem że gmina Czarna to taka potęga gospodarcza, wójt ma
etatowego kierowcę. Nie tak dawno dawałem datki na głodne dzieci w
gminie Czarna. A tak na marginesie: 2 stówy mandatu dla zwykłego
szaraka i 100 dla kierowcy PANA WÓJTA Z CZARNEJ, też mi
sprawiedliwość ... Jak mniemam wykroczenie popełnili obywatele RP w
tym samym miejscu i tym samym czasie i taka gradacja? Wstyd panie
komendancie!!!
Przejrzyj resztę wiadomości
Temat: Referendum w powiecie dębickim...
Referendum w powiecie dębickim... 56,54% ludności uprawnionej do głosowania z powiatu dębickiego wzięło udział
w referendum w sprawie przystąpienia Polski do UE.
Frekwencja w poszczególnych gminach:
- miasto Dębica 62,46%
- gmina Brzostek 49,15%
- gmina Czarna 55,68%
- gmina Dębica 55,19%
- gmina Jodłowa 40,31%
- gmina Pilzno 55,06%
- gmina Żyraków 53,03%
TAK powiedziało ponad 70% głosujących.
Przejrzyj resztę wiadomości
Temat: Poslanka Marysia z Samoobrony
Poslanka Marysia z Samoobrony O indykach i posłance Marysi
Sprawa parlamentarzystki Samoobrony cuchnie nie tylko dlatego, że wydziela
woń gnijącego mięsa.
Poseł Maria Zbyrowska (Samoobrona) gościła na naszych łamach, gdy jej syn
Adrian, mianowany dyrektorem jej biura poselskiego, został skazany na 2 tys.
zł grzywny za uprawę konopi indyjskich i posiadanie sprzętu do produkcji
narkotyków ("NIE" nr 50/2001). Nie był to koniec afer kryminalnych w
najbliższym otoczeniu posłanki.
Zbyrowska mieszka i gospodaruje we wsi Jaźwiny, gmina Czarna, województwo
podkarpackie. Dostawszy się do Sejmu, oficjalnie wydzierżawiła gospodarstwo
synowi Adrianowi, co pozwala jej brać pensję posła zawodowego. Podstawą bytu
jej rodziny jest indycza ferma.
W sobotę, 3 sierpnia 2002 r. Komenda Powiatowa Policji w Dębicy postawiona
została w stan alarmu: poseł Zbyrowskiej skradziono z kurnika 10 indyków!
Posłanka oszacowała straty na 800 zł.
Podpieprzenie zwykłemu obywatelowi 10, a choćby i 20 indyków na nikim nie
zrobiłoby wrażenia. Ponieważ jednak w grę wchodził drób posłanki, do Jaźwin
wyruszyła ekipa policyjna. Gliniarze od razu wykryli ślady włamania w postaci
wyłamanych krat i wybitych szyb. Następnie zrobili zasadzkę na złodziei. Nocą
do kurnika zakradł się 19-letni Tomasz Ć., którego zamiary wobec indyków były
absolutnie jednoznaczne.
Złapany na gorącym uczynku włamywacz zeznał, że przyszedł po jednego ptaszka,
aby go upiec na ognisku; podprowadza drób Zbyrowskich od kilku miesięcy, a w
procederze tym pomaga mu pięciu kumpli. Cała szajka mieszka w Jaźwinach.
W krzyżowym ogniu pytań podejrzani przyznali się, że owszem, rąbnęli w sumie
jakieś 100 sztuk, może trochę więcej. Wobec złoczyńców zasto- sowano dozór
policyjny.
Od tego momentu uprowadzone indyki zaczęły się mnożyć jak króliki. Gdy
rodzina Zbyrowskich jeszcze raz przeliczyła pozostały przy życiu drób,
oszacowała straty na 70 tys. zł. Za parę dni pani poseł oświadczyła, że tak
naprawdę rąbnięto co najmniej 2 tys. indyków! Dorodnych, wypasionych, wartych
w sumie 160 tys. zł!
To już nie jest zwykłe podkradanie drobiu z kurnika, tylko grabież na skalę
przemysłową. Gdyby gulgoczące ptaszyska opuściły fermę samochodami, musiałoby
to być pięć ciężarówek! W powietrzu zawisło pytanie, dlaczego dopiero
zniknięcie marnych 10 indyków pozwoliło poseł Zbyrowskiej zauważyć utratę 2
tys.
Policjantom, którzy podśmiewali się z jej trzykrotnie zmienianych zeznań,
posłanka zrobiła awanturę. Z dziennikarzami, którzy pytali, czy hodowla była
ubezpieczona, nie chciała roz-mawiać. Złożyła tylko krótkie oświadczenie
dla "Super Nowości": To jest przerażające. Wiem, że przynajmniej połowa
powiatu dębickiego była zaopatrywana w moje indyki. Mogę jedy-nie
podejrzewać, że ci chłopcy kradli je na zamówienie. Wszystko jest szyte
grubymi nićmi. Może politycznie chcą mnie wykończyć?
Po paru dniach od tych sensacyjnych wydarzeń ludność wywęszyła straszliwy
smród w lesie pod Jaźwinami. Przy drodze z fermy Zbyrowskich, mniej więcej
200 metrów w głąb lasu, zaczynają się wyrobiska pozostałe po wydobyciu
piasku. Gniją w nich szczątki indyków. Spod cienkiej warstwy piasku wyglądają
łebki, pióra, łapy ptaków. Część rozwlekły po lesie dzikie zwierzęta. Po
upchniętej w dołach reszcie pełza robactwo. Fetor bijący od sterty padliny
ścina z nóg ludzi, którzy próbują pracować na pobliskim polu. Może wybuchnie
zaraza, a może teren odkazi się tylko siłami natury?
Jedyną fermę indyków w promieniu wielu kilometrów ma poseł Zbyrowska, pardon –
jej syn Adrian.
Sprawa śmierdzi jak diabli, w grę wchodzi bowiem paskudne podejrzenie –
fałszywe zeznania, czyli próba wrobienia kilku drobnych złodziejaszków w
kradzież tysięcy indyków, które z nieznanych przyczyn padły i właśnie gniją w
jaźwińskim lesie. Do tego może dojść oskarżenie o skażenie środowiska i
spowodowanie zagrożenia epidemiologicznego.
Będziemy obserwować, jak miejscowe władze samorządowe, sanepid, policja i
prokuratura poradzą sobie z tym indyczym pasztetem.
Ponieważ jednak na Podkarpaciu obowiązuje zasada "nie ruszać posła", zapewne
wkrótce doczekamy się oświadczenia, że stado indyków porwały lisy i zakopały
w lesie, żeby mieć zapasy na zimę.
Przy okazji zajrzeliśmy do oświadczenia majątkowego poseł Zbyrowskiej. W roku
2001 zadeklarowała, że posiada gospodarstwo o powierzchni 4,5ha, warte 950
tys. zł. Rok później to samo gospodarstwo wyceniła na 450 tys. zł. Jakim
cudem wyparowała ponad połowa wartości? Indyki zdechły?
Na przyszłość doradzamy Zbyrowskim hodowlę strusi: też mogą zdechnąć, ale są
droższe i więcej można z nich wyciągnąć.
Autor : Dorota Zielińska
Przejrzyj resztę wiadomości
Temat: wybory prezydenckie
wybory prezydenckie w regionie - wyniki Ja również dziękuję za wyniki z Birczy :))
"Lech Kaczyński na Podkarpaciu zdobył najlepszy wynik w kraju, na głowę bijąc
Donalda Tuska. Głosowało na niego blisko 400 tys. osób, a na Tuska tylko
niecałe 200 tys. Lider PO miał u nas najmniejsze poparcie w kraju.
Lech Kaczyński, który w kraju nie zdołał pokonać lidera PO, na Podkarpaciu
osiągnął lepszy wynik niż w innych województwach. Większym poparciem cieszył
się w Rzeszowie (45,7 proc.) niż w swoim rodzinnym mieście, którego jest
prezydentem - Warszawie (32,3 proc.).
Czarna Kaczyńskiego
Spoglądając na mapę wyborczą pokazującą poparcie dla Kaczyńskiego w naszym
regionie, łatwo zauważyć, że poparcie dla niego rośnie im bliżej środka
regionu. Lech Kaczyński największy plon zebrał w powiecie łańcuckim, gdzie
głosowało na niego prawie 61 proc. mieszkańców. Tu rekordzistką okazała się
gmina Czarna (jej wójt Kazimierz Gołojuch został w ostatnich wyborach
parlamentarnych wybrany na posła właśnie z ramienia PiS), gdzie Kaczyński
osiągnął ponad 68-procentowe poparcie.
Niezły też dla kandydata Prawa i Sprawiedliwości był powiat rzeszowski, w
którym głos na niego oddało ponad 59 procent wyborców. Pamiętajmy, że starosta
rzeszowski Stanisław Ożóg też z listy PiS dostał się do parlamentu.
Stosunkowo niechętne Kaczyńskiemu okazały się natomiast powiaty lubaczowski,
gdzie średnie poparcie wyniosło 35,27 procent, oraz bieszczadzki i leski (leski
jest matecznikiem posłanki Elżbiety Łukacijewskiej, podkarpackiej liderki PO,
która była wójtem Cisnej) - 35,5 proc i 40 proc.
Tuskowi lepiej w Bieszczadach
Z kolei Donald Tusk miał w naszym regionie najsłabszy wynik w kraju. Tylko 23
proc. podkarpackich wyborców zaufało liderowi Platformy Obywatelskiej. Poparcie
dla tego kandydata jest jeszcze mniejsze, gdy spojrzymy na statystyki dotyczące
powiatów i gmin. W trzech powiatach: kolbuszowskim, ropczycko-sędziszowskim i
przeworskim, Tusk uzbierał wyniki tylko kilkunastoprocentowe. Zdecydowanie
lepiej wypadł w stolicy regionu i byłych miastach wojewódzkich: Rzeszowie,
Przemyślu, Krośnie i Tarnobrzegu, gdzie poparcie dla niego przekroczyło 30
proc. Tyle też zebrał w powiatach leskim i bieszczadzkim. Ale i tu nie zdołał
przegonić Kaczyńskiego. Jedynie w poszczególnych gminach zdarzało się mu zebrać
więcej głosów niż konkurentowi z PiS. Na przykład w gminie Lutowiska dostał
więcej głosów niż jego rywal (38 do 25 proc.), a także w Cisnej (46 do 28 proc.)
Dzikowiec na Leppera
Nie odstajemy od reszty kraju, jeśli chodzi o trzecie miejsce w wyścigu do
pałacu prezydenckiego. I u nas jest na nim Andrzej Lepper. Dostał nawet o pół
procent więcej głosów niż w skali kraju. Rekordy popularności jego poglądy i
postawa najwyraźniej pobiły w powiecie lubaczowskim. Tu otrzymał aż 31,5 proc.
głosów. A w gminie Stary Dzików - uwaga - uzbierał prawie 59 procent! W innych
powiatach trzymał się swojej średniej, by w większych miastach trafić do serc
zaledwie kilku procent wyborców. Kandydat SdPl Marek Borowski najwięcej głosów
zdobył w dużych miastach. Dla niego przychylniejsze okazały się rejony na
obrzeżach województwa. Gorzej zaś było w powiatach wokół Rzeszowa. W powiecie
rzeszowskim nie zdołał przekroczyć 4-procentowego poparcia, podobnie w
brzozowskim, ropczycko-sędziszowskim. W leżajskim osiągnął 4 proc., a w
łańcuckim i kolbuszowskim tylko nieco je przekroczył."
miasta.gazeta.pl/rzeszow/1,34962,2961763.html
Przejrzyj resztę wiadomości
Temat: "Czyste" rączki posłanki Zbyrowskiej oczywiście z
"Czyste" rączki posłanki Zbyrowskiej oczywiście z samoobrony.
Poczytajcie sobie.
O indykach i posłance Marysi
Sprawa parlamentarzystki Samoobrony cuchnie nie tylko dlatego, że wydziela
woń gnijącego mięsa.
Poseł Maria Zbyrowska (Samoobrona) gościła na naszych łamach, gdy jej syn
Adrian, mianowany dyrektorem jej biura poselskiego, został skazany na 2 tys.
zł grzywny za uprawę konopi indyjskich i posiadanie sprzętu do produkcji
narkotyków ("NIE" nr 50/2001). Nie był to koniec afer kryminalnych w
najbliższym otoczeniu posłanki.
Zbyrowska mieszka i gospodaruje we wsi Jaźwiny, gmina Czarna, województwo
podkarpackie. Dostawszy się do Sejmu, oficjalnie wydzierżawiła gospodarstwo
synowi Adrianowi, co pozwala jej brać pensję posła zawodowego. Podstawą bytu
jej rodziny jest indycza ferma.
W sobotę, 3 sierpnia 2002 r. Komenda Powiatowa Policji w Dębicy postawiona
została w stan alarmu: poseł Zbyrowskiej skradziono z kurnika 10 indyków!
Posłanka oszacowała straty na 800 zł.
Podpieprzenie zwykłemu obywatelowi 10, a choćby i 20 indyków na nikim nie
zrobiłoby wrażenia. Ponieważ jednak w grę wchodził drób posłanki, do Jaźwin
wyruszyła ekipa policyjna. Gliniarze od razu wykryli ślady włamania w postaci
wyłamanych krat i wybitych szyb. Następnie zrobili zasadzkę na złodziei. Nocą
do kurnika zakradł się 19-letni Tomasz Ć., którego zamiary wobec indyków były
absolutnie jednoznaczne.
Złapany na gorącym uczynku włamywacz zeznał, że przyszedł po jednego ptaszka,
aby go upiec na ognisku; podprowadza drób Zbyrowskich od kilku miesięcy, a w
procederze tym pomaga mu pięciu kumpli. Cała szajka mieszka w Jaźwinach.
W krzyżowym ogniu pytań podejrzani przyznali się, że owszem, rąbnęli w sumie
jakieś 100 sztuk, może trochę więcej. Wobec złoczyńców zasto- sowano dozór
policyjny.
Od tego momentu uprowadzone indyki zaczęły się mnożyć jak króliki. Gdy
rodzina Zbyrowskich jeszcze raz przeliczyła pozostały przy życiu drób,
oszacowała straty na 70 tys. zł. Za parę dni pani poseł oświadczyła, że tak
naprawdę rąbnięto co najmniej 2 tys. indyków! Dorodnych, wypasionych, wartych
w sumie 160 tys. zł!
To już nie jest zwykłe podkradanie drobiu z kurnika, tylko grabież na skalę
przemysłową. Gdyby gulgoczące ptaszyska opuściły fermę samochodami, musiałoby
to być pięć ciężarówek! W powietrzu zawisło pytanie, dlaczego dopiero
zniknięcie marnych 10 indyków pozwoliło poseł Zbyrowskiej zauważyć utratę 2
tys.
Policjantom, którzy podśmiewali się z jej trzykrotnie zmienianych zeznań,
posłanka zrobiła awanturę. Z dziennikarzami, którzy pytali, czy hodowla była
ubezpieczona, nie chciała roz-mawiać. Złożyła tylko krótkie oświadczenie
dla "Super Nowości": To jest przerażające. Wiem, że przynajmniej połowa
powiatu dębickiego była zaopatrywana w moje indyki. Mogę jedy-nie
podejrzewać, że ci chłopcy kradli je na zamówienie. Wszystko jest szyte
grubymi nićmi. Może politycznie chcą mnie wykończyć?
Po paru dniach od tych sensacyjnych wydarzeń ludność wywęszyła straszliwy
smród w lesie pod Jaźwinami. Przy drodze z fermy Zbyrowskich, mniej więcej
200 metrów w głąb lasu, zaczynają się wyrobiska pozostałe po wydobyciu
piasku. Gniją w nich szczątki indyków. Spod cienkiej warstwy piasku wyglądają
łebki, pióra, łapy ptaków. Część rozwlekły po lesie dzikie zwierzęta. Po
upchniętej w dołach reszcie pełza robactwo. Fetor bijący od sterty padliny
ścina z nóg ludzi, którzy próbują pracować na pobliskim polu. Może wybuchnie
zaraza, a może teren odkazi się tylko siłami natury?
Jedyną fermę indyków w promieniu wielu kilometrów ma poseł Zbyrowska, pardon –
jej syn Adrian.
Sprawa śmierdzi jak diabli, w grę wchodzi bowiem paskudne podejrzenie –
fałszywe zeznania, czyli próba wrobienia kilku drobnych złodziejaszków w
kradzież tysięcy indyków, które z nieznanych przyczyn padły i właśnie gniją w
jaźwińskim lesie. Do tego może dojść oskarżenie o skażenie środowiska i
spowodowanie zagrożenia epidemiologicznego.
Będziemy obserwować, jak miejscowe władze samorządowe, sanepid, policja i
prokuratura poradzą sobie z tym indyczym pasztetem.
Ponieważ jednak na Podkarpaciu obowiązuje zasada "nie ruszać posła", zapewne
wkrótce doczekamy się oświadczenia, że stado indyków porwały lisy i zakopały
w lesie, żeby mieć zapasy na zimę.
Przy okazji zajrzeliśmy do oświadczenia majątkowego poseł Zbyrowskiej. W roku
2001 zadeklarowała, że posiada gospodarstwo o powierzchni 4,5ha, warte 950
tys. zł. Rok później to samo gospodarstwo wyceniła na 450 tys. zł. Jakim
cudem wyparowała ponad połowa wartości? Indyki zdechły?
Na przyszłość doradzamy Zbyrowskim hodowlę strusi: też mogą zdechnąć, ale są
droższe i więcej można z nich wyciągnąć.
Autor : Dorota Zielińska
Przejrzyj resztę wiadomości
Temat: Nasza kochana posłanka Zbyrowska i jej ...
Nasza kochana posłanka Zbyrowska i jej ... czyste rączki.
Przeczytajcie
O indykach i posłance Marysi
Sprawa parlamentarzystki Samoobrony cuchnie nie tylko dlatego, że wydziela
woń gnijącego mięsa.
Poseł Maria Zbyrowska (Samoobrona) gościła na naszych łamach, gdy jej syn
Adrian, mianowany dyrektorem jej biura poselskiego, został skazany na 2 tys.
zł grzywny za uprawę konopi indyjskich i posiadanie sprzętu do produkcji
narkotyków ("NIE" nr 50/2001). Nie był to koniec afer kryminalnych w
najbliższym otoczeniu posłanki.
Zbyrowska mieszka i gospodaruje we wsi Jaźwiny, gmina Czarna, województwo
podkarpackie. Dostawszy się do Sejmu, oficjalnie wydzierżawiła gospodarstwo
synowi Adrianowi, co pozwala jej brać pensję posła zawodowego. Podstawą bytu
jej rodziny jest indycza ferma.
W sobotę, 3 sierpnia 2002 r. Komenda Powiatowa Policji w Dębicy postawiona
została w stan alarmu: poseł Zbyrowskiej skradziono z kurnika 10 indyków!
Posłanka oszacowała straty na 800 zł.
Podpieprzenie zwykłemu obywatelowi 10, a choćby i 20 indyków na nikim nie
zrobiłoby wrażenia. Ponieważ jednak w grę wchodził drób posłanki, do Jaźwin
wyruszyła ekipa policyjna. Gliniarze od razu wykryli ślady włamania w postaci
wyłamanych krat i wybitych szyb. Następnie zrobili zasadzkę na złodziei. Nocą
do kurnika zakradł się 19-letni Tomasz Ć., którego zamiary wobec indyków były
absolutnie jednoznaczne.
Złapany na gorącym uczynku włamywacz zeznał, że przyszedł po jednego ptaszka,
aby go upiec na ognisku; podprowadza drób Zbyrowskich od kilku miesięcy, a w
procederze tym pomaga mu pięciu kumpli. Cała szajka mieszka w Jaźwinach.
W krzyżowym ogniu pytań podejrzani przyznali się, że owszem, rąbnęli w sumie
jakieś 100 sztuk, może trochę więcej. Wobec złoczyńców zasto- sowano dozór
policyjny.
Od tego momentu uprowadzone indyki zaczęły się mnożyć jak króliki. Gdy
rodzina Zbyrowskich jeszcze raz przeliczyła pozostały przy życiu drób,
oszacowała straty na 70 tys. zł. Za parę dni pani poseł oświadczyła, że tak
naprawdę rąbnięto co najmniej 2 tys. indyków! Dorodnych, wypasionych, wartych
w sumie 160 tys. zł!
To już nie jest zwykłe podkradanie drobiu z kurnika, tylko grabież na skalę
przemysłową. Gdyby gulgoczące ptaszyska opuściły fermę samochodami, musiałoby
to być pięć ciężarówek! W powietrzu zawisło pytanie, dlaczego dopiero
zniknięcie marnych 10 indyków pozwoliło poseł Zbyrowskiej zauważyć utratę 2
tys.
Policjantom, którzy podśmiewali się z jej trzykrotnie zmienianych zeznań,
posłanka zrobiła awanturę. Z dziennikarzami, którzy pytali, czy hodowla była
ubezpieczona, nie chciała roz-mawiać. Złożyła tylko krótkie oświadczenie
dla "Super Nowości": To jest przerażające. Wiem, że przynajmniej połowa
powiatu dębickiego była zaopatrywana w moje indyki. Mogę jedy-nie
podejrzewać, że ci chłopcy kradli je na zamówienie. Wszystko jest szyte
grubymi nićmi. Może politycznie chcą mnie wykończyć?
Po paru dniach od tych sensacyjnych wydarzeń ludność wywęszyła straszliwy
smród w lesie pod Jaźwinami. Przy drodze z fermy Zbyrowskich, mniej więcej
200 metrów w głąb lasu, zaczynają się wyrobiska pozostałe po wydobyciu
piasku. Gniją w nich szczątki indyków. Spod cienkiej warstwy piasku wyglądają
łebki, pióra, łapy ptaków. Część rozwlekły po lesie dzikie zwierzęta. Po
upchniętej w dołach reszcie pełza robactwo. Fetor bijący od sterty padliny
ścina z nóg ludzi, którzy próbują pracować na pobliskim polu. Może wybuchnie
zaraza, a może teren odkazi się tylko siłami natury?
Jedyną fermę indyków w promieniu wielu kilometrów ma poseł Zbyrowska, pardon –
jej syn Adrian.
Sprawa śmierdzi jak diabli, w grę wchodzi bowiem paskudne podejrzenie –
fałszywe zeznania, czyli próba wrobienia kilku drobnych złodziejaszków w
kradzież tysięcy indyków, które z nieznanych przyczyn padły i właśnie gniją w
jaźwińskim lesie. Do tego może dojść oskarżenie o skażenie środowiska i
spowodowanie zagrożenia epidemiologicznego.
Będziemy obserwować, jak miejscowe władze samorządowe, sanepid, policja i
prokuratura poradzą sobie z tym indyczym pasztetem.
Ponieważ jednak na Podkarpaciu obowiązuje zasada "nie ruszać posła", zapewne
wkrótce doczekamy się oświadczenia, że stado indyków porwały lisy i zakopały
w lesie, żeby mieć zapasy na zimę.
Przy okazji zajrzeliśmy do oświadczenia majątkowego poseł Zbyrowskiej. W roku
2001 zadeklarowała, że posiada gospodarstwo o powierzchni 4,5ha, warte 950
tys. zł. Rok później to samo gospodarstwo wyceniła na 450 tys. zł. Jakim
cudem wyparowała ponad połowa wartości? Indyki zdechły?
Na przyszłość doradzamy Zbyrowskim hodowlę strusi: też mogą zdechnąć, ale są
droższe i więcej można z nich wyciągnąć.
Autor : Dorota Zielińska
Przejrzyj resztę wiadomości
zanotowane.pldoc.pisz.plpdf.pisz.plorientmania.htw.pl
|
|
Cytat |
Diabeł: wielki, czarny znak zapytania. Napierski Stefan Debiutuje się do samej śmierci, a i śmierć jest też debiutem. Aleksander Kumor Dla konserwatysty refleksja nad podstawami własnego światopoglądu jest rodzajem profanacji tak samo jak konieczność udowadniania egzystencji Boga jest estetycznym zgorszeniem dla każdego prawdziwie wierzącego; jest wyprowadzaniem irracjonalnej wartości na poziom racjonalny, desakralizacją boskości, której odebrany zostaje urok tajemniczości, bez której nie można pewnie stawić czoła lewicowym czcicielom diabła na ich polach bitewnych rozumu. Georg Quabbe Dlaczego tak często ludzie, dla których bardzo dużo zrobiłeś, ciężko się na ciebie obrażają? Może dlatego, że przypominasz im o ich słabościach. Kirk Douglas, Syn śmieciarza, Autobiografia Aby uwierzyć w drugiego człowieka, należy najpierw uwierzyć w siebie. Żyć w harmonii ze światem widzialnym i niewidzialnym. Odnaleźć prawdziwe oblicze Boga. . . Ale czy miłość jest w stanie uchronić przed samotnością? Nie zapominajmy, że "Bóg ukrył piekło w samym sercu raju". Paulo Coelho
|
|