|
Oglądasz wypowiedzi znalezione dla hasła: Gmina Dydnia
Temat: cerkwie Rzeszowa i okolic
Jabłonica Polska (gmina Haczów) i Jabłonica Ruska (gmina Dydnia) to dwie różne
miejscowości w powiecie brzozowskim. Nazwy te funkcjonowały przed wojną i
funkcjonują także dzisiaj. Bardzo dobrze charakteryzują narodowość ludności
zamieszkującej te wioski przed przed wojną. Przymiotniki Jabłonic dodano w celu
odróżnienia tych dwóch leżących stosunkowo blisko siebie miejsc.
Przejrzyj resztę wiadomości
Temat: cerkwie Rzeszowa i okolic
Jabłonica Polska i Ruska tawnyroberts napisał:
> Jabłonica Polska (gmina Haczów) i Jabłonica Ruska (gmina Dydnia) to dwie różne
> miejscowości w powiecie brzozowskim. Nazwy te funkcjonowały przed wojną i
> funkcjonują także dzisiaj. Bardzo dobrze charakteryzują narodowość ludności
> zamieszkującej te wioski przed przed wojną. Przymiotniki Jabłonic dodano w celu
> odróżnienia tych dwóch leżących stosunkowo blisko siebie miejsc.
Oczywiście masz rację - i obie te miejscowości zamieszkiwała ,częściowo
spolonizowana ludność ruska. Przy czym Jabłonica Ruska została po wojnie
wyludniona /z przyczyn oczywistych jak sądzę/ a cerkiew znikła z powierzchni -
była pw Kosmy i Damiana z 1691 roku. cerkiew prawosławna istniala tu już w 1507
roku .
Natomiast w Jabłonicy Polskiej - ale oczywiście zamieszkiwanej w częsci przez
grekokatolików - zachowała się cerkiew (z 1791 roku) - obecnie uzytkowana przez R-KK
W Haczowie też ponoć była cerkiew greckokatolicka - Saładiak nie wspomina ani
daty jej wzniesienia ani likwidacji.
Przejrzyj resztę wiadomości
Temat: O Adolfie Milczanowskim opowieść
O Adolfie Milczanowskim opowieść W kwartalniku "Nasza Gmina Dydnia", wydawanym przez Urząd Gminy w
Dydni, natrafiłem na piękną opowieść o kolejnym znanym rzeźbiarzu
ludowym z naszych okolic - Adolfie Milczanowskim z Borownicy.
Zapraszam wszystkich na tę pełną nostalgii podróż w nie tak znowu
odległe czasy.
„Z rzeźbą w życiorysie”
O Adolfie Milczanowskim opowieść
Adolf Milczanowski (1899-1977) urodził się w Borownicy, gdzie
ukończył czteroklasową szkołę. Od ojca – samouka w różnych zawodach –
wyuczył się stolarstwa i stawiania pieców.
W 1915 roku wyruszył na wojnę. Służbę wojskową rozpoczął pracą w
stolarni w Odessie. Przebywał w Rumunii, Serbii, Czarnogórze i we
Włoszech, gdzie dostał się do niewoli. Na froncie był też
sanitariuszem. Zachorował na malarię, która zostawiła trwałe ślady
na jego ciele i wpłynęła na późniejszy stan zdrowia. Odznaczony
Krzyżem Walecznych, w stopniu sierżanta wrócił do rodzinnej wioski w
1923 r. Wkrótce ożenił się z Pauliną Cwynar - mieszkanką sąsiedniego
Ulucza i tam (na Dziale) osiadł, zajmując się niewielkim
gospodarstwem. Nie przynosiło ono dochodów zapewniających utrzymanie
rodziny, dlatego podejmował się dodatkowych prac.Trudnił się
ciesiołką, stawiał piece i wykonywał podmurówki domów. W zimie
zajmował się stolarstwem i rzeźbieniem. Swoje wyroby sprzedawał na
targu w Brzozowie, Sanoku i Mrzygłodzie.
Gdy wybuchła II wojna światowa, został powołany do wojska. Walczył
na froncie pod Lwowem i ponownie dostał się do niewoli, skąd udało
mu się uciec. Zrzucił mundur i w cywilnym ubraniu wracał do
rodzinnej wioski. Zatrzymywał się w napotykanych domach. Rozmawiał z
ich mieszkańcami po polsku lub po „rusku”, w zależności od tego, do
kogo trafił. W ten sposób uzyskiwał pomoc i udało mu się wrócić do
Ulucza.
W 1946 r. los znów ciężko go doświadczył. Oddziały UPA mordują
osiemnastoletnią córkę – Marię, a Milczanowski ratuje się ucieczką.
W domu pozostaje tylko żona z dziećmi. Najstarsza córka (Zofia
Morajko, zam. w Krzywem) wspomina: „Najpierw podpalono stajnię, a
potem dom. Mama ukryła dzieci w nieczynnej, zasypanej studni, a sama
wróciła do domu ratować dobytek. W sieni natknęła się na leżące
ciało. Wyciągnęła je na zewnątrz. Była przekonana, że to ojciec.
Później okazało się, że to sąsiad, którego banderowcy zabili i
wrzucili do płonącego domu. Chciał ostrzec przed
niebezpieczeństwem”. Milczanowska wraz z dziećmi znalazła
schronienie u sąsiadki, ale tylko na jedną noc. Później zamieszkała
w Wydrnej. Pozbawiona środków do życia pozostawała na łasce dobrych
ludzi, pracując w polu za ziemniaki, mąkę, owoce.
Po powrocie do Ulucza Milczanowski nie zastał domu, ani żony z
dziećmi. Nikt nie wiedział, gdzie przebywają. Rozpoczął poszukiwania
i dopiero z pomocą Czerwonego Krzyża udało mu się odnaleźć rodzinę.
Zamieszkują w Krzywem u Doboszów, potem w Dydni u Ciporów
(Srogowskie), wreszcie w Końskiem dzierżawią niewielkie
gospodarstwo. Gdy jedna z córek wychodzi za mąż, ojciec pozostawia
jej dom, a sam kupuje starą chałupę w Borownicy i w 1964 r. osiada w
rodzinnej wsi. Rok później spotyka go kolejne nieszczęście: umiera
najmłodszy syn Józef, którego uczył rzeźbić. Osiemnastoletni chłopak
miał już w swoim dorobku kilka rzeźb.
„Przygoda” z rzeźbą A. Milczanowskiego rozpoczęła się w chłopięcych
latach struganiem z drewna żołnierzy i pajaców. Później wykonywał
drobne sprzęty stolarskie, zwłaszcza przedmioty użytkowe. Z czasem
przyszły zamówienia na rzeźby. Najwcześniejsze do kościoła w
Borownicy, dla kowala z Lipy – fundatora licznych kapliczek,
krucyfiksy do kaplicy w Końskiem, krzyże do sal szkolnych i dla
mieszkańców Ulucza. Jednocześnie przygotowywał wyroby przeznaczone
do sprzedaży. To figurki, świątki, zabawki, przedmioty użytkowo-
dekoracyjne: koniki, pieski, szczególnie popularne ptaszki:
pojedyncze i na „żyrdkach” przypominających gałązki. Znane były też
baranki wielkanocne i szopki z figurkami wypalanymi w glinie.
Rzeźbiarza sprzedającego swe wyroby na sanockim targu odkrył
pracownik miejscowego Muzeum Budownictwa Ludowego. Od tej chwili
rozpoczęła się stała współpraca Milczanowskiego z Muzeum, które u
ludowego artysty zamawiało i kupowało rzeźby, zwłaszcza sakralne.
Inspirację do rzeźby sakralnej Milczanowskiego stanowiły oryginalne
dzieła malarskie, obrazki, ilustrowane kalendarze. Niezwykłą rolę
odegrały książki: katalog świętych pisany w języku łacińskim,
ofiarowany rzeźbiarzowi przez księdza z Borownicy, polska
książka „Żywot Jezusa” oraz własne książki polskie i „ruskie”
(wszystkie pozycje spłonęły w pożarze domu). Swe prace rzeźbiarz
wykonywał w drewnie lipowym, naturalnie przesuszonym. Posługiwał się
nożykiem o krótkim, grubym ostrzu i dwoma małymi dłutkami
własnoręcznie zrobionymi. Powierzchnię rzeźb przeznaczonych do
malowania wygładzał szkłem albo papierem ściernym. Malował lakierem
pokostowym lub farbą sporządzoną przez siebie z pokostu i
sproszkowanego barwnika. Największą ilość rzeźb A. Milczanowskiego
posiada w swoich zbiorach Muzeum Budownictwa Ludowego w Sanoku, ale
zapewne w niejednym domu, kapliczce czy kościele w okolicznych
miejscowościach można odnaleźć figurki rzeźbiarza z Borownicy.
Najbardziej znane to: „Pieta”, „Chrystus Frasobliwy
Miłosierny”, „Chrystus Tronujący”, „Chrystus Król
Żydowski”, „Chrystus w Ogrójcu”, „Ucieczka do Egiptu”, „Matka Boska
Różańcowa”, „Matka Boska z Dzieciątkiem”, „Święta Julia”, „Święty
Michał”, „Święta Anna Samotrzecia”, „Adam i Ewa”. Spośród rzeźb
świeckich związanych z wiejskimi zajęciami i uroczystościami
wymienić należy: „Kosiarz”, „Drwal”, „Chłop z żarnami”, „Dziewczyna
z grabiami”, „Klarnecista”, „Modlący się Żyd w stroju obrzędowym”.
Na uwagę zasługuje dzieło przedstawiające parę młodą i weselników
przy stole biesiadnym oraz kapelę ze skrzypkami, basami, puzonem i
bębnem.
Przejrzyj resztę wiadomości
zanotowane.pldoc.pisz.plpdf.pisz.plorientmania.htw.pl
|
|
Cytat |
Diabeł: wielki, czarny znak zapytania. Napierski Stefan Debiutuje się do samej śmierci, a i śmierć jest też debiutem. Aleksander Kumor Dla konserwatysty refleksja nad podstawami własnego światopoglądu jest rodzajem profanacji tak samo jak konieczność udowadniania egzystencji Boga jest estetycznym zgorszeniem dla każdego prawdziwie wierzącego; jest wyprowadzaniem irracjonalnej wartości na poziom racjonalny, desakralizacją boskości, której odebrany zostaje urok tajemniczości, bez której nie można pewnie stawić czoła lewicowym czcicielom diabła na ich polach bitewnych rozumu. Georg Quabbe Dlaczego tak często ludzie, dla których bardzo dużo zrobiłeś, ciężko się na ciebie obrażają? Może dlatego, że przypominasz im o ich słabościach. Kirk Douglas, Syn śmieciarza, Autobiografia Aby uwierzyć w drugiego człowieka, należy najpierw uwierzyć w siebie. Żyć w harmonii ze światem widzialnym i niewidzialnym. Odnaleźć prawdziwe oblicze Boga. . . Ale czy miłość jest w stanie uchronić przed samotnością? Nie zapominajmy, że "Bóg ukrył piekło w samym sercu raju". Paulo Coelho
|
|