Grzegorz

PS. Wieruszew może być tylko w Wielkopolsce, bo tylko tu nazwy
miejscowości kończą się na -ew, a nie na -ów.

Grzegorz Doliński wrote:
Jest mały rozrzut:
Wieruszów, gmina Świdnica, woj. Dolnośląskie,
Wieruszów, gmina Wieruszów, pow. Wieruszowski, woj. Łódzkie,
Jest jeszcze Wieruszew, gmina. Kazimierz Biskupi, woj. (oczywiście)
Wielkopolskie oraz Wieruszyce gmina Łapanów w Małopolskim.
:)

Grzegorz

PS. Wieruszew może być tylko w Wielkopolsce, bo tylko tu nazwy
miejscowości kończą się na -ew, a nie na -ów.


Wieruszów może być tylko tam gdzie mieszka i pracuje Darek  :-D

http://serwisy.gazeta.pl/kraj/1,34317,2587540.html

MSWiA zakaże gminom korzystania z fotoradarów prywatnych firm i
dzielenia się z nimi pieniędzmi z mandatów. Gminy w odpowiedzi piszą
wniosek do Trybunału Konstytucyjnego

Od grudnia 2003 r. przepisy pozwalają straży miejskiej wystawiać mandaty
dla jeżdżących za szybko kierowców. Strażnikom żyjących z gminnych
pieniędzy brakuje jednak funduszy na fotoradary. Dlatego prywatne firmy
zaproponowały gminom dzierżawę fotoradarów i podział zysków z mandatów.

Taki biznes wprowadzono w Czeladzi i Zawierciu w województwie śląskim. Z
każdego ściągniętego mandatu do kasy firmy Radar trafiała nawet połowa
pieniędzy. Firmą Galaxy Group z Gdańska podpisało natomiast umowy z
podzielonogórską gminą Świdnica i Bytomem Odrzańskim. Do wynajęcia
prywatnych fotoradarów szykują się też gminy w innych województwach.

O sprawie "Gazeta" pisała trzy miesiące temu. Po naszym tekście sprawą
zajęło się MSWiA. Wczoraj ministerstwo przyznało "Gazecie", że lada
dzień zmieni rozporządzenie w sprawie kontroli ruchu drogowego. W nowym
będzie zapis, że strażnicy gminni (miejscy) mogą używać fotoradarów,
tylko jeśli będą one wyłączną własnością gminy (miasta).

Gminy nie zamierzają jednak ustępować. Burmistrz Bytomia Odrzańskiego
Jacek Sauter już szykuje z innymi miastami wniosek do Trybunały
Konstytucyjnego.

Tłumaczy, że w jego mieście kierowcy pędzą nawet po 120 km/godz. Na
radar od policji czy starostwa nie mógł się doczekać, a na jednorazowe
wydanie 150 tys. zł go nie stać. Dlatego musiał korzystać z usług
prywatnej firmy.

- Zadaniem gminy jest zapewnienie bezpieczeństwa mieszkańcom, gdy
ministerstwo zmieni przepisy, nie będę mógł wypełniać swojej roli -
uzasadnia wniosek do TK. Od popisania umowy z prywatną firmą w mieście
jest o połowę mniej wypadków.

Użytkownik "Michał Marcinowicz" napisał

Na wstępie poprosiłbym o linka do artykułu jeśli można :)

O dcinek nieczynnej trasy kolejowej Świdnica-Jedlina Zdrój będzie
demontowany - zakomunikował kilka dni temu na spotkaniu w świdnickim
urzędzie Ryszard Graca z Zakładu Gospodarowania Nieruchomościami PKP w
Wałbrzychu. - Takie zapadły decyzje w Ministerstwie Infrastruktury.


Hmm - powiem szczerze, że takie decyzje to tam zapadają mniej więcej raz na
pół roku, po czym wszystko ucicha. Już mieliśmy kilka takich sygnałów. Po
jednym zn ich udało nam się w końcu samorząd przekonać do podjęcia uchwały o
woli przejęcia. Teraz już tylko krok do dalszych działań zmierzających do
konkretnego przejęcia. Mam nadzieję, że organizowane przez nas 100-lecie
linii będzie doskonałym pretekstem do rozliczenia samorządów z tego co miały
przygotować do tego czasu (od ostatniego spotkania, na którym
przedstawiciele podjęli decyzję o zawiązani związku samorządów którego celem
będzie ratowanie własnie tej linii).

- To niemożliwe! - mówi Andrzej Szynkiewicz z Sowiogórskiego Bractwa
Kolejarskiego. - Nie mogą tego zrobić bez konsultacji z samorządami, które
wyraziły wolę przejęcia tej linii.


Tiaaaa?? Ciekawe kiedy ja to powiedziałem?? :P Już wiem!! Przez telefon - a
to baba :P

W tym roku przypada 100-lecie istnienia
linii, szykujemy się do dużej imprezy. Mamy plany uruchomienia tam kolei
drezynowej, rozmawialiśmy nawet o tym w sobotę z samorządowcami! To chyba
niemożliwe, żeby podejmowano decyzje poza naszymi plecami.


Plany to my mamy od jakichś 2 lat, teraz to my już mamy konkretne projekty
na papierze - koncepcję zagospodarowania turystycznego, kalkulacje
ekonomicne, rozpoczęte rozmowy z odpowiednimi władzami PKP w celu uzyskania
oficjalnych pozwoleń. Mam nadzieję, że w przyszłym sezoenie na 285 drezyny
już sie pojawią na stałe i profesjonalnie. Logistycznie jesteśmy gotowi "na
za miesiąc" ale raczej nie ma sensu ruszać całego przedsięwzięcia w końcu
sezonu.

- O decyzjach podjętych przez PKP dowiedzieliśmy się w poniedziałek i to
nie
bezpośrednio od Polskich Linii Kolejowych, które są dysponentem linii
kolejowej Świdnica-Jedlina Zdrój, ale od pracownika Zakładu Gospodarowania
Nieruchomościami


Tak - taki sposób załatwiania spraw nie jest nam obcy - wszystko za naszymi
plecami :P

- Ta informacja była dla nas dużym zaskoczeniem, ponieważ dwa lata temu
rada
powiatu podjęła uchwałę o woli przejęcia tej linii. Zamierzania PKP są
więc
co najmniej niezrozumiałe, w obliczu tego, że samorządy chcą przejąć linię
i
doceniają jej oczywistą wartość


Tiaaa - "w obliczu" ustawy o restrukturyzacji i komercjalizacji (czy jak ona
się tam nazywa) nie od dziś wiadomo, że PKP nie może zlikwidować bez zgody
wyrażającego wolę przejęcia samorządu, ale któż dziś w tym kraju prawem się
przejmuje...??

- Nie wyobrażam sobie, żeby teraz miało to wszystko pójść na marne - mówi
Andrzej Szynkiewicz.


Powiem inaczej - jak oni tam wjadą jakąś maszyną do zrywania torów to sam
przebiorę się za Bin Ladena i pod mosty ładunki wybuchowe będę podkładał :P

Plany są realne, bo w ich realizację włączyć się chce także sąsiednia
gmina - Jedlina Zdrój.


I miasto Świdnica, i gmina Świdnica, i powiat Świdnica, a czy powiat
Wałbrzych to nie wiem

- To niedopuszczalne. Nie pozwolimy na to, by linia kolejowa ze Świdnicy
do
Jedliny Zdroju została rozebrana - mówią członkowie Sowiogórskiego Bractwa
Kolejarskiego. - To jedna z największych atrakcji regionu, a PKP chcą ją
zniszczyć i to równo sto lat po otwarciu!


Hmm - zaraz po remoncie całego szlaku wraz z mostami w okolicy 1989/90 roku
zamknięto ruch na linii - aż ciśnie się na usta: "Skąd my to znamy???"

Na dzień dzisiejszy pozostajem i powiedzieć: liberum Veto, ale kto się mną
przejmuje? Liczę tylko że jak zrobimy małą szopkę na 100-lecie to się
niektórzy obudzą i zaczną wykazywać reakcje zbliżone do gatunku homo sapiens
(dla przypomnienia: homo sapiens=człowiek MYŚLĄCY)

Zdroofka
Andrzej

Dobra wiadomość: autobusy MZK pojadą do gmin
Patryk Świtek
2008-10-06, ostatnia aktualizacja 2008-10-06 19:14
Miasto postawiło na swoim. Od października, za dowożenie mieszkańców do
Zielonej Góry gminy będą płaciły z własnego budżetu. Dzięki temu miasto
zaoszczędzi 1,6 mln zł.

Fot. Agnieszka Kosiec / AG
Autobus linii 28
http://miasta.gazeta.pl/aliasy/mod/super_zoom.jsp?xx=5775225&dx=35161

Spór z gminami trwał od listopada zeszłego roku. Od początku lat 90., za
transport mieszkańców gmin autobusami MZK płaciło miasto. Magistrat chciał,
żeby to się zmieniło. Włodarzom gmin postawiono ultimatum, albo zaczną
płacić albo od października autobusy nie wyjadą poza granice miasta.
Mieszkańcom czterech gmin, Świdnica, Zabór, Zielona Góra i Czerwieńsk
groziło, że pozostaną bez możliwości dojechania do miasta. Pod koniec
września doszło jednak do porozumienia. Gminy zgodziły się zapłacić. Andrzej
Bukowiecki wójt gminy Zabór, podpisanej umowy nie nazywa jednak
porozumieniem. - Prezydent postawił swoje warunki i kazał podpisać albo
uciekać. Płacimy tak jak miasto każe - mówi Bukowiecki. W jego gminie
znajdują się dwa przystanki, które obsługuje MZK. 80 proc. pasażerów wozi
PKS. Zabór zapłaci 40 tys. zł rocznie. - To nie jest porażająca kwota, ale
nie jest też tanio jak za dwa przystanki - mówi wójt gminy Zabór.

To, ile poszczególne gminy powinny zapłacić, zostało wyliczone na podstawie
niezależnej ekspertyzy, o którą w marcu br. poprosili wójtowie i burmistrz.

Najwięcej, bo około 1,1 mln zł dopłata wyniesie gminę Zielona Góra. Jak mówi
Mariusz Zalewski wójt gminy Zielona Góra, ta kwota mocno obciąży budżet jego
samorządu. - Wiadomo, że nikt chętnie tyle pieniędzy z budżetu nie wyciąga,
ale w tym przypadku należało to zrobić. Nie mogliśmy pozostawić naszych
mieszkańców, którzy codziennie dojeżdżają do miasta do szkoły i pracy, bez
transportu - tłumaczy Zalewski. W jego gminie jest około 60 przystanków,
autobusy codziennie wykonują kilkadziesiąt kursów.

O mocno obciążonym budżecie mówi także Piotr Iwanus, burmistrz Czerwieńska.
Do jego gminy dojeżdża trzecia pod względem rentowności linia w Zielonej
Górze - 32. Żeby mogło być tak dalej, Czerwieńsk będzie musiał zapłacić
teraz 285 tys. zł. Jak przekonuje Iwanus to i tak prawie o połowę mniej niż
miasto żądało jeszcze rok temu - Na pierwszym spotkaniu w listopadzie, ta
kwota miała wynosić 560 tys. zł. Wtedy poprosiliśmy o niezależną ekspertyzę
i dzięki, której wyliczono obecne dopłaty. Z mojej gminy codziennie do
miasta dojeżdża półtora tysiąca mieszkańców, nie miałem innego wyboru jak
przystać na warunki, jakie zaproponowało miasto - mówi Iwanus. Czwarta
gmina, Świdnica, zapłaci 226 tys. zł.

- Miasto nie może sobie pozwolić na niegospodarność, a dopłacanie do kursów
MZK poza granice Zielonej Góry, śmiało można tak nazwać. Prezydent na jednym
ze spotkań zaproponował nawet, że odda każdej z gmin MZK do prowadzenia,
przy czym miasto, będzie korzystało z MZK na takich samych zasadach, na
jakich chcą korzystać gminy. Żadna z gmin nie była chętna. Współpraca między
miastem a gminami powinna przebiegać na zasadzie partnerstwa, co oznacza, że
obie strony muszą się poczuwać do konieczności partycypowania w kosztach -
tłumaczy Tomasz Nesterowicz, z biura prezydenta.

Źródło: Gazeta Wyborcza Zielona Góra