On Thu, 13 Jan 2005 08:04:47 +0100, Aron wrote:
| go nie potrzebuje. - Autobusy do Brynicy odjeżdżają co prawda z naszego
| dworca, ale nie zabieramy stąd pasażerów. Pierwszy przystanek na tej
| trasie znajduje się poza granicą administracyjną Kielc, więc nie musimy
| mieć zgody gminy Kielce, ani marszałka

i to jest bzdura. Jeżeli linia przekracza granicę gminy lub powiatu to
trzeba mieć zezwolenie od marszałka.


No ale przecież nie przekracza, to tylko taki podsył. :
Busiarz na trasę na którą opiewa jego zezwolenie też musi jakoś
wjechać...

Tarhimdugurth

Trochę oftopiczne, ale jakież rozweselające. Busiarze gnębieni przez
PKS swoją własną bronią...

Echo Dnia

http://www.echo-dnia.com.pl/?news=16101&mutacja=1&dzial=3

Nielegalna linia PKS?

Prywatni przewoźnicy twierdzą, że walczy się z nimi "brzydkimi" metodami

Właściciele minibusów kursujących na trasie Kielce - Brynica (czyli do
gminy Piekoszów) twierdzą, że kieleckie Przedsiębiorstwo Komunikacji
Samochodowej jeździ tam od początku roku nielegalnie. - Ta firma nie
ma zezwolenia od Urzędu Marszałkowskiego - mówią prywatni przewoźnicy.
- Jeździmy zgodnie z prawem. Mamy zezwolenie od Urzędu Gminy w
Piekoszowie, a wniosek do marszałka też złożyliśmy - informuje
kierownictwo PKS.

- W poniedziałek, tuż po Nowym Roku zauważyłem, że kilka minut przed
moim odjazdem z Brynicy, wystartował autobus PKS w Kielcach - opowiada
właściciel minibusa. - Byłem zdziwiony, bo na tej trasie autobusy
zawieszono wiele miesięcy temu. Potem dowiedziałem się, że PKS nie
otrzymało zezwolenia na kursowanie do Brynicy, a mimo to tam jeździ.
Wszystko wskazuje na to, iż robi to nielegalnie - twierdzi jeden z
prywatnych przewoźników.
- Przedsiębiorstwo Komunikacji Samochodowej w Kielcach złożyło wniosek
o zezwolenie w ubiegłym tygodniu. Dokument nie został jednak jeszcze
wydany - potwierdza Wiesław Młynarczyk, dyrektor Departamentu
Infrastruktury Urzędu Marszałkowskiego w Kielcach. - Procedura może
potrwać nawet do dwóch miesięcy, choć z reguły staramy się załatwiać
sprawy bardzo szybko. Musimy jednak wystąpić o opinie starosty
powiatowego oraz wójtów gmin, na terenie których kursy się odbywają.
Kierownictwo PKS SA twierdzi, że wniosek złożyło, ale tak naprawdę
wcale go nie potrzebuje. - Autobusy do Brynicy odjeżdżają co prawda z
naszego dworca, ale nie zabieramy stąd pasażerów. Pierwszy przystanek
na tej trasie znajduje się poza granicą administracyjną Kielc, więc
nie musimy mieć zgody gminy Kielce, ani marszałka - mówi Andrzej
Grzebyk, dyrektor Centrum Komunikacyjnego PKS. - Zezwolenie od gminy,
po której jeździmy, już mamy. Zostało nam wydane 2 stycznia 2005 roku.
- Wydaliśmy taki dokument - informuje Tadeusz Dąbrowa, wójt
Piekoszowa. - Podpisaliśmy z PKS umowę, a wynikało to między innymi z
dyskusji z mieszkańcami podczas zebrań wiejskich. Narzekali oni na
prywatnych przewoźników, a dotacje dla PKS kosztują nas mniej niż te,
które wnosimy do Zarządu Transportu Miejskiego za kursy autobusów MPK.
Poza tym mieszkańcy płacą mniej za bilety PKS niż za przejazdy
minibusami, więc wszyscy na tym zyskali.
Gdy kieleckie PKS otrzyma zezwolenie od Urzędu Marszałkowskiego, to
autobusy kursujące do gminy Piekoszów będą mogły zatrzymywać się
również na przystankach na terenie Kielc. - Ale one i tak się
zatrzymują - twierdzą prywatni przewoźnicy. - Ten pierwszy przystanek
za granicami miasta to fikcja. Poza tym wszystkie kursy do Brynicy
odbywają się tuż przed naszymi odjazdami. To niezbyt ładne metody walki.
Dwóch właścicieli minibusów skierowało w omawianej sprawie skargi do
Wojewódzkiej Inspekcji Transportu Drogowego.
Monika SYNICA

Właściciele minibusów kursujących na trasie Kielce - Brynica (czyli do
gminy Piekoszów) twierdzą, że kieleckie Przedsiębiorstwo Komunikacji
Samochodowej jeździ tam od początku roku nielegalnie. - Ta firma nie ma
zezwolenia od Urzędu Marszałkowskiego - mówią prywatni przewoźnicy. -
Jeździmy zgodnie z prawem. Mamy zezwolenie od Urzędu Gminy w
Piekoszowie, a wniosek do marszałka też złożyliśmy - informuje
kierownictwo PKS.


I busiarze mają rację, bo samo złożenie wniosku do marszałka nie
uprawnia do jeżdżenia. Trzeba dostać zgodę.

- Przedsiębiorstwo Komunikacji Samochodowej w Kielcach złożyło wniosek o
zezwolenie w ubiegłym tygodniu. Dokument nie został jednak jeszcze
wydany - potwierdza Wiesław Młynarczyk, dyrektor Departamentu
Infrastruktury Urzędu Marszałkowskiego w Kielcach. - Procedura może
potrwać nawet do dwóch miesięcy, choć z reguły staramy się załatwiać
sprawy bardzo szybko. Musimy jednak wystąpić o opinie starosty
powiatowego oraz wójtów gmin, na terenie których kursy się odbywają.
Kierownictwo PKS SA twierdzi, że wniosek złożyło, ale tak naprawdę wcale
go nie potrzebuje. - Autobusy do Brynicy odjeżdżają co prawda z naszego
dworca, ale nie zabieramy stąd pasażerów. Pierwszy przystanek na tej
trasie znajduje się poza granicą administracyjną Kielc, więc nie musimy
mieć zgody gminy Kielce, ani marszałka


i to jest bzdura. Jeżeli linia przekracza granicę gminy lub powiatu to
trzeba mieć zezwolenie od marszałka.

- mówi Andrzej Grzebyk, dyrektor

Centrum Komunikacyjnego PKS. - Zezwolenie od gminy, po której jeździmy,
już mamy. Zostało nam wydane 2 stycznia 2005 roku.


to mało.

- Wydaliśmy taki dokument - informuje Tadeusz Dąbrowa, wójt Piekoszowa.
- Podpisaliśmy z PKS umowę, a wynikało to między innymi z dyskusji z
mieszkańcami podczas zebrań wiejskich. Narzekali oni na prywatnych
przewoźników, a dotacje dla PKS kosztują nas mniej niż te, które wnosimy
do Zarządu Transportu Miejskiego za kursy autobusów MPK. Poza tym
mieszkańcy płacą mniej za bilety PKS niż za przejazdy minibusami, więc
wszyscy na tym zyskali.
Gdy kieleckie PKS otrzyma zezwolenie od Urzędu Marszałkowskiego, to
autobusy kursujące do gminy Piekoszów będą mogły zatrzymywać się również
na przystankach na terenie Kielc. - Ale one i tak się zatrzymują -
twierdzą prywatni przewoźnicy. - Ten pierwszy przystanek za granicami
miasta to fikcja. Poza tym wszystkie kursy do Brynicy odbywają się tuż
przed naszymi odjazdami. To niezbyt ładne metody walki.
Dwóch właścicieli minibusów skierowało w omawianej sprawie skargi do
Wojewódzkiej Inspekcji Transportu Drogowego.


już ja widzę, jak krokodyle sie czepią PKSu :-)

pozdrawiam aron