|
Oglądasz wypowiedzi znalezione dla hasła: Głupi Jaś
Temat: Czy zauważyliście?
"Robakks" <Roba@gazeta.pl "Robakks" <Roba@gazeta.pl | "AW" <one_at_lar@hotmail.com | | Czy zauważyliście, że super troll i pieniacz, Robak, | A cóż to za trollowate wyzwiska? :-) | tendencyjnie wyzywa kogo popadnie od trolli i pieniaczy? | Nie odrózniasz faktów od urojeń. Roi Ci się AW-uniu w główce, że to niby | ja tendencyjnie wyzywam kogo popadnie tymczasem powyżej jest dowód | na to, że to Ty wyzywasz. Nie masz żadnego dowodu na to, że ja kogokolwiek | tendencyjnie wyzywam trollem. Jeśli już, to stwierdzam fakt: | AW-unia to troll bo wyzywa ludzi i pieniaczy personalnie. | Pokażesz AW-uniu jak pieniaczysz. OK? | Zaś nękany poczuciem niższości | Przygłupas, wytyka wszystkim głupotę i kompleksy. | No ślicznie. Znów pokazujesz, że pieniaczysz personalnie, a więc jesteś | trollem. Mógłbyś jeszcze coś zatrollować? | Wynika z tego, że nasz sławny grafoman, Cyprian P, znany tu niegdyś jako | Ciupciuś, mimo wszystkich swoich niebagatelnych ograniczeń miał jednak | rację - świat to lustro. | Oczywiście nie zrozumiałeś. Lustrem jest psychika a nie świat. | Świat odbija się w lustrze psychiki. CKP cytował to po Szekspirze. | Wszyscy dokonujemy projekcji własnego wnętrza na świat zewnętrzny - i | dopatrujemy się w nim, na każdym niemal kroku, tych właśnie cech, których | nie chcemy dostrzec u siebie. | AW | . | Ach jaki Ty jesteś wszystkowiedzący Andrzeju. Wiesz czego dokomują | wszyscy tylko jakoś nie możesz załapać, że pisanie w liczbie mnogiej | nie mając uzasadnienia prawdziwości twierdzeń - to właśnie jest pieniactwo | rodem z Epimenidesa. | Obnażasz się Andrzej jak cebula. Pieniaczysz i trollujesz, a więc nie jesteś | wiarygodny. Zdanie trolla nie ma żadnej wartości merytorycznej. | Edward Robak* z Nowej Huty :) Przeczytajcie AW-uniu poniższy wiersz i zatrollujcie coś personalnie wycinając wszystko co obnaża wasze pieniactwo i ignorancję. Pokażcie jak odpisują trolle. OK?
Droga prawdy Niektórzy są dziwni doprawdy , sami nie znają prawdy, a gdy inni im prawdę wskazują , właśnie za ten gest krytykują . Gotowi są nawet kamienować , do fałszu wręcz dopingować , bo łatwiej z ułudą się swatać niźli z rzeczywistością zbratać . Nijak pojąć nie umiem , co gnieździ się w ludzkim rozumie , czemu prawda gorsza od fałszu , czemu sama musi domagać się aplauzu . Czemu kłam bez trudu poklask zdobywa , czemu prawda ma nie być uczciwa , czemu ludzie hołdują kłamstwu , nieuczciwości i chamstwu ? Ja wiem , że prawda często zaboli , ale fałsz za bardzo swawoli , trzeba ukrócić jego poczynania , zacząć od prawdy nagradzania . I choć życie nie głaszcze po głowie , i choć smutek nie raz zajrzy w oczy , to przyjaciel zawsze przy Tobie , dobrym sercem Cię zauroczy . I choć życie kopie cię w zadek i po chamsku się czasem odzywa , nigdy to nie jest przypadek , życie mówi , że ta droga fałszywa ... Więc podążaj prawdy drogą , może bardzo ubogą , ale serce skromne i czyste w prawdzie oczywistej autor: Tamara - Jolanta Rzuchowska PS. Piszę do was AW-uniu w liczbie mnogiej bo sami, żeście się się tak określili pisząc, że wy wszyscy AW-uniu dokonujecie projekcji własnego wnętrza na świat zewnętrzny. Edward Robak* z Nowej Huty :-)
Możecie też AW-niu wziąść do pomocy drugiego trolla studenata matematyki niejakiego głupiego Jasia i wspólnie pomówić mnie bez dowodów, że to nie wy AW-uniu stosujecie pospolity trolling, odchodzenie od tematu, nie czytanie wypowiedzi innych przed odpisaniem na nie i przede wszystkim projektujecie niepospolitą ignorancję typową dla nawiedzonych paranoików, którzy potrafią przekręcić nawet Szekspira. Głupi Jaś jest zresztą jota w jotę dokładnie taki sam jak wy AW-uniu. Na 1000 postów którymi zaśmiecił SCI jeszcze żadnego nie napisał z sensem. Same personalne pieniactwa, które spokojnie można wyrzucić do kosza, a autora zplonkować. Nic się nie straci a zyska czas, którego się nie straci na czytanie idiotyzmów. :-) Edi:)
Przejrzyj resztę wiadomości
Temat: Puciek i AW - chaos, ewolucja i metody 'złych'
"puciek2" <puciek2.SKA@gazeta.plwrote in message
AW <one_at_la@hotmail.comnapisał(a): news:Tg%td.30807$Rf1.23097@newssvr19.news.prodigy.com
[...] Ok chętnie bym posłuchał tak ogólnie jak więc określisz chaos. Ponieważ znasz już mój pogląd na tę sprawę ja chętnie posłucham Twojego. Chciałby abyś szczególnie zajął się odróżnieniem bodźca od chaosu. Myślę że po tym będę mógł lepiej zrozumieć Twój punkt widzenia. [...]
Wiele już było powiedziane o chaosie właśnie w niniejszym wątku. Aby określić relację chaos - a - bodziec, posłużę się analogią: Jest rzeczą oczywistą, że człowiek funkconuje najlepiej w pwenych garnicach termicznych. Jeśli temperatura spada i urztymuje się poniżej powiedzmy -25 C to funkcjonowanie w ludzkich skupiskach zamiera. Podobnie jest jeśli temperatura podniesie się powyżej +40 C. Ani przeraźliwy ziąb ani bezlitosny upał nie służą optymalnemu funkcjonowaniu. Nie jest dziełem przypadku, że największy rozwój i najwspanialsze cywilizacje powstały nie w rejonach podbiegunowych ani nie w okolicach równika, ale właśnie w strefie umiarkowanej. Podobnie jest z bodźcami. Jeśli będziesz wychowywał dziecko w warunkach zubożenia bodźcowego, czyli w monotonii, stagnacji, braku różnorodnych intelektualnych i zmysłowych wrażeń, to wyrośnie nierozgarnięty gamoń, ograniczony głupi jaś, nieumiejący przetwarzać informacji ani interpretować zjawisk. Taki jest skutek niedoboru bodźców. Smutnym przykładem takiego stanu rzeczy była polska wieś, uciskana przez pokolenia. Rezultatem było jakże często pamujące tam zacofanie. To zagrożenie nie istnieje już obecnie. Gdy natomiast przeładujesz częstoliwość i różnorodność bodźców ponad pewną normę, ludzki umysł nie nadąża ich przyswajać. Rezultatem jest typ psychiczny, który programowo broni się od tego nadmiaru poprzez ignorowanie boźców, lub defenzywne reakcje. Występuje otępienie, zanik wraźliwości, ciekawości i (ważne!) podatność na sugestie. Na tle migoczącej przypadkowości trudno jest odróżniać/dostrzedać/wyodrębniać powiązania/relacje/mechanizmy. Człowiek, który sam nie jest w stanie uporać się z natłokiem, chętnie przystaje na 'pomoc' ze strony GURU, lub innego 'eksperta' który wszystko za niego przetrawi, i podsunie mu tylko gotowe wnioski. To zagrożenie jest bardzo realne, bo wraz ze wzrostem ilości i częstotliwości przypadkowych bodźców w otoczeniu, wzrasta ilość tych, którzy chcą nam interpretować chaos. Jak zawsze, dla optymalnego rozwoju i funkcjonowania najlepsza jest droga środka. Tu bodźce są dozowane w takim tempie, że człowiek jest je w stanie przyswajać i integrować we własnym umyśle. O takie warunki należy zabiegać. | Pozdrawiam, | AW
Przejrzyj resztę wiadomości
Temat: Cierpiący telefon komórkowy
to nie kapitulacja tylko stwierdzenie faktu, że nie znamy istoty świadomości. gdybyśmy znali to z łatwością dalibyśmy odpowiedź czy jest możliwe (podanie sposobu) bądź nie (wytłumaczenie dlaczego nie), "wyposażenia" telefonu w świadomość.
Zakładam, że istotą świadomości jest czucie. Telefon komórkowy wyposażony w zdolność czucia były świadomy w najprostszym podstawowym aspekcie. Na razie telefony tylko na bodźce reagują. Co należałoby zrobić aby oprócz reakcji wykazywały też czucie? (Głupi Jaś z podwątku wyżej: nie odróżniasz czucia od reakcji, a chcesz przejąć ten wątek? Spadaj cieniasie!)
ująłbym to również tak, że czucie to przejaw świadomości, mogący się ujawnić w świadomych bytach posiadających pewne struktury.
masło maślane
jakie to struktury mam nadzieję, że do tego dojdziemy. zarysowo - potrzebna była by struktura umożliwiająca skierowanie świadomości na proces odziałujący na byt lub jego efekty,
Brak logiki! Istnienie czucia jest niemożliwe bez świadomości. Inaczej narkoza nie miałaby sensu.
oraz struktura odbierająca doświadczenie świadomości i struktury umożliwiające wyrażanie doświadczanego przeżycia - w przypadku ich braku
Nie ma w mózgu ośrodka samoświadomości. Jest tylko ośrodek przytomności - zakręt obręczy.
(niemoc wyrażania), dla zewnętrznego obserwatora byt doświadczający bólu, może być postrzegany jako byt nieświadomy. należy przy tym odróżnić struktury reagujące li tylko na odziałowujący proces (np. pobudzane kawałki tkanek nerwowych i ich reakcje (telefon :)), brak struktur mogących wyrazić przeżywane doświadczenie lub co ważne brak wykształconych mechanizmów i/lub struktur interpretujących doświadczenie jako zagrożenie dla bytu w sensie pozbawienia czasowego/trwałego świadomości (strach jako mechanizm, świadome podejmowanie działań w celu uniknięcia podobnych procesów, wykształcenie struktur automatycznie reagujących na potencjalne i początkowe oznaki rozpoczynającego się procesu prowadzącego do bólu (nieświadome odsuwanie świadomości od doświadczania bólu)).
Tłumaczysz nieznane (świadomość) przez nieznane (jakieś struktury), równie dobrze mogło być jakieś "dobre mzimu".
Ja uważam, że zdolność czucia jest złożonym efektem kwantowym, którego podstawą jest zmiana konformacji białek receptorowych, komplikująca się w miarę postępu ewolucji w bardziej złożony system kwantowo-molekularny. Penrose miał dobry pomysł, ale szukał w złym miejscu... Telefon komórkowy działa wykorzystując dosyć proste efekty kwantowe (warstwy zaporowe, studnie potencjału) zachodzące w krysztale półprzewodnika. By coś poczuł efekty kwantowe powinny być bardziej złożone - jak w dużych molekułach konformujących białek. Stan pracy procesora powinien wpływać na jego strukturę atomową przynajmniej w zakresie kliku milionów atomów. Wtedy powinniśmy uzyskać efekt czucia. Mam nadzieję że to wystarczająco epokowa hipoteza. Pozdrawiam Przewodas
Przejrzyj resztę wiadomości
Temat: Cierpiący telefon komórkowy
"Przewodas" <bazyliszktlWYTNI@buziaczek.plwrote in message
| to nie kapitulacja tylko stwierdzenie faktu, że nie znamy istoty | świadomości. gdybyśmy znali to z łatwością dalibyśmy odpowiedź czy jest | możliwe (podanie sposobu) bądź nie (wytłumaczenie dlaczego | nie), "wyposażenia" telefonu w świadomość.
Zakładam, że istotą świadomości jest czucie. Telefon komórkowy wyposażony w zdolność czucia były świadomy w najprostszym podstawowym aspekcie. Na razie telefony tylko na bodźce reagują. Co należałoby zrobić aby oprócz reakcji wykazywały też czucie? (Głupi Jaś z podwątku wyżej: nie odróżniasz czucia od reakcji, a chcesz przejąć ten wątek? Spadaj cieniasie!) | ująłbym to również tak, że czucie to przejaw świadomości, mogący się ujawnić | w świadomych bytach posiadających pewne struktury. masło maślane | jakie to struktury mam | nadzieję, że do tego dojdziemy. zarysowo - potrzebna była by struktura | umożliwiająca skierowanie świadomości na proces odziałujący na byt lub jego | efekty, Brak logiki! Istnienie czucia jest niemożliwe bez świadomości. Inaczej narkoza nie miałaby sensu. | oraz struktura odbierająca doświadczenie świadomości i struktury | umożliwiające wyrażanie doświadczanego przeżycia - w przypadku ich braku Nie ma w mózgu ośrodka samoświadomości. Jest tylko ośrodek przytomności - zakręt obręczy. | (niemoc wyrażania), dla zewnętrznego obserwatora byt doświadczający bólu, | może być postrzegany jako byt nieświadomy. należy przy tym odróżnić | struktury reagujące li tylko na odziałowujący proces (np. pobudzane kawałki | tkanek nerwowych i ich reakcje (telefon :)), brak struktur mogących wyrazić | przeżywane doświadczenie lub co ważne brak wykształconych mechanizmów i/lub | struktur interpretujących doświadczenie jako zagrożenie dla bytu w sensie | pozbawienia czasowego/trwałego świadomości (strach jako mechanizm, świadome | podejmowanie działań w celu uniknięcia podobnych procesów, wykształcenie | struktur automatycznie reagujących na potencjalne i początkowe oznaki | rozpoczynającego się procesu prowadzącego do bólu (nieświadome odsuwanie | świadomości od doświadczania bólu)). Tłumaczysz nieznane (świadomość) przez nieznane (jakieś struktury), równie dobrze mogło być jakieś "dobre mzimu". Ja uważam, że zdolność czucia jest złożonym efektem kwantowym, którego podstawą jest zmiana konformacji białek receptorowych, komplikująca się w miarę postępu ewolucji w bardziej złożony system kwantowo-molekularny. Penrose miał dobry pomysł, ale szukał w złym miejscu... Telefon komórkowy działa wykorzystując dosyć proste efekty kwantowe (warstwy zaporowe, studnie potencjału) zachodzące w krysztale półprzewodnika. By coś poczuł efekty kwantowe powinny być bardziej złożone - jak w dużych molekułach konformujących białek. Stan pracy procesora powinien wpływać na jego strukturę atomową przynajmniej w zakresie kliku milionów atomów. Wtedy powinniśmy uzyskać efekt czucia. Mam nadzieję że to wystarczająco epokowa hipoteza. Pozdrawiam Przewodas
Ale bredzisz - jak pijane mzimu! AW .
Przejrzyj resztę wiadomości
Temat: w Polsce kapitalizm atakowany - NYTimes
PRZEWRAZLIWIENI POLACY (NIEKTORZY) Gdyby ten artykul pojawil sie w jakim "nie-zydowskim" pismie, dajmy na to w
"The Christian Science Monitor", ani "Kanuk", ani tym bardziej "John", slowem
by nie pisneli. Ale, ze to zydowski "NYT" to...
Artykul tymczasem ani zly ani szczegolnie dobry; zaden tam krytyczny esej, ot
reportaz o tym co ludziska w Polsce na ulicy mowia. W sumie raczej mierny bo,
oprocz kilku cytatow z wypowiedzi ludzi dosc zdaje sie przypadkowo zaczepionych
na ulicy i paru nader oczywistych stwierdzen ogolnych, doszukiwac sie tam
jakiejs poglebionej analizy moznaby dlugo i - bez skutku.
W Polsce nastaly "ciezkie czasy" (hard times). A co? A nie?
"Kapitalizm (w Polsce) jest krytykowany" (Capitalism comes under attack). A co,
nie?
"Od marca szczecinska stocznia jest nieczynna a 6,000 pracownikow nie otrzymalo
wyplaty" (Since March, the Szczecin shipyard has been closed, and 6,000
workers have not been paid). Tez moze nieprawda?
"W zeszlym roku tempo wzrostu gospodarczego spadlo do zaledwie 1%. Bezrobocie w
tym roku osiagnelo 18%" (Last year, growth dropped to just 1 percent.
Unemployment this year hit 18 percent).
Pomiedzy zas tymi stwierdzeniami troche cytatow z wypowiedzi rozmaitych
"smiertelnikow".
I czym tu sie podniecac?
Tymczasem "Kanuk" z grubej rury wali, ze NYT to "quasi-satyryczne pisemko"
("pisemko" zwlaszcza jest tu godnym odnotowania stwierdzeniem "FAKTU"), a tenze
reportaz, przecietny bo plytki w analizie (a raczej w ogole pozbawiony
jakiejkolwiek analizy), moim skromnym zdaniem, ma byc "artykulem
propagandowym". Szczegolnie irytujace dla "Kanuka" jest rzekome przedstawianie
Polakow jako narodu wschodnio-europejskiego (eastern nation), chociaz w tym
samym artykule okreslenia "Eastern Europe" i "Central European Region" sa
uzywane zamiennie (zalecam powtorna lekture). Nie mam tez zielonego pojecia w
ktorym miejscu "Kanuk" doczytal sie jakichkowliek wzmianek o odmiennosci
mlodych Polakow na wschod od Laby od mlodych Niemcow na zachod od tej rzeki?
Widocznie NYT nalezy czytac miedzy linijkami.
Niejaki "John" to juz w ogole "przechlapane". Na podstawie jego "komentarza"
spolszczylbym to jego dumnie brzmiace imie "John" na - "Glupi Jas - Infantylny
Demagogus". Po polsku "kompletnie" pisze sie przez "k", a nie "completnie",
chyba, ze to jakis nowy termin w dynamicznie rozwijajacym sie slownictwie
polskim; epitet "pismidlo" bardziej trafnie odnosi sie do takich czempionow
polskiej zurnalistyki jak "NIE" albo "Nasz Dziennik", zas gromkie i bunczuczne
okrzyki o rzekomych "anty-polskosci", "anty-katolickosci", a tym bardziej "anty-
amerykanskosci", NYT nalezaloby wpier jakos uzasadnic. Nie zglaszam sprzeciwu
jedynie wobec ostatniego okrzyku, ze jest to dziennik pro-izraelski. I co z
tego? To nie wolno?
TAK TO SIE DZIEJE KIEDY KTOS CZYTA NIECHLUJNIE I OCENIA Z GORY KIERUJAC SIE
BEZMYSLNYMI UPRZEDZENIAMI.
Przejrzyj resztę wiadomości
Temat: Komu słuzy forum?
Przed operacja.
Pamietam jak bedac chlopcem z powodu ostrego zapalenia wyrostka robaczkowego
zostalem odwieziony do szpitala. Tam prosto z izby przyjec przewieziono mnie
na sale operacyjna. Ale zanim przystapiono do zabiegu najpierw zaaplikowano mi
dawke tzw “glupiego Jasia” -odurzajacego specyfiku - majacego wprowadzic mnie
w odpowiedni blogi nastroj przed calkowitym uspieniem pod narkoza. Ostatnie
minuty przed operacja pamietam zatem jako stan pewnego rodzaju euforii,
rozluznienia, blogostanu. Potem swiadomosc zniknela w oparach eteru i
obudzilem sie dopiero po zabiegu, juz bez wyrostka.
Minelo wiele lat i przede mna kolejna operacja.
Tym razem bedzie to przeszczep i to nie byle jaki, bo calego polskiego
organizmu panstwowego do organizmu Unii Europejskiej.
Mnie zas, czlonka tego organizmu, zebym nie odczul bolu operacji i zeby obyla
sie ona z wylaczeniem mojej polskiej swiadomosci planuje sie dokonac jej tak
jak kiedys przy operacji wyrostka, w ogolnym znieczuleniu czyli pod pelna
polityczna narkoza. Zeby zas nas Polakow do zaaplikownia tej narkozy i
nastepnie do samej operacji odpowiednio przygotowac, tak jak przed laty podano
nam najpierw “glupiego Jasia”. Tylko nie farmakologicznego ale politycznego.
Takim bowiem politycznym “glupim Jasiem” jest wszystko co ostatnio obserwujemy
na scenie politycznej. Zazarte dyskusje w mediach (niczego nie oddamy Unii, no
moze w przeciwienstwie do pewnej historii tylko guzik), wspaniale filipki w
parlamencie (Nicea albo zycie), oswiadczenia ateistow, ze nie odstapia od Boga
(w Europejskiej Konstytucji), wreszcie holdy i bicie czolem w Watykanie (niech
gawiedz widzi z kim sie spotykamy i kto nas popiera).
A wszystko po to, zeby operacja przebiegla spokojnie, zeby pacjent przypadkiem
nie uciekl przed pelna narkoza i przed stolem operacyjnym.
Dlatego tez dla uspokojenia pacjenta i dla utrzymywania go w zaprogramowanej
euforii, rozluzniono troche pasy trzymajace go na noszach, na ktorych ma byc
on na sale operacyjana wniesiony. Niech sie pacjent troche wyluzuje. Niech
poslucha tego i owego. Niech zobaczy, ze my lekarze transplantolodzy ludzkiej
swiadomosci, dbamy tylko i wylacznie o jego dobro, ze my go naprawde chcemy
uszczesliwic, ze nie mamy zadnych wobec niego (pacjenta) wrogich zamiarow. Ot
nawet pozwolimy puscic w TVN wynik badania opinii publicznej na temat “Jakby
Pan/Pani glosowal gdyby referendum akcesyjne odbywalo sie dzisiaj” i podac, ze
67% glosowaloby na nie a 33% na tak.
Coz nam to szkodzi. Troche euforii, o to chodzi. Bo przeciez z drugiej strony
ten sam pacjent widzi naszych zacnych uzdrowicieli jak cmokaja w
pierscien “Pape” jak to oni z nim za Pan brat, jak to oni szczerze go do
Polski zapraszaja. Czy moze nas od takich lekarzy spotkac cos zlego?
Otoz moze i to napewno. Chwilowe poluzowanie niczego nie zmienia. Bowiem ani
sie obejrzymy juz poddani zostaniemy narkozie a potem juz tylko nastapi
przebudzenie, po przeszczepie.
Dlatego jesli jeszcze mamy szanse, dopoki jestesmy tylko pod wplywem “glupiego
Jasia”, dopoki nie odcieto nam w pelni swiadomosci, nie dajmy zrobic sobie
tego przeszczepu. Nie wierzcie politycznym znachorom. Bo to sa znachorzy a nie
lekarze. Nasz polski organizm jest zdrowy i zadnych przeszczepow nie
potrzebuje. Tym bardziej, ze probuja nam wszczepic tkanke chora jak jest juz
dzisiaj Unia Europejska.
Dlatego robmy wszystko aby do operacji nie doszlo. Czasu pozostalo niewiele.
Nie ulegajmy euforii. Przeszczepu mozna uniknac. Odrzucic jak cialo obce
Konstytucje Europejska jeszcze przed przeszczepem. Zadac przeprowadzenia
referendum w tej sprawie. Zadac teraz kiedy dzialanie “glupiego Jasia” nieco
oslablo. Kazdy dzien jest wazny, bo jak sie polityczni znachorzy zorientuja,
ze “glupi Jas” przestaje dzialac, to nam zaaplikuja mocniejsza dawke i
obudzimy sie dopiero po zabiegu.
Marek
Przejrzyj resztę wiadomości
Temat: Rokita: Po oskarżeniach Kaczyńskich dostaję lis...
Głupi Jasio
Kaczmarski Jacek
Ojców dom pożegnał Głupi Jasio
Szukać Wody Życia rad nie rad.
Stopy ścisnął swym niedobrym braciom,
Którzy siłą go wysłali w świat.
Schedę jego wezmą i zmarnują -
Nic powiedzieć nie mógł, choćby chciał,
Więc wyruszył w drogę pogwizdując -
Starczy mu, że mowę zwierząt znał.
Głupi Jasiu, Głupi Jasiu -
Śmiał się w lesie szczebiot ptasi
- Prawda to, że ci rozumu brak!
Woda Życia nie istnieje
A w obczyźnie nam zmarniejesz -
Ale on przed siebie szedł i tak.
Szedł za słonkiem tam, gdzie zachodziło;
Pod stopami chrzęścił złoty żwir.
Ale złoto Jasia nie olśniło,
Wsłuchał się w wieczorny ptaków ćwir.
- Idź - ćwierkały - Jasiu do stolicy,
Gdzie umiera Król na łożu z piór.
Uzdrów go wywarem z ziarn pszenicy,
On ci władzę da i jedną z cór.
Głupi Jasiu, Głupi Jasiu -
Wabił w lesie szczebiot ptasi
- Wszak bogactwo lepsze jest od bied!
Nie istnieje Woda Życia,
Więc przynajmniej miej coś z życia:
Ale on i tak przed siebie szedł.
Nie chciał władzy Jasio, bo był głupi
I nie myślał o najsłodszym z ciał,
Boby się miłością, władzą upił,
A on Wodę Życia znaleźć miał.
Zawędrował w osypiska dzikie,
Gdzie się węże wiły mu u nóg.
Uciekłby - kto mądry - przed ich sykiem,
Ale Jasio syk zrozumieć mógł!
Głupi Jasiu, Głupi Jasiu,
Jeśliś nas się nie przestraszył -
Idź przed siebie ścieżką na sam szczyt;
Lecz nie zważaj na uroki,
Nie oglądaj się na boki,
Bo cię wtedy nie ocali nikt.
Pnie się w górę ścieżką kamienistą
Wśród upiorów, widm, bezgłowych ciał,
Ale nie przeraża go to wszystko
Bo nie takie bajki z domu znał.
Widzi już na szczycie jak ze źródła
Woda Życia tryska srebrną mgłą -
A przy źródle jeden z braci mruga:
Popatrz Jasiu w dół, tam jest twój dom:
Głupi Jasiu, Głupi Jasiu,
Coś na złudę się połasił -
Raz spojrzałeś w dół, jedyny raz:
Na nic trudy, droga krwawa,
Zniknął dom i brata zjawa
I zmieniłeś się pod szczytem w głaz.
Wraca teraz Głupi Jaś z kamienia,
Pełznie drogą rok po roku - cal,
Lecz przeminą całe pokolenia
Nim pokonać zdoła złota dal.
A, gdy dotrze już do domu kamień,
Dzieciom ktoś opowie o nim baśń
I pojawi się przy starej bramie
Ożywiony baśnią Głupi Jaś.
Głupi Jasiu, Głupi Jasiu,
Rozumiałeś mowę ptasią,
Ale więcej już rozumiesz dziś:
W baśniach śpią prawdziwe dzieje;
Woda Życia nie istnieje,
Ale zawsze warto po nią iść.
Przejrzyj resztę wiadomości
Temat: badanie moczu
Pobranie moczu od kota to rzeczywiście nie najprostsza rzecz a perspektywa
usypiania i cewnikowanie rzeczywiście może przerażać – postaram się udzielić
Ci kilku wskazówek choć nie twierdzę , że nie przyprawią one twojego kota o
stres psychiczny związany z brakiem komfortu w trakcie czynności
fizjologicznych – tak ważnym dla każdego kota.
Krok pierwszy – dokładnie umyj i wyparz kuwetę i zostaw ją w stałym miejscu
bez wypełniacza – może się uda ,choć większość kotów z pewnością po namyśle
wybierze doniczkę z Fikusem – tam przynajmniej jest trochę czegoś w czym można
sobie pogrzebać.
Krok drugi – By pomóc kotu zdecydować się jednak na kuwetę – zareklamuj mu ten
pojemnik i postaw kilka innych pustych , wyparzonych kuwet – twój kot
potencjalnie pomysli sobie że jego pani oszalała lub nie ma no co wydawać
pieniędzy ( nie obraź się to w końcu spojrzenie z perspektywy kota )i z łaski
zrobi co ma zrobić w jednej z nich – choć może znów twój fikus jeśli go
posiadasz zyska trochę azotanów.
Krok trzeci – weź czystą wyparzoną kuwetę i zamknij na noc z kotem w łazience –
dla poprawienia komfortu ( oczywiście komfortu kota) zostaw tam tez twój
ulubiony przez kota sweter – trzeba w końcu na czymś odreagować lub
przynajmniej się wyspać, dla poprawienia twojego komfortu radzę parę dobrych
zatyczek do uszu – twój kot prawdopodobnie się podda i zostawi ci prezent w
kuwecie lub zaprotestuje i ostentacyjnie odda mocz do odpływu wanny ,
umywalki , czy też brodzika.
Krok czwarty – zrób wszystko co przy kroku trzecim plus zatkaj wszystkie
możliwe odpływy w łazience i uzbrój się w strzykawkę i pojemnik na mocz ,
którymi to uratujesz resztki drogocennego płyn , oczywiście jeżeli twój kot
wtedy gdy ty pobiegniesz do łazienki, z podniesionym ogonem nie uda się do
wspomnianego wcześniej fikusa – tym razem na znak protestu jednocząc się z
wszystkimi cierpiącymi kotami.
Pamiętaj uzyskiwanie moczu ze szmaty , trocin lub co gorsza żwirku nie da
dobrych efektów , a może się okazać ,że twój kot ma w moczu takie rzeczy o
których nikt jeszcze nie słyszał – i dopiero to będzie problem.
Życzę cierpliwości i skuteczności . Ekspert.
PS . Oczywiście nie bierz wszystkiego poważnie - trochę sobie pofolgowałem –
choć sposoby o których pisze są przetestowane przez moich pacjentów – w
niektórych przypadkach działają.
Jeśli się nie uda to „głupi jaś” i cewnik będzie chyba najlepszym
rozwiązaniem – a jakość materiału do badań będzie w ten sposób idealna.
Przejrzyj resztę wiadomości
Temat: Kot po narkozie :((
DUŻO ALE WAŻNE !!!!!!!! KAŻDY POWINIEN TO WIEDZIEĆ !!!!!!!
Oczywiście istnieje wiele możliwośći poddania kota narkozie. Instnieje naet
choć jesczez w niewielu lecznicach nakoza wziewna.
Jednak zanim w ogóle lekarz do tego przystąpi spoczywa na nim wiele obowiązków.
KAŻY PACJENT POWINIEN O NICH WIEDZIEĆ!!! Przede wszystkim lekarz musi:
# oprócz przeprowadzenia wywiadu gdzie powinien zapytać o to czy kotek już
kiedyś był poddawany narkozie i jak ją przyjął
# zbadać zwierze (sprawdzić jego stan ogólny - temp, węzły chłonne, serduszko
itp;) aby upewnić się czy pacjent w ogóle jest w stanie być jakiejkolwiek
narkozie poddany. Jest to konieczne w celu późniejszej decyzji dotyczącej
zastosowania odpowiednich anestetyków. Inaczej bowiem potraktujemy pacjęta
starszego, chorego na serce czy też młodego.
# ponadto powinien dokłądnie poinformować właściciela jak przygotować zwierze
do zabiegu czy też operacji ale również jaką narkozę urzyje, jak ona działa co
powoduje i co dokładnie będzie zwierzakowi robione
# nie powinna być również pominięta informacja jak długo może ten zabieg
potrwać i również kiedy będzie można odebrać kotka i oczywiście co z nim
później czynić
Informacje, które w skrócie powinnien usłyszeć włąściciel to :
- o przygotowaniu zwierzaka - aby nie jadł około 24h przed operacją ale
oczywiście zwierze musi mieć przez ten czas dostępem do wody zabieramy ją na
kilka godzin przed wizytą. Wszysto dlatego, że pełny żołądek stanowi dodatkowe
obciążenie dla układu krążenia, ponad to może opóźniać działania znieczulenia,
a ponad to co najważniejsze nasila wymioty, będące skutkiem ubocznym środków
sedacyjnych. Wymioty moga stać się przyczyną zahłyśnięcia się treścią przewodu
pokarmowego do płuc co może pociągnąć za soba nieprzyjemne konsekwencje.
- o tym, że jeszcze przed ogólnym znieczuleniem zawsze jest podawana tzw;
premedykacja czyli takie przed znieczulenie potocznie zwane "głupi jaś" aby
powoli inicjować znieczulenie u zwierzęcia
- o tym, że po zabiegu jeszcze przez kilka do kilkunastu godzin funkcjonowanie
organizmu zwierzęcia jest "upośledzone ruchowo". Słabo się czuje, jest wrażliwe
na hałasy, ma obniżoną temperaturę, stąd mogą pojawiać się u niego drgawki.
Najlepiej takie zwierze położyć w cichym, ciepłym miejscu i dać wypocząć.
Podobnie przecież czują się też ludzie poddawani narkozie. Pamiętajmy też o
tym, że najpierw zwierze zaczynać być świadome a dopiero z czasem powoli
powraca jego koordynacja ruchów. Nie kłądźcie więc po narkozie zwierzaka wysoko
gdyż łatwo może spaść z kanapy, łóżka. Nie myślcie również, że skomlenie
wydawane przez Wasze zwierzaki spowodowane jest bólem gdyż zwierzęta powinny
przecież dostawać po zabiegach środki przeciw-bólowe. Na ogół związane jest to
ze stresem często jeszcze z tym z przed narkozy lub też ich zdziwieniem co się
z nimi dzieje. Zapytajcie kogokolwiek kto miał jakąś operację jak zniósł
narkozę.
- po zabiegu jedzenie wprowadzamy stopniowo (pamiętamy o tym, że jeszcze po
zabiegu narkoza wciąż troche działa- wziąż mogą więc pojawiać się nudności) z
początku płyny a po kilkunastu godzinach połpłynne pokarmy i w końcu stałe. Nie
karmcie ani nie pójcie na siłę nie dość, że głodówka nikomu jeszcze nie
zaszkodziła to możecie tylko doprowadzić do nieszczęścia karmiąc na siłe
zwierze, które nie połyka bo nie chce.
- o tym, że pomimo nowoczesnych metod należy liczyć się z tym, że przy każdym
przypadku isnieje pewne RYZYKO!!! i o tym KONIECZNIE musicie minimum zostać
poinformowani, obowiązkowo lekarz powinien otrzymac od Was pisemną zgodę na
zabieg w której to napisane jest o ryzyku nie wybudzenia się z narkozy - tak
samo jest w medycynie ludzkiej- dlatego tak ważne jest odpowiednie
przygotowanie zwierzęcia w celu zminimalizowana ryzyka
- ważny jest też fakt, że jak każdy człowiek tak i każdy kotek, piesek czy inne
zwierze jest inne. może więc inaczej reagować na te same środki. Może się więc
okazać np;, że ten środek po którym kotek "Twojej sąsiadki" czuł się jak
nowonarodzony nie będzie taki w stosunku do twojego pupila. Tak samo ludzie
niektórzy mają uczulenie na APAP inni nie :)
Ponadto lcznice nie powinny wydawać zwierząt nie wybudzonych właścicielom!!!
Każde zwierze przy odbiorze powinno być w pełni świadome. Po każdem narkozie
musimy też zwracać na nie szczególną uwagę i w razie jakiegos niepokoju
zadzwonić lub przyjechac z nim do lecznicy.
WALCZCIE O SWOJE PYTAJCIE O WSZYSTKO!!!
ava
Przejrzyj resztę wiadomości
Temat: do weterynarzy w sprawie narkozy
Moja kotka pojechała na operacje o 9 rano. Zanim wszystko przygotowano, zanim
zaczął działać "głupi jaś" było przed 10. Powiedziano mi, że mam ją odebrac za
dwie godziny. W międzyczasie dzwoniono z lecznicy, że zabieg się przedłuża i
mam przyjechzac ok. godz. 13.
Przyjechałam trochę po. Kotka była nieprzytomna, ale pani doktor dmuchnęła jej
w ucho, a ona zastrzygła tym uchem. "Widzi pani, odruchy zachowane, wszystko
jest w porządku, może pani zabrać kota do domu. Obudzi sie w ciągu dwóch
godzin."
NIE WIEDZIAŁAM, ŻE TAK NIE POWINNO BYĆ
PO dwóch godzinach (15) kot dalej leżał nieprzytomny, z jednymokiem otwartym,
strasznie zimny. Gdyby nie oddychał, myślałabym ,że nie żyje. Zadzwoniłam do
lecznicy. Wtedy dopiero dowiedziałam się, że kotka dwa razy miała dodawaną
narkozę (ketaminową) bo zabiegh się przedłużał i wybudzała im się na stole.
Mówiąc krótko, kotka była nieprzytomna do 19. Sześć godzin po operacji tak
leżąła u mnie w domu, a ja przykrywałam ja kocykiem, żeby nie była taka zimna i
zakrapiałam otwarte oko solą fizjologiczną, żeby rogówka nie wyschła (tego mi
też nie powiedzieli w lecznicy, musiałam się sama dopytać).
Potem był proces wybudzania się. Kotka miała halucynacje po ketaminie,
krzyczała powornie, w życiu nie słyszałam takiegio głosu u kota. Oczywiście,
przewracała się i zataczała, ale co gorsza, nie poznawała nas, domowników.
Patrzyła na mnie i widziałam, że mnie nie poznaje,krzyczała, kręciła się w
kółko, nie mogąc wstać i znów krzyczała, krzyczała, krzyczała i nie pozwalała
się dotknąć. po czym nagle milkła i wtedy widziałam, ze mnie rozpoznaje. Na
chwilę usypiała i znów to samo. A czas leci - 21, 22, półnoć. druga, trezcia w
nocy. Całą noc wtedy nie spałam. Kotka doszła do siebie dopiero następnego dnia
rano, a właściwie przed południem.
Ten weterynarz, który przeproewadzał operacje (wraz z koleżanką), to był
polecany weterynarz, ponoc pasjonat swojego zawodu, wręcz cudotwórca. Gdy
dzwoniłam do niego w ciągu tamtych 6 godz. gdy kot był nieprzytomny, to mnie
uspokajał i mówił, że wszystko jest OK, bo kot dostał dużą dawkę narkozy i to
po prostu musi trwać. Ten pan pracuje do 19. Kot nawet by się nie zdążył u
niego wybudzić. Nie mamm powodu myśleć, że chciał się mnie pozbyć, był bardzo
miły i po prostu uważał, że taki jest standard - zabieram kota niewybudzonego.
Reszta w domu, kontrola za 2 dni. A zastrzyk przeciwbólowy dał, bo go o to
prosiłam, mówiąc, że z reguły się tego nie robi, no ale skoro nalegam...
Nie wiem, co mam o tym myśleć, to już jest zmieniony weterynarz, bo u
poprzednich, do których chodziłam z kotką, zmarła po operacji suczka mojej
koleżanki, 5,5 roku, młody pies. Leczyli ją dwoma różnymi antybiotykami na
zapalenie płuc przez 3 tygodnie, po czym zorientowali się, że jest to
zaawansowane ropomacicze. A po operacji nerki nie podjęły pracy i suczka
zatruła sie własnym niewydalanym moczem.
Skąd mam wiedziec, który wet jest dobry, skoro ten polecany (on mnie i ja
jemu!) wydał mi jednak kota w takim stanie. Kotka przeżytła, piodobnie jak kot
Juliusza, była w ogólnir dobrym stanie zdrowia. Ale ja tamte 2 dni po operacji
wspominam jako straszny koszmar.
Przejrzyj resztę wiadomości
Temat: RPP - dlaczego cięli właśnie tak?
Do Macieja Macieju,
Twoja wiara w to, ze Chiny produkuja tanio i wobec tego bedzie to powodowalo
nadwyzke handlowa m. in. z USA bierze pod uwage napewno jeden element: podaz.
Ale, Macieju, sam przyznasz co z popytem?
Wszystkie kraje wloaczajac w to kraje Centralnej Europy i Azji Poludniowo-
Wschodniej przezyly nagly wzrost popytu ze wzgledu na gwaltownie rosnace
aspiracje ludnosci np. do kupowania telefonow komorkowych i innych rzeczy ktore
sa produkowane w Chinach powiedzmy... ale projektowane i wymyslane (made not in
China) gdzie indziej... np. USA.... Japoni... etc. Oczywiscie nie oznacza to ze
nie bedzie tzw paradoksow wynikajacych z opisanej sytuacji spowodowanej
Comparative Terms of Trade (opisanej powyzej).
Otwarcie rynku u wszystkich krajow rozwijajacyc powodowalo gwaltowny popyt na
wysokiej jakosci dobra (i uslugi) ktore szybko przyczynialy sie do ogromnego
wzrostu importu. WTO poprzez otwarte rynki wymusza zniesienie cel zaporowych,
podatkow importowych i innych para-celnych instrumentow na dluzsza mete.
Parcie Chinczykow do zycia normalnym zyciem jest tak duze ze popyt na dobre
artykuly bedzie przewyzszal wszystko co dotychczas widoczne bylo w okresie
poprszedzajacym kryzys ekonomiczny w pd-wsch Azji w 1997 r ( nie sugeruje tutaj
ze Chiny wpadna w kryzys tylko podaje odnisienie do wzrostu konsumpcji).
Oczywiscie taki naplyw importowanych towarow "zamorduje" nieefektywne
przedsiebiorstwa panstwowe lub w najlepszym wypadku spowoduje naplyw kapitalu
(ale Moj Boze do kraju gdzie nie obowiazuja zadne zasady - tzw kraj wysokiego
ryzyka) ograniczonego o polowe (mowie o FDI) i ciagle malejacego od 1998
roku.... po to tylko aby spowodowac masowe bezrobocie.... czyli dostosowanie
efektywnosci i ceny rynku pracy do poziomu bardziej... swiatowego....
Oj, chyba w Chinach bedzie jeszcze goraco zanim bedzie normalnie i to jeszcze
potrwa....
WZROST GOSPODARCZY
Wzrost gospodarczy 2% z 3 trylionow USD nie jest rowny wzrostowi z powiedzmy
100 milionow o 8%!! Macieju, przewiduje ze Ukraina bedzie miala doskonale wynki
bo bedzie rosla z tak niskiego poziomu dochodu na glowe ze wystarczy ruszyc
przyslowiowym palcem w bucie aby bylo 4-5%!!!
(Ech ta) STOPA PROCENTOWA A WZROST GOSPODARCZY
Wim Duisenberg- nie jest moim bohaterem ani pozytywnym ani negatywnym - jest
sprawnym technokrata. Ale nie przyrownoj pozycji Wim'a do Allan'a.
Alan musi:
1. Pobudzic gospodarke
2. Dbac o inflacje
3. Odzwierciedlac presje Osiolkow i Slonikow (2 partie tylko) (sam Greenspan
[ale to w tajemnicy - ale o tym sza Macieju] jest zacietym wrogiem obnizania IR)
Wim musi:
1. Pobudzic gospodarke (che! che! co ciekawe to jest neo-keynsista a musi
bronic stalosci stopy procentowej)
2. SHARMONIZOWAC STOPE PROCENTOWA W CALEJ UNI EUROPEJSKIEJ (a jest ona ciagle
rozna - dla jednych za wysoka dla innych za niska)
3. dbac o inflacje
4. Odzwierciedlac presje kilku -nastu? -dzisieciu? krajow o roznej dynamice
gospodarczej
Mimo to Macieju rzycze ci abys mial racje i aby Greenspan nie odwrocil trendu
IR, no i oczywiscie zebys wygral na akcjach w ktore zapewne zainwestowales
(szczerze!!).
Powodzenia
Glupi Jas - ten z piosenki Jacka Kaczmarskiego
Przejrzyj resztę wiadomości
Temat: Wnerwiający bohater
uccello napisała:
> >Głupi, leniwy Jaś, pieszczoszek mamusi- który od niechcenia zbiera
> >wszystkie
> >granty w każdej baśni, łącznie z ręką królewny.
>
> No ale GŁUPI Jaś, był taki w oczach swoich starszych, ambitnych
> braci. Nie był butny, ani cwany , ani chytry jak oni ,co w ujęciu
> ogółu mogło wydawać się głupie. Dziś powiedzielibyśmy ,że w
> inteligencję emocjonalną był chłop wyposażon: to staruszeczce
> pomógł, to ptaszkowi, to pszczółce, z diabłem się nawet panie dzieju
> skibą chleba podzielił, i ta właśnie postawa- mniej rozumowa, ( moim
> starszym braciom się nie udało, co ja sie bedę wygłupiał i na
> szwank narażał) a bardziej SERCOWA ( nie dam matuleńce starowince
> zginąć/ braciszkom ukochanym/ tej niebodze królewnie) sprowadza na
> niego te granty.
>
Nic z tego, moja droga, próżne nadzieje- ty piszesz o ugrzecznionych, moralizatorskich wersjach baśni o Jasiu, co to dobre serduszko miał i głęboką wewnętrzną mądrość- które to powstały na potrzeby małych paniątek; natomiast duża część pierwotnych bojek, wymyślona (a może i trochę przeżyta) przez prostych, spracowanych, o niewysublimowanym humorze chłopów, dla których cały dowcip krył się w tym, że takiemu głuptakowi z pieca się udało przechytrzyć mądrzejszych i robotniejszych, nie zyskawszy przy tym rozumu ani dobrych manier- i dojść na najwyższy wyobrażalny szczyt- zostać samym królem ( bo cysorzem to się żadnemu nie udało;-))
Głupi Jaś, o którym piszę ja, w kabałę wpada przypadkiem; zwierzynce daruje życie z powodu obiecanej nagrody, a w drodze do zamku, oprócz "chłopskiego sprytu", nie raz używa kija i pięści, a rozwiązania kłopotów są tylko skutkiem dotychczasowych przypadków bohatera i pojawiają się czasem bez względu na jego decyzje.
Jaś przez przypadek zostaje wciągnięty w łańcuch wydarzeń, inaczej ze swojego pieca nie ruszyłby się do śmierci. Po wszystkich perypetiach zresztą, stara się w jakiś sposób przywrócić dawny porządek- nieczęsto to spotkasz, ale jednak- kiedy taki chłopek wybija- dosłownie!- "rozpieszczonej" królewnie żonie grymasy czy "lenistwo" z głowy.
"Kot w butach", "Lampa Aladyna", "Wdzięczność szczupaka"- to bardziej znane, tylekroć przerobione baśnie, w których właśnie taki bohater występuje. W dzisiejszych czasach nie sprzedałby się w pierwotnej wersji, został przybrany w empatię i charyzmę oraz, nie wiadomo skąd wziętą, za to dobrze do lat młodzieńczych ukrytą, wiedzę i ogładę;-)
O Dorotkach w studniach i innych spolegliwych Kopciuszkach nawet nie wspominam, na liście denerwujących postaci- to akurat łatwiej rzuca się dziś w oczy;-)
N.
Przejrzyj resztę wiadomości
Temat: Martwa ciąża, jutro szpital...
Witaj kai. Gdy przeczytałam Twój post, to tak, jakbym przeczytała o sobie i
swoich przeżyciach. Przechodziłam przez to na początku września tego roku. to
była moja pierwsza ciąża. Maleństwo umarło w 10 tygodniu. W Piątek była ta
straszna wizyta u lekarza - to miała być normalna wizyta kontrolna, bo do tej
pory wszystko było ok, dzieciątko rosło i rozwjało się normalnie, serduszko
biło. I nagle - trach. Koniec marzeń. Ktoś napisał tu, że jak sobie przypomina
tamte chwile, to "Żal jej samej siebie". Ja mam bardzo podobnie. Mój lekarz
powiedział, że trzeba będzie zgłosić się do szpitala na zabieg, też się
bałam "jak to będzie". Czekałam do poniedziałku (tak zalecił lekarz, żeby w
weekend zgłosić się tylko w ostateczności, bo wtedy jest niepełna obsada) i
rano zgłosiłam się do szpitala. Bałam się wszystkiego - samego szpitala,
zabiegu, atmosfery i wogóle. Nigdy przedtem nie byłam w szpitalu. Bałam się
równiez - tak jak Ty - błędnej diagnozy lekarza. Najpierw była izba przyjęć,
badanie fizykalne i tam, jeszcze bez usg, pani doktor powiedziała, że macica
nie jest elastyczna co wskazuje na śmierć dziecka. Przyjęli mnie na oddział
ginekologii, po jakimś czasie zaostałam zaproszona na usg (zawsze robią przed
zabiegiem) i tam kolejny lekarz potwierdził smutną diagnozę. Dokładnie tak jak
Ty, do końca miałam nadzieję, że to nieprawda, że to pomyłka, że przecież moje
dziecko żyje, że co oni mówią w ogóle... Tak jakby mnie to nie dotyczyło, jakby
to nie o moim dziecku te straszne rzeczy. Po tym usg przyszła kojena pani
doktor i zaproponowała: albo oczyszcamy macicę od razu (Jezu, jak to brzmi),
albo założą mi tabletki na wywołanie poronienia (bo Maluch się tam "mocno:
trzymał i sam nie chciał wychodzić), co jest lepsze jeśli chcę mieć jeszcze
dzieci, bo wtedy szyjka macicy się sama rozchyli, a bez taletek musieliby to
robić mechanicznie. Tylko że to wymaga czekania i nie wiadomo kiedy
się "zacznie". Wybrałam tą drugą opcję. Bałam się tego zakładania tabletek, ale
okazało się że to się robi dopochwowo, nie boli. Miałam założone dwie tabletki
o 12.00 w południe i kazali czekać. Długo nic się nie działo, to podobno tak
jak z porodem - różnie u różnych kobiet. U mnie trwało to 9 godzin, to znaczy
lżejsze skurcze zaczęły się wcześniej, silniejsze później, ale do
wytrzymania,trochę mocniejsze od miesiączki, ale spoko, nie bój się. Koło 21ej
przyszło większe krwawienie, takiego nigdy jeszcze nie miałam, czyli zaczęło
się poronienie. Zabrali mnie do sali zabiegowej, dostałam dożylnie najpierw coś
a'la "głupi jaś". a potem silniejszy środek po którym usnęłam i obudziłam się
już w swojej sali, na swoim łóżku. Zabieg trwał podobno ok. 20 minut, a ja
dobudziłam się do końca tak koło północy, ale ponieważ pora była senna więc
spałam dalej. Na drugi dzień, po sprawdzeniu czy nie mam krwotoku i czy
wszystko ok, wypisali mnie do domu około 13ej. Miałam swoje podpaski takie
najbardziej chłonne alwaysy, ale po zabiegu i tak dali mi duży kawał ligniny,
tak jak kobietom po porodzie, po zaraz po zabiegu jest jeszcze krwawienie. I
tyle smutnej historii, ale nie bój się, przejdziesz przez to. Jestem z Tobą,
jesteśmy wszystkie. Pozdrawiam i przytulam, trzymaj się.
Przejrzyj resztę wiadomości
Temat: Poród - i po porodzie. Czy wspominacie go czasem ?
mnie wlasnie od jakiegos tygodnia nachodza wspomnienia jak klade sie wieczorem do lozka...
Nie udalo mi sie urodzic w wodzie, poniewaz nie dzialaly dwa baseny, ktore maja w wybranym przeze mnie szpitalu. Ale i tak pewnie nie dalabym rady, bo pomimo, ze wedlug jeszcze ostatnich lekarskich "macanek" brzucha na jakies 14 godz przed rozpoczeciem akcji Alicja lezala sobie na boczku, okazalo sie, ze jednak jest ulozona pleckami do moich plecow co sprawialo mi bol tak ogromny, ze nie
bylam w stanie usiasc ani polozyc sie przy jeszcze zerowym rozwarciu, a potem nawet po Pethydinie (nie mam zielonego pojecia jak sie nazywa polski odpowiednik tego znieczulenia). W kazdym razie w terminie porodu po poludniu zaczely mi sie delikatnie saczyc wody, ale nie bylam co do tego przekonana, myslalam, ze tak bardzo chce, zeby juz sie zaczelo, ze sobie wmawiam. O 3:45 rano w sobote obudzily mnie 2 "gushes", ktore co prawda nie zalaly lozka, ale
byly na tyle duze, ze bylam juz pewna, ze to wody. Zadzwonilam do szpitala i kazano mi przyjechac, pomimo, ze nie czulam ani jednego skurczu, to trzeba bylo sprawdzic, czy to wody i jak sie miewa Dziecko. W drodze zaczely sie skurcze, od razu bolesne, co 10 minut. W ciagu poltorej godziny czulam je juz co 3 min, trwaly 1 min i nie bylam w stanie usiasc na kibelku tak bolalo.
Zadowolona,ze tak szybko idzie polozylam sie na ktg i w bolach czekalam co dalej? Niestety wszystko zwolnilo w pozycji lezacej.
Polozna zatem chciala mnie odeslac do domu, poniewaz wedlug niej wody nie odeszly i szyjka wogole nie zaczela sie rozwierac. Nie zgodzilam sie, bo nie bylabym nawet w stanie wsiasc do taksowki tak duze bole wrocily po wstaniu z lozka. Pozwolono mi wiec zostac w szpitalu i "wychodzic" porod. Za moment wylam juz z bolu przy kazdym skurczu, darlam sie jak zazynana swinia (nie to
zebym kiedys na wlasne uszy slyszala to bynajmniej), poprosilam o gas and air (Entonox vel glupi jas) i po jakichs 2 godz byly 4cm rozwarcia.
Namowiono mnie na Pethydine. Wzielam, ale jej dzialanie czulam przez 1 a nie 4 godziny, pozwolilo mi to jednak polezec przez godzine i zebrac troche sil na... kolejne wrzaski. Polozna prosila zebym sie nie darla bo trace sily do rodzenia, ale to najbardziej mi pomagalo. Niestety bolalo jak diabli nadal, nie bylo szans usiasc na pilce czy kucnac nad kibelkiem, darlam sie w nieboglosy i blagalam o o Epidural (zzo). Na szczescie dostalam, bo z bolu juz tracilam przytomnosc.
Nie wolno mi bylo jesc ani za duzo pic poniewaz ulozenie Dziecka nioslo ze soba ryzyko cc. Dzieki Epiduralowi zdrzemnelam sie ladne pare godzin i wylezalam pelne rozwarcie dzieki podlaczonej Oxytocinie. 2 godziny parcia i niestety proznociag na koniec okazal sie niezbedny pomimo, ze na 2 godziny przed parciem przestalam sobie dawkowac znieczulenie (uzywa sie w UK tzw. mobile epidural), i Alicja pojawila sie na moim brzuchu o 23:27. Maz szlochal ze wzruszenia a do mnieniestety po 18 godzinach porodu ledwo docieralo co sie stalo :o(
Moj wymarzony porod sn bez zadnej chemii to niespelnione marzenie zatem, wyrzuty sumienia i zal zabijaly mnie przez nastepne pare dni zamiast plawienia sie w uczuciach milosci macierzynskiej. Dopiero jak dotarlo do mnie, ze spore, nienajodpowiedniej ulozone Dzieciatko urodzilam jednak bez cc, przeszly mi wyrzuty sumienia, ale nie wstyd, ze jestem tak niewytrzymala na bol. W
jakims tam stopniu jednak zawiodlam sie na sobie.
Najwazniejsze, ze wszystko dobrze sie skonczylo. Alicja miala tylko okropne zadrapania na glowie, bo 3 polozne i 2 lekarki probowaly przebic wody plodowe, ktore wedlug nich nie odeszly :0(
Przejrzyj resztę wiadomości
zanotowane.pldoc.pisz.plpdf.pisz.plorientmania.htw.pl
Strona 3 z 3 • Wyszukano 241 wyników • 1, 2, 3
|
|
Cytat |
Diabeł: wielki, czarny znak zapytania. Napierski Stefan Debiutuje się do samej śmierci, a i śmierć jest też debiutem. Aleksander Kumor Dla konserwatysty refleksja nad podstawami własnego światopoglądu jest rodzajem profanacji tak samo jak konieczność udowadniania egzystencji Boga jest estetycznym zgorszeniem dla każdego prawdziwie wierzącego; jest wyprowadzaniem irracjonalnej wartości na poziom racjonalny, desakralizacją boskości, której odebrany zostaje urok tajemniczości, bez której nie można pewnie stawić czoła lewicowym czcicielom diabła na ich polach bitewnych rozumu. Georg Quabbe Dlaczego tak często ludzie, dla których bardzo dużo zrobiłeś, ciężko się na ciebie obrażają? Może dlatego, że przypominasz im o ich słabościach. Kirk Douglas, Syn śmieciarza, Autobiografia Aby uwierzyć w drugiego człowieka, należy najpierw uwierzyć w siebie. Żyć w harmonii ze światem widzialnym i niewidzialnym. Odnaleźć prawdziwe oblicze Boga. . . Ale czy miłość jest w stanie uchronić przed samotnością? Nie zapominajmy, że "Bóg ukrył piekło w samym sercu raju". Paulo Coelho
|
|