|
Oglądasz wypowiedzi znalezione dla hasła: główki ramy
Temat: Regulacja zawieszenia w CBR.
Od początku, czyli przednie zawieszenie.
Duże pokrętło u góry każdej lagi to ustawienie wstępne sprężyny. Jest z nim
najwięcej niedomówień, gdyż jedni twierdzą, że to tym pokrętłem można utwardzić
lub zmiękczyć zawieszenie a inni, że pokrętłem tym zmienia się naprężenie
sprężyny, co powoduje obniżenie/podniesienie przodu maszyny. Rację mają Ci
drudzy, chociaż sam czasami się w tym gubię.
Kierunek S zmniejsza wstępne naprężenie powodując obniżenie zakresu pracy
zawieszenia, co sygnalizuje ilość wysuwających się prążków.
Kierunek H zwiększa naprężenie – podnosi zakres pracy zawieszenia.
Co do pokazujących się/znikających prążków na pokrętle to może być z tym różnie.
W CBR954RR musisz pamiętać o ile obrotów zmieniłeś nastawienie, bo jej widelce
tego nie pokazują.
Małe pokrętło na czubku lagi (wystaje z pokrętła wstępnego) odpowiada za
odbicie. Skręcone w kierunku (H) spowoduje sztywną pracę zawieszenia – ustawione
max w kierunku S spowoduje „pływanie” jednośladu. Pracę pokrętła odbicia łatwo
zauważyć przy każdorazowej zmianie ustawienia. (S) to miękkość i przyjemność na
naszych drogach, ale na zakrętach motocykla będzie bujał się tak jakbyś pływał
materacem po falach. (H) spowalnia ruch zawieszenia co odczujemy jako sztywne.
Ostatnie pokrętło przedniego zawieszenia znajduje się na dole lagi. Służy do
ustawiania kompresji. Zmiany tego ustawienia jest trudniej wyczuć, gdyż działa
ona tylko w jednym kierunku tj gdy najeżdżamy na wypukłość i zawieszenie się
spręża. Zwiększa kompresje (H) zmniejsza (S). Ustawienie wartości maksymalnie na
(H) spowoduje, że przy najechaniu na wypukłość zawieszenie nie schowa się, więc
każdy wybój przenosić będzie się na nasze nadgarstki tj. siła, która pojawi się
przy najechaniu na wybój nie zostanie stłumiona, lecz przekazana nadgarstkom.
Tylne zawieszenie.
W przypadku Hondy masz do dyspozycji 7 stopni wstępnego ustawienia. W innych
maszynach należy kręcić pierścieniami lub dodać zakładek dystansujących. Zasada
jest taka sama jak przy przednim zawieszeniu.
Odbicie w tylnym elemencie resorująco-tłumiacym znajduje się na dole zaś
ustawienie kompresji jest na górze – koło zbiorniczka kompensacyjnego. Wszystkie
te pokrętła działają na takiej samej zasadzie jak w przypadku ustawiania
przedniego zawieszenia.
Każda zmiana wstępnego naprężenia wpływa pośrednio na zmianę wartości
wyprzedzenia i kąta główki ramy. Obniżenie przodu i podniesienie tyłu spowoduje,
że kąt główki ramy z dotychczasowego stanie się bardziej prosty. Zmniejszy się
też wartość wyprzedzenia co w rezultacie spowoduje, że jednoślad stanie się
bardziej zwrotny. Łatwiej go będzie przerzucić z ucha na ucho. Odbędzie się to
kosztem stabilności i może prowadzić nawet do wystąpienia shimmy w modelach,
którym to zjawisko było obce.
Odwrotne ustawienie – podniesienie przodu/ obniżenie tyłu odpowiada większej
stabilności, ale trudniejszemu wchodzeniu w zakręty.
Obniżyć przód można jeszcze poprzez zmianę mocowania widelców na półkach.
Jeżeli sprawimy, że lagi będą wystawały o 3mm ponad półkę to oznacza to że
obniżyliśmy o 3mm przód. Efekt ten możemy zniwelować poprzez zmianę wstępnego
ustawienia sprężyny kierunek (H) o 3mm
Tak czy inaczej – najlepiej zapisz sobie swoje ustawienia i notuj każdą zmianę.
W razie czego będziesz mógł wrócić do wcześniejszych ustawień.
Przejrzyj resztę wiadomości
Temat: golas
Jeżeli chodzi o moją opinię na temat tego motocykla, jak już wcześniej
wspomniałem wypada bardzo pozytywnie. Od razu zaznaczam, motocykl jest z
1997roku (czyli Bandit w pierwszej budzie:). Nakręcił już 56000km
(bezawaryjnie...i oby tak dalej). Wydatki związane z tym motocyklem to jak dotąd
tylko materiały eksploatacyjne, płyny, klocki ham.,filtry, napęd, opony, paliwo
i niezbędne regulacje(gaźniki i zawory). Może w tym sezonie zrobię rozrząd(tak
dla świętego spokoju). Szybko zużywa się łożysko główki ramy. Muszę już drugi
raz wstawić nowy komplet. Tylny amortyzator też jest słaby. Teraz mam od gsxr
600 z regulacją. Jest twardy. Nieźle się sprawdza. Nie zauważam spalania oleju w
swoim egzemplarzu. Wymieniam co 10000km. Od wymiany do wymiany 0 ubytku. Pewnie
ostrzej traktowany trochę by skopcił.
Większość km robię na trasie. Prędkość 100-120km/h. Czasami na pustej drodze
kusi żeby odkręcić, ale wiatr szybko studzi takie zapędy. Ale to nawet dobrze.
Dzięki temu trzymam się z dala od większych prędkości. Silnik jest dość
dynamiczny, ale to 600tka. Trzeba ją czasami trochę podkręcić. Tak od 7000obr
dostaje kopa. Ale ja dojeżdżam nim do pracy i używam turystycznie. Narazie mi
wystarcza. Tak jak już pisałem bardzo uniwersalna maszyna. Zjeździł trochę
świata: południowa Francja, Białoruś, Ukraina, całe nasze piękne góry i o Czechy
i Słowację też zahaczył:) Już wspomniałem, żę zainwestowałem w najtańszą szybę
bo jest to wersja N. Polecam taką wersję kupić, ale szybka będzie niezbędna
podczas szybszej jazdy na trasie. W mieście bez znaczenia. W wersji N w nocy
reflektor na zakrętach będzie lepiej oświetlał Ci drogę. Skuteczność świateł
zadowalająca. Jednak unikam jazdy na trasie nocą, ze względu na dziką zwierzynę...
Ale do rzeczy. Trasy ok. 400-500km robi się bez problemu. Latem kiedy dzień jest
długi, jak trzeba to nakręcić można 700-800km. To już zależy czy jedziesz sam,
albo jak wytrwałego masz pasażera. Pomagają przerwy na tankowanie. Tak od
rezerwy do rezerwy:) Na zalanym pod korek 19l zbiorniku do rezerwy nakręcić
można 270km. Ale polecam więcej przerw. Przy turystycznej jeździe we dwoje,
prędkość do 120km/h pali 5,5-6,0. W głównej mierze spalanie zależy od prędkości.
Najniższe spalanie jakie udało mi się zanotować to ok.4,8l/100km(sam na moto.
prędkość 90-100km/h)
Sam pewnie skuszę się za jakiś czas na dużego Banditka. Ale na razie nie
zamierzam się rozstawać z obecnym. Wybierając masz alternatywę. Hornet 600 lub
Fazer 600. Wiem że Fazer bardzo mało pali i ma świetne hamulce. Do bandziorka
przydałyby się przewody w oplocie.
To by było na tyle. Co mogę jeszcze dodać? Polecam ten motocykl.
Przejrzyj resztę wiadomości
Temat: jak kupić motorek
Jestem świeżo po akcie zakupu i mogę troszkę pobajdurzyć, na co mi starsi i mądrzejsi zwracali uwagę:
- symetria - czyli czy moto nie jest krzywe po ciężkim dzwonie - sprawdzić to można tak:
1) przejechać się na prostym odcinku drogi, wjechać w kałużę i pooglądać ślady -jak zostawia dwa, no to kibel, bo z definicji powinien być jednoślad
2) wybrać równy, wypoziomowany odcinek drogi, rozpędzić się trochę (nie mówię o jakichś szaleńczych prędkościach, spokojnie 3ci bieg, 70, 80kmh) i puścić kierownicę -jesli moto będzie miało tendencję do samoistnego skręcania w którąś stronę, to jest krzywe.
3) popatrzyć po oponach -jeśli nie są nowe, to powinny zużywać się symetrycznie -jeśli jedna strona opony jest wyraźnie bardziej starta, patrz wyżej.
- ograniczniki skrętu - takie małe kawałki metalu w kształcie prostopadłościanów wspawane w te takie tulejkie, co w niej jest łożysko główki ramy (to, na czym się kierownica kręci -przepraszam, że piszę żargonem "przedszkolnym", ale nie jestem fachowcem, tylko prostym bolkiem po przejściach i czegoś się tam nauczyłem po drodze... ;)) -przy przekręcaniu kierownicy w skrajne położenia lagi się na tym opierają. Przy poważniejszym dzwonie (jak ktoś przyp... w chałupę, abo co i mniejszego, ale konkretnie) pozostają ślady uderzeń po tym, jak koło powoduje lagą i tłucze w ogranicznik.
- łożysko główki ramy - kierownica powinna chodzić lekko i gładko -można postawić moto na centralną stopkę, przycisnąć tylnie koło do gleby i pokręcić kierownicą. Można też zdjąć moto ze stopki, zacisnąć hamulec i poszarpać kierownicą -nie powinno być luzów.
- UWAŻNIE OBEJRZEĆ - czy wszysko ogólnie gra, nie brakuje zaślepek, przyuważyć poziomy płynów (czy poprzedni właściciel dbał o moto), nie ma śladów ślizgów, czy obręcze kół nie są scentrowane (jak w rowerze), etc. Z tym, że nie warto wierzyć w baśnie, że moto nie leżało, bo każde chyba paruletnie moto brało kiedyś udział w przyglebieniu -pytanie tylko, czy nie pozostawiło ciężkich lub niemożliwych do usunięcia defektów (patrz pkt 1).
- Być z kimś, kto coś czai i podejdzie do sprawy na chłodno - a najlepiej z kimś, kto jeździ i jeździł na różnych sprzętach -żeby się przejechał i wypowiedział.
- defekty mechaniczne - tutaj najlepiej przywieźć sprzęta do zaufanego mechanika, żeby dowiedzieć się, co w trawie piszczy, oraz ile trzeba dołożyć ("nie wymaga wkładu finansowego" to najczęściej chłyt małtetindowy) bo samemu ciężko zazwyczaj stwierdzić. Jeśli to niemożliwe, podstawy to: dać silnikowi popracować tak, żeby się nagrzał -powinien wykazywać się jeśli nie wyższą to taką samą kulturą pracy -nic nie powinno zaczynać klekotać i piszczeć (a czasem zaczyna), powinien gładko wchodzić na obroty, nie powinno być metalicznego hałasu (brzęczącego szumu -trudno to nazwać) świadczącego o wyrobionych mechanizmach rozrządu. Niegłupim pomysłem jest zatrzymanie 1000zł w kieszeni na naprawy i wymiany, i trzymanie kciuków, żeby starczyło.
...i powiedział co wiedział -ma nadzieję, że trochę pomogło. Mądrzejszych proszę o sprostowania, przyjmuję z pokorą :)
3mcie się, byle do wiosny!
Przejrzyj resztę wiadomości
Temat: Motocykl używany
Zawsze kupno motocykla używanego (podobnie jak samochodu) wiąże się z ryzykiem.
Jeśli chodzi o zakup w Polsce, najlepiej wybrać komis, który określi stan
techniczny pojazdu i da przynajmniej 3-miesięczną gwarancję. Najlepiej zabytać
znajomych w swojej okolicy, gdzie jest najuczciwszy komis.
Dolegliwości geometrii motocykla mogą mieć najróżniejsze objawy. Czasem nie da
się dostrzec, że motocykl miał "dzwona", czasem zauważalne jest delikatne
trzepotanie kierownicy (w pełnym, bądź w pewnym zakresie obrotów i prędkości),
bądź ściąganie na lewą bądź prawą stonę. Takie objawy mogą się zdażyć przy
zużytych oponach, bądź niewyważonym kole. Zdarza się, że ktoś próbuje sprzedać
motocykl z pękniętą, jednak zaszpachlowaną i pomalowaną ramą, czy główką ramy.
Niektóre defekty geometrii można dostrzec jeżdżąc szybko w zakręcie (wówczas
motocykl jest albo niestabilny, albo ma problemy z "wejściem", lub "wyjściem" z
zakrętu. Dosyć często przy motocyklowych "dzwonach" cierpi przednie
zawieszenie, po prostu gną lub też łamią się lagi teleskopów, a rama jest
praktycznie nienaruszona. Lagi w takiej sytuacji trzeba koniecznie wymienić,
gdyż jazda z dużymi prędkościami, gdy są one nawet lekko skrzywione, może się
okazać bardzo tragiczna w skutkach. Nawet prostowanie w tzw specjalistycznym
serwisie nie jest w stanie przywrócić ich do pierwotnego stanu, gdyż w tym
elemencie niebezbieczne mogą być odkształcenia rzędu 1/100 mm. Należy pamiętać
o zmęczeniu materiału. Jeśli dostaniesz gwarancję, że motocykl jest w dobrym
stanie technicznym (formuła zawarta w umowie kupna-sprzedaży), możesz go dać
komuś doświadczonemu(najlepiej znajomemu mechanikowi) do sprawdzenia. Może uda
się, że przed kupnem można będzie wykonać jazdę próbną. Gdy do tego dojdzie,
pamiętaj, by zwracać uwagę nie na tzw."odejście" i prędkość maksymalną, lecz na
jakość prowadzenia.
Jazdę musi wykonać ktoś doświadczony (ᡪ tys. km w siodle). zauważy on
ściąganie na boki, trzepotanie kierownicy i dodatkowe "nadprogramowe" wibracje.
Niestety kierowca niedoświadczony może nie uznać jakiegoś zjawiska za
niepokojące, albo uznać, że jest to skrzywiona rama, a okaże się, że to lekko
zużyte łożysko główki ramy. Doradzam osobiste oględziny każdego kupowanego
motocykla przez doświadczonego, znajomego mechanika. Nie ma uniwersalnego
sposobu, który pomógłby w wyeliminowaniu niespodzianki ziązanej z "MINĄ", czyli
trefnym motocyklem używanym. Podobnie jest z silnikiem. też może mieć pewne
dolegliwości niemożliwe do wyłapania przez początkującego motocyklistę. W tym
wypadku zalecenie j.w. - znajomy mechanik, bądź ktoś doświadczony (pow. 50 000
km).
Zawsze odradzam kupowanie używanych, gdyż kupienie nowego motocykla np. na
raty, czy w leasingu jest banalnie proste, a motocykl który wybieżemy,
na "Białą Kartę", którą od samego początku zapisuje właściciel i to on
decyduje, jak maszyna będzie się sprawowała przez najbliższe lata.
Jeśli chodzi o import. Polecam Szwajcarię, gdyż w tym kraju dbają o wszystko,
motocykle nie są "zajeżdżane", gdyż ludzie są w miarę spokojni, szanują swoje
rzeczy i mają ograniczenia na autostradach, które przestrzegają. Ceny są
naprawdę bardzo atrakcyjne.
Przejrzyj resztę wiadomości
Temat: stary rower - nowy rower?
Osobiscie nie remontowabym starego roweru.
Niedawno wyremontowalem, swoj rower komunijny.Mial chyba,sadzac po osprzecie
ok 20 lat.Zadnych czesci nie kupowalem.Po prostu przypadkowo udalo mi
sie zdobyc podobny rower,farba oskurna,opony zjechane,ale przebieg nie wiecej
niz 1000km.Z dwoch rowerow zrobilem jeden.Chodzi jak nowy.Przy lekkim spadku
ulicy i malym wiaterku w plecy osiagam na nim 60km/h.Nie brakuje wiec nawet
biegow i dobrze trzyma sie drogi.
Kiedys z dwoch gratow zrobilem dobry uzytek.
Pocialem ramy na odpowiednie dlugosci.Zanioslem do spawacza.Po zespawaniu,
mialem b.lekka przyczepke do roweru, w ktorej mialem bagaz (ok 35kg)dla kilku
osob.Przyczepka sprawdzila sie w trasie-kilka tys km.
Zamocowanie do roweru bylo prostsze i lepsze niz maja obecnie komercyjne
przyczepki.Nigdy z roweru nie musialem schodzic.
Jesli chodzi o sprawdzenie czy rama ma dwuslad jest kilka metod.
Najprostszy :przewroc rower na plecy ustaw kierownice tak aby przednie kolo bylo
rownolegle lub w plaszczyznie ramy.Sprawdz,wizualnie czy gora opon jest tej
samej linii i czy kola nie sa w innych plaszczyznach niz rama.
Oczywiscie wczesniej sprawdz czy kola sa prawidlowo przykrecone.
Mozna sprawdzic tez na drodze.Jedziesz prosto, a druga osoba jadaca z tylu
ocenia czy kola nie maja dwusladu.Czasami rama ma wygieta do gory pozioma rure
w rejonie glowki.Takiego wygiecia nie wyprostujesz.Zgiety jest wowczas tez
widelec.Najczesciej przyczyna dwusladu jest skrzywienie tylnego trojkata
ramy,do ktorego mocowane jest tylne kolo.Skrzywienie to mozna skorygowac.
Prawidlowo rame sprawdza sie przyrzadem firmy Park Tool
www.parktool.com/tools/FAG_2.shtml
Po sprawdzeniu ramy,jesli ona jest prosta a dwuslad nadal istnieje to
wiadomo,ze widelec jest skrzywiony.
Rame bez zadnej filozofii mozna sprawdzic samemu.Podaje ci moja metode,ktora
zdala egzamin w praktyce.
Przewracasz rower na plecy bez kol.W miejscu tylnej piasty przeciagasz biala
nitke nr1,przyklejona tasma do ramy w lini prostopadlej do plaszczyzny ramy
pokrywajacej sie z linia osi tylnej piasty.Zaznaczasz na niej mazakiem srodek.
Przyklejasz dluzsza nitke nr2 do glowki ramy i przeciagasz ja z obu stron
w kierunku pokazanym na zalaczonym linku.Zaznaczasz mazakiem punkty na
nitce nr1 zwracajac uwage na to aby nitka nr2 dotykala rure podsiodlowa i az do
nitki nr1 i nie zalamywala sie i stanowila jedna linie.
Po zaznaczeniu obu punktow na nitce nr1 mierzysz odleglosci zaznaczone na nitce
nr1 do punktu srodkowego.Jesli odleglosci sa rozne to rama jest skrzywiona.
Prostujesz tak aby te odleglosci byly jednakowe.Trzeba jednak uwazac bo gdy
uzyjesz zbyt duzej sily to rama zamiast wyprostowac sie 3mm wygnie sie 1cm.
Gdy rama jest prosta w podobny sposob nitkami mozna sprawdzic czy jest zgiety
widelec.Prostowana rama nigdy nie jest taka jak nowa,ale przy rowerach takich
jak ty masz to nie ma znaczenia.
Kazdy moze sprawdzic w ten sposob rame swojego super roweru.
Czy rama bedzie sie zachowywac po prostowaniu jak nowa to juz inna sprawa.
Pozdrowienia
Przejrzyj resztę wiadomości
Temat: rower szosowy a kregoslup i inne sprawy
Gość portalu: itosu napisał(a):
> witam, prosze o wypowiedz ludzi jezdzacych na rowerach szosowych na temat
> obciazenia kregoslupa jadac na szosowce, czy (jak to sie wydaje jest on
> bardziej obciazony czy moze jednak mniej) i jaki jest w ogole komfort jazdy
> tym rodzajem roweru w porownaniu do np popularnego gorala, pozdrawiam
Pytanie jest ciekawe bo nie ma gotowcow w tym temacie.
Jazda na szosowce jest bardziej obciazajaca kregoslup jedynie w pozycji:
www.cyclingnews.com/photos/2005/tour05/?id=tour055/JD05tdfstg506
W takiej pozycji zangazowane sa miesnie posladkowe(Gluteus Maximus),
ktore poddaja ledzwiowa czesc kregoslupa znacznemu obciazeniu.
www.rad.washington.edu/atlas2/gluteusmaximus.html
Jezeli neka cie bol kregoslupa podczas jazdy goralem,to bedzie ci on doskwieral
takze podczas jazdy szosowka.Zawsze trzeba ustalic przyczyne bolu.
Moga powodowac go napiete miesnie hamstrings, ilio psoas czy slabe miesnie
adductors longus,gracilis czy miesnie brzucha(podaje link w j.ang bo w
j.polskim analogicznego nie znalazlem).
Jazda w pozycjach:
www.cyclingnews.com/photos/2005/tour05/?id=tour059/JD05tdfstg905
www.cyclingnews.com/photos/2005/tour05/?id=tour059/S-RASMUSSEN9a-819
zapewnia wygodna pozycje porownywalna z jazda goralem
www.bikemaraton.pl/galeria/01_036.jpg
Nawet osoby z dyskopatia bez problemu moga jezdzic szosowka non stop wiele
godzin.
Musza jedynie zmodyfikowac ustawienie wysokosci kierownicy tak aby byla ona
nizej od siodla max 2cm.
Szosowka rozni sie geometria ramy od MTB tym ze: ma mniejszy rozstaw kol(jest
przez to zwrotniejsza ale mniej stabilna),ma wiekszy kat glowki ramy,na nizszym
poziomie os suportu, krotsza pozioma rure ramy.
Szczegolnie dla osob cierpiacych na bole kregoslupa rama musi byc dobrana
indywidualnie. Korzystanie z gotowych wzorow nie wystarczy.
Niezwykle wazne jest ustawienie siodla w prowadnicach(przod,tyl).Siodlo
nadmiernie przesuniete do przodu obciazac bedzie nadmiernie gluteus max
co moze przyczynic sie do bolu kregoslupa.
Spector
Przejrzyj resztę wiadomości
Temat: [blog]Powstawanie poziomki...
DZIEŃ 2 DZIEŃ 2
Dziś prawdziwy dzień katastrof. Najchętniej to bym teraz wyjechał na ścieżkę i
rozjechał jakiegoś pieszego dla odprężenia i uspokojenia nerwów. Krew spływająca
po szprychach... ech... pomarzyć ;-)
Ale tak to jest, gdy już od rana wiatr w twarz. Najpierw zaspałem i zamiast o 8
wstałem o 8.45. Prawie bym się na kolosa spóźnił, ale wyrobiłem rekord na trasie
Kowalczyka-Rakowiecka (32min i 35sek) i wpadłem do sali dokładnie równo z
Profesorem. Do tego zapomniałem ćwiczeń, które miałem oddać, bo się śpieszyłem.
Później w drodze powrotnej zajechał mi drogę Gość jadący Skodą pod prąd i
jeszcze z gąbą wyskoczył, że Mu się śpieszy... normalnie miał farta, że wtedy
jeszcze miałem dobry humor po zdanym kolosie, bo mogłoby się skończyć jakąś
większą awanturą z udziałem Drogówki, a tak to Mu tylko odpowiedziałem do miłego
i pojechałem sobie dalej ;-)
Dojechałem do domu i też nie było lepiej. Wziąłem się za wykańczanie główki ramy
Olka którą wyciąłem wczoraj. Poszło dość gładko. Wyrównałem też drobne
nierówności na suporcie robionym wczoraj (dla Seby: nr seryjny wciąż pozostał).
Później zjawił się Pimpf z korbą do rozbiórki i mało brakowało a byłyby zdjęcia
z pracy nad poziomką. Mało brakowało, bo w przypływie słoniowatości upuściłem
Jego aparat, który niestety tego nie przeżył. Próbowaliśmy odblokować tą
mechanikę wysuwanego obiektywu, co się uszkodziła, ale po 4 kopnięciach prądem z
kondensatora lampy błyskowej, odpuściliśmy sobie dalsze pieszczoty z aparatem.
Ciekawe ile będę musiał zwrócić za serwis?
Korba - żeby nie było - też nie poddaje się bez walki i po licznych próbach
odkręcenia blatów i wylaniu z dobrej szklanki WD40, trafiła na noc do michy z
Hoop Colą (to nie prawda, że korba nie lubi Hoop Coli ;-)... zobaczymy ile to
da, a jak nie pomoże, to pozostaje rozwiercić śruby. Tylko, ze podobno nie tak
łatwo potem dostać nowe, zwłaszcza w rozsądnej cenie.
Jak tylko za Pimpfem zamknęły się drzwi, wróciłem do poziomki. A właściwie do
Linuxa, bo by dalej coś robić, musiałem spojrzeć do projektu robionego w CADzie
(nie znam niestety całego projektu na pamięć). Jako, że na CADa mnie nie stać,
korzystam z Knoppixa i darmowego Qcad-a. Po godzinie przypominania sobie co to
w ogóle jest linux i z czym to się je, udało mi się projekt odpalić. Kolejny raz
to już tylko 5 minut i oby tak było już zawsze :-)
Jak już odpaliłem projekt, to zacząłem docinać rury główne tylnego wahacza.
Przecinanie na wymiar wyszło nawet równo i ładnie, ale trwało chyba z godzinę.
Dopiero na końcu zorientowałem się dlaczego - mój brzeszczot ma mniej zębów niż
ćwierć-pies Suchej. Jutro muszę kupić ze 3 nowe, dobre brzeszczoty, to robota
ruszy z miejsca. No i muszę wiertarkę sobie skombinować, to będę mógł zdrapać
farbę z fragmentów ramy Olka, które będą w poziomce, bo bez tego nie ma szans na
ich przyklejenie do czegokolwiek. No i jutro jeszcze czeka mnie kurs do Zielonki
lub innego tam Ursusa po dwie dwumetrowe rury 70x50x3, które potrzebne będą jako
przedłużki by wygiąć główną rurę ramy poziomki. A giąć będziemy z Bartkiem
pewnie jakoś w weekend.
Tak sobie myślę, że dziś nie sprzątam... Tatusia nie ma (ufff), a mi się nie
chce po tym całym wesołym dniu. Zwłaszcza, że jutro znowu będę "ciął metal i
krzesał iskry" więc i syfu narobię napewno.
Przejrzyj resztę wiadomości
Temat: [blog]Powstawanie poziomki...
DZIEŃ 4 DZIEŃ 4
Dziś wraz z Bartkiem gięliśmy główną rurę ramy. W teorii proste... dwie
przedłużki, punkt podparcia, dźwignia i po sprawie. Praktyka (jak zwykle)
podążyła jednak inną drogą niż teoria.
Na początek znieśliśmy wszystko na dół (czyli przed blok). Wszystko czyli dwie
przedłużki stalowe po 2m każda, rurę do gięcia, kliny zatykające rurę giętą, co
by się piach zapobiegający gnieceniu nie wysypywał i własne cielska ;-) Po
chwili wracałem po kolejne przedłużki, miarkę, kątomierz, ołówek, inne buty itp
itd... łącznie tak z pięć razy :-) Ze znalezieniem punktu podparcia też był
drobny kłopot... na szczęście komunistyczny trzepak zaasfaltowany solidnie 20
lat temu przyszedł nam z pomocą, także wytrzymałości słupków zapobiegających
nielegalnemu parkowaniu i huśtawek na placu zabaw sprawdzać nie musieliśmy :-)
W końću przystąpiliśmy do gięcia i tu też drobny ZONK. Wytrzymałość rury na
obciążenia okazała się być sporo wyższa niż zakładana przez nas, że nie wspomnę
o tym, że sami ją już zawyżyliśmy w stpsunku do tego co deklaruje producent
znając wyniki poprzednich testów. Nic to... pożyczyliśmy kolejne przedłużki z
budowy, kawałek europalety i zapierając się o asfalt na kuckach zgięliśmy ramę o
kilka stopni już za 5 czy 6 próbą.
Rama jednak za wygraną nie dała. Zgięła się co prawda, ale przy tym wybrzuszyła
tu, a wklęsła ówdzie. Koniec końcem nadawała się już tylko do wywalenia
(niedługo się przejadę do skupu aluminium z tym wszystkim zniszczonym, to zwróci
mi się połowa kosztów ramy w poziomce ;-). Zrobiliśmy z nią jeszcze ze 3 inne
eksperymenty maltretując ją do końca, po czym doszliśmy do wniosku, że gięcie
ramy raczej już w grę nie wchodzi. Myślę, że teraz w temacie praktyki z obróbki
mechanicznej profili ALU moglibyśmy pogadać z kilkoma magistrami jak równi z
równym, bo doświadczenia mamy już niemało i to powalającego niektóe tabele i
teorie na kolana :-)
Wróciliśmy do deski (desktopu?) projektowej, by zmienić koncepcję z ramy giętej
na łamaną i klejoną w dwóch miejscach (powrót do jednej z kilku dawnych
koncepcji). Przy okazji zmieniliśmy jeszcze profil rury głównej z 60x40x2mm na
80x40x1,3mm (we wsi Warszawa niedostępny, ale i tak będzie wycieczka d o
Radomia, więc warto kupić więcej) co pozwoliło odchudzić ramę o jakieś 100-150g
zwiększając przy okazji jej wytrzymałość (!) do wartości tak abstrakcyjnych dla
normalnego rowerzysty, że nawet nie będę ich wymieniał :-) Zmiana koncepcji
wymusiła oczywiście kilka innych drobnych zmian. Przenieśliśmy kierownicę,
bagażnik, wahacz, punkt montażu dumpera i jeszcze kilka innych mając przy okazji
spory ubaw, bo to już lekko licząc 9 czy 10 koncepcja.
Żeby nie było, że dzień zmarnowany do końca na zmianę koncepcji, wziąłem
wiertarkę Czajnika i zdrapałem z suportu i główki ramy Olka stary lakier, co
pozwoli w przyszłości na klejenie tych elementów do innych części poziomki, jak
i na nałożenie innego lakieru. Z wielką pomocą Bartka (w zasadzie to ja Mu
pomagałem) zbiliśmy też stare łożyska sterów z Olkowej ramy szykując tym samym
miejsce nowym łożyskom, które już tylko czekają na montaż (ale to dopiero po
klejeniu, bo główka pewnie i tak będzie skracana).
Teraz jeszcze tylko sprzątanie pyłu po lakierze, pyłu aluminiowego, piachu, syfu
i wszystkiego czym charakteryzuje się wystrój typowego warsztatu i ten Dzień
Bożego Odpoczynku bedzie zakończony.
p.s. Aha, byłbym zapomniał... wraz z Bartkiem porobiliśmy nieco zdjęć i to tym
razem bez strat w sprzęcie fotograficznym. Dziś jeszcze powinny pojawić się w
necie i wtedy któryś z nas zapoda do nich linka :-)
Przejrzyj resztę wiadomości
Temat: [blog]Powstawanie poziomki...
Dzień 15 Dzień 15
To był naprawdę długi i pracowity dzień, choć wart tej pracy. Od samego rana do
samego wieczora.
Gdy tylko wstałem wybrałem się do sklepu po "parę drobiazgów". Mam już farbę
podkładową do aluminium i farbę wierzchnią... także już jest czym malować ramę,
gdy tylko będzie gotowa. I tylko na razie nie zdradzę jaki kolor sprzęt będzie
posiadał. Powiem tylko, że napewno nie zielony jak Zadyma :-P
Poza tym kupiłem nieco klei. Butapren posłuży mi do przyklejenia obicia
(karimaty za 3,90zł) do fotelika tak, by było wygodnie i w miarę przewiewnie.
Epoksy-Dragon będzie czekał aż wyczerpię tubki Bartka, które powoli zaczynają
się już kończyć (na szczęście tak samo jak rzeczy do klejenia) i ewentualnie
posłuży do klejenia ramy lub bagażnika.
Po powrocie do domu wziąłem się za klejenie główki ramy. Co prawda była już
wczoraj klejona i trzymała się dobrze, ale postanowiłem to nieco wzmocnić i
zalałem większą ilością kleju. W końću to niewiele waży, a 50% masy będzie
przenosić. Przykleiłem też rurę do suportu, która została jeszcze dodatkowo
nacięta, by mogła zaciskać się na drugiej rurze (w ten sposób powstanie
regulacja odległości korby od fotelika).
Gdy odstawiłem to do schnięcia i zająłem się wiertarką i szlifierką. Najpierw
wykonałem otwory w rurze głównej ramy na ośkę wahacza. Oczywiście okrągłe i
precyzyjne jak cholera, bo inaczej bym nie pisał nawet. Później wziąłem się za
osadzanie suportu z ramy Olka w mojej ramie. Dociąłem wszystko (tutaj trzy
precyzyjne, półkoliste otwory z czego jeden pod kątem) i jutro być może zacznę
to kleić do kupy).
Później jak tylko główka sterów podeschła trochę, wziąłem się za nabijanie
sterów. Roboty z tym co niemiara, bo rura, którą mi kupił Bartek nie trzymała
normy o jakieś 0,5mm z każdej strony... i tyle właśnie trzeba było zeszlifować z
obu stron rury na głębokości centymetra. Za 5 czy 6 próbą spasowania tego, w
końcu się udało. No i przy okazji wiem, że główka jest mocna. Wytrzymywała
walenie młotem, skakanie, stawanie na niej itp... powinna znieść i wszystko inne
jak wyschnie do końca i nabierze pełnej wytrzymałości :-)
A, gdy to wszystko się udało, postanowiłem założyć widelec, koło przednie,
wahacz (jest nie gotowy, więc zamontowałem na ściski) i koło tylne. Ależ ten
rower się pięknie prezentuje po prostu sobie stojąc! Smukły, niziutki, aż
pachnie od niego dynamiką i szybkością (a może to tylko klej ;-). I ten kolor (a
w zasadzie jego brak)... taki naturalny, spartański wręcz. Pasuje do tej
maszyny, nadaje jej lekkości. Gdyby nie sól jaką drogowcy raczą nasze jezdnie w
zimę, zostawiłbym to żywe alu niemalowane!
A tak w ogóle to cieszcie się, że nie mam cyfraka. Zostalibyście zarzuceni
fotami i zmuszeni do oglądania tego przez całą noc ;-) A tak to możecie oglądać
tylko oczami wyobraźni to, co ja widzę na żywo :-P Chyba go nie będę rozbierał
go do jutra, a jutro trzasnę fotę jak sobie stoi :-)
Przejrzyj resztę wiadomości
Temat: [blog]Powstawanie poziomki...
DZIEŃ 19 Dzień 19
Dzisiejszy dzionek upłynął pod hasłem przewodnim "układ kierowniczy". Od rana
(czytaj od 10) wziąłem się do pracy i wykonałem ponad sto procent normy.
Najpierw skleiłem jeszcze jedną poprzeczkę górnej części bagażnika (teraz jest
tak sztywny, że pewnie nawet bez kończenia wytrzyma więcej niż te wszystkie cuda
montowane do sztycy). Później wziąłem się za to, czym będę sterował poziomką.
Na pierwszy ogień poszedł mostek. Nietypowy, bo odwrotny. Tzn, tak jak zwykle
kręci się rurą widelca w środku rury główki ramy, tak u mnie w przypadku
kierownicy jest na odwrót. To rura w środku jest na stałe (przyspawana do części
klejonej do ramy), a kręci się częścią zewnętrzną. Tą część zewnętrzną musiałem
dziś wykonać od zera. I tak najpierw wyciąłem w profilu 45x45x2mm dwa idealnie
okrągłe otwory pod łożyska sterów 1". Później osadziłem w nich ww stery. Później
wyciąłem kolejne dwa otwory - tym razem na kierownicę. Aby kierownica była
wymienna, zrobiłem zacisk na dwie śruby M6, które zaciskają mostek na
kierownicy. I tak oto powstał pierwszy mostek produkcji Raffiego i muszę
przyznać, że mimo iż jakiś specjalnie mocny to On raczej nie będzie, to jednak
miło się robi na duszy patrząc na niego :-)
Gdy już mostek był ze sterami i kierą gotowy, zabrałem się za część, którą
Bartek mi ostatnio spawał (jedyny spaw w całym moim rowerze - WIELKIE THX DLA
BARTKA!), czyli za kawałek rury widelca przyspawany do stalowego profilu
70x50x3mm. Odkroiłem jedną ściankę profilu diaksem, po czym wyrównałem smarki
spawu tam, gdzie była taka potrzeba. Na końcu zacząłem pasować tą część do
reszty głównej rury ramy i nieco się pozytywnie zdziwiłem, gdy okazało się, że
ów profil idealnie pasuje na tuleję łączącą dwie rury głównej części ramy.
Założyłem więc fotelik na ramę, siadłem sobie na rowerku (ale frajda, pierwszy
raz siedzę na mojej poziomce ;-) i sprawdziłem, czy zamontowanie kierownicy
właśnie tam będzie pomysłem trafionym. A ponieważ będzie, całość jeszcze dziś
zostanie tam przyklejona klejem epoksydowym - oczywiście pod odpowiednim kątem
zarówno do widelca jak i do ramy. Ale to dopiero po moim powrocie do domu, o
czym poniżej. A jutro może nieco skrócę kierownicę, bo 550mm to, tak jak
słusznie mówił Bartek, do poziomki nieco za dużo. Jutro pewnie będzie to już
kiera 450mm :-)
Prócz wykonywania dziś układu kierowniczego, zająłem się też innymi rzeczami
związanymi z poziomką. Niniejszym chciałbym publicznie ogłosić, że zanabyłem na
Allegro damper powietrzny - SID. Za 270zł (to już z kosztami wysyłki). Mam
nadzieję, że będzie to dobry zakup za tą cenę, i że przyjdzie szybko. Zaraz
biorę Corsę i jadę na pocztę 24h na Świętokrzyską (fajnie, że Tatuś wrócił już
do domu, bo nie mam siły już na rower dziś) wpłacić kasę za damper i już tylko
będę czekał na odbiór... oczywiście nie czekał biernie, bo jak pisałem wyżej
jeszcze dziś mnie czeka klejenie główki kierownicy do ramy :-)
Przejrzyj resztę wiadomości
zanotowane.pldoc.pisz.plpdf.pisz.plorientmania.htw.pl
Strona 3 z 3 • Wyszukano 197 wyników • 1, 2, 3
|
|
Cytat |
Diabeł: wielki, czarny znak zapytania. Napierski Stefan Debiutuje się do samej śmierci, a i śmierć jest też debiutem. Aleksander Kumor Dla konserwatysty refleksja nad podstawami własnego światopoglądu jest rodzajem profanacji tak samo jak konieczność udowadniania egzystencji Boga jest estetycznym zgorszeniem dla każdego prawdziwie wierzącego; jest wyprowadzaniem irracjonalnej wartości na poziom racjonalny, desakralizacją boskości, której odebrany zostaje urok tajemniczości, bez której nie można pewnie stawić czoła lewicowym czcicielom diabła na ich polach bitewnych rozumu. Georg Quabbe Dlaczego tak często ludzie, dla których bardzo dużo zrobiłeś, ciężko się na ciebie obrażają? Może dlatego, że przypominasz im o ich słabościach. Kirk Douglas, Syn śmieciarza, Autobiografia Aby uwierzyć w drugiego człowieka, należy najpierw uwierzyć w siebie. Żyć w harmonii ze światem widzialnym i niewidzialnym. Odnaleźć prawdziwe oblicze Boga. . . Ale czy miłość jest w stanie uchronić przed samotnością? Nie zapominajmy, że "Bóg ukrył piekło w samym sercu raju". Paulo Coelho
|
|