|
Oglądasz wypowiedzi znalezione dla hasła: głupie filmy
Temat: LEKSYKON KINOMANA w piątki w południe
Parę osób narzekało tutaj wraz ze mną (i słusznie) na godzinę emisji
cyklu "Leksykon kinomana", co prowadzi nieuchronnie do pytania o sposób
realizowania przez TVP tzw. misji publicznej. Z identycznego wątku ("LEKSYKON
KINOMANA w piątki w południe") założonego przeze mnie (jako Siergieja) na
forum pisma FILM wynikła dość duża, szczegółowa i interesująca dyskusja na ten
temat. Myślę, że nie od rzeczy będzie tu przywołać zasadnicze tezy owej debaty
o misji publicznej TVP, które syntetyzuje cytowany poniżej fragment
artykułu "Bezradna rada" Macieja Wierzyńskiego z 38 numeru POLITYKI.
"(...) kwestią wymagającą zastanowienia jest pytanie, po co istnieją telewizja
i radiofonia publiczna? Innymi słowy, należałoby odpowiedzieć na pytanie,
jakie jest usprawiedliwienie dla wydawania pieniędzy ściąganych pod przymusem
od obywateli na publiczne stacje radiowe i telewizyjne, skoro istnieją stacje
komercyjne, do których dopłacać nie trzeba?
Najczęściej padająca odpowiedź brzmi: media komercyjne istnieją dzięki zyskom
z reklam, starają się przyciągnąć maksymalną liczbę odbiorców, zaś osiągają to
rezygnując z programów poświęconych wysokiej kulturze na rzecz popularnej,
często prymitywnej rozrywki. W zakresie informacji gonią za sensacją,
ograniczają czas na bardziej pogłębioną publicystykę, reportaż czy film
dokumentalny. I dlatego potrzebne są media publiczne wolne od presji rynku,
które służyć mają zaspokojeniu potrzeb niezaspokojonych przez media
komercyjne; z tej racji też zasługują na wsparcie z pieniędzy publicznych.
Czy tak się w Polsce dzieje? Nie. W pasmach największej oglądalności media
publiczne w Polsce upodobniają się do mediów komercyjnych. Nadają takie same
głupie filmy i teleturnieje. Widz pragnący obejrzeć program kulturalny, dobry
film lub dokument czekać musi do północy. W zakresie informacji jest chyba
jeszcze gorzej, bo akurat komercyjna TVN ma lepsze programy. Nie tylko
politycznie bardziej bezstronne, ale po prostu lepsze warsztatowo.
Oczywiście zawsze decyzja o tym, jakim niezaspokojonym potrzebom należy
wychodzić naprzeciw najpierw, będzie decyzją arbitralną. Czy produkować teatr,
czy może audycję poświęconą muzyce ludowej. Podobnie będzie z programami
informacyjnymi i publicystycznymi. Zawsze będzie toczyć się spór, czy zająć
się najpierw sprawami bezrobocia, historią najnowszą czy może dyskusją o
polskim zaangażowaniu w Iraku. Na pewno jednak każdy z tych tematów zasługuje
na większą uwagę niż obsługiwanie wszelkiego rodzaju oficjałek, gospodarskich
wizyt, spotkań na wysokim szczeblu, świąt państwowych i kościelnych, rocznic i
innych akademii. To są wszystko zajęcia dla telewizji dworskiej, nie dla
telewizji publicznej. Czy wyobrażacie sobie państwo, że TVP nadaje audycję,
która wstrząsa podstawami rządu? A tak przecież uczyniła BBC nadając audycję
kwestionującą uzasadnienie inwazji na Irak. Oczywiście jest to nie do
pomyślenia w Polsce, gdzie media publiczne są szczególną kombinacją komercji i
politycznej propagandy. Połączeniem kapitalistycznej tandety ze służalstwem
rodem z PRL. To co powinno być istotą ich powołania, a więc produkowanie
wysokiej jakości programów, jakich nie zobaczymy w stacjach komercyjnych,
spychane jest na margines. Znalazło to wyraz w słynnym bon mocie Roberta
Kwiatkowskiego: "Tyle misji, ile abonamentu". A przecież częstotliwości
radiowe i telewizyjne są wspólną własnością wszystkich Polaków. W obecnym
systemie zostały zaś rozdzielone między ludzi, którzy zarabiają na nich
pieniądze, i ludzi, którym pomagają w sprawowaniu władzy i uprawianiu
polityki. Cierpią na tym potrzeby tej części publiczności, która pragnie
kontaktu z dobrym repertuarem, oraz potrzeby tych, którzy uważają, że dla
świadomego uczestnictwa w systemie demokratycznym nieodzowna jest wyczerpująca
informacja i mądra debata publiczna. Podkreślam – debata publiczna, a nie
kłótnie wiecznie tych samych polityków, o których z góry wiemy, co powiedzą.
Do tego potrzebne są media publiczne wolne od dominacji partii i świadome
swojej misji".
Przykład BBC jest tu niezwykle pouczający - instytucja ta, dotowana z budżetu,
potrafi jakoś zachować neutralność i obiektywizm, dba o kulturę narodową i
programy ambitne, ciesząc się ogólnym poważaniem jako jeden z fundamentów
brytyjskości.
Przejrzyj resztę wiadomości
Temat: FAQ rozbitka morskiego
FAQ rozbitka morskiego Mam tu pare informacji dla Was Nadwodniakow! To jedyne
miejsce, gdzie lapie z ludzmi niefizyczny kontakt, wiec
mozna sobie pozwolic na dzialania czysto merytoryczne,
niezmacone potrzebami fizjologicznymi.
Pyt 1: Czemu rekiny atakuja ludzi w wodzie?
Odp 1: To jedno z najpopularniejszych pytan, a
najgorzej tlumaczonych przez Wasze nadwodniackie
media. Otoz rekiny nie atakuja. Rekiny plyna na
ratunek. Dokladnie tak jak delfiny. Nie widzicie
podobienstwa?! Jak widzimy biednego nadwodniaka, ktory
szamocze sie w wodzie, chcemy pomoc. Nie zawsze
umiejetnie sie da to zrobic. Probujemy zlapac
delikatnie tonaca sylwetke, ale Wy nie wspolpracujecie.
Zaczynacie machac konczynami, kopac, bulgotac.
Zrozumcie! Rekiny nie plywaja do dentysty. Zeby mamy
takie jakie mamy. Nic tu nie zmienimy. Wiec badzcie
cierpliwi i probujcie sie tak ulozyc w szczece, zeby
umozliwic sobie w miare bezbolesna pomoc w postaci
wyciagniecia nad wode, holowania do wysepki.
Pyt 2: Czemu rekiny podniecaja sie krwia i do
skaleczonej ofiary szybciej dotra niz do zdrowej?
Odp 2: Z jednej strony wlasnie po to, zeby szybciej
pomoc! Tak jak to jest w Waszych szpitalach - mocniej
ranni sa obslugiwani szybciej. Z drugiej strony nie
mozecie sie dziwic, ze podplywamy chetnie w miejsce
gdzie sie wylewa krew tworzac barwne rdzawo-czerwone
chmury. To tak jak u Was z fajerwerkami i swiecami
dymnymi. Ktos odpali, to wszyscy naokolo sie za tym
rogzgladaja, ciekawia.
Pyt 3: Czy mozna uniknac ataku rekina w przypadku
kontaktu podczas nurkowania gleboko pod woda?
Odp 3: Czasami mozna, ale musicie brac pod uwage, ze
rekiny rowniez interesuja sie sprzetem i nowinkami
technicznymi. Podplywajac do nurka najczesciej
przygladamy sie jaki ma kobinezon, czy dobra maske
zalozyl, z jakiego metalu butle ma wykonana. Wtedy
najczesciej nurek pacnie nas reka po grzbiecie i
nerwowo stara sie odplynac. To oczywisty
znak-zachecenie do zabawy w berka! Musze przyznac, ze
nigdy nie przegralem :)
Pyt 4: Dlaczego niektore rekiny nie chca sie bawic z
ludzmi tak jak np. delfiny?
Odp 4: Pewnie chodzi o te rekiny, ktore mialy okazje
obejrzec Szczeki Stevena Spielberga. Sa obrazone na
ekipe filmowa. Jedna z ostatnich scen to przeciez
romantyczna heroiczna walka rekina o zycie ludzkie.
Nasz glowny wodny bohater resztka sil wychyla sie nad
wode i w zebach niesie butle tlenowa dla chorych ludzi,
zeby jak najszybciej im dostarczyc zyciodajne zbawcze
powietrze na poklad. W tym momencie glowny antybohater
nadwodniacki strzela do rekina z karabinu! Zupelnie
niezrozumiale zakonczenie. To wkurzajace, jak takie
glupie filmy kreuja stereotypy.
Przejrzyj resztę wiadomości
Temat: komputer-o-holik
Przede wszystkim dziekuje wszystkim za wpisy, obawialam sie ze zostane tu
wysmiana, zwlaszcza ze zrobilam wpis i dopiero potem poczytalam wasze posty,
trudny temat uzaleznien, obawialam sie ze zostane wysmiana ze pisze o czyms
takim podczas gdy powazne problemy maja rodziny alkoholikow itd,
Zreszta problem uzaleznienia alkoholowego nie jest mi obcy, moj ojciec jest
nalogowym alkoholikiem, ktory nie przyznaje sie do uzaleznienia nawet sam przed
soba, zostal juz sam, w duzym domu, pije, zadluza sie i nie ma dla niego
nadziei, i dla nas rodziny tez, zaczelismy zyc swoim zyciem.. jakos sie
nauczylam nie przejmowac.. ale moj problem „z mezem” ma na pewno podloze w tym
co przezylam z ojcem, wczoraj dlugo nad tym myslalam i dlugo plakalam bo
naprawde duzo sobie wczoraj uswiadomilam (czasami male sytuacje otwieraja oczy),
Mam zal do ojca ze pomimo wielkiej milosci do nas, wybral alkohol, i ze nie
kochal nas bardziej niz wodke, wybral wodke a nie nas i nie moge sie z tym
pogodzic, cale zycie obserwujac moja mame jak cierpi przez niego obiecalam sobie
ze nigdy w zyciu nie bede trwala w takim zwiazku..
Jestem osoba silna i mam mocny charakter, jednak pewnych rzeczy nie mge
udzwignac, widzac jak moj maz dzien po dniu wybiera swoj „inny” swiat czuje sie
troche jak moja mama i powraca do mnie caly czas to ze kolejny raz zostaje
odsunieta na bok..
Wczoraj rozmawialam z moim mezem, zreszta nie pierwszy raz, on wie, przyznaje mi
racje, on wie ze za duzo czasu spedza przed komputerem, bardzo sie stara
ograniczac, ale ja widze ze to jest silniejsze od niego, jezeli zdaza sie jakis
wieczor ze odejdzie od komputera to ogladamy jakis film na dvd, ale w sytuacjach
gdy ja sie juz naprawde wkurze ( generalnie rzadko sie to zdaza bo jestem BARDZO
tolerancyjna i zawsze staralam sie zrozumiec jego zainteresowania) to on
odejdzie od komputera i siada przed telewizorem..
Czego ja oczekuje? Wiele razy staralam sie odpowiedziec sobie na to pytanie,
prawda jest taka ze nie mam nic przeciwko komputerom (kazde z nas ma swojego
laptopa, mamy jeden komputer stacjonarny i jeszcze jeden gdzies tam stoi
nieuzywany) uwazam ze sa bardzo potrzebne, sama mam swoje ulubione babskie
zajecia i strony do czytania w internecie, jedyne czego chce to zeby mial umiar!
Umiar tzn zeby laczny czas poswiecony mi i dziecku nie przekraczal tego ktory
spedza przed komputerem, wydaje mi sie ze to nie przesada. Wydaje mi sie ze jego
proporcje sa odwrotne.
Wiecie ja mu nawet chcac pomoc mowilam, ze jezeli tak bardzo lubi ten komputer
to moglby to polaczyc i np brac nasza coreczke i pokazac jej rozne fajne zabawy
(sa fajne strony dla dzieci) . Robi tak czasami i ona to uwielbia. Moj maz jest
naprawde wspanialym czlowiekiem, wiem ze mnie kocha i ja jego tez bardzo kocham,
dlatego chce mu pomoc, ale tez i sobie. Chce zeby poswiecal mi swoj czas, chce
sobie z nim siedziec wieczorami, gadac, smiac sie, ogladac czasem glupie filmy
czasem pograc w karty, czasem popracowac w internecie, a czasem tez chce miec
wieczor dla siebie wieczorem poczytac po prostu ksiazke lub wziac dluga kapiel,
nie wymagam zeby spedzam ze mna kazdy wolny wieczor i kazda jego minute.
Musicie jeszcze wiedziec ze moj maz dwa razy w tyg chodzi wieczorem na
siatkowke. Czas dla mnie ma bardzo ograniczony, i dlatego mi z tym zle..
Jeszce raz dziekuje za powazne potraktowanie mojego postu.
Przejrzyj resztę wiadomości
zanotowane.pldoc.pisz.plpdf.pisz.plorientmania.htw.pl
Strona 3 z 3 • Wyszukano 221 wyników • 1, 2, 3
|
|
Cytat |
Diabeł: wielki, czarny znak zapytania. Napierski Stefan Debiutuje się do samej śmierci, a i śmierć jest też debiutem. Aleksander Kumor Dla konserwatysty refleksja nad podstawami własnego światopoglądu jest rodzajem profanacji tak samo jak konieczność udowadniania egzystencji Boga jest estetycznym zgorszeniem dla każdego prawdziwie wierzącego; jest wyprowadzaniem irracjonalnej wartości na poziom racjonalny, desakralizacją boskości, której odebrany zostaje urok tajemniczości, bez której nie można pewnie stawić czoła lewicowym czcicielom diabła na ich polach bitewnych rozumu. Georg Quabbe Dlaczego tak często ludzie, dla których bardzo dużo zrobiłeś, ciężko się na ciebie obrażają? Może dlatego, że przypominasz im o ich słabościach. Kirk Douglas, Syn śmieciarza, Autobiografia Aby uwierzyć w drugiego człowieka, należy najpierw uwierzyć w siebie. Żyć w harmonii ze światem widzialnym i niewidzialnym. Odnaleźć prawdziwe oblicze Boga. . . Ale czy miłość jest w stanie uchronić przed samotnością? Nie zapominajmy, że "Bóg ukrył piekło w samym sercu raju". Paulo Coelho
|
|