Oglądasz wypowiedzi znalezione dla hasła: głośna muzyka
Temat: Kościół na imprezach techno.
Jak pokazują badania, Kościół dla młodych Polaków odgrywa coraz mniejszą rolę. Jak temu przeciwdziałać? Na nietypowy pomysł ewangelizacji wpadli bełchatowscy księża. Prowadzą ją tam, gdzie młodzież chętnie bywa. W dyskotece. - Pismo Święte mówi, że Boga można uwielbiać na różne sposoby, między innymi tańcem i śpiewem. I my to robimy - tłumaczy organizator dyskoteki, ks. Michał Misiak.
Inspiracja imprezami techno?
Kościół dla młodych nie jest ważny
Zbliża się czwarta rocznica śmierci Jana Pawła II i obchody z nią związane,... czytaj więcej »
Modlitwa w dźwiękach techno
Błyskające lasery, głośna muzyka techno i tłumy roztańczonych nastolatków a... czytaj więcej »
Kościoły od 30 lat nie były tak puste
Na niedzielne msze w ostatnich latach przychodzi coraz mniej wiernych. A... czytaj więcej »
Dyskoteki organizowane przez księży upodabniają się do tych profesjonalnych, organizowanych w klubach. Są np. imprezy tematyczne. Na pierwszą, walentynkową przyszło ponad półtora tysiąca młodych ludzi. Kolejna zainspirowana jest imprezą techno - przynajmniej pod względem ubioru.
- White party resurection, czyli impreza na biało - ponieważ Pan Jezus zmartwychwstał. Niedawno świętowaliśmy zmartwychwstanie w kościele, a dzisiaj tutaj - w Manhatanie - bawimy się na całego - opowiada Dominik Cybulski, wodzirej.
Prawie jak w zwykły klubie
I tak jak w każdym klubie, panuje beztroska atomosfera, gra głośna muzyka. Jednak w przeciwieństwie do tradycyjnych lokali, nie ma alkoholu. - Wspólnie tworzymy super team i gramy odlotową muzę. Wszystko tak, jak w każdej innej dyskotece. No, może z jedną różnicą - bez procentów i wspomagaczy - mówi Cybulski. - Zależy nam, żeby ta radość, która jest w nas była autentyczna, żeby nie pochodziła z używek - dodaje ks. Misiak.
Poza brakiem procentów, imprezę od innych rozróżnia jeszcze coś - specjalny pokój, nie tylko dla tych, których zabawa znużyła. W specjalnym pomieszczeniu uczestnicy zabawy mogą się oddać temu, co dla każdego katolika najważniejsze, czyli... modlitwie i spowiedzi. - Tutaj się nie wstydzimy, możemy powiedzieć wszystko, co czujemy - wyjaśnia jedna z uczestniczek zabawy, Ewelina.
"Nigdy nie jest za późno"
Jak większość nietypowych pomysłów, propozycja duchownych wśród niektórych budzi wątpliwości. - Sam pomysł bardzo ciekawy, niewątpliwie trochę ryzykowny, ale sprawdza się - komentuje spowiednik, ks. Arkadiusz Lechowski.
- Trochę jest to dziwne, że na dyskotece można się pomodlić, wyspowiadać, ale to jednak dobry pomysł, bo pokazuje, że z Bogiem można mieć kontakt wszędzie - stwierdza imprezowiczka Paulina.
Obiekcje rozwiewają jednak sami księża:- Chcemy na bieżąco rozeznawać zapotrzebowanie młodego pokolenia i szukać formy ewangelizacji, również w miejscach, które na pierwszy rzut oka nie mają z nią wiele wspólnego. Jak widać ewangelizować można i tu, w rytm muzyki klubowej - mówi ks. Misiak.
- Jest to chyba takie mocne podkreślenie, że nigdy nie jest ani za późno, ani nigdy nie jest "jakby nie czas" na powrót do Pana Boga, na spotkanie się z Panem Bogiem - dodaje ks. Arkadiusz Lechowski.
KUNIEC
Myślicie, że to wypali i więcej młodych ludzi zacznie chodzić do kościoła?
Przejrzyj resztę wiadomości
Temat: spóźniony, ale kochający i zdecydowany - czy nie za późno?
Flyer wrote:
To nie tak - powrót jest oznaką tego, że żadne nie jest
mądrzejsze od drugiego - to sytuacja patowa, którą w realu
przeważnie
można rozwiązać w jeden jedyny sposób - ograniczyć poczytalność obu
osób równocześnie (nie tylko alkoholem - zmęczeniem, nerwami, głośną
muzyką) i spowodować, żeby trochę z sobą poprzebywały/coś robiły
(niekoniecznie seks - wystarczy wspólne darcie mordy) - na początek
nowych wrażeń powinno wystarczyć.
Tylko w laboratorium chyba można byłoby robić takie eksperymenty.
Twoja wersja robi z nas króliki, a relacje klatkami.
Przecież człowiek potrafi analizować sytuację inaczej niż zwierzę.
Jest w stanie zrozumieć mechanizmy działające w jego psychice i
wpływać na nie. Jeśli ma określoną motywację, wie czego chce, to
znając uczciwe, ludzkie metody, jakimi może się posługiwać,
konsekwentnie dąży do tego. I co najciekawsze zazwyczaj osiąga cel,
przynajmniej w ogólnych zarysach.
Wiele małżeńswtw przecież jednak potrafi przetrwać najtrudniejsze
okresy w ich zgrzytających relacjach i osiągają wspólne zamierzenia.
Ty, Fly, piszesz o nas jak o szympansach z programu "małpi biznes" na
Animal Planete.
W modelu jednak, gdzie wraca się "na zimno", inteligencja jest wręcz
wrogiem, bo własne wycofanie racjonalizuje się jako "mądre
podejście"
- rozumowe podejście świadczy o wycofaniu/pewnej formie
transu/autohipnozy/autosugestii.
Mądre podejście nie ma polegać na wycofaniu się czy buncie w
małżeństwie, tylko na zrozumieniu. Na zrozumieniu kim się jest samemu
przede wszystkim i z kim się ma do czynienia. Na odrzuceniu jedynie
słusznego poglądu (swojego naturalnie), że partnerka jest debilką i
poprzez to kurewskie zauroczenie przed kilkoma laty pomyliłem się (to
krańcowy przykład oczywiście). :
Wyobraź sobie, że nawlekasz nitkę na igłę - czynność wymagająca
skupienia - skupienie osiągasz poddając się pewnej formie
wyciszenia -
ile czasu jesteś w stanie utrzymywać ten stan bez pozytywnych
efektów?
10 minut? ;) I po jakim czasie nagle krzykniesz - "a idźcie wy w
pizdu, nienawidzę nawlekać nitki na igłę!". ;)
Otóż to! Bardzo dobrze, że użyłeś przykładu igły z nitką. To doskonale
uwidacznia przebieg dążenia do celu. Życie jest tak złożone, jak
trudność w przeciągnięciu mikroskopijnie postrzępionego początku nici
przez malutkie ucho, które domyślamy się tylko mniej więcej, w którym
dokładnie miejscu jest. Cierpliwość w podejściu do wielu prób i
stosowanie najróżniejszych sposobów na "wyostrzenie" w szpic końcówki
nitki jest odzwierciedleniem tej "mądrości", o której mówimy. Ile tych
prób potrzeba? Tyle, żeby osiągnąć nawleczenie igły, żeby mozna było
coś nareperować.
Ten mądrala, który nawleka igłę tylko do momentu "idźcie wy w pizdu,
nienawidzę nawlekać nitki na igłę!", wygląda tu na głupka i chodzi w
dziurawych skarpetkach... ;)))
Przejrzyj resztę wiadomości
Temat: spóźniony, ale kochający i zdecydowany - czy nie za późno?
michał; <45b7f1bf$0$13175$f69f@mamut2.aster.pl:
Flyer wrote:
| To nie tak - powrót jest oznaką tego, że żadne nie jest
| mądrzejsze od drugiego - to sytuacja patowa, którą w realu
| przeważnie
| można rozwiązać w jeden jedyny sposób - ograniczyć poczytalność obu
| osób równocześnie (nie tylko alkoholem - zmęczeniem, nerwami, głośną
| muzyką) i spowodować, żeby trochę z sobą poprzebywały/coś robiły
| (niekoniecznie seks - wystarczy wspólne darcie mordy) - na początek
| nowych wrażeń powinno wystarczyć.
Tylko w laboratorium chyba można byłoby robić takie eksperymenty.
Twoja wersja robi z nas króliki, a relacje klatkami.
Przecież człowiek potrafi analizować sytuację inaczej niż zwierzę.
Naprawdę? A w jakim celu - fakt posiadania jakiejś umiejętności nie
implikuje tego, że można będzie nią opędzlować wszystkie własne
problemy/sprawy - genialny artysta nie nap[rawi spłuczki w kiblu. ;)
Jest w stanie zrozumieć mechanizmy działające w jego psychice i
wpływać na nie. Jeśli ma określoną motywację, wie czego chce, to
znając uczciwe, ludzkie metody, jakimi może się posługiwać,
konsekwentnie dąży do tego. I co najciekawsze zazwyczaj osiąga cel,
przynajmniej w ogólnych zarysach.
Jest w stanie zrozumieć mechanizmy - częśc druga już nie jest taka
prosta, bo nie jest w stanie wpłynąć na nie bezpośrednio, ale za pomocą
okreslonych zachowań i często wymagających x powtórzeń, trwania x czasu
lub z odsuniętym i wielosekwencyjnym przebiegiem działania. Znajomośc
zasad pracy silnika spalinowego nie implikuje zdolności do
wyprodukowania tegoż.
Wiele małżeńswtw przecież jednak potrafi przetrwać najtrudniejsze
okresy w ich zgrzytających relacjach i osiągają wspólne zamierzenia.
Ty, Fly, piszesz o nas jak o szympansach z programu "małpi biznes" na
Animal Planete.
Bo tak jest. Sądzisz, że do tego trzeba klatki w laboratorium, a nie
wspólnego wyjazdu lub imprezy?
| W modelu jednak, gdzie wraca się "na zimno", inteligencja jest wręcz
| wrogiem, bo własne wycofanie racjonalizuje się jako "mądre
| podejście"
| - rozumowe podejście świadczy o wycofaniu/pewnej formie
| transu/autohipnozy/autosugestii.
Mądre podejście nie ma polegać na wycofaniu się czy buncie w
małżeństwie, tylko na zrozumieniu. Na zrozumieniu kim się jest samemu
przede wszystkim i z kim się ma do czynienia.
Wycofanie się w sensie psychicznym - osoba żywiołowa, nerwowa, która
jest w kontaktach z Tobą grzeczna, rozumna, miła jest albo w bardzo
dobrym nastroju, albo jest wycofana. ;) To jest to, co częśc osób umie
zauważyć u innych, ale nie potrafi tego zinterpretować lub dodaje
wyjasnienia "dlaczego" - "bo mnie nie kocha" zamiast "bo zrobiłam mu x
karczemnych awantur". ;)
| Wyobraź sobie, że nawlekasz nitkę na igłę - czynność wymagająca
| skupienia - skupienie osiągasz poddając się pewnej formie
| wyciszenia -
| ile czasu jesteś w stanie utrzymywać ten stan bez pozytywnych
| efektów?
| 10 minut? ;) I po jakim czasie nagle krzykniesz - "a idźcie wy w
| pizdu, nienawidzę nawlekać nitki na igłę!". ;)
Ten mądrala, który nawleka igłę tylko do momentu "idźcie wy w pizdu,
nienawidzę nawlekać nitki na igłę!", wygląda tu na głupka i chodzi w
dziurawych skarpetkach... ;)))
"Nawlekanie" x razy dziennie może zmeczyć. ;)
Flyer
Przejrzyj resztę wiadomości
Temat: Gdzie na kolację
"czarny" napisał...
Jakie lokale polecacie na wypad z zona na kolacje?
Wszystko rzecz gustu, oczekiwań i przekonań ;)
Osobiście wybrałbym się bez długiego zastanawiania
do przepięknego pałacyku w parku w Groszowicach.
"Villa Park"
Opole Groszowice
ul. Czogały 1
Tel.: 604-885-803
Ciekawe sale, wystrój ogólny, fachowa, sympatyczna obsługa,
duży wybór dań, dobrze dobrana spokojna muzyka w tle,
w przerwie posiłku można pospacerować po parku.
Następny lokal wart polecenia to restauracja "Trimalchio".
Wrzoski
ul. Wrocławska 80
tel. 077 451 52 59
Przed wejściem wyłączasz w głowie informację,
że jesteś na stacji benzynowej i naprawdę można być
zauroczonym klimatem lokalu, wyborem dań i sprawną obsługą.
I ostatni, którym bym się zainteresował, to
"Szara Willa"
ul. Oleska 11
tel. 077 441 45 72
Nowoczesność, rozmach, przepych, wygoda.
Wykwintna kuchnia i wbrew pozorom, jest intymnie.
Dalej, już w przypadkowej kolejności:
Restauracja Chińska "Shanghai"
ul. Kołłątaja 4
tel. 077 454 43 26
Niewiele już niestety zostało z chińskiej tradycji,
ale można jeszcze się poczuć jak za Wielkim Murem.
Restauracja "Starka"
ul. Ostrówek 19
tel. 077 453 12 14
Na pewno na obiad lub wieczorną imprezkę ze znajomymi można iść.
Kolacja we dwoje, hm...
Ciężki klimat, dowcipkujący kelnerzy no i raczej wyłącznie rezerwacja
miejsc.
Trattoria-Pizzeria "Enzo"
ul. Sosnkowskiego 4b/8
tel. 077 457 98 46
Lokal bez polotu ale cicho, spokojnie, dania włoskie naprawdę dobre.
Restauracja "Aquarele"
Wrocławska 109
tel. 0 604 420 675
W miarę nowy lokal, sympatyczny wystrój, wydaje się, że może być ciekawie,
ale osobiście jeszcze tam nie jadłem, tylko byłem obejrzeć.
"Złota Nić"
ul. Koraszewskiego 13
Jak dla mnie - porażka. Byłem dwa razy i na więcej na razie nie mam ochoty.
Lokal ciekawie zaaranżowany, nietypowy w Opolu.
Główna sala duża i absolutnie nie zapewnia spokoju.
Piwnica kameralna ale zimna i z za głośną muzyką,
a najlepszą salę, na piętrze, raczej chcą wynajmować całą.
(Taką informację uzyskałem od kelnera)
Na wejściu wpada się na wieszak obładowany kurtkami i płaszczami gości,
dania podają niekoniecznie takie same jak się zamawia,
kelnerzy jeszcze się uczą obsługiwać gości.
Gdy byłem drugi raz, wycofaliśmy się od razu po wejściu
z powodu przykrego zapachu starego oleju unoszącego się w lokalu.
Możliwe że latem jeszcze tam zajrzymy, chyba trzeba im dać szansę ;)
I jeszcze dwa lokale godne zwrócenia uwagi, troszkę za Opolem, czyli:
"Regius" - hotel i restauracja
Czarnowąsy
ul. Jagiełły 8a
tel/fax 77 4696831
Elegancko, wykwintnie, profesjonalnie, a i romantycznie też może być.
oraz
"Gościniec Stara Kuźnia"
Dębska Kuźnia
ul. Ozimska 15
tel. 077 421 92 69
Śląski lub staropolski - jak kto woli - wystrój, bardzo obfite, smaczne,
różnorodne dania, stoliki kameralne i rodzinne z drewnianymi ławami do
siedzenia.
Aha, akurat dzisiaj obejrzałem tę nowość - "Kuchnie Świata"
na Książąt Opolskich (dawniej było tam "Pod Pająkiem")
Rozczarowanie...
Nie znałem tej sieci restauracji, a to po prostu samoobsługowy
fast-food w lepszym wydaniu.
I na koniec restauracja Don Vito w Rynku (w miejscu po Melbie).
Dobra kuchnia, wygodne loże dla gości, "sycylijski" klimat,
ale tylko do polecenia palaczom.
Nie palacze, po wyjściu czują się mało komfortowo.
Uff, to tyle ode mnie :)
Pozdrawiam
Cezar
Przejrzyj resztę wiadomości
Temat: potrzebuję
fuksa wrote:
Kiedyś krążyła taka kartka "walę tynki"- ma ktoś w zbiorach ??
Walę tynki...
14. lutego Roku Pańskiego obojętnie-jakiego. Mróz na zewnątrz i zapluszczone
oczy. Walę tynki... Poniżej linii parapetowej. Zimna ściana. No to mi się
nie chce. Wstaję więc i drapiąc się po tyłku kurs na łazienkę obieram. Walę
tynki... Ale tam nie ma. Na ścianie jakieś płytki z niewiadomo czego. Mama i
tak krzyczy, żebym się uspokoił i mył, bo kolejka czeka. Siostra się plącze.
Cześć siostra! Wychodzę już umyty. Walę tynki... Walę tynki... No ale mało
czasu przecież! Dziesięć po, a wpółdo trzeba, żeby przed korkami zdążyć.
Walę tynki... Idę do samochodu. I myk. Jestem w Świątyni Wiedzy. Zanim tam
dotrę, zadaję sobie kilka takich pytań, na które od dłuższego czasu
odpowiedzi szukam. Jak znajdę, to umrę. Czyli że jestem w szkole. Walę
tynki... Szara masa. Pędzą gdzieś. Pędzą. A dokąd to ? Nieważne przecież!
Walę tynki... Parapety ociekające śliną, parapety ociekające ludźmi. Ludzie
ociekający ludźmi. Ludzie ociekający. Walę tynki... Ale pani się dziwnie
patrzy. Na mnie ?! A oni ?!? Piąstki zaciskam i czem prędzej, czem prędzej!
Głupie uśmieszki i udawana sympatia. Jak już dotknę wszystkich spoconych rąk
i spokojnie usiądę, wracają pytania. Te z przed szkoły. Tyle, że ze zdwojoną
siłą. Walę tynki... No ale do klasy czas wchodzić. Walę tynki... Ale
wirtualnie jeno, bo siedzę na środku, to mam daleko. Jedna koleżanka, co jej
twarz tańczy, gdy ona się uśmiecha. Ta koleżanka, co onegdaj wzrokiem swoim
duszę moją paliła na co dzień... teraz spojrzeń kolegi, co lubi pomagać,
unika. Niedobra. No bo nic się nie stało. Skoro nic, to ja dziękuję, ale
kończę kurs na tym przystanku.
Walę tynki...
Druga koleżanka. Ona jeszcze nie wie. Jest koleżanką. Ale osobiście bardzo
byłbym rad, gdyby awansowała. Stopień, może nawet dwa. Wszystko leży w jej
gestii. Czy będzie chciała. I czy ja będę umiał.
Walę tynki...
W gruncie rzeczy, to boję się samego siebie. Ale to nie o to idzie. Przecież
jest Dzień Zakochanych. Walę tynki... Trochę się obsypało. Krzyczą, że będę
sprzątał. Bardzo dobrze. Lubię pomagać. Socjalizm, te sprawy. Nikt po mnie
sprzątać nie będzie!
Walę tynki... Jestem w domu. Komputer cyk. Kapcie cyk. Herbatka cyk. Pytania
cyk. Cyk. Walę tynki... Głośna muzyka i druga herbata. W telewizji wszyscy
się kochają. Kurde, jak cudownie. Wybacz mi, że zerwałem więzi, ale tylko
miłość w tej chwili prawdy może dać nam szansę na sukces. Walę tynki... Dwa
esemesy. Operator sieci zgłupiał i chce mi dać ZA DARMO samochód. Muszę
tylko pod podany numer wysłać odpowiedzi na podane pytania. No i Michał.
Próba o 12. Rodzice wracają. Mama ma czekoladki od taty. Bardzo ładnie.
Nadziewane, czy nie ? Mogą być.
Nic ciekawego po drodze. Jakiś posiłek, jakaś nauka. TV Miłość nadaje
audycję o ludziach, którzy nigdy nie kochali i nie byli kochani. Kupili
sobie jednak taką pierdółkę do kręcenia loczków i rządzą na parkiecie, a
także w wielu innych miejscach (urząd skarbowy, komunikacja miejska, market
na peryferiach). Walę tynki... i idę spać. Bo ludzie to nie wiedzą... Walę
tynki... Dziewczyny.
Przejrzyj resztę wiadomości
Temat: Jakie macie zdanie na ten temat?
http://www1.gazeta.pl/katowice/1,35019,1628840.html?nltxx=1077751&nlt...
-08-21-04-04
Pozdrawiam
JAck
Ja uważam, że ten artykuł jest stronniczy. Łatwo przeczytać coś i potem
krytykować. Jeśli się nie wie jaka sytuacja była naprawdę to nie powinno się
wypowiadać na ten temat, a tym bardziej na podstawie tego typu artykułów.
Jako dowód podam fakt podany w artykule, który jest nieprawdziwy, otóż P.
Wyjadłowska nie była i nie jest szefem Ośrodka Interwencji Kryzysowej, więc
sama Gazeta nie wie co pisze.
Swojego czasu miałam praktyki w Świetlicy na Pawlikowskiego, przykro mi to
pisać, ale nie podobało mi się to, co wychowawcy robili z dziećmi. Istniał
tam rzeczywiście wielki bałagan. Krzyki, głośna muzyka, dzieci biegały gdzie
chciały, robiły co chciały. W pokoju, gdzie jedne odrabiały lekcje (pokój
nie przystosowany do odrabiania lekcji) inne dzieci bawiły się głośno (a
więc tamte odrabiały w hałasie). Jadły (np. podwieczorek) i piły chodząc,
biegając, zostawiając resztki i kubki po drodze.
Prawdą więc jest to, co pisze w swojej opinii (a cytowane jest w artykule)
P. Wyjadłowska o panującym tam bałaganie.
Dzieci dosłownie robiły co chciały, rzeczywiście miały czuć się "jak u
siebie w domu", chociaż przypuszczam, że one naprawdę w domu także się tak
zachowywały, więc dla nich to zachowanie jest normalne.
A czy przypadkiem przesłaniem Świetlicy nie powinno być również m.in.
wychowywanie, nauczanie poprawnego zachowanie, propagowanie zasad podstaw
higieny?
Poza tym... zanim Świetlice przejęło Stowarzyszenie, działały one przecież
pod MOPS-em. Po przejęciu przez Stowarzyszenie, pracownicy zostali
przeniesieni do innego pracodawcy (zwolnieni z MOPS, zatrudnieni przez
Stowarzyszenie), przypuszczam, że to samo będzie miało miejsce teraz. Jakby
nie było większość wychowawców została przecież kiedyś zatrudniona przez
MOPS.
Jeszcze jedno o czym mało kto wie. Stowarzyszenie po przejęciu Świetlic
podniosło wynagrodzenia pracownikom. W chwili obecnej są one na stopie ponad
standardowej niż wynagrodzenia MOPS-u. Zrozumiałe jest więc, że MOPS nie
może zatrudnić tych pracowników z powrotem na zasadach, które im dało
Stowarzyszenie, więc stawki zostaną obniżone. Co za tym idzie, nie wiadomo,
czy niektórzy pracownicy sami nie zrezygnują z pracy właśnie z tego faktu, a
przecież nie jest to powód do chwalenia się i oni się tym na pewno nie
pochwalą, prędzej powiedzą, że zostali pokrzywdzeni przez los i zwolnieni.
Prawda leży jak zwykle pośrodku i raczej (jak większość) nie zostanie
ujawniona.
Uważam, że dyskusja na ten temat nie ma sensu. Wypowiedzieć się może jedynie
osoba, znająca wszystkie fakty (w dodatku faktyczne), a nawet ja taką nie
jestem.
Pozdrawiam
Jeanne
Przejrzyj resztę wiadomości
Temat: Inteligo, a superkonto
Dnia pewnego pięknego (Thu, 20 Mar 2003 14:56:17 +0100), "Krzysztof
Kowalski" <kowalski@___nospam___bankier.pl był(a) napisał(a):
Taaa... Jak Marzenie wprowadziło Dolby-cośtam (nie znam sie na tych
technologiach) to było debest na Śląsku...
Wg Ciebie!
Nie wg mnie. Ja tam nigdy nie chodziłem, wolałem Romę. To właśnie
ludzie się wypowiadali, że Roma jest do bani, a Marzenie debest, bo ma
Dolby...
Bo są tacy maniacy... Krewna mieszka w Częstochowie, a jeździ do kina
do Krakowa. Bo ma kasę i tak lubi...
No tak, bo żeby z Gliwic jechać do kina do Zabrza to trzeba być maniakiem
:-))) LOL
Jeżeli są kina w Gliwicach? W dodatku grają taniej? Po co przepłacać?
Taaaa... Jak się siądzie w dobrym miejscu oraz przytka uszy watą. Zbyt
głośny dźwięk to zresztą przekleństwo wielu kin, w tym również
Marzenia, będący ukłonem w kierunku głuchej, walkmenowej młodzieży.
Nie, no już mnie skręca ze śmiechu :-))))))))
Bo należysz do głuchych? Ja mam bardzo wrażliwe uszy i źle znoszę
jakikolwiek hałas. Wrzeszczęce dziecko, głośna muzyka itp. No taka
,,uroda'' organizmu. Nie jest to specjalnie wygodne, a czasami wręcz
uciążliwe.
Hm... Naprawdę uważasz, że w Multikinie się dobrze ogląda filmy z
napisami? Zwłaszcza jeśli nie siedzisz w ostatnich rzędach, ale gdzieś
pośrodku, a nie daj Boże z przodu? Bo ja nie jestem w stanie objąć
całego ekranu i ogląda się paskudnie. Roma ma mały ekran, to racja,
ale Multikino to zdecydowane przegięcie...
A to nie możesz siadać z tyłu???? :-)
Staram się, ale
a) nie zawsze są tam miejsca
b) nie we wszystkich salach siadanie z tyłu wystarcza. Czasami nadal
jest za blisko.
No i z powodu (a) chodzę zazwyczaj na filmy już wypadające z
repertuaru, bo jest nadzieja, że złapię miejsce z tyłu.
A słyszałeś o systemie rezerwacji???
Słyszałem, ale nigdy nie korzystałem.
ROTFL! :-)))))))) To zacznij :-)
Nie zacznę, bo obecnie, jako etatowy bezrobotny nie mam funduszy na
opłacanie tak drogich rozrywek jak Multikino.
b) Omawiamy jakość całości, a nie fakt, że jak ktoś ma szczęście
zarezerwować sobie określone miejsca, to jest szansa, że będzie się
mniej męczył dużym ekranem.
Ty chyba strasznie żałujesz odejścia poprzedniej epoki - co? ;-)))
A co ma do tego ,,poprzednia epoka''? Do Romy chodziłem mniej więcej w
latach 1995-1999. Potem chorowałem i w zasadzie niewiele bywałem
gdziekolwiek, a szczególnie w kinie.
"Szczęście"? Stary - ja się nie zdaję na szczęście, tylko rezerwuję miejsca
tam gdzie ja chcę :-)
Wiem, ale o tym mówię. Że co z tego, że da się wyrwać czasami jakieś
sensowne miejsca. Rezerwujesz gdzie chcesz? A jak ktoś jest szybszy i
szybciej zarezerwuje?
Dlatego nie kupuję. Ale generalnie tęsknię za gramofonami i czarnymi
płytami. Miały taki fajny klimat, jak się je słuchało i jak sobie
trzeszczały... Wiem, wiem, są ludzie którzy muszą mieć idealny dźwięk,
ale dla mnie tamte miały swój klimat i jedna wada -- niszczyły się.
Popieram :-)
Poważnie? Bo już myślałem, że nie złapiemy wspólnego porozumienia...
Przejrzyj resztę wiadomości
Temat: flip vertical - jaki progam? (realtime)
moze zastosuj dodatkowe zwierciadlo?
podaj jakies info gdzie i jakie soczewki dopadles do tego...
hej
jest to tekturowy projektor na monitor, 4 sciany zrobilem z tektury
natomiat srodkowa tekture na ktora nakleilem soczewke zmienilem
na sklekje bo zaczela sie wyginac i obraz byl znieksztalcony
z wysuwanego pudla po jakims czasie tez zrezygnowalem
(ustawienia ostrosci) bo monitor mam w 1 konkretnym miejscu
tak samo jak i podwieszany ekran wiec jedno ustawienie soczewki
-(ostrosci) mi wystarcza
koszt nie byl duzy: soczewka 25 zl + 8 zl przesylka (allegro)
nazywa sie soczewka FRESNELa, zrobiona jest z pcv
co do jasnosci to w monitorze jasnosc i kontrast ustawiam na max
dodatkowo we wlasciwosciach ekranu podkrecam to i to o ok. 30%
no i nasycanie kolorow o 100% bo sa mizerne -wyblakle
zeby cokolwiek zobaczyc musi byc na prawde ciemno
u mnie w pokoju (na polnoc) moge cos obejrzec dopiero od 21
oczywiscie przy zaslonietych zaluzjach (chociaz jak chcialem w dzien
potestowac to zakrywalem okno kocem i tez bylo ok)
moj ekran to obrus, na pewno nie jest to najlepszy material na ekran
i dlatego pewnie wyglada to tak jak wyglada (no ale nic mnie nie kosztowal)
ale nie jest az tak zle gdyby tylko byla dobra ostrosc to taka jasnosc
by spokojnie wystarczyla
filmow nie da sie za bardzo ogladac bo sa rozmazane, tzn da sie
ale nie ma z tego przyjemnosci -trzeba sie wpatrywac
(brak szczegulow) no i w literki takze (tyle dobrze ze film jest
odwrocny prawidlowo -"ffdshow")
za to demka komputerowe robia NIESAMOWITE WRAZENIE !!!
moj ekren ma dokladnie 80" , nie trzeba sie wpatrywac w detale
szybka akcja, kontrastowe kolory i glosna muzyka, po prostu czad
nad 2 soczewka fresnela sie nie zastanawialem, nie chodzi o to ze to
dodatkowy koszt, ale ze ona nie ma dobrej ostrosci, wiec pieniadze
poszly by w bloto, z lustrem tez nie kombinowalem bo nie chce
dodatkowych gratow-przeszkadzajek, dlatego szukalem programu
do ekranu windowsa tak jak znalazlem ffdshow do strumenia video
(a propos literki tez odwraca - trzeba tylko je polaczyc ze strumieniem)
jeszcze jeden mankament to poswiata, jesli obraz jest czarny a pokaze
mi sie np. z gadugadu informacja ze ktos sie pojawil to poza nia
widze dookola niej poswiate (mozliwe ze ekran musialby byc troszeczke
zaokraglony na brzegach, bo obraz jest najostrzejszy na srodku a na boki
zaczyna sie rozplywac...)
ale co do soczewki to pod koniec miesiaca bede mial informacje czy
uda mi sie skombinowac soczewki szklane (nie fresnela, ale od rzutnikow
czy tez projektorow, ktore leza rozgracone w pewnym miejscu) mam nadzieje
ze szklana soczewka da ostry obraz...
...moze pamietasz takie male projektorki dla dzieci? kiedys mialem taki
ogladalo sie bajki z kliszy, przeciez obraz byl na mase ostry, a soczewka
byla mala (z tym ze obraz tez byl maly) wiec jakby zalozyc duza soczewke
to... no wlasnie ciekawe o by z tego wyszlo...
pozdrawiam,
dakti
Przejrzyj resztę wiadomości
Temat: Skradziono notebooka
Atlantis napisał:
Taa... i tywoim zdaniem to normalne, że człowiekowi wyszarpują coś na
ulicy?
Nie twierdzę, że normalne. Twierdzę, że dość powszechne. Ludzie jeżdżacy
sobie na codzień samochodami do pracy i z powrotem nie do końca zdają sobie
z tego sprawę, ale wystarczy wśród popytać wśród studentów, którzy
zazwyczaj jeżdżą tramwajem lub autobusem, mieszkają w przeróżnych częściach
miasta i w nocy też im szkoda na taksówkę. Sam jestem jednym z nich i
opowieści o skradzionych telefonach czy napaściach znam dość dużo.
ale także użyć
przemocy w celu odzyskania skradzionych przedmiotów.
(...)
Tymczasem u nas
policjanci nie patrolują ulic zbyt często,
(...)
Odnośnie twojej wypowiedzi o taksówce, gdzie twoim zdaniem jest teraz
bezpiecznie w każdym większym mieście?
Myślę, że bezpieczniej jest np. parę ulic dalej, gdzie jest więcej ludzi.
Mam na myśli przynajmniej Półwiejską/Królowej Jadwigi. Na pewno
bezpieczniej niż na Wildzie uchodzącej za jedną z niebezpieczniejszych.
A odnośnie dwóch zacytowanych wątków wyżej - jak bym był w stanie użyć
przemocy, to bym jej użył, ale trudno stawiać się np. 3 dresom - sytuacja
na byłej Serbskiej. Godz. 0:00, podchodzi trzech, wyciąga mi telefon i
papa. Po 10 minutach spotykam pierwszy patrol policji. Niestety, nie
zatrzymał się na moje machanie i bieganie za nim po ulicy. Drugi podobnie.
Dopiero trzeciemu udało się mnie zauważyć. Druga sytuacja - Ratajczaka, g
16:00, niedziela, marzec. Dwóch gości próbuje mnie okraść, przy czym ucina
sobie ze mną kilkuminutową debatę nt. skutków nieoddania im telefonu. Gdyby
nie taxówka, która stała akurat na światłach i była pusta porzegnałbym się
z telefonem. Na około żywego ducha.
Wydaje mi się, że myślimy podobnie, ale ja np. nie używam telefonu na ulicy
po zmroku lub w dziwnych dzielnicach. Telefon mam zawsze ładnie ukryty w
schowku w kurtce. Pieniądze też ukrywam. Tak wiem, niczego mi to nie
gwarantuje.
Ja również chciałbym mieć prawo bronić się przed oprychami w większym
stopniu niż dając jednemu po pysku i bardzo bym chciał, żeby policja była
wtedy blisko i potrafiła coś zrobić. Ale... jak policja może być blisko,
gdy... sytuacja - dziś, północ, imrezka w mieszkaniu. Zgoda od sąsiadów z
piętra, piętra poniżej, piętra powyżej. Niezbyt głośna muzyka jak na
warunki imprezowe, studenci po paru piwkach, ale żaden pijany czy
wydzierający się w niebogłosy. Policja oczywiście, że zajrzała.
Przejrzyj resztę wiadomości
Temat: W domach z betonu nie ma wolnej miłości ( Bój się Boga Euzebiuszu).
Obudziła go głośna muzyka.
Obudziła? Nieeee! To by było piękne... Znaczyłoby wszak, że nie cierpi na
bezsenność.
No dobrze. Powiedzmy, że wytrąciła z zamyślenia, otępienia, letargu...
Zatrzasnął biblię na wersie mówiącym: NIE BĄDŹ GŁUCHY i schował do futerału
okulary.
Samotność przytępia wszystkie zmysły, ale nigdy nie sądził, że wpływa też
zgubnie na sen.
Z rosnącą furią która wyparła obojętność, wsłuchiwał się jak
charakterystyczny gitarowy riff Page'a przechodził, a właściwie przetaczał
się - jak kolejowe wagony na zwrotnicach górek rozrządowych - w pełną
pojękiwań wokalizę Planta
Dobrze, że takiej muzyki nie puszczają w radiu - pomyślał. - Zginęła
przytłoczona sztancą hip-hopowych rymowanek wydukiwanych przez łysych
dresiarzy, których obowiązkowym i jedynym talentem jest wyraźna wada
wymowy, albo pseudo prawdami artykułowanymi skrzekliwymi gardłami
anorektycznych, upozowanych na lesbijski pseudo buntowniczek.
Ale ten wokal...
Nadstawił uszu jednocześnie wpatrując się w podłogę, jakby jego wzrok mógł
pogłośnić wzmacniacz sąsiadów. Co to za wersja? Koncertowa?
Minęła dobra chwila aż zrozumiał, że zdublowane jęki to sprawka tej
seksownej brunetki, którą często widywał w dźwigu z sąsiadem z dołu.
Zawsze, nim rozklekotana, trzęsąca się winda wlekąc się w górę zasłaniała
stopniowo wąskie okienko, obserwował jak znikają oboje w ciemnym korytarzu.
Wpatrywał się wtedy bezkarnie w zgrabną pupcię i długie nogi, niestety
zawsze ukryte w obcisłych dżinsach. Ech, ile by dał, by je dotknąć,
zobaczyć w spódniczce mini i na wysokim obcasie...
Kiedyś o mało nie złamał kręgosłupa, schylając się nisko, tak nisko, że
prawie dotknął głową podłogi.
Oczywiście, chodziło mu wyłącznie o nogi tego faceta...
Ale tej nocy nieźle się tam zabawiali i słyszało to pół bloku, bo nie
zdążyli z orgazmem i w ciszy jaka zapadła przed następnym na płycie
utworem, jej wysoki, sopranowy, dławiący się rozkoszą krzyk przebiegł po
klatkach schodowych, aż utknął zapętlony echem w szybach wind. Tej
odrażającej arii akompaniamowało dziarsko jego basowe pojękiwanie, które
buszowało w tubach zsypów. Całość uzupełniał monotonny łomot sprężyn
wyeksploatowanego wyra, walącego do wszystkich okien i drzwi niczym jakaś
mechaniczna perkusja.
- Barbarzyńcy! Degeneraci! Z kim przyszło mi żyć pod jednym dachem?- ryknął
i nogą unoszonego stołu zaczął wybijać na parkiecie rytm, niczym jakiś
gigantyczny metronom.
Na nic się to zdało, rozsypał tylko cukier ze spodka udającego cukiernicę,
a i tak dopiero w połowie "What Is And What Should Never Be" jej wyłkane,
gasnące skargi: - O Boże... Boże... I jego dziki ryk zwieńczony
sakramentalnym:- Jezus Maria! O matko boska! - zakończyły ten żałosny,
kakafoniczny spektakl.
- Zboczeńcy!- wysapał zapinając rozporek. - Dzikusy! A najgorsze jest to,
że potem wszyscy mówią, że niby tacy oboje religijni!
Odwiedził łazienkę, a potem powrócił do przerwanej lektury, przedtem jednak
nabożnie, z wielką czułością obrócił pokrętło starego lampowego radia.
Ojcowski, ciepły głos, który momentalnie wypełnił pokój, przywrócił mu
wiarę w mające niebawem nadejść oczyszczenie. Wyciszył się. Trwał tak
chwilę wypełniając przykazaniami puste miejsca swojej duszy, a potem głos
zakodował w jego umyśle wyraźny wizerunek szatana i receptę na jego
dezintegrację. Ukoronowaniem tego była nastrojowa muzyka gregorianskiego
chóru, wygładzająca wszystkie jego kolce i kanty. Gdyby znał angielski,
zapewne zrozumiałby, że na refren składają się tylko trzy słowa: NIE BĄDŹ
GŁUCHY!
- Ty pijaczko, łajdaczko, ladacznico, dziwko...
To sąsiad z góry - ten niski, chudy urzędas, co wygląda jakby od lat tkwił
w nieustającym stanie przedzawałowym - tłucze co rano dwa razy większą i
czterokrotnie cięższą małżonkę. Tłucze ją czym popadnie, a zaraz potem ona
stłucze jego...
Trzask, trzask, trzask - brzęczą jak talerze Zilijana rozbijane o podłogę
fajansowe talerze.
- Skurwysyny! Hołota!! Dzicz!!!
Łkając pochwycił szczotkę i biegając po pokoju zaczął wystukiwać na suficie
bezwładny komunikat alfabetem Morse'a: MORDY W KUBEŁ, WY DZIKIE ŚWINIE!
MOŻECIE SIĘ NAWET POZABIJAĆ, ALE PO CICHU!
Było ciemno i nie mógł dojrzeć, że kij, zagłębiając się w miękkim tynku
zostawia półokrągłe wklęśnięcia, które układają się w regularny wzór. Gdyby
jednak poczekał do świtu, zadarł głowę i znał podstawy Braila, mógłby te
piktogramy, przypominające ścianki kostek do gry, ułożyć w napis: BÓJ SIĘ
MEGO GNIEWU - TY GŁUPI, GŁUCHY, ŚLEPY I POKRĘCONY SUKINSYNU!
Przejrzyj resztę wiadomości
Temat: Nihil
"Jesli umiesz gwizdac - zagwizdz"
Cztery slowa nad lózkiem wsród zapachu wymiocin, wody mineralnej za 80 groszy i wszech obecnego zla.
Przyciszona muzyka rozrywkowa w starym radiomagnetofonie i trzy slowa na mysli.
Wszelkie dobro juz spi, zlo budzi sie do zycia.
Pomarszczona twarz denata i trzy flaszki po wódce obok. Smiec smierdzi. Czasem jednak bardziej. Ten raz nastal. Glupie slowa i dwa
papierosy w paczce.
Usmiech idioty.
Radosc z zycia i plany na dzien dzisiejszy. Lenistwo i defetyzm.
Nihilizm.
Swiezosc w ustach przy lustrze.
I ostatni papieros... w zyciu.
Zakupy.
Stara baba pluje flegma pod nogi. Glupia odpowiedz. Dwiescie centymetrów kontra 160. I kij w kolano. Zemsta butem. Ucieczka przed
zblizajacymi sie mundurowymi do sklepu. I paczka fajek.
Nowe nalogi odeszly w przeszlosc. Smak i zapach tytoniu i wspomnienia po porannej piosence.
I glupie plany na przyszlosc.
Demon na ulicy. Osiem lat i wykrzyczane obelgi. Zlo w skórze dziecka. Dziecko w skórze diabla. Diabel pod samochodem. Niebieskim. I
pod bialym napisem "Policja".
Trzy wrzaski kobiet. Jeden mezczyzny.
Flegma na chodniku i kolejny papieros.
Przyszlosc odeszla, przeszlosc nadeszla.
Przyjemny aromat tytoniu i mocne przyrzeczenia. Zapewne niedotrzymane. Zapewne.
Trzy dni wczesniej tego tu nie bylo.
Kilka bialych kresek na ceglanym murze i zapach uryny. Stare wspomnienia. Mlode wspomnienia. Kolejna dawka zdrowego nihilizmu.
I dawka, konska zapewne, przeszlosci.
Smierc na ulicy. Pewnego dnia, bo gdzie indziej nie bedzie miejsca.
Dzinsowa kurtka w sklepie. Za lada. Zero klientów tuz przed 10.00. I przyrzeczenie zlamane.
Sensacja trzeci raz w tym roku. Sto dwa zdania i szesc zdjec. Jedno kolorowe, reszta zielono-bordowa. Glupie. Bezsensowne.
Falszywe pieniadze. Papier przesiakniety tuszem. Tuszem glupców,. Tuszem zarobku.
Trzy kreski pod zdjeciem i kilka slów.
Pan Cogito ma wszystko w dupie.
I przyznanie slusznosci.
Rachunek wydrukowany przez szare pudlo. Szary klient z butelka szamponu w reklamówce marznie na dworze.
A gazeta laduje w koszu.
Kilka butelek w tlumie. Dwie wskazówki utrzymuja kat 180 stopni.
Radosc z konca. Poczatek rezygnacji.
Glupia melodyjka. trzy slowa. Dwa po polsku. I usmiech.
Nowe plany.
Dom.
Szykowanie sie do wyjscia.
Fajki i dodatki.
I troche kasy, na wszelki wypadek.
Glosna muzyka. Glupie gadanie.
Sex, drugs & Rock'n'Roll przeminal.
Teraz panuje cos innego.
Basy wala po oczach. Smutek ze starosci. Nie jest zle. Nie jest dobrze. Nie jest zle.
Nogi. Wspaniale.
Przygoda i nauka.
I pobudka.
Znów glupia muzyka. We wlasnym domu.
Pobudka. codzienny marsz. Glupia mysli.
Codziennosc.
Pusty smiech w przeszlosci.
Pusty smiech w przyszlosci.
Pusty smiech teraz.
Pusty smiech przeminal.
Logizm umarl.
Jestes tylko ty, i tylko ja.
I szarosc.
I nic wiecej.
Przy okazji chcialbym sie przywitac. Kiedys sie tu juz udzielilem:)
Przejrzyj resztę wiadomości
Temat: Nihil
nikt nie recezuje?
"Jesli umiesz gwizdac - zagwizdz"
Cztery slowa nad lózkiem wsród zapachu wymiocin, wody mineralnej za 80 groszy i wszech obecnego zla.
Przyciszona muzyka rozrywkowa w starym radiomagnetofonie i trzy slowa na mysli.
Wszelkie dobro juz spi, zlo budzi sie do zycia.
Pomarszczona twarz denata i trzy flaszki po wódce obok. Smiec smierdzi. Czasem jednak bardziej. Ten raz nastal. Glupie slowa i dwa
papierosy w paczce.
Usmiech idioty.
Radosc z zycia i plany na dzien dzisiejszy. Lenistwo i defetyzm.
Nihilizm.
Swiezosc w ustach przy lustrze.
I ostatni papieros... w zyciu.
Zakupy.
Stara baba pluje flegma pod nogi. Glupia odpowiedz. Dwiescie centymetrów kontra 160. I kij w kolano. Zemsta butem. Ucieczka przed
zblizajacymi sie mundurowymi do sklepu. I paczka fajek.
Nowe nalogi odeszly w przeszlosc. Smak i zapach tytoniu i wspomnienia po porannej piosence.
I glupie plany na przyszlosc.
Demon na ulicy. Osiem lat i wykrzyczane obelgi. Zlo w skórze dziecka. Dziecko w skórze diabla. Diabel pod samochodem. Niebieskim.
I
pod bialym napisem "Policja".
Trzy wrzaski kobiet. Jeden mezczyzny.
Flegma na chodniku i kolejny papieros.
Przyszlosc odeszla, przeszlosc nadeszla.
Przyjemny aromat tytoniu i mocne przyrzeczenia. Zapewne niedotrzymane. Zapewne.
Trzy dni wczesniej tego tu nie bylo.
Kilka bialych kresek na ceglanym murze i zapach uryny. Stare wspomnienia. Mlode wspomnienia. Kolejna dawka zdrowego nihilizmu.
I dawka, konska zapewne, przeszlosci.
Smierc na ulicy. Pewnego dnia, bo gdzie indziej nie bedzie miejsca.
Dzinsowa kurtka w sklepie. Za lada. Zero klientów tuz przed 10.00. I przyrzeczenie zlamane.
Sensacja trzeci raz w tym roku. Sto dwa zdania i szesc zdjec. Jedno kolorowe, reszta zielono-bordowa. Glupie. Bezsensowne.
Falszywe pieniadze. Papier przesiakniety tuszem. Tuszem glupców,. Tuszem zarobku.
Trzy kreski pod zdjeciem i kilka slów.
Pan Cogito ma wszystko w dupie.
I przyznanie slusznosci.
Rachunek wydrukowany przez szare pudlo. Szary klient z butelka szamponu w reklamówce marznie na dworze.
A gazeta laduje w koszu.
Kilka butelek w tlumie. Dwie wskazówki utrzymuja kat 180 stopni.
Radosc z konca. Poczatek rezygnacji.
Glupia melodyjka. trzy slowa. Dwa po polsku. I usmiech.
Nowe plany.
Dom.
Szykowanie sie do wyjscia.
Fajki i dodatki.
I troche kasy, na wszelki wypadek.
Glosna muzyka. Glupie gadanie.
Sex, drugs & Rock'n'Roll przeminal.
Teraz panuje cos innego.
Basy wala po oczach. Smutek ze starosci. Nie jest zle. Nie jest dobrze. Nie jest zle.
Nogi. Wspaniale.
Przygoda i nauka.
I pobudka.
Znów glupia muzyka. We wlasnym domu.
Pobudka. codzienny marsz. Glupia mysli.
Codziennosc.
Pusty smiech w przeszlosci.
Pusty smiech w przyszlosci.
Pusty smiech teraz.
Pusty smiech przeminal.
Logizm umarl.
Jestes tylko ty, i tylko ja.
I szarosc.
I nic wiecej.
Przy okazji chcialbym sie przywitac. Kiedys sie tu juz udzielilem:)
Przejrzyj resztę wiadomości
Temat: Melancholia nad Wisłą
Wstaję. Już późno...
gdy słońce już prosto z połudia za chmurami.
Sny snuły się ciemnymi kłębami,
zza marzeń i smutków muru.
Gdy godzina nocna, po północy sporo,
śmiech wkrada się na płaszcz rzeczy w granacie,
I z tęsknoty, choć w pokoju z muzyką Świąt przy choince,
siedzę, niczym w mrocznej komnacie.
Na Wigilii jakieś zjawy się plątały po plafonach,
odbijając zdarzenia, kiedy ona
na fotelu obok mnie w autobusie siedziała...
**
Przyglądając się oknu, gdzie już czarność i mgła pola zasnuwa,
Z księżycem samotnym w chmurach rozmawiając,
Nadzieje w oczach niczym gwiazdy snując,
patrzę, jak chmura go zasnuwa w deszcz się przemieniając.
Marzenia, i myśli snując, czy to już przegrane,
czy jeszcze zmieni się coś.
patrzę na zegar, co za kilka godzin
zakończy raz na wieki rok kalendarzowy.
**
Rozmowa. Spotkanie niespodziane,
niczym pole, gdy w noc jedną pokryje różami,
szła dziewczyna na wprost mnie ulicy pasami,
gdy w radości jeszcze tkwiąc,
odprowadzałem ją na dworzec.
Jesienią szumiały wkoło lipy i topole,
i grudnia słońce nisko zachodziło.
Powietrze rześkie, trawa, niczym oceanu wody,
jak Kalifornii wybrzeże zszarpane.
Wsiadłem za nią jadąc do wsi mojej,
ciesząc się zdarzeniem, którym los obdarzył,
nie wiedziałem jeszcze, co się wkrótce dowiem...
jak kamień ze skały trasę tą w połowie...
...Jedna z pierwszych rozmów kiedy miejsce miała,
ktoś już cenne miejsce dawno zajął,
Niczym kamień zjeść przyszło w poczęstunku,
autobusem telepiąc się bez celu, bez nadzieji podążając.
**
Teraz siedzę, czas jakiś upłynął...
i tort na stole stoi z marzeń biesiady,
i wino Sylwestra w spiżarni się chłodzi,
a w sercu niczym tłocznia uderza wodospadem.
Wina smak, a może żółci,
i pieczeń odświętna, niczym piasek dławi.
Wisła wkoło taka gęsta,
i jej nurtem plik tesknot bez skutku wysłałem...
Ciągle wraca...
Wysyłając smutek księżycowi,
Wraca stukrotnie, świecąc, i mój cień
Wydłuża się w nieskończoność, padając aż na niebo,
Aż nad Wawelu majestatyczną sylwetę.
**
Rozmowy z przyjaciółmi wciąż na ten tor wracają.
Chodzę z nią za rękę zakochany każdą nocą.
Przygody wspólne, podróże romantyczne,
A gdy wstanę, smutek, i łez fale morskie.
**
Cóż. Czas iść na bal, muzyka wkoło będzie przygrywać.
A serce, jak zegar przebija,
Zabawa, niczym telewizja.
Za chwilę bawić się czas, i Nowy Rok witać,
A myśl wciąż tonie w tym samym,
i nie przebija głośna muzyka.
Starego roku za godzin kilka wybije granica,
a myśl pozostaje; czy z tym rokiem przyjdzie odmiana?
Czy się te sny ziszczą? Czy to, co powiedziała, blefem się okaże,
albo przyjdzie w jej sercu odmiana?
Przejrzyj resztę wiadomości
Temat: Wrocek 8.03. wyniki researchu jedzeniowego....GŁOSOWAĆ!!!
Witam,
Poniżej macie mniej więcej opisy i dane miejsc, w których możemy się
stołować obiadowo 8 marca.....głosjcie, bo jak nie to KO samowolna,
sama wybierze i będzie źle..... aha, głosować należy do niedzieli
najpóźniej, bo rezerwację wykonać trzeba, jak nie to ostaniemy się z
kultową wytwórnią tostów w przejściu podziemnym na Świdnickiej.
Wrockowianie proszę się nie kryć, tylko swoje propozycje
dorzucać......
No to tak:
1) Tequilla na placu Solnym (zresearchowana już, ale opis będzie
potem) - kuchnia jak nazwa wskazuje
Żarełko jest i mięsne i wegetariańskie, gł. tortille i
buritos, zapiekanki, sałatki i mięsne dania. Polecam sałatkę
z selera z orzechami za chyba 6 zł, podana fajnie w
kieliszku :) Ceny normalnych, smacznych dań od 13 zł. Małe
piwo Żywiec 4 zł. Jest piwo i najrozmaitsze drinki i
koktajle. Powiedzieli, że można
tam zrobić, 20 osób wejdzie, jest tam taka większa sala w
głebi, można by ją cała zająć. Wiele więcej niż 20 to już
może być problem, ale to trzeba by policzyć. Jest przytulnie
(IMHO), oryginalnie, niezbyt głośna muzyka, siedzenia-ławy z
poduszkami, ciekawy rustykalny wystrój a la meksykańska
tawerna, łazienka ładna i czysta, barek z alkoholami
(typowy, z wysokimi stołkami) w tej właśnie "naszej"
większej sali. Nie było czuć smażeniny w powietrzu. No i
świetna lokalizacja, zacisznie a przy samym Rynku (z okna
widać pl. Solny). Zrobiła na mnie b. dobre wrażenie, tylko
kwestia, ile osób tam wejdzie (stoły by trzeba ustawić w
takie jakieś L czy w 2 grupy) - jak 20 to ok, więcej niż 30 to
chyba nie.
(research made by Dora Strukowska:)
2) Sphinx w Rynku - rodzaj bardziej wyrafinowanego fastfooda w stylu
arabskopodobnym
Mogą nam wydzileić część, bo to jest jedna duża sala, ale z zaułkami i
zakrętami, stoliki zestawią, dania z karty: różne shoarmy i
pizzopodobne kanapki z rysem arabskim, mnie osobiście smakuje, chociaż
high-exclusive to to nie jest. Palić można, z napojów są i mocniejsze
i lżejsze, ceny dań od 13 zł do jakichś 40, ale za około 20 można
najeść się na tydzień, bo porcje jedzeniowe mają jak dla oraczy:)
Bonus dla pań: wyłącznie męska obsługa, na oko under 25, przystojna
generalnie i w szczegółach:))
3) Piramida na Wita Stwosza - j.w. może ciut bardziej restauracyjnie
Odpadła w przedbiegach, albowiem co stwierdziłam, szczękę z zdumienia
z parkietu zbierając, w tym skądinąd fajnym miejscu nadal
pieczołowicie tradycji goździkowej przestrzegają, i rezerwacji na 8
marca nie przyjmują (Bo wie, pani, Dzień Kobiet:)))))
4) Sajgon tamże - jedzenie wietnamskie, ceny umiarkowane, odwrotnie
niż hotel o tej samej nazwie - miejsce mało podejrzane
Nadal mało podejrzane aczkolwiek rozmawiałam z kierownikiem o aparycji
opiekuna 'mewek' z różowych lat siedemdziesiątych:)
Tam żądają rezerwacji jak najszybciej + drobnej zaliczki, w zamian za
ryczałtową stawkę około 30 zł proponują nam coś podobnego do tego, co
w Wwie było: misy z jedzeniem do podziału: kilka rodzajów mięs, ryż,
zupa i deser - napoje not included; na życzenie część zrobią
rybno-owocomorsko-wegetariańską - wszystko chińsko-wietnamskie; nie ma
możliwości płacenia każdy za siebie, jako że jest ryczałt, mamy się z
kapeluszem wokół stołu przejść i kwotę uzbieraną dostarczyć w całości.
Miejsce jest całkiem sympatyczne, trochę ciemnawo i nieco purpury na
ścianach ale generalnie jest ok.
5) Union Pacific w Rynku - jedzenie kowbojów amerykańskich: pół
bawołu, karczek bizona i te sprawy.......a mówiąc serio dania mięsne w
różnych konfiguracjach, zupy i napoje tyż - obiad od 14 do 40 złotych,
mogą nam zarezerwować osobną salkę z tyłu restauracji : salka jest
ciemnawa nieco i jakby mała: 20 osób chyba wejdzie, z większą ilością
może być problem; problem jest również techniczny albowiem jak mi
wyjaśniła kelnerka: "no skąd ma kucharz wziąć 20 porcji karczku tak
znienacka"? Nieco mnie to stropiło, bo wygląda na to, że mają
limitowane przydziały jedzenia.... w każdym bądź razie życzą sobie
przy rezerwacji podania, co kto będzie jadł, co jest chyba raczej
słabo możliwe do uprzedniego uzgodnienia....
I na tyle researchowania mi zapału starczyło...
no to się wypowiadajcie....aha KO odpowiedzialnym za wszystko jest od
soboty Dora Strukowska, proszę się jej pilnie słuchać:))))
patrycjamf
----------------
602 243 156/GG 4967694; ICQ:166249555
Sygnaturka zastępcza do czasu zyskania stosownej inspiracji.......
Przejrzyj resztę wiadomości
Temat: Muzyka w filmach - dyskusyjne
Tak. Wiem dobrze, że jest taki zwyczaj, iż w filmach ładuje się muzykę
w sytuacje, w których w tzw. życiu żadnej muzyki nie ma. Np. w
'Gladiatorze' leci bardzo głośna muzyka na wielką orkiestrę symfoniczną,
gdy zaczynają walczyć.
Tak. Wiem, że walka z konwencjami nie ma sensu.
Tym bardziej, ze to akurat konwencja, ktora jest w kinie od zawsze.
Najpierw dla zagluszenia projektora, pozniej dla podkreslenia nastroju
itd.
Mimo to zapytam - czy ta konwencja wam odpowiada? Czy nie lepszy byłby
film, w którym w scenach batalistycznych zamiast muzyki byłyby tylko
odgłosy, które naprawdę towarzyszą walkom?
Przyznam, że mnie ta konwencja drażni, więcej, _obrzydza_ mi kino. Czy
ktokolwiek też uważa, że obecnie w filmach jest muzyki _za _dużo? A
przede wszystkim nie wtedy i nie takiej, jak trzeba.
No wlasnie o to chodzi. Nie tyle ze muzyki jest za duzo, ile ze nie wtedy
i nie takiej jak trzeba. Z tym zgadzam sie w zupelnosci. Muzyke, podobnie
jak montaz, zdjecia itp., mozna wykorzystac tworczo i oryginalnie, a mozna
tez po prostu w nieskonczonosc powielac te same nudne ograne chwyty.
Strasznie lubie podejscie do filmowej muzyki Bernarda Herrmanna - zdarzalo
sie, ze w filmach Hitchcocka muzyka Hermanna grala praktycznie non stop,
ale IMO bardzo rzadko zdarza sie, zeby Herrmann traktowal muzyke jak
bezbarwna tapete. Jesli gralo, to gralo bardzo charakterystycznie, zwykle
na jakims poziomie rozszerzajac to co mowi film. Ogladanie kluczowych scen
filmow Hitcha z muzyka Herrmanna i bez niej moim zdaniem otwiera oczy na
to ile muzyka moze filmowi dac. Uwielbiam oczywiscie podejscie Kubricka,
ktory tez czesto traktowal muzyke jak element zmieniajacy znaczenie, a nie
je podkreslajacy. Natomiast mam wrazenie, ze dzis muzyka rzadko kiedy
wykracza ponad zastosowanie 'ubarwiajace' i podkreslajace klimat sceny, co
zwykle oznacza walenie w leb melancholia, zagrozeniem itp. Dla mnie
filmowa muzyka to chyba najczestsza przyczyna dla ktorej uwazam konkretne
sceny za zbyt nachalne.
BTW - odswiezalem sobie niedawno rewolucyjna muzyke Goldsmitha do starej
Planety malp (przy seansie filmu). Az sie lza w oku kreci, ze kiedys mozna
bylo liczyc na tak awangardowe podejscie do muzyki w filmie masowym.
BTW2 - Podejscie do muzyki to akurat jeden z elementow, ktore podobaja mi
sie w manifescie Dogmy - w filmie moze wystepowac jedynie muzyka, ktorej
obecnosc jest uzasadniona istnieniem zrodla muzyki w danej scenie.
BTW3 - wloskie horrory z lat 70. prezentuja moim zdaniem jedne z
oryginalniejszych zastosowan muzyki w filmie. Pozornie sprzeczne z tematem
filmu - w scenach horrorowych leci np. monumentalny rock symfoniczny.
Niezaleznie od tego jak wiele moli wylatuje dzis z glosnikow przy
sluchaniu wloskiego symfonicznego rocka :) nadaje to jednak tym filmom
jakichs dziwacznie poetyckich szlifow nie z tego swiata.
Przejrzyj resztę wiadomości
Temat: fajny głos w sprawie Żar (ze stronki onetu)
Oto rezultat łupania w klawisze przez osobę, przedstawiającą się światu
jako "Przemysław Kowalik" <prze@uhc.com.pl
| Sterowanie centralne ludźmi już w tym kraju przerabiano. Efekty są mało
| ciekawe.
A co tu do rzeczy ma sterowanie centralne? Jak pan Owsiak Jerzy ma
prywatne fanaberie,
Jak by pan Owsiak miał fanaberię prywatną, nikogo poza nim nie
interesującą, to by, siłą rzeczy, sam sobie w tych Żarach na scenie stał i
sam do siebie z tej sceny ryczał, czyż nie? Skoro przyjeżdża, oprócz niego,
ileś tam osób, wnioskować należy, że fanaberia owa nie jest prywatną
jedynie sprawą Owsiaka Jerzego i "kręci" kogoś poza nim również. A zatem
należałoby wszystkim ludziom, chcącym przyjechać do Żar, "centralnie
wytłumaczyć", że mają sobie swoje fanaberie wsadzić gdzieś głęboko, bo w
Polsce ma być porządek.
które choćby i wbrew jego intencjom prowadzą
nieuchronnie do naruszenia porządku publicznego i poważnych zniszczeń
mienia, to trzeba się powaznie zastanowić nad sensem organizacji czegos
takiego. BTW, jestem też przeciwnikiem np. meczy piłkarskich z udziałem
publiczności.
A pielgrzymki? Popatrz - setki ludzi zasuwają setki kilometrów w pełnym
słońcu. Upał 30 stopni, zaduch, zmęczenie, toż to cholernie niebezpieczne.
Jeszcze w dodatku sporo wśród nich osób zaawansowanych wiekiem. Dla ich
dobra należałoby tego zabronić. A dyskoteki, zwłaszcza wiejskie? Kupa
ludzi, alkohol, dragi, głośna muzyka, bijatyki, zdemolowane autobusy PKS
czy nocna tramwaje, hałas... Zabronić. (BTW - ciekaw jestem, jakie szkody,
w złotówkach, wyszłyby, gdyby policzyć wszystkie zniszczenia, których
dopuścili się ludzie wracający z dyskotek i innych imprez tanecznych w
ciągu np. ostatniego roku). A, proszę ja kogo, takie demonstracje
związkowców? Wybite szyby, korki, fasady gmachów rządowych do odmalowania,
ranni policjanci... Zakazać zrzeszania się pracowników w związkach
zawodowych. Itd, itd. _Każda_ forma zbiorowej aktywności ludzkiej niesie ze
sobą zagrożenia dla bezpieczeństwa osób i mienia. Stosując Twoja logikę,
trzeba by zabronić wszelkich imprez masowych.
| A tak z ciekawości: dlaczego wizyta papieża czy pielgrzymka do Częstochowy
| miałaby mieć większą rację bytu niż festiwal muzyczny?
Ze świeckiego punktu widzenia nie ma. Ale czy pielgrzymi czynią aż takie
spustoszenie w środkach transportu publicznego jak łótstokowicze?
Może uściślijmy, jakie to były spustoszenia - 6 składów, czyli, zakładając,
że każdy składał się z 8 wagonów Bhp, mamy 48 zdemolowanych wagonów. O ile
w każdym składzie zniszczono dokładnie wszystkie wagony. 48 wagonów
(zapewne i tak już podniszczonych) dla firmy wielkości PKP to jest takie
ogromne spustoszenie? Znowu - porównajmy to ze szkodami, które ponosi PKP
na skutek działalności np. panów, chodzących na większych stacjach po
składach, i "czyszczących" kibelki z mydła, papieru toaletowego,
ręczników... Albo z działalnością panów artystów, wyżywających się twórczo
na ścianach wagonów... Albo z działalnością panów rezerwistów i panów
poborowych. Rozumiem, że popierasz też likwidację armii?
| Ale już jojczenie że "się nie da" upilnować towarzystwa czy też sprawdzać
| biletów jest już mocno niepoważne. Jak się nie chce (bo w sumie po co, skoro
| ew. straty i tak zostaną pokryte), to się nie da.
No nie wiem, przecież tu chodzi o wyjęcie "z obiegu" nie tylko wagonów
ale i ludzi.
Normalna firma, jak ma za mało ludzi, zatrudnia dodatkowych albo wynajmuje
pracowników.
BTW - szczerze jestem ciekaw, jak na Twoje antyprzystankowe argumenty by
zareagowali mieszkańcy Żar. Bo przecież oni, jako najbardziej co roku
"poszkodowani", powinni się najintensywniej domagać nieurządzania tej
imprezy. A jest, ZTCW, wręcz przeciwnie. 8-)
Marek A. Salwa
Przejrzyj resztę wiadomości
zanotowane.pldoc.pisz.plpdf.pisz.plorientmania.htw.pl
Strona 3 z 3 • Wyszukano 208 wyników • 1, 2, 3