Oglądasz wypowiedzi znalezione dla hasła: głową w chmurach
Temat: Glowa "w ciup" i WIO!
Użytkownik gia <gcara@poczta.onet.plw wiadomości do grup dyskusyjnych
napisał:7ffy4.10348$Sf1.280@news.tpnet.pl...
Ale to nie przeszkodziło mu w ustnowieniu słynnych twierdzen z
udowadanianiem ktorych po dzis dzien "mecza" sie uczniowie. Tu nalezalo by
spytac dlaczego ludzie patrza w niebo? Ja patrze w niebo wtedy kiedy chce
sie nad czyms gleboko zastanowic - niebo jest bardzo spokojne - nie
rozprasza uwagi - gdybym patrzyla przed siebie idac ulica prawdopodobnie
moja uwage przyciagaloby to co dzieje sie wokol - ludzie ktorzy ciagle
gdzies pedza, samochody, kolorowe wystawy sklepow - nie moglabym myslec o
swoich problemach. Dlatego najlepiej mysli sie np. w gorach, nad morzem
(byle nie w sezonie bo mozna zwariowac ;) Tam jest nie tylko cicho - sam
krajobraz zmusza do myslenia, chwili refleksji. Na codzien nie mam okazji
wyrwac sie wysoko w gory czy przejsc plaza - miejscem ucieczki jest
niebo...
Dlatego mowi sie o marzycielach ze chodza z glowa w chmurach... Bo tam
jest
cisza, spokoj - tam moga sie skupic bo nic ich nie rozprasza... Przyznaje
sie ze rzadko patrze w niebo bo niestety swiat pedzi do przodu i brakuje
mi
czasu na zwolnienie tempa i oddanie sie rozwazaniom... Ale gdy tylko
przyjda
wakacje nic mnie od tego nie powstrzyma.
Wakacje rzeczywiście są najlepsze na zwolnienie tempa. Kiedyś byłem na
wschodzie słońca w górach ze znajomymi - sytuacja nie do opisania po prostu.
Nie sam wschód, co cisza, która go poprzedzała ...i "nieziemskie" spadające
gwiazdy... :) Był tam taki gościu, który pierwszy raz widział spadające
gwiazdy. Znalazłem taką dziecięcą radość widząc jak go to fascynuje.
Przejrzyj resztę wiadomości
Temat: I Bóg stworzył człowieka, czyli w czym rozszerza sie wszechswiat
"Pawe?" <b@wp.plwrote:
Witam
Nie jestem jakims teologiem, ale od jakiegos czasu nurtuje mnie problem
zgodnosci religii i nauki. Nie chcialem tez pisac na paranauki, religie czy
inne grupy, gdyz chcialbym poznac zdanie ludzi twardo stapajacych po Ziemi,
ale z glowa w chmurach ;-) (czyli p.s.kosmitow). Otoz...
Wszyscy znamy teorie Wielkiego Wybuchu i fakt rozszerzania sie Wszechswiata.
No ale skoro wiemy tez, ze to "B?g stworzyl Niebo i Ziemie", i ze "zawsze
byl, jest i bedzie". To moze jest On wlasnie tym w czym rozszerza sie
Wszechsciat i tym co spowodowalo ow Wielki Wybuch. Na moj chlopski rozum to,
moze byc jakims rodzajem przenikajacej wszystko pierwotnej energi
posiadajacej sile sprawcza. I moze te 7 dni w opisie stworzenia nie bylo
dniami w sensie 24h, tylko dlugimi okresami dla uproszczenia nazwanymi
"dniami".
Czy te moje dywagacje maja jakis sens? Czy to raczej czysta fantastyka? Moze
to wszystko da sie kiedys zlozyc w calosc.
... w Boga mozna wierzyc albo nie, nauka nie ma tu nic do rzeczy.
Na gruncie nauki nie mozna tego problemu rozwiazac. Zreszta sama nauka
oferuje tylko przyblizenia, mozna mowic o wiekszym prawdopodobienstwie
pewnych zdarzen, czy nawet pogladach uznawanych za sluszne przez wspolnote
naukowcow. Zawsze to jakas wieksza gwarancja pewnosci, niz w przypadku czegos
zaslyszanego na ulicy. Jedyne, co moze sugerowac nieistnienie, to fakt,
ze poglady nie uwzgledniajace boga z reguly zmuszaja nas do wiekszego
wysilku zwiazanego z brakiem pewnosci co do pewnych rzeczy,
sakrum - uporzdakowany swiat, nie powoduje w nas takiego niepokoju, braku zaufania
i braku bezpieczenstwa. Ewidentnym przykladem takiego niepokoju jest tak
zwane "obwinianie ofiary" np. gwalt przypisujemy wyzywajacemu strojowi ofiary
itp. - pozwala nam to na zachownie przekonania, ze swiat jest uporzadkowany,
sprawiedliwy, a my boimy się chaosu, a pelen jest go swiat bez boga;-)
Z powazaniem
Adam Przybyla
Przejrzyj resztę wiadomości
Temat: Slub z obywatelka innego kraju .. co dalej ?
Eh, za 4.5 godziny znaczy sie - tak to jest jak czlowiek chodzi z glowa w
chmurach - nawet liczyc juz nie potrafi ..
Przejrzyj resztę wiadomości
Temat: Uniwersytecka Poradnia Prawna
Tomasz napisał(a) w wiadomości: ...
Swoja droga jest to doskaonaly sposob przetarcia sie dla jeszcze
niedoswiadczonych studentow. Moim zdaniem takie inicjatywy zdaly by rowniez
zadanie na innych kierunkach, mp: ekonomicznych czy technicznych. Czesto
zdaza sie ze student konczac nauke nie ma bladego pojecia jak naprawde
wyglada codzienna praca.
Hehehe.... chyba na Uniwerku; na pewno nie na pożądanych przez pracodawców
100diach technicznych. Nie wyobrażam sobie, zeby studenci (w tym i ja) mieli
pracowac "za frajer" aby "się przetrzeć". Już i tak pracują za frajer pisząc
tysiące "szmat" do biurek wykładowców.
Szmacenie się kogokolwiek pracowaniem "za frajer" jest chore i to dopiero
może zdemoralizować.
Nic bowiem bardziej nie demoralizuje pracownika niż praca "na siłę", bez
motywacji. To jest dopiero szkoła opie*dalania się, pardon, obijania się. A
ci, którzy nie wiedzą jak wygląda rzeczywistość często lądują po studiach na
stanowiskach na uczelniach i dalej chodzą z głową w chmurach otoczeni przez
niereformowalną, hermetyczną kadrę akademicką. (Pamiętam cyctat z jakiegoś
filmu jak naukowiec mówi do studenta: "Przepisanie jednej pracy - to
kradzież, kompilacja z dwóch prac - O ! To już prawdziwy elabotat !")
Przynajmniej tak to wygląda, wg mnie, na kierunkach technicznych, w której
to materii postęp jest naprawdę ogromny. Nie dotyczy to siłą rzeczy prawa,
archeologii, historii starożytnej itd, bo tam nie trzeba gonić wiedzy.
A swoją drogą - wiecie skąd to cytat? : "
"W tym świecie trzeba naprawdę szybko biec, aby stać w miejscu..."
/cytuję z pamięci/
Tyle mego zdania. Obym się mylił. Jak macie inne - dajcie znać.
jachu
___________________________________
aby odpisac - usun "x" z adresu
"czy mozna sie dobrze bawic bez alkoholu ?
- mozna, ale po co sie tak meczyc !"
Przejrzyj resztę wiadomości
Temat: Prezentacja konkursowa - Z głową w chmurach
Prezentacja konkursowa - Z głową w chmurach
Zapraszam do głosowania na nową prezentację.
Przejrzyj resztę wiadomości
Temat: Jak to będzie - z głową w chmurach ??? pomocy!!!
Jak to będzie - z głową w chmurach ??? pomocy!!!
z głową w chmurach - jak będzie brzmiało to wyrażenie po niemiecku?
proszę o pomoc!!!
Przejrzyj resztę wiadomości
Temat: Jak często chodzimy z głową w chmurach?
Jak często chodzimy z głową w chmurach?
Każdemu z nas zdarzyły się rzeczy, które teoretycznie nie miały prawa się
przydarzyć. A to ciągnie ktoś sanki, z których dziecko spadło już jakiś czas
temu, a to wyjdzie z domu w kapciach albo bez spodni. Nikt z nas nie jest od
tego wolny. I chyba dobrze
Reszty od pani kasjerki nie odbieramy nagminnie. I przecież nie dlatego, że
wszyscy jesteśmy tacy bogaci. Ot, po prostu kupiliśmy, zapłaciliśmy i
wychodzimy. Zwykle usłyszymy wtedy charakterystyczne: a reszta? Wracamy,
odbieramy, idziemy dalej. Nawet nie zastanawiamy się nad tym. Gorzej, jeśli
takie chwilowe zaćmienie umysłu spowoduje, że w połowie dnia musimy przerwać
pracę i biec do domu, aby sprawdzić, czy aby na pewno wyłączyliśmy żelazko.
Albo czy papieros, który przed wyjściem trafił do kosza, był zgaszony.
Nagminne przypadki pozostawienia psa pod sklepem nie śmieszą tak bardzo, jeśli
pomyśleć, co przeżywa taki czworonóg. Ale na szczęście większość naszych
wpadek jest całkowicie nieszkodliwa. Czy na pewno?
Zakochanie w żaden sposób nie usprawiedliwi przypadku mojego kolegi
Krzysztofa, który po wyjściu z hipermarketu załadował zakupy do taksówki i
zostawiając żonę pod sklepem pojechał do domu. I co teraz? Przede wszystkim
powinien po nią czym prędzej wrócić. Problem w tym, że zdał sobie sprawę z jej
braku dopiero wtedy, gdy po dwóch godzinach weszła z awanturą na ustach do
domu. On biedak siedział spokojnie z piwkiem przed telewizorem, a tu nagle
gradobicie. A co on jest winien? Zapomniał po prostu. Zdarza się przecież.
serwisy.gazeta.pl/metro/1,50145,3586109.html
Z ta zapomniana zona jest dobre )))
To dopiero trzeba bujac w oblokach )
Przejrzyj resztę wiadomości
Temat: Spotterzy - z głową w chmurach
Spotterzy - z głową w chmurach
Tak, bywam na Ławicy codziennie, a i stonę internetową z pięknymi
fotografiami samolotów odwiedzam bardzo często.
Gratuluję "chłopakom" hobby - jest wspaniałe.
TAK TRZYMAĆ!!!
Pozdrawiam
Przejrzyj resztę wiadomości
Temat: Kobieta w czerwieni z głową w chmurach (deszczo...
Kobieta w czerwieni z głową w chmurach (deszczo...
malpka ma wieksze uda niz roberto carlos i pupe tez
Przejrzyj resztę wiadomości
Temat: filmy Wojskowe
* Film wojenny
* 1971 (film)
* 9 Kompania
* Aanivaer
* Aimée & Jaguar (film)
* Aj, Carmela!
* August pierwszy cesarz
* Bardzo długie zaręczyny
* Bent
* Bitwa o Irak
* Bombay (film)
* Cienka czerwona linia
* Czarna księga
* Czarne i białe w kolorze
* Człowiek, którego nie było
* Do zobaczenia, chłopcy
* Dupa z marmuru
* Enigma (film)
* Europa, Europa
* Fałszerze
* Gallipoli (film)
* Generation Kill
* Gorzka wiosna
* Gorzkie żniwa
* Gunie rzucone na druty
* Gwiaździsta eskadra
* Głowa w chmurach
* Herbatka z Mussolinim
* Hitler - ostatnie 10 dni
* Hot Shots!
* I skrzypce przestały grać
* Indochiny (film)
* Jakub kłamca
* Kampfgeschwader Lützow
* Kiedy miłość była zbrodnią
* Klątwa (film)
* Kryptonim Gwiazda
* Kukułka w ciemnym lesie
* Kwiaty Harrisona
* Lawrence z Arabii (film)
* Lili Marleen (film)
* Maachis
* Misja (film 1986)
* Most na rzece Kwai
* Mughal-e-Azam
* Musimy sobie pomagać
* Na Zachodzie bez zmian (film 1979)
* Nadzieja i chwała
* Noc generałów
* Okręt (film)
* Patriota (film 2000)
* Pearl Harbor (film)
* Piękna wieś pięknie płonie
* Pokuta (film 2007)
* Pragnienia Kosowa
* Przeklęty rejs
* Purpura i czerń
* Rebeliant (film)
* Rok niebezpiecznego życia
* Rzeczy, które nadejdą
* Sprawa Moranta
* Szeregowiec Ryan
* Uciec przed śmiercią
* Upadek (film 2004)
* Urodzony 4 lipca
* Wiatr buszujący w jęczmieniu
* Wróg u bram
* Wzgórze (film)
* Yossi & Jagger
* Za linią wroga
* Zabić Sekala
* Ziemia niczyja (film)
* Ślicznotka z Memphis
KUNIEC
Przejrzyj resztę wiadomości
Temat: 2.0, 2.1, 5.1, zestaw hi-fi czy monitory do pc?
Już ludzie na tym forum pomogli mi kiedyś podjąć wybór odnośnie słuchawek. Tym razem zaistniał problem również związany z muzyką lecz odnośnie zestawu głośników. A w dalszej części karty muzycznej. Prosiłbym również o niepisanie argumentów w stylu "bo są najlepsze" w momencie gdy się nie słuchało innego typu głośników. Nie chcę kupować także używanych zestawów(nawet najlepszych firm sprzęt się psuje).
Zaczynając od początku:
1. Mam do wydania ok~600zł =głośniki+karta
2. Zestaw będzie używany głównie do słuchania muzyki przy pracach na komputerze. Lecz także do grania i oglądania filmów. Słyszałem dźwięk z zestawu 5.1 w grach z jakiś tam pierdziawek creativa czy logitecha (a może nawet i inna firma ) i odnośnie ich jakości nie ma co się wypowiadać...ale to co mi się spodobało to ta przestrzeń dźwięku i podkręcenia basu w strzelankach Następną i ostatnią formą użytkowania będzie amatorskie nagrywanie muzyki.
-muzyka 60%
-gry 15%
-nagrywanie 13%
-filmy 12%
3. Słucham głównie Hip-Hopu i trochę Rocka, Metalu. Muzyka jaką robię do tej pory to HH lecz złapałem zajawkę na Rap-core czy NuMetal.
4.Mój pokój ma wymiary ~4mx2m zdawać mogłoby się że mały lecz lubię drganie ścian ( każdy wie o co chodzi rolleyes.gif ) No i teraz rozkminka w stylu "czy jest sens zestawu 5.1 w takim pokoju?"
5. Jeśli chodzi o głośniki to mam małe doświadczenie. Wszystko co do tej pory słuchałem w dobrej jakości do muzyka z mojego playera mp3 no i wiadomo muzyka z różnego rodzaju wież. Mam Iaudio f2 do tego px100 więc ogółem nie ma co narzekać szczególnie że to najlepsze słuchawki przy aktywnym trybie życia. Gdy zakładam je to czuję co to znaczy jakość a nie jakieś low-endy komputerowe choć czasami czuję że słuchaweczki jednak mi nie starczają i zależy mi na lepszej jakości. Ile można siedzieć w słuchawkach, teraz szukam więc głośników.(pamiętajmy jednak o budżecie).
6. Dużo czytałem w necie i modele które wytypowałem( wyborem ich sugerowałem się jedynie po opiniach użytkowników, no i własnymi optycznymi upodobaniami):
* 2.0- microlab solo6c (7), logitech z-10 (to prawda że do tego typu głośników wystarczy karta zintegrowana? posiadam Realtek ALC888 )
* 2.1- GENIUS SW-T2.1, logitech z-4, swans m10
* 5.1- GENIUS SW-HF 5005
* monitory(aktywne)- tutaj słyszałem różne poglądy z jednej strony że mają najlepszą jakość jeśli chodzi o porównania cenowe, a z drugiej że w takich przedziałach cenowych to jeden wielki shit . Ale jeśli mam podać model to STUDIOPHILE AV 30 gdyż opinii o konkretnych modelach nie znalazłem a o tych wyczytałem że są w miarę multimedialne czyli do wszystkiego( czyżby także do niczego?) i wyglądają "pozytywnie".
* Hi-Fi-tutaj prawdopodobnie wszystko odpada w przedbiegach...wzmacniacz do mojego pokoju zbędnie zajmowałby miejsce, a i kolumny przeważnie nie pasowały by do estetyki pokoju i monitora (samsung 2233bw). Tutaj tym bardziej nie ma kandydatów, chyba każdy wie ile tego jest na rynku...
7.Następna kwestia ale spróbuję wszystko szybko opisać:
-Nie wiem czy kupić kartę muzyczną, jakiś interfejs czy mixer(w tym wypadku koszty mogą pójść jakieś + 150)
-Czy interfejs audio byłby w stanie zastąpić mi mixer i karte muzyczną?
-Potrzebuję urządzenia które daje dobry jakościowo dźwięk i do którego można podłączyć głośniki i mikrofon(jakieś pozycje od E-mu?).
Starałem się wszystko klarownie opisać. Nie latam z głową w chmurach i wiem że za te pieniądze nie osiągnę szczytów audiofilskiego uniesienia ale chcę mieć poprawny zestaw który w pełni wykorzystałbym w każdej opcji odsłuchu.
Z góry dziękuję za pomoc gdyż wiem że to długi wątek a sam nie podejmę decyzji (prosta przyczyna...brak miejsc w których w.w zestawy byłyby dostępne).
Gdybyście mieli godne polecenia zestawy proszę pisać, nie jestem zamknięty na tylko te opcje co podałem.
Jeśli coś jest niejasnego proszę pytać.
Przejrzyj resztę wiadomości
Temat: i am the walrus
Grand wrote:
zawsze sie zastanawialem i nigdy nie udalo mi sie sprawdzic ani
wyczytac, co tak naprawde oznacza ten tytulowy mors. wiec skoro na
grupie troche sie ruszylo to jedno pytanie nie zaszkodzi, moze nawet
jest wskazane...
Coz nie jest to odpowiedz na Twoje pytanie, ale lubie ten fragment ;-)
Cyt. za "Lennon Wspomina".
"Jann S. Wenner: W 'Glass Onion' mowisz: 'oto jeszcze jedna wskazowka dla
wszystkich'
John Lennon: 'Morsem jest Paul'
JSW: Paul
JL: Ray Coleman mnie o to zapytal. Wtedy wciaz jeszcze chodzilem z glowa w
chmurach calkowicie pochloniety moja miloscia do Yoko, no wiec pomyslalem
sobie, ze wiesz, ze po prostu powiem Paulowi, ze jest w porzadku, cos jak:
'Odwaliles kawal dobrej roboty w ciagu tych ostatnich paru lat, ze nie dales
nam sie rozleciec.' Staral sie jakos organizowac zespol, tworzyc muzyke,
funkcjonowac jako indywidualny artysta i w ogole. Chcialem mu cos
powiedziec. Wlasnie slatego to zrobilem. Pomyslalem: 'No coz, niech ci
bedzie. Ja mam Yoko, ty miej sobie zaszczyty.'
JSW: A teraz doszedles do wniosku...
JL: Doszedlem do wniosku, ze znudzilo mi sie juz czytanie o tym, jakim to
Paul jest muzykiem, a George filozofem, zastanawiam sie gdzie jest w tym
wszystkim moje miejsce. Jakim byl moj wklad w to wszystko? Poczulem sie
zraniony. Mam tego dosc. Juz predzej bede taki jak [Frank] Zappa i powiem:
'Posluchajcie, skurwiele, to ja to stworzylem. I nie obchodzi mnie czy sie
wam to podoba, czy nie, ale tym wlasnie, kurwa, jestem, artysta, chlopie.'
Nie zadnym cholernym rzecznikiem prasowym, ani produktem czyjejs wyobrazni,
niewazne czy jestescie publicznoscia czy kimkolwiek innym. Podpisuje sie pod
tym co robie, podczas gdy kiedys tak nie bylo. I wiecie co wam powiem? To ja
bylem morsem, cokolwiek to oznacza. Widzielism w Los Angeles taki film, no i
ten mors byl w nim grubym kapitalista i zjadal wszystkie ostrygi [smieje
sie], skoro juz musisz wiedziec. Zawsze wyobrazalem sobie 'The Walrus and
the Carpenter'* w taki a nie inny sposob - i nigdy nie sprawdzilem jak to
rzeczywiscie z tym morsem bylo. Chodzilem i roglaszalem: 'Jestem morsem',
pewien, ze to juz jest cos, a tymczasem okazuje sie, ze to parszywy dran
[smieje sie]. Tylko, ze to jest napisane w taki sposob, ze kazdy przyjmuje,
ze to cos znaczy. No wiesz, ja tak myslalem i wszyscy wychodzilismy z tego
zalozenia, bo po prostu powiedzialem: 'Jestem morsem' - w taki sposob, jakby
to musialo znaczyc: jestem Bogiem czy cos w tym stylu, a to byla tylko
poezja. Tylko, ze w moim przypadku, nabralo to symbolicznego znaczenia."
"* John i Yoko widzieli filmowa wersje Alicji w Krainie Czarow; Lewis Caroll
napisal tez The Walrus and the Carpenter."
Przejrzyj resztę wiadomości
Temat: Miłośc?
"Hektor" <m_uli@op.plnapisał(a):
| Mialem przez dwa miesiace, rzygalem na sama mysl, ze bedzie mi pieprzyc
| jakies romantyczne bzdury, prosic o kwiatki, itd.
| skoro nie lubisz dawać kobiecie kwiatów to twoja strata...czy twoja
| super-partnerka nie byłaby szczęśliwa dostając od ciebie kwiaty ??
Wisi jej to.
pozotsaje mi tylko współczuć ci, że nigdy nie poczujesz sie jak "prawdziwy
facet" wręczając ukochanej piękny bukiet...
| Taka panna z glowa w
| chmurach bedzie ciagle biedna dziewczynka, o ktora caly czas trzeba
dbac
| i nie wezmie sie w garsc by ulozyc jakos swoje zycie w dzisiejszym
| swiecie. Bedziesz taka dziewczyne caly czas ciagnal za soba czy wolisz
| miec rownorzadna partnerke, ktora gdy trzeba mysli takze za siebie?
| a czy romantyczna oznacza głupia ?? nie rozumiem...
Tak wlasnie. Co ja poradze na to, ze romantyczne zachowania sa dla mnie
glupie? Takie typowo romantyczne-filmowe. Jestem zwolennikiem mocnego
stapania po ziemi i wole miec dziewczyne trzezwo i realistycznie myslaca
niz bujajaca w oblokach.
ja też jestem zwolennikiem "mocnego stapania po ziemi"... chodzi mi tylko o
to, że to jak mówisz "romantyczne pieprzenie" jest świetnym uzupełnieniem
związku... kwiaty, prezenty, czułe słowa.... to pozwala tworzyć piękny
nastrój wokół drugiej osoby... nie mówie o, jak to ująłeś
"romantyczno-filmowych" zachowaniach... tylko o szczerych i pełnych ciepła
drobiazgach, które umilają życie...
| Sama miloscia mozesz zyc krotko, najwazniejsze jest zgranie partnerow w
| wielu istotniejszych sprawach by moc jakos przezyc ze soba te X lat.
| a skąd ma sie to "zgranie" wziąć jak nie z miłości ?? kocha sie nie
dlatego
| że ktoś jest dobry w jednym czy drugim, ale mimo to, że jest kiepski w
| innym...
Nie z milosci a z CHARAKTERU. Nie widzisz roznicy? Mozesz sie zgrac
tylko i wylacznie z charakteru. Jak widzisz zgranie sie w milosci poza:
kocha lub nie kocha? Czy mozna kochac w rozny sposob, albo kochac cialo,
psychike lub charakter?
a czy znalazłeś partnerkę pasującą do ciebie idealnie pod względem
charakteru?? ja nie... i dlatego powtarzam: kocha sie mimo wad, a nie dzięki
zaletom... tak to widze....
| nadal nie rozumiem dlaczego dla ciebie romantyczne = głupie.... to jest
| piękny dodatek do codzienności, pozwalający odbic sie choć na chwile od
| szarości i monotonii "zwykłego" życia...
Inaczej to odbieram po prostu. Jestes romantykiem i lubisz pieprzyc o
bzdurach jak ty ja kochasz albo nie kochasz? A jak to niby chcesz
udowodnic?
stary... a jak ty chcesz udowodnić swoje "zgranie sie"?? dla mnie dowód jest
prosty... jeśli kobieta potrafi wywołać u mnie uśmiech, że nawet jak mam
jakieś kłopoty, doła, i nie wiem co jeszcze, to znaczy że to jest właśnie
miłość... kiedy ona rozumie i nic nie musi mówić tylko chce mnie
przytulić... to jest miłość... kiedy wystarczy jej samo "bycie", zwykłe,
codzienne rzeczy... i tak samo w drugą stronę... a kiedy jest nam obojgu
dobrze, wtedy można sobie "pozwolić" na romantyzm...
no ale jak widze ty masz inne podejście do tematu ZWIAZEK, i ani mnie nie
uda sie zrozumieć twojego podejścia, ani tobie mojego... mnie wcale nie
chodzi o budowanie jakichkolwiek relacji na "romantycznym pieprzeniu"... na
takim fundamencie nic sie nie utrzyma... ale nadal twierdze niezłomnie, że w
związku NAJWAŻNIEJSZA JEST MIŁOŚĆ... a nie jak to zostało powiedziane na
początku, seks.....
pozdrawiam....
Przejrzyj resztę wiadomości
Temat: Prośba o pomoc...
Tweek wrote:
Mam problem z dziewczyną.
Gdybym ciagle przebywal na tej grupie dyskusyjnej, to bym sie zaczal
zastanawiac, czy oprocz mnie sa jacys ludzie, ktorzy nie maja takich
problemow...
Ogólnie chodzi o to, że jest pewna dziewczyna. Znam już Ją dwa lata, w tym
czasie byłem z Nią dwa razy. Od dwóch lat mam *tylko* Ją w głowie,
O, i tu chyba zaczyna sie Twoj problem.
....z tym, że jedynie z mojej strony.
A jednak - zgadlem.
W tej chwili dziewczyna ma trochę
ponad 15 lat, traktuje mnie jak najlepszego przyjaciela, dzisiaj np.
dowiedziałem się, że chciała bym był Jej świadkiem na bierzmowaniu.
W takim razie jestes dla niej tylko przyjacielem. Nikim wiecej.
W każdym bądź razie jestem Jej całkowicie oddany, jestem zawsze przy Niej,
gdy Ona tego potrzebuje - kiedy ma jakieś kłopoty, gdy jest smutna, zawsze
staram Jej się pomóc.
No i dlatego jestes jej przyjacielem. Bycie na kazde zawolanie,
wspomaganie w problemach, sluzenie ramieniem, w ktore mozna sie
wyplakac, wysluchiwanie problemow, pocieszanie i chec rozwiazywania
klopotow to cechy dobrego przyjaciela.
Zachowujesz sie jak przyjaciel. Wiec nie dziw sie, ze nie jestes
traktowany jako ktos wiecej.
Robię to, bo *kocham*... A Ona mnie tylko "lubi"...
I tak bedzie dopoty bedziesz jej meska przyjaciolka.
Próbowałem już naprawdę wielu rzeczy,
jestem zawsze przy Niej, jestem Jej całkowicie oddany, pomagam Jej, zawsze
gdy Ona tego potrzebuje, to jestem... A mimo to wybiera innych... :(
A zastanow sie nad jednym - jak ma wybierac kogos, kto nie przedstawia
soba zadnej wartosci? Jak ma wybierac faceta, ktory jest na jej kazde
skinienie palca? Jak ma wybrac faceta, ktory chce robic dla niej
wszystko? Jak ma Twoim zdaniem wybrac kogos, o kogo nie trzeba sie
zupelnie starac?
Prawda jest taka, ze facet przedstawia tym wieksza wartosc, im trudniej
go zdobyc. Oczywiscie - bez przesady. Kobieta zrezygnuje z uganiania sie
za kims, kto ciagle ucieka. Ale facet zakochany na zaboj, ktory ciagle
chodzi z maslanymi oczami i buja glowa w chmurach nie jest i nigdy nie
bedzie obiektem westchnien wiekszej czesci kobiet.
Miło by było, gdyby entuzjaści odpowiedzi w rodzaju "Znajdź sobie inną"
dali sobie spokój tym razem, bo to jest niewykonalne...
To tak jakbys stwierdzil: 'Chce poleciec na Slonce. Milo by bylo, gdyby
entuzjasci odpowiedzi w rodzaju << Nie lec na Slonce, bo sploniesz |
dali sobie spokoj tym razem, bo to jest niewykonalne...'
Dam Ci dobra rade.
Masz dwa wyjscia:
1. Mozesz probowac zdobyc ja dalej. Jesli masz swiadomosc, ze chcesz sie
za nia uganiac przez kilkanascie lat, tracic swoja wlasna godnosc,
ciagle wysilac i wiesz, ze Twoje szanse sa jak 1:10000000, to zrob to.
Jednak najlepszym sposobem na zdobycie kobiety, ktora umiescila Cie w
strefie przyjaciol jest pokazanie jej, ze jestes kims wiecej niz meska
przyjaciolka. Ze jestes prawdziwym facetem. Paradoksalnie wiec polega to
na pewnym ochlodzeniu takich stosunkow i zaczeciu spotykania sie z
innymi kobietami. Wtedy ta, ktora traktowala Cie jako przyjaciolke, moze
zaczac zauwazac, ze masz powodzenie u kobiet i ze musi byc w Tobie cos,
co kobiety pociaga. Chec poznania tej tajemnicy oraz chec konkurowania z
innymi kobietami moglaby ja zmusic do sposobu myslenia.
2. Mozesz zmienic swoje podejscie do kobiet.
Zmiana podejscia do kobiet polega na uswiadomieniu sobie, ze to Ty
jestes kims wartosciowym. A kobieta nie jest wcale kims lepszym od
Ciebie. Jest taka sama istota, ktora ma cos do zaoferowania, ale tez
pragnie miec faceta, ktory cos jej zaoferuje.
Mozesz sobie uzmyslowic, ze jestes facetem, ktory bedzie nagroda dla
kobiety. Zastanow sie, jakbys zachowywal sie, gdybys byl facetem, za
ktorym kobiety szaleja. Zastanow sie, jakbys rozmawial z kobietami,
gdybys byl facetem, ktory moze miec kazda.
Czy wtedy tak bys sie za kobietami uganial? Czy wtedy wysluchiwal bys
ich problemow i tego, jak je rzucil facet, ktory je wytarmosil w
kolejowym klozecie? Czy bylbys na ich kazde zawolanie?
I warto sobie uzmyslowic jedna rzecz - kobiety chca facetow, ktorzy sa
unikalni. Chca facetow, ktorych trzeba zdobywac. Nigdy nie beda
szanowaly tych, ktorzy sie za nimi uganiaja, ktorzy chowaja wlasna
godnosc do kieszeni i tych, ktorymi mozna dyrygowac i pomiatac.
Facet, ktory sie zachowuje tak, jak facet, ktory ma powodzenie u kobiet
- bedzie je rzeczywiscie zdobywal. Facet, ktory zachowuje sie jak meska
przyjaciolka, zawsze nia bedzie zostawal.
..:: fabio
Przejrzyj resztę wiadomości
Temat: RRROTFELLL
niewielki procent ludzi pracuje w zawodzie po studiach wyzszych.
no i dobrze, ty do tego podchodzisz w taki sposob, ja uwazam ze jak mam
gdzies zapieprzac przez 5 lat dzien w dzien niemalze i spedzac tysiace
godzin na wykladach, to wole juz zeby to bylo cos, co mnie choc troche
interesuje - bo inaczej bede miec poczucie ze piec lat z zycia przeszlo mi
kolo nosa.
praca jaka masz zalezy od tego co masz w glowie a nie na papierze, to
rzecz drugorzedna, wiec nie pierdol, bo mysle ze wiesz to doskonale
Nie no, przejdz sie do Urzedu Pracy albo otworz sobie Gazete "Praca" i
popatrz sobie ile ofert ma napisane "wymagane wyksztalcenie..." - i tutaj
zwykle "wyzsze", a dalej "o profilu ekonomicznym", "o profilu chemicznym" o
profilu takim, smakim, owakim. I chocbys byl nie wiadomo jakim wymiataczem i
sie interesowal ekonomia, chemia czy czymkolwiekinnym od dziecka, a nie
mialbys tego na papierze, to smiem watpic czy mialbys szanse dostac taka
robote - wiec automatycznie pula dostepnych zawodow sie zmniejsza po
filologii. No dobra - *moze* by Ci sie udalo bez dyplomu albo z dyplomem z
czegos kompletnie innego, ale musialbys byc naprawde przekozakiem i zagiac
typkow z magistrem z danej dziedziny, o co IMO byloby naprawde nielatwo.
Inna sprawa - przyznam ze nie widzialem jeszcze ogloszenia gdzie byloby
napisane "wymagane wyksztalcenie wyzsze o profilu filologia..." - nie wiem,
moze zle gazety czytam?
czasem trzeba umyc pare podlog czy biegac z paleciakiem i rozladowywac
tiry za peniadze to normalka bo takie zycie. to, ze ciebie to nie
dotknelo, i nie wiesz co to ciezka praca, to inna historia.
A skad Ty wiesz co ja wiem a czego ja nie wiem? ;D
Kontaktu ze mna nie utrzymujesz od bodaj pol roku (O_o)
| mocno naprostowalo.
bo? co takiego sie stalo?
Co ty myslisz ze bede sie przed toba spowiadal jak takie hocki-klocki
publicznie mi odstawiasz? ;) Zapomnij, ci co maja wiedziec to wiedza, na tym
zebys cokolwiek wiecej wiedzial z takim podejsciem do mnie mi kompletnie nie
zalezy - i tak wiesz juz duzo za duzo jak na relacje miedzy toba a mna IRL w
chwili obecnej...
| nie mowie tego zlosliwe,
nie wierze ci.
To uwierz! :)
nie pierdol tylko podaj konkrety. ja nie funkcjonuje w twojej bajkowej
poetyce. konkrety. bo bez konkretow to puste slowa, co piszesz.
Ja bym Ci chetnie podal konkrety jakbys sie w koncu przestal ze mna klocic,
prowokowac mnie do bluzgania, chodzic z glowa w chmurach i zachowywac sie
tak, jak zachowujesz. Na grupie zadnych konkretow nie uswiadczysz juz ode
mnie, w zadnej kwestii - GoogleGroups i tak juz znacznie zbyt duzo wie na
moj temat - a, niestety, jest on dosc mocno pamietliwy - na chwile obecna
pamieta jakies... 25 lat wstecz!
http://groups.google.pl/groups?q=&start=0&scoring=d&num=10&hl=pl&lr=&...
:)
Przejrzyj resztę wiadomości
Temat: RRROTFELLL
Joten wrote:
no i dobrze, ty do tego podchodzisz w taki sposob, ja uwazam ze jak mam
gdzies zapieprzac
uczyc. zapieprza sie w Netto na paleciaku, nie myl pojec.
przez 5 lat dzien w dzien niemalze
3 miechy wakacji, kobieta, fajni ludzie... stary, co ty gadasz?
i spedzac tysiace
bla bla. ta twoja wyolbrzymiajaca retoryka jest nudna. "miliony!", dodaj
jeszcze.
godzin na wykladach,
ktore sa interesujace, jesli sie lubi. ja lubie. jak nie lubie - nie
chodze. proste.
to wole juz zeby to bylo cos, co mnie choc troche
interesuje - bo inaczej bede miec poczucie ze piec lat z zycia przeszlo mi
kolo nosa.
no widzisz. tylko, ze mi sie te studia zaczely podoac. okazalo sie, ze
jest to ciekawe. jakby kolejny rok byl nieciekawy, moge przerwac i robic
co innego.
Nie no, przejdz sie do Urzedu Pracy albo otworz sobie Gazete "Praca" i
popatrz sobie ile ofert ma napisane "wymagane wyksztalcenie..." - i tutaj
zwykle "wyzsze", a dalej "o profilu ekonomicznym", "o profilu chemicznym" o
profilu takim, smakim, owakim. I chocbys byl nie wiadomo jakim wymiataczem i
sie interesowal ekonomia, chemia czy czymkolwiekinnym od dziecka, a nie
mialbys tego na papierze, to smiem watpic czy mialbys szanse dostac taka
robote - wiec automatycznie pula dostepnych zawodow sie zmniejsza po
filologii. No dobra - *moze* by Ci sie udalo bez dyplomu albo z dyplomem z
czegos kompletnie innego, ale musialbys byc naprawde przekozakiem i zagiac
typkow z magistrem z danej dziedziny, o co IMO byloby naprawde nielatwo.
Inna sprawa - przyznam ze nie widzialem jeszcze ogloszenia gdzie byloby
napisane "wymagane wyksztalcenie wyzsze o profilu filologia..." - nie wiem,
moze zle gazety czytam?
1. gazety to nie wszystko.
2. to co jest w gazecie to wynik potrzeb. a ja zamierzam dzialac w
branzach gdzie trzeba sie wykazac czyms wiecej niz papierkiem
"wyksztalcenie..." - i tutaj zwykle "wyzsze", a dalej "o profilu
ekonomicznym", "o profilu chemicznym""
3. mowilem - wiekszosc ludzi nie pracuje w swoim zawodzie chyba ze
slusaerze czy wyksztalceni technicy.
A skad Ty wiesz co ja wiem a czego ja nie wiem? ;D
Kontaktu ze mna nie utrzymujesz od bodaj pol roku (O_o)
vice versa. i nie pierdol, na milosc boskou! zreszta znam cie dosc
dobrze zeby wiedziec ze nie lubisz sie pocic inaczej niz posuwaja dupy.
Co ty myslisz ze bede sie przed toba spowiadal jak takie hocki-klocki
publicznie mi odstawiasz? ;) Zapomnij, ci co maja wiedziec to wiedza, na tym
zebys cokolwiek wiecej wiedzial z takim podejsciem do mnie mi kompletnie nie
zalezy - i tak wiesz juz duzo za duzo jak na relacje miedzy toba a mna IRL w
chwili obecnej...
ja nie mam nic do ukrycia, ty widzze tak. schodzi na prywatne relacje a
nei o to cie pytalem.
| nie pierdol tylko podaj konkrety. ja nie funkcjonuje w twojej bajkowej
| poetyce. konkrety. bo bez konkretow to puste slowa, co piszesz.
Ja bym Ci chetnie podal konkrety jakbys sie w koncu przestal ze mna klocic,
prowokowac mnie do bluzgania, chodzic z glowa w chmurach i zachowywac sie
tak, jak zachowujesz. Na grupie zadnych konkretow nie uswiadczysz juz ode
mnie, w zadnej kwestii - GoogleGroups i tak juz znacznie zbyt duzo wie na
moj temat - a, niestety, jest on dosc mocno pamietliwy - na chwile obecna
pamieta jakies... 25 lat wstecz!
http://groups.google.pl/groups?q=&start=0&scoring=d&num=10&hl=pl&lr=&...
znowu pierdolisz farmazony. jak nie masz argumentow to nie poruszaj
tematu. co zaczniesz na mnie jechac teraz jak nie masz nic do powiedzenia?
kolejna dyskusja konczy sie tym, ze nie masz tak naprawde nic do
powiedzenia. jesli wiesz ze ci sie to nie podoba to po kiego chuja
pytasz o argumenty za skoro z gory jest przeciw??? naprawde ci sie nudzi :)
regards,
Przejrzyj resztę wiadomości
Temat: lepsza dobra piosenka niz slaby przeladowany niespelnionymi aspiracjami wiersz
Erinie, mam gorączkę zaliczeniową i ledwo tu dyszę, ale wyskrobałem parę
minut na polemikę z Tobą - doceń to :).
Erin z Tharu napisał(a) w wiadomości: ...
Tomasz Kozłowski napisał(a) w wiadomości:
<6lggbp$q5@info.nask.pl...
| [...]
| Dlaczego "prawdziwa" poezja jest potrzebna? Z dwóch, jak sądzę,
powodów. Po
| pierwsze - ze względu na ważkość podejmowanych treści.
Tekściarstwo żywi się
| poklaskiem - bez niego nie ma racji bytu (jeżeli pominiemy
wspomnianą przez
| Ciebie satysfakcję autora). Poezja jest zdolna do podjęcia treści
naprawdę
| trudnych - trudnych w sensie intelektualnym, a więc ex definitione
nie
| popularnych. Po drugie - poezja stanowi awangardę sposobów
percepcji świata
| i sposobów artykulacji tej percepcji (uff, przepraszam... :) ).
Pocieszyły mnie te zdania. I trochę też zmartwiły. Bo moje wiersze
poruszają "naprawdę trudne treści" - ale dla mnie. Trudne, w sensie
emocjonalnym. Czy popularne? Nie wiem. No więc pocieszyły, bo to
znaczy jednak, że przynajmniej sam dla siebie nie uprawiam
tekściarstwa. Zmartwiły, bo są tak nieczytelne, że tylko dla mnie
zawierają jeszcze ważny przekaz, pozostając dla wielu nastrojowym
obrazem słownym...
Zaskoczyłeś mnie, że ten nowo zaczęty przez Ciebie wątek ma jednak dotyczyć
po prostu całokształtu Twojej twórczości. Dałeś więc mylący tytuł;
właściwszy byłby może "lepszy dobry wiersz Erina niż słaby przeładowany
niespełnionymi aspiracjami wiersz...[tu wpisać najbardziej nielubianego
autora, mogę być i ja :)]". Można było również pozostać przy "Zapomnianym" i
kontynuować tamtą dyskusję.
Problem z tym, że ja nie bardzo czuję się kompetentny w dziedzinie
erinologia stosowana. Napisałem komentarz do Twojego wiersza - to wszystko.
Dodajmy, że zrobiłem to pierwszy raz - dotychczas starałem się nie dotykać
Twoich wierszy bynajmniej nie "szanując Twoją pozycję w grupie" (chyba dla
każdego jest jasne, że szacunku dla autorytetów nie ma we mnie za grosz :) )
lecz właśnie dlatego, że zdawałem sobie sprawę, iż to nie moja działka. Ale
po tym przeładowanym słodyczą "Zapomnianym" już zwyczajnie nie mogłem
zdzierżyć... Ten wiersz wygląda tak, jakby wszystko co pisałem przed
tygodniem o kiczu zrozumieć na opak i starać sie wprowadzić w czyn. Przez
wzgląd na szalenie sympatyczną postać melancholijnego marzyciela z głową w
chmurach, jaką mi się jawisz, starałem się jedynie miarkować w słowach.
Jednakże zranienie Cię było niestety nieuniknione - nic na to nie poradzę
:(.
Tak, pisząc o "naprawdę trudnych treściach" miałem jak najbardziej na myśli
również treści emocjonalne. Nawet przede wszystkim. Jak już kiedyś pisałem,
język nasz jest ubogi wielce i trzeba go strasznie naginać, żeby wyrazić tę
całą nieprawdopodobnie bogatą paletę naszych uczuć i nastrojów. Piosenki
wyrażają treści prostsze, takie jak "kocham cię, tęsknię za tobą, jestem
nieszczęśliwy, wspominam dawne czasy i mi smutno, życie jest podłe, starzy
to kutasy itp.".
Wyrażaniem tej metagalaktyki innych stanów powinna zajmować sie poezja.
Nie zamierzam sie upierać, że Twoja twórczość nie próbuje nigdy sprostać
temu kryterium. Powtarzam, nie znam jej zbyt dobrze. Wiem jednak, że często
są to piosenki, tzn. opis uczuć głębokich lecz nieco trywialnych, ubrany w
szatę "gwiazd, rosy, nieba, marzeń" i oczywiście niezawodnych "snów"
(naprawdę straszny z Ciebie śpioch :) ). Jednakże "śnienie" nie jest,
wybacz, wyrafinowanym stanem ani ciała, ani duszy.
Jeden tylko raz skomentowałeś mój wiersz (to również dobra miara tego, na
jak różnych chmurach mieszkamy), ale była to wypowiedź, która może być
świetną ilustracją mojego wywodu. Napisałeś między innymi: "[...] tu klimat
jest nieuchwytny, istnieje bardziej w mojej wyobraźni niż wierszu". To mi
sprawiło wielką przyjemność. Bo zrozumiałem, że treść wiersza oparła się
prostej werbalizacji, wywołując jednak oddźwięk. To właśnie oznacza, że
wiersz WYRAZIŁ NAPRAWDĘ TRUDNĄ TREŚĆ EMOCJONALNĄ.
| [...]
| I byłoby nadal, gdyby wszyscy pisali wciąż
| wzorem Asnyka i Konopnickiej o gwiazdach i marzeniach.
Jak zatem należy pisać poezję, by za pięćdziesiąt lat nie pisano
już tak jak dzisiaj?
Nie wiem, Erinie. Ani ja, ani nikt inny. Nic oczywiście nie "należy" tak,
jak nic nie jest zabronione. Wyraziłem osobistą opinię o Twoim wierszu. To
wszystko.
Pozdrawiam
T.K.
Przejrzyj resztę wiadomości
Temat: lepsza dobra piosenka niz slaby przeladowany niespelnionymi aspiracjami wiersz
Tomasz Kozłowski napisał(a) w wiadomości:
<6lj7gq$k4@info.nask.pl...
Erinie, mam gorączkę zaliczeniową i ledwo tu dyszę, ale
wyskrobałem parę
minut na polemikę z Tobą - doceń to :).
Doceniam i dziękuję :)
Wątek ma w zamierzeniu dotyczyć:
Czy to co sprawia, że ludzie wzruszają się, zamyślają, uśmiechają,
czyli nazwane przez Ciebie tekściarstwo, jest więcej warte od tego,
co zawiera niezmiernie ważne przekazy, czyli od tego co nazwałeś
prawdziwą poezją.
Ponieważ ja zostałem zaklasyfikowany przez Ciebie do pierwszej
grupy, poczułem się upoważniony do pisania o swoim pisaniu. I tak
temat erinologii stosowanej wplątał się w wątek "lepsza dobra
piosenka..." :)
Ale po tym przeładowanym słodyczą "Zapomnianym" już zwyczajnie nie
mogłem zdzierżyć... Ten wiersz wygląda tak, jakby wszystko co
pisałem przed
tygodniem o kiczu zrozumieć na opak i starać sie wprowadzić w
czyn. Przez
wzgląd na szalenie sympatyczną postać melancholijnego marzyciela z
głową w
chmurach, jaką mi się jawisz, starałem się jedynie miarkować w
słowach.
Jednakże zranienie Cię było niestety nieuniknione - nic na to nie
poradzę
:(.
Nie zostałem zraniony. To co napisałeś powyżej potwierdza jedynie
mój poprzedni post. "Zamyślenie" bynajmniej nie jest obrazem
próbującym uchwycić ulotną chwilę wieczorno-nocnego zamyślenia przy
otwartym oknie, gdy na niebie gwiazdy. A czym jest? Tym czym jest.
To zależy od odbiorcy. Przekaz jest precyzyjny. Forma nie. Twoje
niezdzierżenie nie mogło mnie zranić, bo zdaję sobie sprawę, że
można zatrzymać się na powierzchni wiersza :) Ale odchodzę od
tematu.. przepraszam.
Tak, pisząc o "naprawdę trudnych treściach" miałem jak najbardziej
na myśli
również treści emocjonalne. Nawet przede wszystkim. Jak już kiedyś
pisałem,
język nasz jest ubogi wielce i trzeba go strasznie naginać, żeby
wyrazić tę
całą nieprawdopodobnie bogatą paletę naszych uczuć i nastrojów.
Piosenki
wyrażają treści prostsze, takie jak "kocham cię, tęsknię za tobą,
jestem
nieszczęśliwy, wspominam dawne czasy i mi smutno, życie jest
podłe, starzy
to kutasy itp.".
Wyrażaniem tej metagalaktyki innych stanów powinna zajmować sie
poezja.
Ale czy to znaczy, że trzeba u n i k a ć takich słów jak gwiazdy,
niebo, pięknie, smutno? Przecież w nie tak dawnej dyskusji
uznaliśmy, że słowa to budulec. Czy to znaczy, że ź l e jest
pisać wiersze, które budują nastrój? Przecież ważny przekaz mówiący
o emocjach ludzkich, może być łatwiej odebrany (zrozumiany),
właśnie jeśli jest ubrany w formę, która te emocje (lub podobne) po
części wywołuje.
[...] opis uczuć głębokich lecz nieco trywialnych, ubrany w
szatę "gwiazd, rosy, nieba, marzeń" i oczywiście niezawodnych
"snów"
(naprawdę straszny z Ciebie śpioch :) ). Jednakże "śnienie" nie
jest,
wybacz, wyrafinowanym stanem ani ciała, ani duszy.
Obrazowość, nastrojowość, w pewnym sensie rozmemłaność (czyli
niebo, gwiazdy, sny, itp) to f o r m a , a nie przekaz. Przekaz
jest głębiej. Mało kto do niego dociera i to jest dla mnie
przyczynek do zastanowienia się nad warsztatem. I znów piszę o
swoim pisaniu, a niech mnie! :)
Napisałeś między innymi: "[...] tu klimat
jest nieuchwytny, istnieje bardziej w mojej wyobraźni niż
wierszu". To mi
sprawiło wielką przyjemność. Bo zrozumiałem, że treść wiersza
oparła się
prostej werbalizacji, wywołując jednak oddźwięk. To właśnie
oznacza, że
wiersz WYRAZIŁ NAPRAWDĘ TRUDNĄ TREŚĆ EMOCJONALNĄ.
O to, to właśnie. Jaki jest przykład złotego środka, gdzie forma
sprawia, że wiersz potrafi wzruszyć (nastroić) swoją
powierzchownością i jednocześnie zastanowić głęboko ukrytym pod nią
przekazem? Jaki jest przykład tekściarskiego wiersza, gdzie słowa
nastrojowe nie zabijają sensu? Gdzie nawet jeśli się nie dotrze do
przekazu, ma się świadomość jego istnienia.
Pozdrawiam,
Erin z Tharu
Przejrzyj resztę wiadomości
Temat: stapiam się
Użytkownik marco <marco@kki.net.plw wiadomości do grup dyskusyjnych
napisał:6GPC4.5183$4N.140@news.tpnet.pl...
Szamanka <k@tower.t16.ds.pwr.wroc.plw artykule
news:8bgb5m$pk2$1@rymunda.torun.pdi.net pisze...
| i przepraszam wszystkich za to "#@%#$&"
| SzamAnka
Cześć SzamAnka
Właśnie próbuję dociec co Ty tu nam napisałaś?
"#" - zapewne chodzi o krzyżyk, więc podwyższasz głos o pół tonu ?
"@" - / tu nie jestem tak do końca pewien, co chciałaś przekazać? /
"%" - dajesz PLowi niewiele szans przeżycia
"#" - znów podwyższasz głos, wrecz wrzeszczysz
"$" - za żadne skarby / tu: dolary / nie odstąpisz od swych krwiożerczych
zapędów!
"&" - czyli end - koniec, kropka nad "i"
Twój wiersz daje pewną nadzieję, maleńki promyk światełka
przerażonemu w pierwszej chwili czytelnikowi.
Gdyby zakończył się trzecim "#" - oznaczałoby to śmierć PLa, czyli
krzyż na Jego grobie / stąd wniosek, że PL był chrześcijaninem i
odkupiwszy
grzechy poprzez nagły szlag i tak dostąpi Szczęśliwego Finału wstępując
do Nieba /.
Skoro wiersz nie kończy się krzyżykiem, oznacza W y b ac z e n i e.
Pokazuje, że można zawsze, choćby w ostatniej chwili powstrzymać
nienawiść do drugiego człowieka i darować mu życie.
Ważne to i słuszne, stosujące się do kłótni na przykład z nieuprzejmym
kelnerem, czy sprzedacą płyt kompaktowych.
Jednakowoż zakończenie zawiera pewien kruczek na który też warto zwrócić
uwagę - otóż pozostaje bezrobotny pracownik Fabryki Trumien, właściciel
Zakładu Pogrzebowego / kierowca tegoż /, kwiaciarka, grabarz i kapelan.
Więc nasuwa się pytanie: czy nie lepiej byłoby jednak zakończyć wiersz
"#", czyli śmiercią PLa - skoro wówczas tylko zamachobójca doznałby straty
/ wpiekłowstąpienia / i to dopiero po iluś tam latach dalszych lat życia?
Pozdrawiam
marco
witaj
dziękuję Ci marco
pięknie to napisałeś::))) Nie odpowiem na żadne z pytań, by nie zepsuć
Twojej wspaniałej (!) interpretacji::)))
Jacy wy wszyscy jesteście kochani!!! Przychodzę nie wiadomo skąd, rozpycham
się łokciami, wyzywam, rozlewam całą swoją żółć, a Wy wybaczacie,
pocieszacie, do łez rozbawiacie... jak w domu...
Dom
Mój DOM
Jest dziś samotny
Wśród drzew
gołębi wróbli indyków
Z wielkimi oczami
Co rozświetlają mu wnętrze
Z głową w chmurach
I sercem
-ciepłą istotą co kocha
drzewa gołębie wróble indyki
i mnie
Kocham Cię MAMO
Powiedzcie, czy nada się na dzien matki???
Pozdrawiam
Anna Kołodziejczyk (SzamAnka)
Przejrzyj resztę wiadomości
Temat: Ofiara
Stefan Sokolowski <ste@iisDELETE-THIS-ANTISPAM-JUNK.pwsz.elblag.pl
napisał:
OFIARA
/A gdy przyszli na to miejsce/, /które Bóg wskazał/,
/Abraham zbudował tam ołtarz/, /ułożył na nim drwa/
/i związawszy syna swego Izaaka/
/położył go na tych drwach na ołtarzu/.
/Potem Abraham sięgnął ręką po nóż/,
/aby zabić swego syna/.
(Księga Rodzaju 22,9-10).
Kiedym leżał na stosie, miast wołu czy kozy,
lękałem się, jak długo będziesz trwał w tym żarcie,
rąk nie czułem: w przeguby wżarły się powrozy.
Wołałem ,,-- Tato! Tato!''. Tyś milczał uparcie...
Mój płacz w domu, w Berszebie, skałę mógłby skruszyć.
ale w Morii zatkane miałeś woskiem uszy.
Szlochałem, by przebłagać twój ojcowski gniew...
Lecz nagle jakby w piekło runęły przestworza:
zbliżyłeś się do stosu wymachując nożem,
w drugiej ręce trzymając naczynie na krew
a na twarzy... Twarz miałeś wykrzywioną szpetnie.
Pojąłem, że *naprawdę* gardło mi podetniesz!
Zawsześ zachwalał cnotę, uczciwość, odwagę...
Lecz kiedy bezlitosny rozkaz padł z niebiosów,
nie padłeś na kolana, żeby śmierć przebłagać,
nie usłyszałem twego okrzyku ,, /non possum/ '',
nakłamałeś coś Sarze, rzekłeś ,,niech się stanie''
i zostałbyś mordercą!... gdyby nie ten anioł.
Mogłeś jak człowiek chodzić po swych własnych drogach
z głową w chmurach, mozolnie przez błoto i pył...
Lecz ty wolałeś zostać popychadłem Boga!
Minęły lata. Leżysz na łożu bez sił,
ktoś ci czasem da żarcie, zgarnie z twarzy muchy
z litości. Ale słów twych nikt już nie chce słuchać...
- Stefan
Jesteś niesamowity :-)
Z podziwem przeczytaliśmy w domu (takie epickie wiersze są jedynymi, jakie w
ogóle "trawią" moi domownicy) i na wszystkich zrobiłeś wielkie wrażenie :-)
Pokłóciliśmy się o ostatnią zwrotkę. Jeden obóz twierdził, że jest najlepsza
z całego wiersza, a przeciwny, że dużo psuje i że: lepiej by było, gdyby jej
nie było :D
Mimo różnicy zdań, wszystkim się spodobał Twój wiersz i w kronice rodzinnej
powinnam chyba zapisać fakt, że wszystkich zainteresował!!!
Dziękuję Ci za to Stefanie, bo już się bałam, że moje nastolatki pozostaną
niewzruszone w swojej niechęci do poezji, coraz wyraźniej krystalizujacej się
przez kolejne lata edukacji szkolnej, a tu masz - światełko w tunelu chyba!
:-)))
Serdecznie pozdrawiam,
ije
Przejrzyj resztę wiadomości
Temat: Ofiara
Dnia 09 Jan 2007 19:53:19 +0100, Stefan Sokolowski napisał(a):
OFIARA
/A gdy przyszli na to miejsce/, /które Bóg wskazał/,
/Abraham zbudował tam ołtarz/, /ułożył na nim drwa/
/i związawszy syna swego Izaaka/
/położył go na tych drwach na ołtarzu/.
/Potem Abraham sięgnął ręką po nóż/,
/aby zabić swego syna/.
(Księga Rodzaju 22,9-10).
Kiedym leżał na stosie, miast wołu czy kozy,
lękałem się, jak długo będziesz trwał w tym żarcie,
rąk nie czułem: w przeguby wżarły się powrozy.
Wołałem ,,-- Tato! Tato!''. Tyś milczał uparcie...
Mój płacz w domu, w Berszebie, skałę mógłby skruszyć.
ale w Morii zatkane miałeś woskiem uszy.
Szlochałem, by przebłagać twój ojcowski gniew...
Lecz nagle jakby w piekło runęły przestworza:
zbliżyłeś się do stosu wymachując nożem,
w drugiej ręce trzymając naczynie na krew
a na twarzy... Twarz miałeś wykrzywioną szpetnie.
Pojąłem, że *naprawdę* gardło mi podetniesz!
Zawsześ zachwalał cnotę, uczciwość, odwagę...
Lecz kiedy bezlitosny rozkaz padł z niebiosów,
nie padłeś na kolana, żeby śmierć przebłagać,
nie usłyszałem twego okrzyku ,, /non possum/ '',
nakłamałeś coś Sarze, rzekłeś ,,niech się stanie''
i zostałbyś mordercą!... gdyby nie ten anioł.
Mogłeś jak człowiek chodzić po swych własnych drogach
z głową w chmurach, mozolnie przez błoto i pył...
Lecz ty wolałeś zostać popychadłem Boga!
Minęły lata. Leżysz na łożu bez sił,
ktoś ci czasem da żarcie, zgarnie z twarzy muchy
z litości. Ale słów twych nikt już nie chce słuchać...
No cóż, jeśli Bóg wie o życiu coś czego nie wie człowiek,
to człowiek jest jak dziecko które nie chce iść do szpitala
bo nie rozumie, że trzeba wyciąć wyrostek.
Próbując ocenić coś co przerasta zdolność naszego pojmowania,
z góry skazujemy się na fałszywą ocenę tego. Sam przeżyłem w życiu
2 stuprocentowe sytuacje paranormalne, więc jeśli podważyły
to co normalne i oczywiste, dlaczego mam podważać to co przeżyli
inni? Jak dla mnie - wiersz zbyt jednostronnie oskarżycielski, bez prawa
jakiegokolwiek innego zdania na ten temat. I, przede wszystkim - jeśli
odrzucić wiarę w Boga - oczywiście łatwo wskazać winnych (Boga i jego
wyznawcę - Abrahama) i dać im w myślach co najmniej po kilkanaście latek
odsiadki. Bóg, jak wiemy - odsiedział już swoje. A Abraham? Skoro trafił
do Niego to też. Tak oto sprawiedliwości stało się zadość :)
Pozdrawiam,
marco
Przejrzyj resztę wiadomości
Temat: Rol. z hip. po lit.
wilczysko jac@core.pl :
Witaj.
w.
Witam! jasne, ze witam!
Ksiadz Czeslaw, aby byc blizej swoich parafian, wnikliwie studiuje kazdego dnia
wszelkie ogloszenia na internecie, ktore ogolnie mieszcza sie w okresleniu
"towarzyskie".
Niektore z nich drukuje, a pozniej, gdy wieczorem siadamy pod jablonka i
sprawdzamy, czy mszalne wino nie skwasnialo w dziennym upale, ksiadz Czeslaw
odczytuje, co ciekawsze.
Slonce zachodzi za Czarna Gore, pierwsze nietoperze smigaja wsrod pierwszych
gwiazd, a staruszek czyta.
Juz przy tytulach czesto zasmiewamy sie do rozpuku:
"Zabierzemy dwie dziewczyny na rejs za friko"
- Oj filuty, kochane dzieciaki! - usmiecha sie ksiadz Czeslaw.
"Sadysta z okolic Rzeszowa poszukiwany"
- Nalej, Gmurczyk, nalej szybko, bo kieliszek pusty, a ty daleko od Rzeszowa
mieszkasz, wiec mnie nie torturuj - wpada w calkiem swietny humor ksiadz
Czeslaw.
"Sex za kase"
- Oz to grzesznik prawdziwy i cynik solidny, jak Pan Bog przykazal! - z
zartobliwym oburzeniem wykrzykuje ksiadz Czeslaw i dlon z pustym kieliszkiem
znow wyciaga.
Tak mija nam wieczor. Macierzanka pachnie i sowy wkrotce zaczynaja sie
nawolywac wsrod korony debu, kolo dzwonnicy.
Ale wczoraj bylo inaczej.
Ksiadz Czeslaw nawet nie usiadl, na karafke z winem nawet nie spojrzal, stanal
pod jablonka, dlon do oczu podniosl i starczym, chrapliwym glosem, nie
starajac sie nawet ukryc oburzenia, odczytal:
"Mam na imie Elzbieta. Zastanawiam sie, czy ta droga mozna poznac kogos, kto
bedzie O.K. nie skrzywdzi i do tego okaze sie TYM szukanym? Tez czuje sie sama
w tej chwili, tez chce pogadac o wszystkim i niczym... Mam 29 lat i mieszkam w
poludniowej Polsce. Wysoka /179/, szczupla, zielonooka, blondynka - tu glos
ksiedza Czeslawa zalamal sie na moment - niekomercyjnie nastawiona, choc kocham
wszystkie uroki tego swiata. Jestem wyksztalcona /anglistyka,
kulturoznawstwo/, pelna zwariowanych pomyslów, choc "Koziorozec" /odbylam
podroz jachtem do Australii, wyprawe na Kilimandzaro, moje hobby to
nurkowanie, narciarstwo, przeklady barokowych poetow angielskich, czytanie
ksiazek ociemnialym/, tolerancyjna, odpowiedzialna kosmopolitka, niezalezna,
kreatywna (kocham sztuke), poetka /wydalam wlasnym nakladem dwa tomiki wierszy,
ktore wygraly konkursy poetyckie/, modelka, niekonwencjonalna, wolna od
nalogów (wyroslam z tego!) szukam kogos, kto ma czas i cos do powiedzenia,
jest szarmancki, ma "Esprit", stoi twardo na nogach choc z glowa w chmurach.
Kogos, kto wie co to zycie i ze zycie to milosc. Kogos, kto zycie chce
dzielic, jest odwazny i odpowiedzialny.
Po prostu prawdziwy facet! Nie wazne z jakiej czesci swiata. Uwaga! Jestem
wrazliwa na chamstwo, kretactwo i cwaniactwo. E-mail adres: -----------"
Ksiadz Czeslaw stal przede mna nieruchomo, siwe wlosy targal mu wieczorny
wiatr, palce lewej dloni nerwowo zaciskal na rozancu, milczacy, grozny,
zastygly - tylko w dloni prawej wzniesionej nad glowa, na tle ciemniejacego
nieba dygotala na wietrze kartka z komputerowym wydrukiem ogloszenia.
Nie wiedzialem, co powiedziec.
Milczalem, przejety groza.
Wreszcie, aby jego mysli odwrocic, zaczalem cos belkotac nieskladnie o dachu
dzwonnicy...ze dach na dzwonnicy przecieka, przez co sowy...sowy mokna, gdy
pada, wiec trzeba naprawic.
I mimo, ze sowy dzwonnicze sa oczkiem w glowie ksiedza Czeslawa, widzialem, ze
staruszek nie slucha.
Ale przeciez wlasnie zapadala ciemnosc, dlatego nie bylem juz pewien, czy po
policzkach ksiedza Czeslawa splywaja lzy, czy to tylko spadajace gwiazdy
odbijaja sie w jego okularach.
Gmurczyk
Przejrzyj resztę wiadomości
Temat: plac
Jerz
Arku, przyznam, że Twoje teksty rzucane na php
coraz bardziej mnie rozczarowują. Piszesz dużo
i gęsto e-publikujesz. Mylisz łamy "pl.hum.poezja" z błogami.
Brak szacunku dla odbiorcy (i dla siebie) - nie tylko "tu i teraz" -
może być ową praprzyczyną Twoich hm..."artystycznych" problemów.
(Krytyków "tu i tam" pomijam)
Artysta cichy i skromny to skarb.
Przemawia Jego dzieło i nic więcej.
Ty - tu - tylko krzyczysz i bluźnisz.
(Żadnego wiersza do tej pory spod Twojej klawiatury nie przeczytałem.)
A cóż to za wykładnik jesteś Jerzy, byś wyrokował czy poezją coś jest
lub nie jest. mam nie odparte wrażenie że pomału tracisz kontakt z
rzeczywistością.
Z tą całą życzliwością do mojej osoby, wiem że skory jesteś nie uważać
tej mojej twórczości za np. poezję a jednocześnie przeciętności
nadać miano perspektywicznej wymowy, co się do mnie przywiązałeś.
Cóż ja Tobie uczynił że chcesz mnie uciszyć? podobne rzeczy wychodzą
pod adresem mej plastyki... Jak myślisz, wierzysz w to że nie przyjdą po was
młodzi,
że nie zaprzeczą utartym konwencjom, myślisz że będą lekkoduchami
jak wy. Ciekawe to że stwarza się aurę taką bym poszedł sobie stąd,
rzekomo mówi się że to dla mego dobra, bym nie kalał słowa.
Nie mówi się o moich wierszach, tylko o mnie, a tym czasem inne słabe
wiersze komentuję się lub nie ale jak słyszę nie proponuję się komuś
przestania pisania tym bardziej w podtekście nie mówi się kulturalnie
' paszoł won '. Ja to rozumie atma nie potrafi pisać wierszy, inni potrafią
to i owo. Plac nie powstał na klawiaturze a na papierze ...,
nie jest brakiem szacunku jak to sugerujesz Ty i ktoś tam jeszcze
równie życzliwy, skoro się w pewnym sensie podobają niektórym osobom moje
wiersze. Czyżby oni byli idiotami? skoro im się podobają.
A to ciekawe co sądzisz o odbiorcy, pewnie to samo co o mnie.
C I C H Y P O E T A
cichy poeta milczący tak to wielce prawdziwe
nie stwarza kłopotu nikogo myślenie nie zaboli
wszystko uczyni łatwe bo kłopotów nie nastręczy nikomu
wie jak się zachować przy stole do czego służą sztuczce
będzie nosił garnitur dystyngowany nie koniecznie
ten w prążki biało czarne by nie wydać się śmiesznym nikomu
na pierwszy rzut oka będą wiedzieć że jest poetą
kwiatami naręczy kochać go będą
usadawiać na pierwszym miejscu przy stole
o nim to dumnie dumać będzie dziatwa w szkole
na akademiach bo cichy skromny poeta to skarb wielki
wszyscy bądźmy dumni z niego doskonałe są dzieła rąk jego
jakie on ma wspaniałe ego
;)
Skromności i cichości.życzę!
Życzliwy Ci.
:-) Jerz
Dziękuję Ci ty mój Kochany Jerz że mnie oświeciłeś :-)
P.S.
mowy nie ma niema atma.
dys...coś tam... nie jest usprawiedliwieniem.
wiem co piszę. nie takietam "ograniczenia"
muszę i musiałem brać za bary.
głowa do góry! chcieć to móc!
zechciej!
:-) J.
Teraz wiem że nikomu nie przebaczacie,
skoro czujecie się tak wielce doskonali.
Ten kamień odrzucenia który to niejednego przygniótł
wystąpi przeciw wam gdy przymówi
ludzkim głosem w następnym pokoleniu ...
Bo taka jest rzecz wziąć się za bary z Życiem
Aniołem, Bogiem ...
Głowa w chmurach nogi twardo stąpające moje po ziemi
Mam jedną pierdoloną schizofrenię
Zaburzenia emocjonalne
Proszę puść to na antenie ...
;)
Pozdrawiam serdecznie
atma
Przejrzyj resztę wiadomości
Temat: Garstka wiesci z GKW (dlugawe)
Obecnie teren stacji w Strzybnicy jest wydzierzawiony i sa niesmiale
przymiarki do odtworzenia tam niewielkiej skladnicy wegla dostarczanego
waskim torem z kopaln bytomskich (podobne lecz bardziej zaawansowane w
Tia.... Kuba wydaje mi sie ze jestes zbyt wielkim optymista. Zycie
marzeniami
w terazniejszosci konczy sie tak jak bylo z pospolitym ruszeniem na
odbudowe
odcinka do Siemianowic. Mnie tez sie marzy na przyklad uruchomienie
trolejbusu w Warszawie i przedluzenie jego linii Alejami Niepodleglosci na
moje osiedle, albo nawet do samego Dworca Centralnego, ale...
... wiem, ze to nie jest mozliwe.
Obawiam sie, ze mylisz to, co jest naprawde wykonalne z tym, co Ci sie
marzy...
Z calego serca zycze Ci, aby chociaz 1/3 Twoich Marzen w dziedzinie GKW sie
spelnila, a niewatpliwie uszczesliwiloby mnie to rowniez.
Ten powyzszy tekst pisze, zeby Ci zwrocic uwage na to, ze w swoich postach
nie
rozrozniasz tego, co jest juz ustalone, podpisane i podpieczetowane, tego,
co jest w fazie rozmow i tego co planujesz w blizej nieokreslonej
przyszlosci. Wazne jest, zeby to rozgraniczyc, gdyz w przeciwnym wypadku
moga powstac nieporozumienia i ktos moze Ci zarzucic chodzenie z glowa w
chmurach, lub wybieranie sie z motyka na slonce :-))))
kolejki ciezarowek) i kupe mialu z ktorym nie ma za bardzo co robic. Moze
samorzady lokalne sa w stanie wywrzec jakis wplyw na gospodarke w regionie
i
uregulowac taki bajzel, umozliwiajac wywoz takze sortow koleja waskotorowa
Czy sa prowadzone jakies rozmowy z wladzami na ten temat ?
Czy kopalnie sa zainteresowane powstaniem na przyklad punktu spedycji wegla
w Strzybnicy ? Czy nie przeszkadzaja im te kilometrowe kolejki ?
Mysle, ze to raczej kopalnie nalezy zainteresowac powstaniem takiego punktu,
gdyz gminy chyba raczej to nie interesuje.
Pamietam, mnie tez tam sie udalo wejsc jakies dwa lata temu i obejrzec
wszystko (wtedy jeszcze cud - quasi Pw53 a'la Oelka byl nieposkladany) -
sporo ciekawych eksponatow, jednakze niechec do gosci i nienawisc do
milosnikow kolejowych wyzierajaca z Pana Popiela byla odstreczajaca -
A to to prawda. Zbyn opowiadal, ze zostal pogoniony stamtad przy pomocy
pepeszy.
chociaz pomagajacy tam starsi pracownicy sa raczej sympatyczni.
Nie wiem, czy oni nie przychodza tam tylko na flaszke.
zapomniales o zalamanych pudlach wagonow historycznych osobowych z ktorych
juz nic nie bedzie...
Powiedz to Michalowi Zajfertowi, milosnikowi Opolskich osobowek, a masz
pewnosc, ze zrobisz mu przykrosc. Wszystko da sie odremontowac, tylko zalezy
to od pieniedzy. Teraz na Brzeskiej rozbieraja zabytkowa kamienice w ktorej
sie pozawalaly stropy, zeby ja odbudowac na siedzibe firmy i odbudowywac
beda z tych samych cegiel, zrobia nbawet drewniana klatke schodowa, tylko
stropy beda po nowemu, betonowe i ogniotrwale. Tak samo mozna odbudowac
wagon...
Musi go odebrac Wydzial Kolei Dojazdowych w Bytomiu. Wtedy bedzie mozna
okreslic czy taka samorobka na temat Tw53 moze bezpiecznie jezdzic, czy
jest
stabilna po zdemontowaniu skrzyn wodnych bocznych i tylnej skrzyni
weglowej,
czy zachowano przesuwy osi, jak wygladaja pomniejszone naciski osiowe
itd...
mozna oczekiwac ze obecnie ma "niedowazony" tyl, co moze owocowac
tendencjami do wykolejenia...
| Ma to byc okolo 15-go. Poza tym w szopie
| stoja jeszcze: Tw53-2566 (stan przyzwoity), TKb47, Lxd2-358,
| dwie WLs-ki, mala spalinowka podpieta do Pw53 z tabliczka ZNTK
| Poznan, przesliczna, dwukierunkowa, 4-ro miejscowa, zadaszona
| drezynka ze spalinowym silniczkiem i okolo 2-metrowy model Ty23-68.
Tw53, Lxd2, Lyd1 i wiele wagonow historycznych sa wlasnoscia Wydzialu Kolei
Dojazdowych w Bytomiu i niejako sa tam "wypozyczone"
Tak ? A Popiel uwaza , ze "to wszystko moje i nie dam !!!!". Fajnie by bylo
zabrac cos stamtad, zanim zostanie totalnie zniszczone (czytaj -
przebudowane na s-f)
Wogole podobno aja sciagnac jakiegos Kp4 z jakiegos zakladu, co do ktorego
pan Popiel ma wizje przerobienia na maleta na dwoch dwuosiowych wozkach...
Nalezy za wszelka cene do tego niedopuscic, poniewaz KP4 to jest naprawde
bardzo rzadki typ parowozu w .pl
Pozdrawiam !
Piotr Chylinski http://kolej.pasjo.net.pl/~chylin
chy@WONSPAM.kolej.pasjo.net.pl - Usun WONSPAM
Im wiecej staram się zozumiec, tym wiecej rozumiem, ze nic nie rozumiem...
Przejrzyj resztę wiadomości
Temat: Wiało grozą
"Rafał Nowicki <502660084" napisał(a):
To nie jest dobry pomysł. TO znaczy jak ktoś Ci wyłazi na drogę to nie ma
dobrego pomysłu, Ty skręcisz a on na ten przykład dalej przed siebie...
zresztą na 10 metrach daleko nie odbijesz (zwłaszcza że zaczniesz odbijać po
pół sekundzie, to Ci zostaje 5 metrów).
Lubie teoretyków ;-// Posłuchaj, ja to miałem okazję przetrenować
_w_praktyce_ gdy leszcz z głowa w chmurach wyszedł zza autobusu
(przejścia tam nie było). Odbiłem w lewo o jakiś metr i wystarczyło.
Jego wielkie ze strachu oczy pamietam do tej pory.
| możesz darować sobie najbardzij czasochłonny element czyli przenoszenie
| nogi na hamulec.
Akurat najbardziej czasochłonne jest podjęcie decyzji.
Grywasz w szachy? ;-/////
ALe niech będzie,
zarobisz trzy dziesiąte sekundy, czyli na 3 metry przed nim zaczniesz
hamować...
Przy założeniu że wylezie kiedy będziesz na wysokości tyłu autobusu.
Jeśli wylezie odpowienio wcześniej to przy pewnej odległości z noga na
hamulcu się zatrzymasz a bez nogi ;-)) nie. Skoro lubisz sobie liczyć
to sobie policz jaki to będzie dystans.
Poza tym ja nie omijam autobusu szorujac lusterkiem po jego boku,
tylko zachowuje odpowiedni dystans. Jego wartośc zależy od mojej
szybkości. Jeśli (trzymajac się twojego przykładu) pieszy wychodzi zza
autobusy gdy jestem na wysokości tyłu - a ja trzymam odstęp 2 metry,
to o ile pieszy porusza się wolniej niż 2m/s (czyli 7.2 km/h) to zdaze
przejechać zanim wejdzie na mój pas ruchu.
Noga na hamulcu załatwie przypadki kiedy ja jestem dużo dalej w
momencie wyjścia pieszego.
I proszę nie przedstawiaj mi nowych wyliczeń, bo się zgodze że przy
pewnej kombinacji prędkości i odległości faktycznie nie da się nic
zrobić - chodzi o to żeby ten przedział był jak najmniejszy.
| Takie trzymanie nogi na hamulcu i przygotowanie do hamowania to
| się chyba "zachowanie szczególnej ostrozności" nazywa, nieprawdać?
Gulp...
Popij!!! Bo się udławisz!!
to znaczy dojeżdżając do skrzyżowania mam trzymać nogę na hamulcu?
Bo tam też jest obowiązek zachowania szczególnej ostrożności...
Ja trzymam. Oczywiście nie wtedy kiedy jest to puste skrzyżowanie w
szczerym polu. I pare razy te kilka metrow pozwoliło mi na zatrzymanie
się "przed", a nie "w". I może to jest powodem pewnej, hmmm, nazwijmy
to dysproporcji, między liczba Twoich kolizji a moich (ta druga wynosi
zero) - biorac pod uwage oczywiście tylko okres kiedy obaj mieliśmy
samochody, bo okresu kiedy Ty miałeś a ja nie nie ma co liczyć ;-PPPPP
Przejrzyj resztę wiadomości
Temat: SLRN - pierwsza polska dystrybucja!
"trashcan man" <tr@military.milnet.plwrote in message On Thu, 11 Jan 2001 09:57:05 -0600, Pszemol wrote:
| Aby zainstalować jakiś nowy program? Nie... wszystko było gotowe.
| Szczęśliwi są użytkownicy Windows...
| Oj tak. I często bardzo rozpieszczeni przez Microsoft, jak ja :-)
pamietam jeszcze jak wyglada uzywanie windows. nie wciskaj kitu, ok ?
wieczny bajzel z driverami itd.
Masz chyba słabą pamięć albo kupowałeś zawsze trefny sprzęt.
Nie ma żadnego bajzlu z driverami z mojego punktu widzenia.
No chyba, że komputer Twój pracował w jakimś serwisie i służył
do testowania sprzętu klientów. Poprawnie skolekcjonowane komponenty
i prawidłowo skonfigurowane do pracy w pececie nie powinny sprawiać
i nie sprawiają żadnych kłopotów. Jest wręcz na odwrót. Sprzęt bez
najmniejszych problemów rozpoznawany pod MS Windows jest nierozpoznawany
w Linuxie poprawnie. Kiedyś pytałem o sposób dodania do linuxa karty
z dodatkowymi portami szeregowymi która pod Windows bez problemów
ruszała natomiast aby uruchomić ją pod Linuxem musiałem odpisać
parametry karty wyczesane z niej przez MS Window i ręcznie skonfigurować
odpowiednie pliki porozrzucane wyglądającym właśnie jak bajzel pod Linuxem.
| No ale dystrybucją tych programów zajmowali się poważni ludzie,
| zawodowcy, a nie amatorzy z głową w chmurach nie znający realiów.
| ...tylko ile muszą na to wydać?
| Czasem nic... Jak np. na IE i OE :-)
pomijajac $$ na system.
Mówimy o aplikacjach czy systemie? Skup się facet...
| To jest bardzo podobne do właśnie różnicy pomiędzy zatrudnieniem spawacza
| i zapłaceniem mu oraz wypożyczeniem spawarki i pospawaniem samodzielny...
oczywiscie. ale spawanie nie jest trudne.
Ciekawe czemu spawaczy uczą tego dwa lata w zawodówkach...
| Jeśli interesujesz się hobbystycznie spawaniem to pewnie taka opcja Cię
| zainteresuje. Ale jeśli jesteś muzykiem, pisarzem, historykiem i jedyne
| co Cię w tym zagadnieniu interesuje to naprawiony zawias to zapłacisz
| spawaczowi. I właśnie tym różni się Windows od Linuxa, że nadaje się do
| pracy, różnej pracy, a nie jak Linux, wymaga zabawy, testów, uruchamiania,
| kompilacji modułów, dopieszczania i dużo dużo czasu ZANIM zacznie nadawać się
| do pracy...
nie. skonfigurowanie linuxa w stopniu potrzebnym do pracy zajmuje
ok 15 minut.
Za którym razem?
Ile trwało za pierwszym?
mniej, niz uzeranie sie z driverami pod windows
Użeraniem się z czym? Masz jakieś trefne komputery, bo moje komponenty
domowego peceta zostały rozpoznane automatycznie, bez jakichkolwiek problemów.
i instalacja office'a.
A co w tym trudnego to już zupełnie nie wiem... Wkładasz dyski i klepiesz ENTER.
| | Różnorodnych umiejętności nigdy zbyt wiele...
| Według Ciebie... czy to jakaś uniwersalna prawda?
| Aż się pewien kontrol kłeszczyn nasuwa...
| No to go zadaj...
dlaczego nie uzywasz maca ? przeciez ma jeszcze mniejsze mozliwosci
niz windows i nie trzeba niczego konfigurowac.
Bo jest zbyt drogi do swoich możliwości.
Przejrzyj resztę wiadomości
Temat: SLRN - pierwsza polska dystrybucja!
On Fri, 12 Jan 2001 10:58:38 -0600, Pszemol wrote:
| | Aby zainstalować jakiś nowy program? Nie... wszystko było gotowe.
| Szczęśliwi są użytkownicy Windows...
| Oj tak. I często bardzo rozpieszczeni przez Microsoft, jak ja :-)
| pamietam jeszcze jak wyglada uzywanie windows. nie wciskaj kitu, ok ?
| wieczny bajzel z driverami itd.
Masz chyba słabą pamięć albo kupowałeś zawsze trefny sprzęt.
Nie ma żadnego bajzlu z driverami z mojego punktu widzenia.
slyszales o i810 ? mialem 'przyjemnosc' instalowac na tym windows.
co nie zmienia faktu, ze nawet na moim idealnie dzialajacym sprzecie
mialem bajzel, chociazby z tego powodu, ze windows z jakiegos powodu
nie chcialo obsluzyc cdrom'u (ciekawe czemu, skoro zaden inny system,
a pare z nich sprawdzalem, nie mial problemow z powodu malego glupiego
konfliktu przerwan).
No chyba, że komputer Twój pracował w jakimś serwisie i służył
do testowania sprzętu klientów. Poprawnie skolekcjonowane komponenty
i prawidłowo skonfigurowane do pracy w pececie nie powinny sprawiać
i nie sprawiają żadnych kłopotów. Jest wręcz na odwrót. Sprzęt bez
najmniejszych problemów rozpoznawany pod MS Windows jest nierozpoznawany
w Linuxie poprawnie. Kiedyś pytałem o sposób dodania do linuxa karty
z dodatkowymi portami szeregowymi która pod Windows bez problemów
ruszała natomiast aby uruchomić ją pod Linuxem musiałem odpisać
parametry karty wyczesane z niej przez MS Window i ręcznie skonfigurować
odpowiednie pliki porozrzucane wyglądającym właśnie jak bajzel pod Linuxem.
to wlasnie jest nieodpowiedni sprzet. instalacja sterownikow do sprzetu
typowego, typu soundblaster sprowadza sie do wpisania 'modprobe
<nazwadrivera'.
| | No ale dystrybucją tych programów zajmowali się poważni ludzie,
| | zawodowcy, a nie amatorzy z głową w chmurach nie znający realiów.
| ...tylko ile muszą na to wydać?
| Czasem nic... Jak np. na IE i OE :-)
| pomijajac $$ na system.
Mówimy o aplikacjach czy systemie? Skup się facet...
ie i oe sa czescia systemu. czyli kosztuja.
| To jest bardzo podobne do właśnie różnicy pomiędzy zatrudnieniem spawacza
| i zapłaceniem mu oraz wypożyczeniem spawarki i pospawaniem samodzielny...
| oczywiscie. ale spawanie nie jest trudne.
Ciekawe czemu spawaczy uczą tego dwa lata w zawodówkach...
faktycznie, ja nauczylem sie w dziecinstwie. zajelo to parenascie minut.
nie jestem zawodowym spawaczem, ale costam zespawac umiem.
| nie. skonfigurowanie linuxa w stopniu potrzebnym do pracy zajmuje
| ok 15 minut.
Za którym razem?
Ile trwało za pierwszym?
nie wiem. przyszlo stopniowo podczas paru lat uzywania. podczas tych
kilku lat nauczylem sie naprawde _masy_ rzeczy, ktore swoja droga
moga byc przydatne pod windows - chociazby podstawy dzialania sprzetu
komputerowego, magistral, sterowania tym przez drivery, czy chocby
zasady dzialania samego systemu operacyjnego, o programowaniu itp
rzeczach nie wspominajac.
| mniej, niz uzeranie sie z driverami pod windows
Użeraniem się z czym? Masz jakieś trefne komputery, bo moje komponenty
domowego peceta zostały rozpoznane automatycznie, bez jakichkolwiek problemów.
a moje nie. wiekszosc moich znajomych ma tego typu problemy z czymstam.
| i instalacja office'a.
A co w tym trudnego to już zupełnie nie wiem... Wkładasz dyski i klepiesz ENTER.
ale trwa.
| dlaczego nie uzywasz maca ? przeciez ma jeszcze mniejsze mozliwosci
| niz windows i nie trzeba niczego konfigurowac.
Bo jest zbyt drogi do swoich możliwości.
kosztuje mniej wiecej tyle, co markowy pecet.
ok, eot. nie jestem w stanie przekonac cie, ze systemy unixowe sa po prostu
wygodniejsze w uzyciu niz windows z ichnim gui, musialbys sie zmusic i pouzywac
terminala przez jakis czas. polubilbys shella, programy chodzace w trybie
graficznym i zaczelaby cie wkurzac koniecznosc przenoszenia reki z klawiatury
na mysz.
Przejrzyj resztę wiadomości
Temat: Piętnuję niepodpisujących się
On Wed, 19 Feb 2003 05:18:48 +0100, samuelll wrote:
| Prawda niestety jest takze to, jednym z celow i zadan internetu jest
| umozliwienie swobodnej wymiany pogladow/wrazen/informacji czy
| czegokolwiek_czym_tam_jeszcze_ludzie_chca_sie_wymieniac i anonimowosc
| uznana jest chyba za jeden z filarow realizacji tych celow.
jest to fakt, czy opinia ogolna ?
Hmmmm.... pytanie dobre, bo na nazwiska sie nie powolam - a za powiedzenie
"Ci Panstwo...." pewnie mnie zjecie z butami :) Powiedzmy, ze jest to cos,
dzieki czemu wiele osob przelamalo bariere w kontaktach z innymi (i nagle
stala sie jasnosc). I ja to szanuje.
| I nie pisze
| tego, by dociekac, co bylo pierwsze - internet czy newsy - czy cos do
| kogos nalezy czy nie.
internet i newsy, to 2 rozne sprawy.
np. mam portal www, ktory stoi sobie w internecie - czy ja jestem jego
wlascicielem ?
czy wszyscy internauci ?
Nie wystarczylo sie jednak zastrzec :) A zrobilem to, zeby nie popasc w taka
wlasnie dyskusje.
| W przypadku newsow konflikt lezy gdzies pomiedzy pomiedzy ich
otwartoscia
| i checia blokady tresci/zachowan na nich niepozadanych. Decydujac sie na
| publiczne udostepnienie czegos, z zalozenia zgadzamy sie na to, ze jakas
| czesc gosci to beda osoby niespelniajace okreslonych na wstepie wymogow.
| Rodzi sie zatem pytanie, o granice rozsadku w obronie zasad (a
konkretnie
| w doborze srodkow, ktore czasami zdaja sie pozostawac w sprzecznosci z
| wyjsciowymi zasadami, jednak uswiecone zdaja sie byc przez cel).
ehhhh... zasada jest prosta - jesli ktos nie przestrzega regol, i np. w
moim portaliku, w ksiedze gosci saruje jakies wulgaryzmy, to w imie czego
mam go tolerowac ?
to jest moj portal, i ja w nim ustalalem rgoly, jesli ktos ich
nieprzestrzega, to blokuje mu dostep, i po sprawie.
Ok. I otym wlasnie mowilem. Albo kogos wywalasz albo akceptujesz jego
obecnosc. Jezeli jednak nie zamykasz swojego portalu, to poza wywaleniem
(KFem na pregierzu) raczej nie obrazasz gosci. A o tym cala dysputa.
| Hmmmmm...... albo Pan Surmacz sie zagalopowal, albo ten wycinek jest
zbyt
| krotki, by zrozumiec intencje autora. Mam tylko nadzieje, ze wykluczone
| jest stosowanie srodkow technicznych do wymuszania etykiety na codzien,
jesli kiedys przegniesz, to przekonasz sie, ze odciecie Twojej osoby od
newsow, nie stanowi jaiegos wiekszego problemu.
Tylko musiesz nabroic :)
Raczej odciecie kompa z ktorego aktualnie nadaje. Chyba ze chodzi Ci o jakis
dostepik z haselkiem.
Bawi mnie wychowywanie przez odcinanie lub straszenie odcieciem w wykonaniu
takim jak Pana Surmacza. reszta to wyobraznia, ktora ktora podsunela mi
wizje Wielkiego Brata Surmacza (z szacuneczkiem) :)
| bo
| czasami przeklinam a czasami laze zamyslony i przegapiam sasiadow - i co
| wtedy by sie ze mna stalo? Elektrowstrzasy czy kije samobije? pozdrawiam
uwazaj na samochody, bo jak bedziesz chodzil z glowa w chmurach, to mozesz
miec niefarta przchodzac przez ulice :/
Czasami lepiej z glowa w chmurach bo od tego co sie dzieje wokol mozna
dostac zawalu lub pasc ze smiechu :)
samuelll
Przejrzyj resztę wiadomości
Temat: Pietnuje czytanie książek
Tak sobie czytam Wasze posty i widzę, że pręgierz
to kolejna grupa ludzi z odpałami na tle czytania
książek. Oto jakaś uczestniczka się przechwala, że jej
córeczka (5 lat, jeśli dobrze pamiętam) umie już
czytać i w dodatku czyta zamiast oglądania strasznej
telewizji.
A ja czytałem mając jakieś niecałe 4 lata. A uczyłem się na wielgaśnych
napisach na murach np. "Telewizja kłamie" :-P
Ktoś inny jest zachwycony zaopatrzeniem
biblioteki czy klubu, inny poleca antykwariaty...
Pewnie się narażę, ale ośmielę się zapytać, co jest
takiego wspaniałego w czytaniu?
To jest takie coś, że o Boże. :-)
Moim zdaniem - to konsumpcja jak każda inna.
Przyjmowanie rozrywkowej papki tyle tylko, że nie
na ekranie, ale na kartkach książki.
Niby dlaczego taka forma rozrywki ma być lepsza od
innej?
Proponuję przeczytć jakąś książkę, na podstawie której nakręcono potem film.
Porównać sobie i odpowiedzieć na pytanie.
Piętnuję czytanie, bo powoduje:
- wady wzroku;
Absolutnie nie (póki co monitor gorszy).
- chodzenie z "głową w chmurach" - głupi idealizm i
brak trzeźwego spojrzenia na rzeczywistość
(ucieczkę w świat marzeń);
- odgórne przyzwolenie na generowanie kompleksów u tych,
którzy czytać nie potrafią lub nie lubią;
- niesamodzielność umysłową sprawiającą, że czyjeś
poglądy przyjmuje się za własne tylko dlatego,
że zostały przystępnie opisane w książce
(tak, jakby samym tym faktem zostały nobilitowane).
Jakoś to dziwnie sobie wykombinowałeś.
Ludzie, którzy dużo czytają, zwykle przechodzą przez
życie niezadowoleni ze swojego stanu posiadania,
wykształcenia, ze swoich więzi z ludźmi (bo w książkach
czytają o wyidealizowanych stosunkach międzyludzkich).
Tracą pracę, lub nie mogą jej znaleźć, gdyż nie są w
stanie prawidłowo i sumiennie wykonywać powierzonych
im zadań, bo uważają, że są "do wyższych celów stworzeni".
Innymi słowy - ludzie dużo czytający zazwyczaj są
nieszczęśliwi.
Muszę się przyznać, że swego czasu miałem długą przerwę w czytaniu książek.
Praktycznie wszystko brałem z interentu. I jakoś tak się złożyło że czytając
różnego rodzaju "kwiatki" sam zacząłem pisać z błędami, mimo że nigdy nie
miałem z tym najmniejszych problemów. O polskich literach zapomniałem
praktycznie całkowicie.
Teoretycznie jest to mało szkodliwe ale wtórny analfabetyzm bardzo boli. W
tej chwili czytam praktycznie 2 książki tygodniowo i jestem bardzo
zadowolony :-)))
Spider
P.S. a teraz czekam na burzę :-)
Przecież jest lato.
pozdrawiam
Marcin
Przejrzyj resztę wiadomości
Temat: Pietnuje czytanie książek
"Spider" <spid@promail.plpewnego pięknego dnia, wklikał pracowicie
dwoma paluszkami co następuje:
Tak sobie czytam Wasze posty i widzę, że pręgierz
to kolejna grupa ludzi z odpałami na tle czytania
książek.
No. Tacy już tu siedzą niemodni popaprańcy.
Oto jakaś uczestniczka się przechwala, że jej
córeczka (5 lat, jeśli dobrze pamiętam) umie już
czytać i w dodatku czyta zamiast oglądania strasznej
telewizji.
Oj widzisz Ola, skiepściłaś. Lepiej byś się pochwaliła, że Ada w wieku 5
lat zjarała pierwszego dżojnta to by było i postempowo i nowocześnie. A
tak tandeta.
Ktoś inny jest zachwycony zaopatrzeniem
biblioteki czy klubu,
Widzisz Aneta. Lepiej byś zrobiła jakbyś poszła na browara. Albo na
chopów dzikich. A ty jakieś książczyny z klubowej biblioteczki chcesz
czytać. I to po angielsku. Goopiaś.
inny poleca antykwariaty...
Ło - i mi się dostało :) A tutaj to Ci mogę odpowiedzieć. Po prostu
kocham zapach starych książek. A w antykwariatach tego zapachu pełno. No
i tych książek też. Tanich na dodatek.
Pewnie się narażę, ale ośmielę się zapytać, co jest
takiego wspaniałego w czytaniu?
Nie wiem jak Ci odpowiedzieć. Spróbuj przeczytać jakąś książkę to może
zrozumiesz? A jak Ci się nie spodoba to poproś dziewczynę/chłopaka żeby
Ci przeczytał/a.
Moim zdaniem - to konsumpcja jak każda inna.
E tam - ja wolę przeczytać książkę niż zjeść kaszankę z gazety. Ale może
zbyt dosłownie zrozumiałem słowo 'konsumpcja'.
Przyjmowanie rozrywkowej papki tyle tylko, że nie
na ekranie, ale na kartkach książki.
I wiesz jakie to fajne. No i nie wszystkie książki, imaginuj, to
rozrywkowa papka.
Niby dlaczego taka forma rozrywki ma być lepsza od
innej?
To ty to powiedziałeś. To i sam sobie odpowiedz.
Piętnuję czytanie, bo powoduje:
- wady wzroku;
Zapomniałeś jeszcze o bocznym skrzywieniu kręgosłupa, kokluszu i
złamaniom otwartym.
- chodzenie z "głową w chmurach" - głupi idealizm i
brak trzeźwego spojrzenia na rzeczywistość
(ucieczkę w świat marzeń);
Ciekawych rzeczy się na pręgu można dowiedzieć.
- odgórne przyzwolenie na generowanie kompleksów u tych,
którzy czytać nie potrafią lub nie lubią;
A tom wesół dzięki tobie.
- niesamodzielność umysłową sprawiającą, że czyjeś
poglądy przyjmuje się za własne tylko dlatego,
że zostały przystępnie opisane w książce
(tak, jakby samym tym faktem zostały nobilitowane).
A może inaczej: poglądy przedstawione w książce nie są przyjmowane za
własne ale służą polemice. Albo wzbogaceniu swojego światopoglądu. Albo
edukacji. Albo.
Ludzie, którzy dużo czytają, zwykle przechodzą przez
życie niezadowoleni ze swojego stanu posiadania,
Zgadza się. Chciałbym mieć przynajmniej 10 razy tyle książek, co mam.
wykształcenia,
Mi tam wyższe wystarczy. Ale faktycznie - jeszcze jeden fakultet by się
zdał.
ze swoich więzi z ludźmi (bo w książkach
czytają o wyidealizowanych stosunkach międzyludzkich).
No, na przykład w Wichrowych Wzgórzach.
Tracą pracę, lub nie mogą jej znaleźć, gdyż nie są w
stanie prawidłowo i sumiennie wykonywać powierzonych
im zadań, bo uważają, że są "do wyższych celów stworzeni".
Z powodu czytania? Ubawnyś.
Innymi słowy - ludzie dużo czytający zazwyczaj są
nieszczęśliwi.
Hodujesz rybki? Nie? Toś pedał. Jakoś tak mi się skojarzyło.
Spider
P.S. a teraz czekam na burzę :-)
Najinteligentniej skonstruowany troll, jakiego spotkałem od sierpnia 1999
roku. Na 100% sam pożera duże ilości książek. Węszę kogoś z
sf-f albo z hihota. No chyba, że lokalna dywersja. Ujawnij się, nie bądź
taki.
Radek MWZ Peace III
Przejrzyj resztę wiadomości
Temat: Czy uznacie to za temat ciekawy?
Użytkownik Coenve <coe@wp.plw wiadomości do grup dyskusyjnych
napisał:9d3p6o$89@news.tpi.pl...
Niestety inaczej mi to wygląda.
Jeżeli próbujesz coś porównywać ZAWSZE musisz podać kryterium porównania.
I
w związku z tym bezsensowne jest zdanie, że jedni ludzie są lepsi od
innych
(bez podania kryterium).
Kryterium jest. Ludzie sa rowni bo posiadaja tyle samo, roznych zdolnosci.
Tak jakby za czlowieka przyjac miske z jablkami. W jednej jest piec
jonagoldow i dwa championy a w drugiej trzy championy i cztery rubiny.
Nie wynika z tego jednak, że ponieważ nie ma ludzi gorszych i lepszych "ot
tak", że wszyscy ludzie są równi. Powiedzieć, że wszyscy ludzie są równi
ogółem znaczy tyle, że ludzie są sobie równi przy każdym możliwym
kryterium.
A to nie jest prawda. Są ludzie wysocy i niscy, mniej lub bardziej
inteligentni i to jest fakt. W zależności od przyjętego kryterium lepszy
będzie jeden lub drugi .
Przy podawaniu przyczyn "pozornych" różnic między nami wspomniałeś warunki
środowiskowe, jednak nie uznałeś w ogóle wrodzonego potencjału, jakim
dysponujemy. Tu Rinaldo słusznie wspomina osoby genetycznie upośledzone.
Wrodzony potencjal - PATRZ TALENTY!
A osoby uposledzone dla "wyrownania" rozwijaja inne zdolnosci, ktoryc ty za
cholere bys nie zdobyl.
Napisałeś też, że w aktualnym stadium rozwoju cywilizacji najbardziej
liczą
się wartości humanistyczne. Ja tego nie widzę - jest to dążenie młodego
idealisty, a mało realisty.
Tak sadzisz. A jakie zdolnosci sa potrzebne do manipulacji spoleczenstwem
przez TV. Oczywiscie nie tylko manipulacja wchodzi w gre, chcialem zebys nie
myslal iz bladze z glowa w chmurach. Otaczaja nas najruzniejsze mass media,
sa w kazdym niemal momencie naszego zycia razem z nami. A korzysta sie w
nich przede wszystkim z humanistycznych zdolnosci.
A co do ludzi, którzy uważają się za lepszych od innych - chociażby w
obrębie tej grupy - dopóki nie zostanie podane kryterium - ba, kryterium
jasne i którego zastosowanie nie budzi wątpliwości ich sądy są
bezwartościowe (z punktu widzenia logiki, z ich punktu widzenia zapewne
jest
na odwrót).
Jest kryterium.
Pojawiajace sie kryterium ma podloze w terazniejszym stosunku spoleczenstwa
do umiejetnosci ludzkich. Zaklada sie ze ktos kto przeczytal 10 pozycji
ksiazkowych (i nie byly to harlekiny - wiem ze tak sie tego nie pisze, ale
co mi tam) w ciagu swojego jest gorszy od takiego co przeczytal 10000 i na
dodatek ma wytrenowane pewne zdolnosci formulowania sadow. W spoleczenstwie
podziwia sie i uznaje nawet pozorna i pelna luk pseudo erudycje. Kryterium
jest wiec miedzy innymi (bo tylko o tym napisalem) wlasnie posiadanie pewnej
humanistycznej wiedzy i umiejetnosc korzystnia z niej. W opozycji np. do
"prostego" czlowieka z ulicy zajetego wyl. swoja praca z wyksztalceniam
technicznym i brakiem zainteresowania literatura.
Mam nadzieje ze zrozumialem co ukryles pod pojeciem "Kryterium"
Pozdrawiam
Michał
"Ignis aurum probat, miseria fortes viros"
Przejrzyj resztę wiadomości
zanotowane.pldoc.pisz.plpdf.pisz.plorientmania.htw.pl
Strona 3 z 4 • Wyszukano 216 wyników • 1, 2, 3, 4