|
Oglądasz wypowiedzi znalezione dla hasła: głód alkoholowy
Temat: tak sobie myślę....
Rauchen, a jak inaczej możesz obronić sie przed chamstwem terapeutów i agresją
grupy? Ty - co sama piszesz - uwielbiasz rozkładanie sie przed obcym człowiekiem
- gotowa jesteś sporo zapłacić, byle tylko kto wysłuchał twoich wynurzeń.
Każdych wynurzeń. Ale musisz wiedzieć, że człowiek NORMALNY ma prawo do
intymności. Jest to jedno z podstawowych praw człowieka, gwarantowanych
konstytucyjnie.
ciekawe, co na ten temat miałby do powiedzenia konstytucjonalista Osiatyński.
może po prostu: są alkoholicy - ludzie nienormalni, chorzy psychicznie,
zdołowani, niedostosowani społecznie. Tym wszystko jedno, co im sie robi na
terapiach. I są alkoholicy - ludzie normalni, którzy nie wypadli ze swoich ról
społecznych, umieją kochać i są kochani, mają przyjaciół i swoje pasje.
Do których zaliczyć Osiatyńskiego?
A Ewcia? Niech lepiej wie, co ją czeka - żeby nie wyszła z grupy z płaczem i nie
napiła sie pierwszego wieczora... noooo - i się by zgadzało, że ten, kto
"rezygnuje" z terapii, pije... tylko dlaczego zrezygnował? dlaczego sie napił?
a i tak każdy - z tej czy innej kategorii cierpi na głód alkoholowy. Głodu
zwalczyć terapią się nie da. Świadczy o tym prosty fakt, Rauchen: ty byłaś na
tymże forum wcześniej ode mnie - już nieźle oblatana w sprawach i sprawkach.
Jednak masz staż krótszy. Mnie tu nie chodzi o licytację czy chęć górowania -
tylko o podstawową rzecz - to całe leczenie szło ci z wielkimi oporami. Mnie
poszło od razu. Od momentu, kiedy postanowiłam nie pić w ogóle, a nie "pić ale
mało" - trwam. Bez depresji, bulimii i aowskich sponsorów. I bez rozkładania.
Przejrzyj resztę wiadomości
Temat: Dlaczego on taki jest?
Tomasz Nidecki: Serio? Kurcze przyznam, ze nie spotkalem jeszcze nikogo takiego.
A ja spotkalem. :)
Zawsze, predzej czy pozniej, kazdy kogo znam sie "uwala" chyba ze swiadomie przestanie pic 8].
Nie zawsze. :) Niektorzy po 1/2 litra gorzaly sa bardziej swiadomi niz przecietny gostek po 1 piwku. :) Serio. :)
Nie wydaje mi sie. Zauwaz, ze efekty (dla organizmu) dzialania poszczegolnych grup narkotykow sa bardzo rozne. Zupelnie inne dzialanie ma THC czy LSD, a zupelnie inne amfetamina, MDMA, kokaina itp.
Otoz to. Ale jednak podobnie dzialaja na organizm i wykazuja pewne podobienstwa w swej strukturze. Ogolnie to dzieki 'zewnetrznemu' oddzialywaniu tych substancji swiadomosc, percepcja ulegaja 'zmianie'. Temu oddzialywaniu jednak poddawany jest _fizyczny_organizm_.
Mozliwe, ze jesli ktos jest uzalezniony od halucynogenow [...] bierze lzejsze rzeczy po to by zaspokoic uzaleznienie psychiczne, ale na pewno nie fizyczne. Przeciez to totalnie inne substancje.
OK, inne. :) Ale czy organizm jest w stanie bez problemu je rozroznic? Wez np alkoholika ktory zaspokaja glod alkoholowy glikolem. ;) Zupelnie inne substancje, ale cos-tam widocznie komplementarne w przypadku uzaleznienia.
Nie mam pojecia, przyznam szczerze, ze pierwsze slysze o czyms takim.
Podobnie jest z 'lekka' kokaina i 'ciezkimi' narkotykami. Kiedys twierdzono ze kokaina nie powoduje uzaleznienia, dzisiaj chyba nie specjalnie odpowiada to 'oficjalnej' wiedzy na ten temat. Zwroc uwage ze chyba wszyscy narkomani rozpoczynaja od czegos 'lekkiego', co nie jest zadnym dowodem samym w sobie, ale czy nie jest to 'zadziwiajaca' prawidlowosc?
Z tego co czytalem nie ma znanych przypadkow uzaleznienia fizycznego od THC. Najwyzej bardzo lekkie "ciagniecie" psychiczne do efektow jakie daje...
Wlasnie. Na tej zasadzie jestem uzalezniony np od cukru i nie wydaje mi sie aby chodzilo o uzaleznienie w sferze psychiki. :)
(na zasadzie: ciagniecie do czegos przyjemnego, tak samo jak jestesmy uzaleznieni od seksu hehehe 8]).
Albo od wody? :))
Zgadza sie. Natomiast w przypadku THC juz niewielka ilosc dziala skutecznie, a np. nastepne dawki praktycznie nie zmieniaja efektu (albo w niewielkim stopniu).
OK, na mnie kawa takze dziala praktycznie w ogole (wiec jej praktycznie nie pije), ale to nie oznacza ze nie dostrzegam iz wokol mnie sa bardzo uzalenieni od niej. :)
To prawda, ale z drugiej strony wyjatkowo latwo z nim przeholowac no i efekty "powazne" sa faktycznie powazne...
Owszem, ale tutaj masz przynajmniej pole do jakiegos swiadomego decydowania.
Poza tym jak alkohol dziala na czlowieka - wiadomo, natomiast dzialanie 'lekkich' narkotykow bada sie przy okazji stwierdzonych stosunkowo nielicznych ich odbiorcow. Co bedzie jesli np po upowszechnieniu marihuany okaze sie ze organizmy osob ponizej jakiegos-tam roku zycia sa szczegolnie podatne na ten narkotyk, zas np 3% doroslego spoleczenstwa reaguje _normalnym_ fizycznym uzaleznieniem? Owszem to gdybanie, ale czy juz dzisiaj nie ma pewnych podstaw aby podobny scenariusz uznawac przynajmniej za prawdopodobny? W Wietnamie zolnierze 'zjednoczeni' regularnie pomagali sobie 'trawka'... a jednak nie spowodowalo to uznania marihuany za legalna uzywke w USA. Dlaczego? Z powodu braku danych o dzialaniu na organizm czlowieka? - takich danych amerykanie powinni miec cale mnostwo. Czarek
Przejrzyj resztę wiadomości
Temat: Zastosowanie praktyczne ZPD
Zastosowanie praktyczne Zasady Przyciagania Duchowego (ZPD) =================================================== Podawalem tu juz wiele przykladow dotyczacych przyciagania duchowego osob o podobnych cechach charakteru, zainteresowaniach i systemach wartosci. Wiele lat temu bylem tak glupi (kretyn) ze palilem papierosy. Tym samym przyciagalem tez w swoje otoczenie innych ludzi palacych. No oczywiscie mialem w swoim otoczeniu rowniez osoby niepalace (mniejszosc), ale znacznie lepiej sie czulem wsrod osob palacych. Caly ten rytual zwiazany z paleniem, na ktory sklada sie przeciez czestowanie, podawanie ognia, wspolne "dymienie" i wspolne rozmowy w grupie palacych, sprawial, ze lepiej sie czulem wsrod bliskich mi osob palacych. Kiedy jednak zmadrzalem i rzucilem palenie, wowczas zaczalem zauwazac, jak stopniowo (nie od razu) zaczyna mi byc lepiec z osobami niepalacymi. Coraz wiecej bylo rozmow z nimi, nie wchodzilem juz "na dymka" z poprzednimi, a zatem stopniowo otoczenie zaczelo sie zmieniac. Coraz wiecej bylo w moim otoczeniu ludzi niepalacych. A teraz to juz chyba ponad 90%. Dzialanie sily przyciagania duchowego i jego owocne zastosowanie zaobserwowac mozna wsrod tzw. Anonimowych Alkoholikow. Kto to jest Anonimowy Alkoholik? To czlowiek, ktory z calego serca pragnie sie uwolnic od zniewolenia alkoholowego. Mityngi i spotkania anonimowych alkoholików spelniaja pozytywna terapeutyczna role, poniewaz dokonuje sie w ich trakcie przemiana całego otoczenia, calego ich zewnetrznego swiata. Zmienia sie ich JA, nastepuje usuniecie, oddalenie ludzi pijacych i przyciagniecie do wnetrza JA (czyli swojego otoczenia) ludzi nie pijacych, praktykujacych abstynencje lub walczacych w podobny sposob o wlasna trzezwosc. Taka terapia jest miliony razy skuteczniejsza od metody chemicznej, która polega na niszczeniu fizycznych komórek "podejrzewanych" o podtrzymywanie nalogu, ale nie przeksztalca duchowego wnetrza czlowieka, ktore powoduje, ze czlowiek ma takie a nie inne otoczenie. A to przeciez otoczenie zewnetrzne jest prawdziwym obrazem duszy człowieka. Kto chce naprawde osiagnac trzezwosc - musi zmienic przede wszystkim swoje otoczenie. Pijak, nawet opuszczajac swoje wlasne miasto, spotyka w nowym miejscu zamieszkania ludzi takich samych jakim sam jest - a wiec podobnych mu pijakow. Bo człowiek sam przed soba nie ucieknie i zawsze, jak slimak, dzwiga ze soba domek swoich wartosci, swoich nałogow, przyzwyczajen, dzwiga swoje własne JA, ktore jest jego swiatem. Poniewaz otoczenie jest obrazem duszy człowieka, jakby jego dowodem osobistym, swiadectwem najlepiej swiadczacym o nim samym - tak wiec w przypadku anonimowych alkoholikow zaobserwowac mozna postawe checi wyjscia z nalogu - własnie patrzac na ich otoczenie. Alkoholik, który nie lubi mityngow AA, nie chce na nie chodzic, ale dalej przebywa duzo z alkoholikami pijacymi i pijakami - nawet jesli sam nie pije przez pewien czas alkoholu, to jednak nie zmienia swego wnetrza i głod alkoholowy moze go dopasc w kazdej chwili, z taka sila, ze go nie opanuje. Zmiana otoczenia jest koniecznym warunkiem otrzezwienia i wyleczenia sie z nalogu, a to nastepuje samoistnie, kiedy alkoholik czesto uczeszcza na spotkania grup AA i spotyka sie z ludzmi trzezwymi lub pragnacymi zyc trzezwo. Oni bowiem "wchodza" wtedy w sklad jego otoczenia, czyli jego JA i powoduja prawdziwa przemiane jego duszy. Tak wiec jest to terapia oparta na sprzezeniu zwrotnym. Z jednej strony mamy tu swiadome przeksztalcanie swego otoczenia na "trzezwe" lub trzezwiejace, z drugiej strony chec zaprzestania picia (wewnetrzna sila duchowa) jest tak duza, ze przeksztalca otoczenie. Takie wzajemne oddzialywanie mozna rozszerzyć na inne sfery zycia, inne uzaleznienia lub zjawiska. Cyprian Korneliusz Peter
Przejrzyj resztę wiadomości
Temat: alkohol etylowy, nikotyna, thc, kofeina, nikotyna, lsd, amfetamina
Nie zdajemy sobie sprawy poczatkowo, ze wpadamy w pulapke.Na poczatku jest
inaczej, fajnie i jestesmy wyluzowani, odprezeni.OK. Potem , to czesto sami
sobie nie mozemy poradzic. Ja uwazam, ze jesli probujemy tylko , po to, aby
zobaczyc jak to jest, a jestesmy silni psychicznie wystarczajaco, aby odeprzec
kolejne wolanie o WIECEJ, that is OK. Uwazam, ze, we wszystkim BALANS jest ze
wszech miar POZADANY. Nie za duzo, nie za malo.Z reguly nie jest to trudno
ustalic, gdzie jest NASZA GRANICA. Ale jezeli mamy sklonnosc do przesady , to
radze nie probowac.Proponowalabym zamiast halucynogenow, cwiczenia wlasnej
wyobrazni w oparciu o przeczytane ksiazki, obejrzane filmy, czy sztuki
teatralne oraz koncerty. Takie uzaleznienia daja wspaniale efekty.Potem mamy
kolorowe, fantastyczne sny, jako wynik oddzialywan SZTUKI na nasze
zmysly..Mowie to rowniez z wlasnych doswiadczen. Nie jestem idealem, mam swoje
uzaleznienia jak kazdy. Do tego mam niewiarygodnie fantastyczne sny, ktore u
innych wzbudzaja zawsze mieszane uczucia niedowierzania . W moim miescie
powaznym uzaleznieniem jest gambling , czyli gra .Kasyna, bingo , loterie, te
sprawy.Osobiscie znam ludzi, ktorzy stracili dom o wartosci 200tys $ w
miejscowych kasynach. Powoli sie podnosza, ale o malo nie przyplacili tego
zyciem. (Choroba , jako efekt stresu).
Jeszcze moze o alkoholu.Sklonnosc do alkoholu, czyli chorobe alkoholowa
przenosi sie w genach. W sprzyjajacych sytuacjach, kiedy organizm jest slabszy
(stres),ten czlowiek czuje glod (alkoholowy).W Polsce mamy taka juz kulture
zwiazana z ogromna miloscia do alkoholu. Jest on w nadmiarze szkodliwy,
poniewaz organizm, nie moze sie ODTRUC efektywnie i uszkodzone zostaja wowczas
organy odpowiedzialne za usuwanie TOKSYN, tj nerki i watroba. Ze alkohol
niszczy nasze szare komorki bezpowrotnie, nie musze chyba pisac. JEdnak ludzie
po niego siegaja. Dlaczego? Bo czuja jego glod . Tysiace Indian w tym kraju
jest zarazonych choroba alkoholowa. Pija male dzieci. Pija rodzice. A wszystko
zaczelo sie 200 lat temu, kiedy Indianie po raz pierwszy sprobowali i pojono
ich na umor woda ognista, aby ich calkowicie oglupic i oszukac, co zreszta sie
odkrywcom europejskim calkowicie udalo.Ten glod przenoszony jest z pokolenia
na pokolenie, jak w Polsce zreszta i w innych czesciach swiata tez.
Tak, na marginesie Muzulmanie nie pija i z tego co wiem, nie narkotyzuja sie.
Staraja sie trzymac swoj mozg czysty i wolny od zanieczyszczen.Przypomniala mi
sie tu sprawa transfuzji krwi dla Araba .Oferowana od Zydow krew uznana
zostala za nieczysta.Tutaj tez, zmarl 16 letni Arab, ranny w noge, poniewaz
rodzina nie zyczyla sobie transfuzji nieczystej krwi.
Osobiscie chetnie pogadalabym o innych typach uzaleznien, tzn o efektach GLODU
i jego zaspokajania.Co myslicie o cukrze?
Przejrzyj resztę wiadomości
Temat: Czy udało się komuś z Was wyjść z picia- samemu ?
"Sam nikt z picia nie wyjdzie".
Mów za siebie.
Ludzie "wychodzili" z picia na długo przed tym, zanim wymyślono AA i rozmaite
terapie. Jesteś genetycznie wyposażony w instynkt samozachowawczy i on Ci bardzo
głośno podpowiada, on wrzeszczy, że się zabijasz. Ale Ty chcesz, żeby głos
instynktu przybrał postać dobrego terapeuty, żebyś pochlipał nad przesranym
żywotem "porządnego pana z urzędu" - mam nadzieję, że nie skarbowego, bo nie
miałabym niczego przeciw zbiorowemu zapiciu się zatrudnionych tam pań i panów:)
Najgorzej wyjść z ciągu. Moja karygodna metoda, do której nikogo nie zachęcam,
bo nie wiem, czy dalibyście radę, nie polegała na jednorazowym impulsie, miała
dość długi przebieg. Wiedząc, że natychmiastowe odstawienie może być dla mnie
zgubne, bo trucizna ma swoje prawa i temu zapobiec się nie da, przez pięć dni
zmniejszałam dawkę. W poniedziałek wypiłam w odstępach czasu 2xdwieście (to było
mało jak na moje ówczesne możliwości), w piątek na wieczór już tylko 15 gram, w
sobotę wyrzuciłam prawie pełną butelkę do śmieci. Uniknęłam w ten sposób
fizycznych dolegliwości trzeźwienia. I marzyłam o tym, pragnęłam, chciałam nigdy
więcej się nie napić, nigdy, nie dziś przez dwadzieścia cztery godziny, ale po
prostu nigdy!
Dałam słowo moim najbliższym, że się zgłoszę do poradni, no to poszłam. Dzięki
temu zyskałam dodatkową motywację: nigdy więcej nie napiję się, żeby tu nie
wrócić. Chciałam się przede wszystkim dowiedzieć, jak to się dzieje, że ludzie
znow zaczynaja pić. Zamiast tego paniusia z rybim spojrzeniem poinformowała
mnie, że jak się zapiszę do grupy, to się dowiem o sobie całkiem nowych rzeczy.
Itp. baaaardzo interesujące kwestie.
Oni mi nawet nie powiedzieli, że istnieje coś takiego jak głód alkoholowy,
który pojawia się niespodziewanie np. po kilku tygodniach czy miesiącach (w moim
przypadku po trzech miesiącach)i trzeba być na to przygotowanym. Kiedy dopadł
mnie głód, byłam zupełnie sama, nie wiedziałam, że to "normalne", ale...
wytrzymałam, a na Internecie doczytałam się, o co w tym głodzie chodzi.
Sama jestem stróżem swojej trzeźwości, a jest mi z trzeźwoscią tak dobrze,
jakbym otrzymała drugie wspaniałe życie. Kiedy patrzę na półki z alkoholem, na
te ceny, cieszę się, bo nie muszę wydawać ciężko zarobionej kasy na butelki,
jestem zdrowa, dobrze sypiam, nie muszę kłamać ani chachmęcić, na imprezach
pijackich odczuwam występną przyjemność patrząc, jak inni się uchlewają, jak
zaczynają od jednego małego półlitra, a kończą na pięciu. Obserwacja ta
zaspokaja chyba moje sadystyczne potrzeby duchowe, ponieważ świetnie się bawię.
Nikomu nie nalewam, raczej powstrzymuję od picia, ale też nie marudzę. Cudza
głupota jest śmieszna i tyle. Nie to co własna.
Trzeba się zastanowić, po co się pije, co to daje, ILE SIE MARNUJE CZASU, ILE
UCZUC, pieniędzy, energii, okazji do prawdziwych przyjemności, a nie do
otumanienia i wizyt u wątpliwej jakości terapeutów. O AA nic nie napiszę, bom
nie była i nie mam zamiaru, ale z tego, co tu widać, to porządni ludzie. Jesteś
samotny, to się wybierz, tam sami równi w niedoli.
Nie chcesz pić, spróbuj nie pić.
To wszystko.
Przejrzyj resztę wiadomości
Temat: Alkohol - Prosze o rade!!!!
Ja mam 21 lat,od 2 lat jestem z alkoholikiem,który od 2 miesięcy nie pije(oby
już tak zostało).Moja rada dla Ciebie:Zostaw Swojego narzeczonego jeśli nie
pójdzie się leczyć,inaczej Jego picie bedzie coraz gorsze aż wkońcu wyniszczy
siebie i Ciebie.Możesz pomyśleć,że łatwo mówić,gorzej zrobić,ale ja już tyle
przeszłam,że wiem co "mówię".Nie życzę Ci żebyś przechodzila to co ja.Mimo
młodego wieku(wtedy miałam jakieś 19-20 lat)musiałam naprawde duzo poświęcić.Na
poczatku nigdy bym nie pomyślała,że mój chłopak jest chory,uzależniony.Na
poczatku kiedy wychodziliśmy do knajpki były "niewinne"piwka,ktorych wypil
troche za duzo,później kiedy tylko wychodziłam do toalety lub zadzwonić,on
szybciutko szedł do baru tak żebym nie zauważyła i wypijał 2 setki,poźniej było
jeszcze gorzej,bo każde nasze wyjście kończyło się tym,że zasypiał na stoliku i
musiałam Go wyprowadzać z knajpy(wokól pełno znajomych i nieznajomych,którzy
byli czynnymi obserwatorami).Było mi tak wstyd,za każdym razem obiecywał,że
będzie sie kontrolował,ale zawsze to kończyło sie tak samo.Kiedyś tak się
upił,że musiałam go targać do domu przy -20 stopniach w zimie,ale wtedy nawet
nie czułam tego zimna.Cały czas się łudziłam,że bedzie lepiej,że alkohol nie
może tak zawładnąć człowiekiem-teraz wiem jak bardzo sie myliłam.Aż w końcu
kiedyś na spacerze spotkalismy jego kolege,ktory gdzies pił w barze i nas
zaprosil,oczywiście ja odmówiłam,ale mój chłopak wtedy wolał pójść z nim niz ze
mna,bo bylo darmowe picie.Takich sytuacji było później coraz więcej.Po
zakrapianej alkoholem imprezie,kupował sobie 0,5 litra wódki na noc,żeby móc
sie dobić jak sie obudzi w nocy.Oczywiście rzucalam Go parę razy,ale za kązdym
razem kiedy nie pił pare dni wracałam.Kiedyś znalazłam Go na ławce(dosłownie
pod ławką)i ledwo oddychał,ale na "szczęście" ktos go zawiózł do domu.Już nie
wspomne o tym jak szukałam Go bo powiedział mi,że sie zabije,ale za kazdym
razem znajdowałam Go pijanego.Caly czas namawiałam Go żeby się leczył,lecz on
nie widzial problemu,czepiałam sie i robialm z igły widły wg Niego.Nikt z moich
bliskich nie wiedział co przeżywam,nie miałam sie do kogo zwrócić.Aż w końcu
powiedziałam sobie dość,kiedy po raz kolejny nie przyszedł na spotkanie tylko
się opił.Wyjechałam do innego miasta do pracy na wakacje,starałam sie o nim nie
myśleć,on tez wyjechał za granicę do pracy.Bardzo mnie bolala myśl,ze taki
fajny,inteligentny,pracowity facet tak sie marnuje.W tym czasie zrozumiałam,że
Jeśli On sam nie bedzie chciał sie leczyc,to nic z Tego nie bedzie.Już w
pierwszy dzień po przyjeździe Go spotkałam,nie był pijany,ale widać bylo,że
wczoraj nieźle zabalował.Nie widziałam Go ponad 3 miesiące,serce podeszło mi do
żoładko kiedy Go zobaczyłam.Przywitaliśmy sie normalnie,poszlismy do knajpy,on
chcial oczywiście piwo,ale powiedzialam mu,że ja wychodze jeśli on weźmie
piwo,wziął cole.Długo rozmawialismy,chcial żebym wróciła,ale bardzo dosadnie mu
powiedziałam,że nie jeśli nadal bedzie pił i nic z tym nie zrobi.Od tamtego
czasu nie napil się wogóle,widzę że ma ochote,ale bardzo sie stara,zaczął jesc
bardzo duzo słodyczy(w ten sposób chce zagłuszyć głód alkoholowy).Niedawno
pojechal do pracy,powiedzial mi,że tam kazdy codziennie pije,ale on sie
trzyma,widze że bardzo sie stara.Ty masz jeszcze szanse żeby nie przezywać tego
co ja,jesli Twój chlopak nie pojdzie sie leczyc,to bedziesz w takim samym
koszmarze jak ja kiedys,chyba nie chcialabys tego przezywac??Naprawde posluchaj
ludzi,ktorzy maja z tym do czynienia.Poczytaj sobie a alkoholizmie,a duzo
zrozumiesz.Mam nadzieje ze wszystko sie uloży jak najlepiej,trzymam kciuki i
pozdrawiam.
Przejrzyj resztę wiadomości
Temat: Po burzy zawsze wschodzi slonce...
> Wolno Dalehowi, a Jarasowi nie wolno? W
> porządku to jest, Magda? Tak czy nie? Stać cię na rzetelną odpowiedź?
>
Tak.Jeśli kiedyś wywalczyłaś zdjęcie stopki Jarasowi, to teraz walcz, by zdjęto
stopkę Dalechowi. Tak jest prosto. A nie tak, że kiedyś coś Ci przeszkadzało, a
teraz - skoro zmieniłaś zdanie o danej osobie, to piszesz "przywrócić stopkę".
Prawo jest prawem.
> Co do Addiego - miał pewną nieprzyjemność z moderacją (nie ze mną) w sprawie
> zmiany nicków. Przeprosił i OK. Więc nie zmyślaj. I nie tylko Addi zmieniał
> nicka, bo inni też. Arielka była bodajże wiesią. Tranzyt... i zapewne sporo
> innych. Od tego jest moderacja, aby patrzyła w IP. Żeby klon nie klonował ze
> sobą samym trelemoreli. Jaras od dawna leci równolegle w Gazecie dwoma nickami:
> Jarty oraz
> Jaras. Ot, cała tajemnica:)
Bez względu na to, kto zmienia nicki, odbieram to negatywnie. O Addim napisałam,
bo miałam wrażenie, że on nie ukrywa tych zmian. I tyle. Czy miał kłopoty z
moderacją - nie wiem.
>
> Arielkę ty kojarzysz pozytywnie, a ja kojarzę negatywnie.
Ale mogę kogoś odbierać pozytywnie? Czy muszę się z tego tłumaczyć?
Nie musisz mi tłumaczyć, czemu Ty odbierasz ją negatywnie - to Twoje oceny i je
akceptuję.
> Tobie schlebi, że masz
> cud męża...
Kiedyś sama o nim pozytywnie pisałaś...
>szkoda bardzo, ale gdyby to był taki cud, nie byłoby cię na tym
> forum. Pijak jest pijakiem.
Czy kiedyś twierdziłam inaczej? A przy okazji może być inteligentny, sympatyczny
etc. Tak samo jak może być mendą. Jak wszędzie. Nie rozumiem czemu piszesz o
takich oczywistościach. Ani alkoholizm, ani tytuły naukowe, ani zawód nie
decydują, jakim jest się człowiekiem.
>Pozostanie pijakiem do końca życia. Chyba że znajdą
> elektrodę, pigułkę, plasterek:))), które wyeliminują głód alkoholowy.
>
> Tu się nie ma co pocieszać. Ja też mogę wrócić do picia, i twój mąż może wrócić
> do picia, i arielka może wrócić do picia. Nawet August i Jaras mogą wrócić.
> Każdy z nas.
Kolejna oczywistość. I znów nie wiem czemu do mnie adresowana. Czyżbyś myślała,
że o tym nie wiem?
A Magdy powinny mieć scenariusz gotowy - bo nigdy nie wykluczysz
> zerwania z alkoholikiem, odejścia, rezygnacji z pewnych przyzwyczajeń...
Nie wykluczam. Jeśli z nim jestem, to dlatego ,że chcę. Znów oczywistość.
> Świadomość tę chyba szczepią na terapiach dla współuzależnionych? Bo inaczej -
> po co taka terapia? Bez sensu.
Tak szczepią...
Nie wiem, po co ta druga część postu. Piszesz o rzeczach oczywistych dla każdego
średnio inteligentnego człowieka.
Przejrzyj resztę wiadomości
Temat: Niewiem jak mam to świństwo żucić
PAMIĘTAJ!!! Twoja choroba i Twoje leczenie są teraz najważniejszymi sprawami w Twoim życiu. Dlatego nie broń się przed informowaniem o tym lekarzy specjalistów, przełożonych w pracy i namawiających do picia kolegów. "Kiedy spotkasz uratowanego alkoholika, masz przed sobą bohatera. Czyha w nim bowiem uśpiony wróg śmiertelny. On zaś trwa obciążony swą słabością i kontynuuje mozolną swą drogę poprzez świat, w którym panuje kult picia. Wśród otoczenia, które go nie rozumie. W społeczeństwie, które sądzi, że ma prawo z żałosną nienawiścią spoglądać na niego z góry, jako na człowieka pośledniejszego gatunku, ponieważ ośmiela się płynąć pod prąd alkoholowej rzeki. Kiedy spotkasz takiego człowieka, wiedz, że jest to człowiek "w bardzo dobrym gatunku"! F. Bodelschwingh
W procesie trzeźwienia pomocne są następujące zalecenia:
o Informuj innych o swoich problemach z alkoholem. Zdecydowanym, stanowczym głosem odmawiaj, mówiąc: "NIE PIJĘ!" - powtarzaj to do skutku. Może się zdarzyć, że do picia będzie namawiać Cię jakaś ważna dla Ciebie osoba, np. kolega, z którym kiedyś piłeś, atrakcyjna kobieta, kierownik itp. Na każde namawianie Cię do picia mów "NIE PIJĘ", nie szukając żadnych dodatkowych, niepotrzebnych usprawiedliwień.
o Zadbaj, aby w Twoim domu nie było żadnego alkoholu. Nie zgadzaj się, aby do Twojego domu przynoszono alkohol.
o Spotykaj się przede wszystkim z osobami, które wspierają Twoją trzeźwość. Zrezygnuj z towarzystwa osób, z którymi wcześniej piłeś alkohol.
o Unikaj miejsc, w których piłeś kiedyś alkohol.
o Nie chodź do restauracji, lokali, kawiarni i innych miejsc, w których podaje się alkohol.
o Nie bierz udziału w spotkaniach towarzyskich, o których wiesz, że podaje się tam alkohol.
o Nie uczestnicz w uroczystościach rodzinnych, na których będzie pity alkohol.
o Jeżeli w twojej pracy pije się alkohol, to teraz:
o Nie bierz udziału w składkach na zakup alkoholu.
o Nie polewaj alkoholu gdy inni piją.
o Nie kupuj alkoholu dla innych.
o Nie przebywaj tam, gdzie piją.
o Nie zgadzaj się stać na "czatach".
o Nie odwiedzaj w pojedynkę osoby, która zapiła lub ma "kaca".
o Nie przyjmuj i nie dawaj prezentów i łapówek w postaci alkoholu.
o Nie przebywaj z osobami, które są pod wpływem alkoholu.
o Pamiętaj o tym, że wypicie piwa lub szampana "bezalkoholowego" jest tak samo niebezpieczne dla Twojej trzeźwości, jak wypicie innego alkoholu.
o Bądź ostrożny - niektóre produkty spożywcze, ciastka, kremy do ciast, cukierki, czekoladki, lody, oferowane w kawiarniach kawy "smakowe" w swoim składzie zawierają alkohol. Spożycie produktów zawierających nawet śladowe ilości alkoholu może wyzwolić głód alkoholowy.
o Zrezygnuj z odświeżaczy do ust, wody po goleniu, dezodorantów itp., w których często znajduje się alkohol. Ich używanie wyzwala chęć napicia się alkoholu.
o Zawsze sprawdzaj, czy w używanych lekach znajduje się alkohol. Jest w kroplach, nalewkach, środkach rozgrzewających do nacierania ciała, preparatach do płukania ust, itp. Użycie zagraża Twojej trzeźwości.
o Odżywiaj się regularnie, syty odczuwasz mniejszą chęć do napicia się.
o Pij duże ilości płynów - wody mineralnej, soków owocowych, herbaty ziołowej, np. mięty, melisy, itp., aby zaspokoić zapotrzebowanie organizmu na płyny.
o Zrezygnuj z używania do "poprawy nastroju" mocnej herbaty, kawy, leków lub innych substancji psychoaktywnych. Używanie ich prowadzi do nawrotu picia.
o Systematycznie (co najmniej raz w tygodniu) uczęszczaj na mityngi wybranej przez siebie grupy lub grup Anonimowych Alkoholików.
o Korzystaj z pomocy kolegów i przyjaciół z AA. W sytuacji trudnej dla siebie telefonuj do osób, od których możesz uzyskać wsparcie - przede wszystkim do trzeźwiejących alkoholików. Nie wahaj się - dzwoń!
o Na pierwszym miejscu stawiaj trzeźwość. Zadania wykonuj systematycznie, z uwagą.
o Prowadź regularny tryb życia, dużo spaceruj, gimnastykuj się. Uprawiaj sport, aby zwiększyć swoją odporność na zmęczenie.
o Spożywaj ciemne pieczywo, drób, ryby, otręby, kiełki, orzechy, warzywa, mleko, drożdże itp., aby uzupełnić w organizmie zasoby witaminy B.
o Dbaj o pogodę ducha. Bądź tolerancyjny, dbaj o siebie. W codziennym życiu wykorzystuj modlitwę o pogodę ducha.
Przejrzyj resztę wiadomości
Temat: Co dajesz, to dostajesz:-)
Ela... wrzuć na luz.
popatrz - już zaczęłaś przegonki z wiekiem... a to jad,
a to nocne pisanie ci
przeszkadza - a ty co robisz o tej porze na forum -
i to kilka dni z rzędu nie
schodzisz. Policz sobie posty - i długość postów.
Ja ci nie wyliczam tego, cenię
sobie piszących... gorzej, jeśli komu sie nie chce.
Dzień miałam udany - powiem to szczerze i niech zapeszę,
jeśli kłamię -
dobrze mi sie dziś działo
i mam powód do wielkiej dumy... coś mi sie udało bardziej,
niż oczekiwałam.
Jadu nie zbieram - o forum myślę wtedy,
gdy robię sobie przerwy w pracy.
Słowo "chlać" uważam za nieeleganckie - dlatego nie używam.
Ochota do "chlania" dawno mi przeszła. Głód alkoholowy
jest dotkliwy w wychodzeniu z ciągu,
później - to tylko dreszczyk emocji. Głody męczą ludzi
ustawicznie zajętych swoim alkoholizmem -
dlatego tyle osób zapija w trakcie terapii czy po mityngach.
Zapytaj Zahir - to ci powie.
Kiedy terapeuta zaczynał
te swoje fabułki pijackie snuć - wmawiał mniej więcej to,
co ty i Jaras wmawiacie forumowiczom - to faktycznie budził chęć napicia się.
Że niby takim sie jest slabym,
że sie ma pijane myślenie, że alkoholik to tylko o "chlaniu"
marzy, że nieszczęśliwy bardzo, nie zna swoich emocji itp. głupoty...
Gdybym na własne uszy nie słyszała i nie czytała własnymi oczami tego
intelektualnego kompostu, w którym flancuje się trzeźwość pijaków, to bym nie
uwierzyła, że można zniżać się aż do takiej sztampy,
do takich prymitywnych
wyjaśnień... I nazywać toto - psychologią... żenada.
Nie mam potrzeby udawać szczęściary - nawet trudno mi powiedzieć,
czy jestem, czy nie jestem...
mnie wystarcza tak proste określenie
- dobrze się czuję, cieszę się.
nie podoba mi się manipulacja w twoim wykonaniu -
zbyt grube nici - jak dla mnie.
Na tym polegają twoje błędy. Oznajmiasz ni z gruszki, ni z pietruszki, całkiem
poważnie:
"A oto kroki ktore stawia Eska...i ktore sa proponowanym przez nia
> programem zdrowienia..."
Następnie wypisujesz wierutne bzdury:
"jak przestales pic wchodz na Forum w nocy i wylewaj jad ktory
> nazbierał ci sie przez caly dzien udawania bycia
> szczesliwa...przejdzie Ci ochota chlania...a inni pokochaja Cie
> szalenczo:)))))))a moze nawet zostaniesz moderatorem:)"
>
Nie wiem, czy to ma być dowcip? Dlaczego ożyłaś słowa "program zdrowienia"?
Bo po tym, co ty piszesz tutaj,
jest to twój program zdrowienia - wylewać jad na
forum, straszyć nowicjuszy, że ich tutaj zjedzą żywcem... stare i zużyte twoje
chwyty: ktoś udaje, ze jest szczęśliwy, ktoś udaje, że jest trzeźwy... itd. I
wiesz, Elu? łatwo się domyśleć, czemu ty takie rzeczy piszesz. Tylko głupio o
tym powiedzieć. Bo głupio.
Twoje sprawy - masz psychologów, to zapytaj:)
Moderowanie to obowiązek, Elu - wcale nie taki łatwy. Jednak trzeba czytać
wszystkie wątki. A do tej pory czytałam wybiórczo.
Ja jeszcze nie umiem "moderować"
- myślę, że jak będzie trzeba zadziałać,
to na pewno najpierw zapytam mądrzejszych.
Dziwi mnie, że aż tak cię to obchodzi...
przecież ty piszesz, co chcesz. Nikt ci nie przeszkadza.
Przejrzyj resztę wiadomości
Temat: mala butelka piwa.
Niestety, Deo - choćbyś sie nie wiem jak starał - każdy ma prawo sprawdzić, czy
sie upije, czy sie nie upije.
Ty się uparłeś, żeby prawdopodobieństwo nieupicia się alkoholika po spożyciu np.
flaszki piwa czy lampki szampana porównywać do skoku z dziesiątego piętra - ot,
jeszcze jeden jeden slogan, Zyg też go zna.
No widzisz... a ja wypiłam tę lampkę szampana, leczyłam żołądek nalewką na
dębowym liściu... sam spirytus prawie... piłam pokrzywę, która też jest na
spirytusie... spożywałam krem tiramisu, którego składnikiem jest wino i jakieś
wódki... ale wiesz co, żebym skakała z dziesiątego piętra... brrr.
Jakoś nawrotu nie miałam.
Addi - wypił to swoje słynne piwo i co? Pracuje w lepszym miejscu, kasę ma
wyższą niż glazurnik. Ale żeby to był skok z dziesiątego piętra...
W jednym z postów Rauchen wspomniała, jak to na mityngu jeden z gości tak się
nachlał, że jechało od niego alkoholem... i co? zjawił się po odbiór jakiegoś
wielbłądka - nikt sie nie zająknął. Skoczył, co nie?
Dziesiątki ludzi wokół wychodzi z picia samodzielnie - albo są całkowitymi
abstynentami, albo piją z wielkim umiarem. Idź, Deo, do ludzi - nie siedź w
swoim krążku maleńkim - rozejrzyj sie... ja widzę, a ty - nie widzisz?
Jeśli kto odczuje głód - ale nie lęgnie się on w głowie - głowa tylko rejestruje
- tak jak sygnał dochodzący z pęcherza moczowego - więc taki głodny nie skończy
na jednym piwie. Będzie pił jak szalony. Nieważne, co potem powie... najczęściej
na pytanie: czemu piłeś, skoro jesteś alkoholikiem, odpowie: wydawało mi się, że
już mogę.
Nie wiem, co jest bardziej szkodliwe - czy otwarte mówienie o tym, że nie
zaszkodził mi szampan, czy głoszenie poglądu, że alkoholik musi zachować
bezwzględną abstynencję, chadzać na mityngi, omijać knajpy itd.
Każdy musi sprawdzić... i gadanie, że ktoś nie chce sie uczyć na cudzych błędach
jest - Zyg kochana - śmieszne. Jakbyś się uczyła na cudzych błędach, nie
latałabyś teraz po mityngach.
Tobie, Zyg, nie wolno lampki szampana, augustowi nie wolno lampki szampana,
jarasowi nie wolno lampki szampana, a mnie - wolno.
No to mi powiedzcie, dlaczego tak jest... albo nie trujcie, kochani, że to
niemożliwe...
nie wszyscy alkoholicy, zaliczający ciągi i marskości, są tacy sami. Drogi
Deo... twoja wiedza pasuje do augusta i Jarasa, ale nie pasuje do Addiego czy eski.
Wróżyłeś mi - i nie tylko ty - zapicia katastrofalne... ano, jeśli chwyciłby
mnie głód alkoholowy, wtedy, wzorem augusta leczonego już w więzieniu, znajdę
pretekst, żeby sie opić. Na razie taka ewentualność mnie nie dotknęła.
i tyle warta jest ta cała wiedza... póki nie znajdą piguł na tłumienie głodu,
dotąd ludzie będą umierać z przepicia.
i na nic im zda się ten wspaniały program duchowy aaugusta... i jego prymitywizm
prawdziwego pijoka.
Przejrzyj resztę wiadomości
Temat: Do Deoanda
Janulodz
Kto jest alkoholikiem masz odpowiedź udzieloną przez WHO /
Miedzynarodowa Organizacja Zdrowia / i nie ma tu za bardzo miejsca na
dyskusję ...
chyba , że uwazasz się za mądrzejszego od tego gremium - wtedy też
nie ma miejsca na dyskusję ..
cyt ...
Uzależnienie od alkoholu
Zespół uzależnienia od alkoholu (F10.2), zgodnie z kryteriami zawartymi w
międzynarodowej klasyfikacji chorób ICD 10, definiuje się jako wystąpienie
przynajmniej trzech z następujących objawów, w okresie przynajmniej jednego
miesiąca lub w ciągu ostatniego roku w kilkukrotnych okresach krótszych niż
miesiąc:
silne pragnienie lub poczucie przymusu picia ("głód alkoholowy"),
upośledzenie zdolności kontrolowania zachowań związanych z piciem (upośledzenie
zdolności powstrzymywania się od picia, trudności w zakończeniu picia,
trudności w ograniczaniu ilości wypijanego alkoholu),
fizjologiczne objawy zespołu abstynencyjnego w sytuacji ograniczenia lub
przerywania picia (drżenie, nadciśnienie tętnicze, nudności, wymioty, biegunka,
bezsenność, niepokój, w krańcowej postaci - majaczenie drżenne) lub używanie
alkoholu w celu uwolnienia się od objawów abstynencyjnych,
zmieniona (najczęściej zwiększona) tolerancja alkoholu, potrzeba spożywania
zwiększonych dawek dla osiągnięcia oczekiwanego efektu,
koncentracja życia wokół picia kosztem innych zainteresowań i obowiązków,
uporczywe picie alkoholu mimo oczywistych dowodów występowania szkodliwych
następstw picia.
skoro tak - to na tej bazie specjaliści rozwineli wiedze o chorobie ,
która mówi , że nie ma powrotu dla kontrolowanego picia dla
alkoholika ... koniec kropka ...
dlaczego tak mowia to zapytaj się specjalistów ...
Moja prywatna klasyfikacja ...
"prawdziwy alkoholik " to taki który został zdiagnozowany przez
specjalistów .. zaakceptował diagnozę i postepuje w myśl zaleceń
tychże ... takich jest najmniej jak wg krzywej Gaussa
dalej cała przeciętnosc - tych najwięcej czyli wszelkiej maści
" luzactwo " alkoholowe ... które cos tam słyszało o chorobie ale
jest madrzejsze od całego swiata .. i robi po swojemu ...
w stylu addiego czy eski ...
i niepostrzeżenie zbliza sie do prawej granicy czyli do PICIA ...
granica ta jest butelka piwa kieliszek szampana ....
a tyz przed granica myslenie zaprezentowane przez addiegi i ciebie
tez ... jak wypije łyka to mi się nic nie stanie ...
ano nic ..tylko zaczniesz powoli pic ... i wtedy mamy juz nie
trzeźwego alkoholika ale pijacego alkoholika ...
.. a to inny rozdział
tyle na serio janulodz ale forum to w koncu tylko rozrywka
pzdr deo
Przejrzyj resztę wiadomości
Temat: Do Deoanda
Kryteria przedstawione przez Deo i opisane przez wcalenie mowia, ze alkoholikto
ten, kto nigdy nie potrafi kontrolowac picia- a to twierdzi August, Deo itp
(przez odwrotnosc- ze zawsze kropla = ciag)
po drugie- te kryteria sa subiektywne i niemierzalne!
popatrzmy:
Zespół uzależnienia od alkoholu (F10.2),
silne pragnienie lub poczucie przymusu picia ("głód alkoholowy"),
co to znaczy "silne pragnienie"?
jak sie to mierzy?]
u jednego czlowieka "silne pragnienie seksu" prowadzi do gwaltu a u innego nie.
czy to znaczy, ze ten co zgwalcicl mial "silniejsze" pragnienie?
a moze po prostu mniej mu sie chcialo walczyc z nawet malym pragnieniem?
poza tym- czy to jest silne pragnienie napicia sie, czy na przyklad silne
pragnienie zapomnienia o bolu, pozbycia sie leku?
dalej:
upośledzenie zdolności kontrolowania zachowań związanych z piciem (upośledzenie
zdolności powstrzymywania się od picia, trudności w zakończeniu picia,
trudności w ograniczaniu ilości wypijanego alkoholu),
pozornie oczywiste- ale tez: co to znaczy "trudnosci"- jeden za trudnosci uzna
to, ze raz w roku przesadzi, a drugi bedzie uwalal sie na smierc i smial sie w
glos niczym nie przejmujac- on nie ma "trudnosci" bo wcale nie probuje
co to znazy "powstrzymywanie sie od picia"?
jeden czlowiek jest odpowiedzialny i nie pije gdy jedzie samochodem, nie
przekracza 90 w terenie pozazabudowanym i zwalnia na pasach, a drugi ma to
wszystko w dupie. czy to znaczy, ze ten drugi ma wieksze "trudnosci z
powstrzymywaniem sie"?
a czy sie w ogole powstryzmuje?
wiaze linami do grzejnika, wyrzuca klucze przez okno a potem jednak idzie pic-
czy po prostu jak mu mowia "wypij z nami" to mysli sobie " no niby jutro do
pracy ale co tam praca"?
dalej
fizjologiczne objawy zespołu abstynencyjnego w sytuacji ograniczenia lub
przerywania picia (drżenie, nadciśnienie tętnicze, nudności, wymioty, biegunka,
bezsenność, niepokój, w krańcowej postaci - majaczenie drżenne) lub używanie
alkoholu w celu uwolnienia się od objawów abstynencyjnych,
to teoretycznie najlatwiej potwierdzic- mozna zmierzyc skoki cisnienia, widziec
wymioty itp- ale to tez kwestia organizmu, innych chorob, poza tym nawet
niedzielni pijacy maja na kacu skoki cisnienia, czuja pobudzenie i lek, rzygaja
dalej jak widza i maja sraczke.
zmieniona (najczęściej zwiększona) tolerancja alkoholu, potrzeba spożywania
zwiększonych dawek dla osiągnięcia oczekiwanego efektu,
to jest objaw zwiekszonej tolerancji a nie alkoholizmu. zwiekszona tolerancja
prowadzi do alkoholizmu- ale nie musi
koncentracja życia wokół picia kosztem innych zainteresowań i obowiązków,
znowu subiektywne.
pomijajac przypadki kogos, kto od rana do wieczora pije i nic nie robi- co to
wlasciwie znaczy?
i czy to picie powoduje zanik zainteresowan czy jest jego efektem?
nie wiadomo, to zalezy od osoby.
uporczywe picie alkoholu mimo oczywistych dowodów występowania szkodliwych
następstw picia.
xnoeu- pojecie wzgledne, jeden za uporczywe uzna picie codzienne iny raz w
roku, za szkodliwe nastepstwa jeden uzna zgubienie kluczy a drugi nie uzna 30
nocy na trawniku pod blokiem.
Nie chce negowac tego, ze te objawy razem wziete stanowia o istnieniu problemow
z alkoholem- chce tylko powiedziec, ze pomijajac skrajne i zaawansowane
alkoholikiem czlowiek sie moze czuc lub nie.
Bo alkoholizm to jest subiektywne przekonanie, ze alkohol znaczy zbyt wiele- a
dla kazdego zbyt wiele to co innego.
Dlatego nazywanie "drobnopijaczkiem2 kogos, kto nie leci po pierwszej kropli bo
nie spelnia kryteriow- ktore poza tym ze nic o tej kropli nie mowia to sa
subiektywne- jest dla mnie kuriozum.
Moja teza jest taka: alkoholizm to indywidualna sprawa, identyfikacja z nim
tez, leczenie i wychodzenie tez.
Nie ma regul i prostych recept, jak chcieliby niektorzy.
Wiem, ze ladniejszy swiat jet gdy jest prosty i objasnialny, ale coz, taki on
nie jest.
Przejrzyj resztę wiadomości
Temat: Do Deoanda
Wypowiedź Deo - obnaża nicość wiedzy o alkoholizmie, a właściwie - o leczeniu
alkoholizmu.
Deo, mylisz dwie sprawy: oczywiste objawy alkoholizmu z leczeniem czy
zaleczeniem alkoholizmu. Błąd jest bardzo widoczny, wręcz jaskrawy i nie wiem,
dlaczego udajesz ty i podobni tobie, że nie zauważacie manipulacji. a jest ona -
porażająca... i chyba komus lub czemuś służy.I tym marnym wycinkiem
rzeczywistości rządzą pieniądz i chęć władzy.
Oczywiście, objawy alkoholizmu wyglądają nastepująco:
"silne pragnienie lub poczucie przymusu picia ("głód alkoholowy"),
upośledzenie zdolności kontrolowania zachowań związanych z piciem (upośledzenie
zdolności powstrzymywania się od picia, trudności w zakończeniu picia,
trudności w ograniczaniu ilości wypijanego alkoholu),
fizjologiczne objawy zespołu abstynencyjnego w sytuacji ograniczenia lub
przerywania picia (drżenie, nadciśnienie tętnicze, nudności, wymioty, biegunka,
bezsenność, niepokój, w krańcowej postaci - majaczenie drżenne) lub używanie
alkoholu w celu uwolnienia się od objawów abstynencyjnych,
zmieniona (najczęściej zwiększona) tolerancja alkoholu, potrzeba spożywania
zwiększonych dawek dla osiągnięcia oczekiwanego efektu,
koncentracja życia wokół picia kosztem innych zainteresowań i obowiązków,
uporczywe picie alkoholu mimo oczywistych dowodów występowania szkodliwych
następstw picia".
Nic dodać, nic ująć. Zgadza się!!!
"na tej bazie specjaliści rozwineli wiedze o chorobie ,
która mówi , że nie ma powrotu dla kontrolowanego picia dla
alkoholika ..."
Deo. To już hipoteza, która nie została zweryfikowana empirycznie. Jak ci
wiadomo - weryfikowanie hipotez jest niezbędne do tego, aby można było uznać je
za prawa. Zgodnie z gnoseologią, hipoteza, której przeczy doświadczenie
empiryczne, jest fałszywa. Nie ma, że fachowcy... że ty... twoim zdaniem...
zdaje ci się... terapeuci - specjaliści... Jeśli hipotezę o absolutnej
abstynencji obala mój i nie tylko mój przypadek, to jest ona do doooopy - czyli
nie jest prawem, gdyż została zweryfikowana negatywnie.
Prawdopodobnie znasz medyczny przykład weryfikowalności hipotez - chodzi mi o
wiedeńskiego lekarza - bodajże jakiś na S??? nie pamiętam... ten, który
postanowił sprawdzić, dlaczego w szpitalu położniczym kobiety masowo umierają na
gorączkę połogową. Jego hipoteza, że śmierć położnic spowodowana jest tym, że są
badane przez medyków robiących sekcje zwłok, okazała się prawdziwa.
Nie wiadomo, dlaczego nie zaszkodził mi szampan - a przecież objawy podane przez
WHO dotyczą mnie z całą mocą. Z nich wyciągam wnioski, że jestem alkoholiczką -
wiem doskonale - żadnych złudzeń - po co mi wreszcie złudzenia? Że nie piję - a
dosyć już wychlałam, wystarczy...
Ale: że alkoholizm można leczyć AA - bzdura...
Że nalewka orzechowa na spirytusie, zażyta jako lekarstwo, spowoduje ciąg -
bzdura, bzdura...
Że czekoladka z rumem spowoduje ciąg - bzdura...
Że przebywanie z osobami pijącymi alkohol spowoduje ciąg - bzdura, po stokroc
bzdura...
Że jak sobie terapeutycznie naprostuję emocje, nie będę narażona na głód
alkoholu - bzdura!
Że terapia pomaga alkoholikowi - bzdura!
Jeżeli hipoteza nie jest potwierdzona stuprocentowo, nie może być brana poważnie
- nauka nie opiera sie na kłamstwach czy pobożnych życzeniach. Żadna dziedzina
nauki empirycznej nie może też odwoływać sie do bzdetów o duchowości... idź i
zrób operacje serca, zaplombuj górna szóstkę - duchowością... człowieku, gdzie
to lecza duchowością pacjentów, a alkoholizm podobno taka sama choroba jak i
każda...
Uporczywe trzymanie sie bzdur, hipotez jaskrawo niedorzecznych, tępienie
zdrowego rozsądku prowadzi do uformowania tego typu osobowości, którą tutaj, na
forum, prezentuje Jaras i august. Augusta mi nie żal, ale Jarasa - szkoda. Ktoś
powinien za to beknąć - ale... szukaj wiatru w polu.
Co zmusza cię, Deo, do przyjęcia tak zdumiewająco naiwnej i prostackiej postawy
wobec alkoholizmu? Musisz mieć jakieś powody...
I nie mów mi, że sie napiję - szampan ponad dwa lata temu, nalewka zimą... Piwo
Addiego - ileś miesięcy temu. A zapijający żałośnie kolejne terapie starzy
mityngowcy - pewno na wyciągniecie reki. Czyż nie???
Przejrzyj resztę wiadomości
Temat: Do Deoanda
to ja jeszcze raz:
"silne pragnienie lub poczucie przymusu picia ("głód alkoholowy"),
upośledzenie zdolności kontrolowania zachowań związanych z piciem (upośledzenie
zdolności powstrzymywania się od picia, trudności w zakończeniu picia,
trudności w ograniczaniu ilości wypijanego alkoholu),"
Trudności, ale nigdzie nie jest napisane, ani udowodnione że jest to nie
możliwe.
i coś jak "rozpoznać" alkoholika od drobnopijaczka:
Żeby utrzymać się przy życiu, organizm włącza alkohol do normalnej przemiany
materii. Ten proces zachodzi stopniowo, całymi latami, ponieważ normalna
homeostaza jest stanem bardzo trudno poddającym się zmianom. Jednak długotrwała
obecność alkoholu w przemianie materii prędzej czy później robi swoje. Pierwszą
oznaką świadczącą o wytworzeniu się patologicznej alkoholowej homeostazy
jest "leczenie" alkoholem zespołu odstawienia, czyli - mówiąc prościej -
klinowanie na kaca, kiedy to kieliszek wódki czy kufel piwa "ratuje", usuwając
cierpienie i poprawiając przede wszystkim fizyczne samopoczucie. Od tego
momentu osoba uzależniona po spożyciu napoju alkoholowego musi pić dalej -
alkohol został na stałe włączony do przemiany materii i w pewnym sensie zaczął
nią sterować.
W układzie sterującym przemianą materii ślad informacyjny o obecności w nim
alkoholu pozostaje na zawsze - mechanizmy utrzymujące homeostazę "zapamiętały"
alkoholowy sposób reagowania. Można przypuszczać, że na jakimś poziomie na
zawsze pozostaje jakby nisza dla alkoholu, czy mówiąc ściślej - wolne miejsce
dla niego w skomplikowanym i wciąż jeszcze niewystarczająco zbadanym układzie
homeostazy. Kiedy więc alkohol znowu zostaje wprowadzony do organizmu,
natychmiast zajmuje to wolne miejsce - wraca "do domu" - i organizm znowu
zaczyna funkcjonować na zasadzie patologicznej równowagi powiązań
homeostatycznych, zmierzającej coraz szybciej w stronę pogorszenia.
Dlatego nawet po bardzo długiej abstynencji choroba alkoholowa aktywizuje się,
i to w bardziej niszczącej postaci niż przedtem. Alkohol etylowy włącza się do
drzemiącego układu homeostatycznej równowagi i - tak jak klucz włożony do
zamka - otwiera drzwi do nowych cierpień. Ukształtowana w wyniku długotrwałego
intensywnego nadużywania alkoholu po to, żeby zachować zdolność organizmu do
utrzymywania się przy życiu, patologiczna homeostaza stanowi biologiczny grunt
dla rozwoju nawrotów picia.
Tylko że niektórzy zapomnieli(a może nie wiedzą) że każdy żywy organizm
zaczynając od człowieka poprzez zwierze, bakterie, wirusy czy chromosony w
komórkach nigdy nie jest w 100% przewidywalny. Szczególnie u człowieka jest tu
jeszcze takie rzeczy jak: charakter, wychowanie, otoczenie,
wybór,przyzwyczajenia, hormony, stan zdrowia, uświadomienie itp każdy reaguje
inaczej.
Dla przykładu zapalenie płuc, jeden się będzie zwijał z bólu i wypluwał płuca,
a drugi będzie miał jedynie podwyższoną ciepłotę ciała i przechodził
bezobjawowo.
Przejrzyj resztę wiadomości
Temat: Moja odpowiedź dla Deo
Moja odpowiedź dla Deo Od dłuższego czasu zastanawiam się ( i nie tylko ja), jak ulżyć doli osobom uzależnionym.
Uważam, że cały ten system jest do bani. Opiera się on na przestarzałych, nieprzystających do obecnej wiedzy, techniki i postępu, przesłankach.
Jak już wielokrotnie podkreślałem mi niepotrzebne były terapie, długotrwałe leczenie i dożywotne mityngowanie.
Najbardziej potrzebowałem wiedzy o moim uzależnieniu, pracy, kontaktu z ludźmi mi podobnymi.
Podświadomie kroczyłem drogą, którą być może ktoś już kiedyś odkrył, ale to była MOJA droga.
Dużo dała mi wizyta u pierwszego, zupełnie przypadkowego specjalisty. Do niczego mnie nie namawiał, nic nie przepisał. Przez godzinę ze mną ROZMAWIAŁ.
Potem króciutka przygoda z terapeutą, dwa mityngi. Epizody bez znaczenia.
Najważniejsze dla mnie było zdobywanie informacji o mojej przypadłości.
Najbardziej dołował mnie brak pracy, w następnej kolejności brak kondycji fizycznej i dobrego samopoczucia.
Dzięki internetowi, forum, poznanym na nim wirtualnym przyjacielom i nie ukrywając wrogom, wgryzłem się w temat i wybrałem SWOJĄ drogę.
W tym miejscu odpowiadam Ci na pierwsze pytanie: z Addim łączy mnie to, że czytając go i wybierając z jego nieraz przydługich i męczacych, a nieraz genialnych spostrzeżeń, to co mi się odpowiada, poszerzam swoją wiedzę.
W tym miejscu pasuje jak ulał często stosowane powiedzenie Augusta o perłach między wieprzami. Oczywiście to żart :))
Wyobraź sobie Deo, że mam ( przepraszam mamy, bo to są nie tylko moje przemyślenia) konstruktywny program w zamian mocno już spróchniałego systemu leczenia alkoholizmu.
Na razie w skrócie:
1. Wystąpienie do władz - list, propozycja, prośba - o
zorganizowanie alternatywnych wobec terapii kursów dla chcących
wytrzeźwieć. Kursy powinny być krótkie. Nie ma potrzeby analizowania
emocji i publicznych spowiedzi. Konsekwencje dla organizmu - różne
typy dolegliwości. Pułapki psychologiczne - nadmierny entuzjazm,
głód alkoholowy - ale bez teorii nawrotów.
2. Edukacja, aktywizacja zawodowa tych alkoholików, którzy są
bezrobotni - tutaj współpraca z odpowiednimi urzędami pracy.
3. Porady prawne. Bardzo ważne. Wiadomo z jakimi problemami borykają się wychodzący z uzależnień.
4. Istniejące formy pomocy czy samopomocy - terapia w dotychczasowym
kształcie, AA ( nie walczymy z tą organizacją), Kluby Abstynenta, zasady ich działania, nauka obsługi komputera i posługiwania się internetem ,linki do stron internetowych, bibliografia.
5. Wydawanie broszur, ulotek, zawierających podstawowe wiadomości -
np. problemy wychodzenia z ciągu, problemy zdrowotne.
Przygotowanie kursów należałoby powierzyć ludziom spoza betonu
terapeutycznego.
Poza tym: propagowanie samodzielności - zanim poddasz sie np.
terapii, spróbuj sam. Nie łam się, że za pierwszym razem możesz ulec
pokusie - wiadomo, że rzadko który alkoholik przestaje pić po
pierwszej terapii - np. august.
Propagowanie zdrowego stylu życia - w tym aktywności fizycznej (rowerek nie zaszkodzi Deo).
Alkoholizm to choroba czasu wolnego - to choroba cywilizacyjna, jak
choroby serca, cukrzyca - spowodowane właśnie brakiem ruchu
fizycznego i niewłaściwym odżywianiem, nieumiejętnością wypoczynku.
Program pozbawiony demagogii, niesprzeczny w sobie, nie kłócący się
z doświadczeniem, z obserwacjami.
Programy humanistyczne, akcentujący dobre strony ludzkiej osobowości,
wyzwalający siłę, optymizm, a nie bierne poddanie się, uczenie
bezradności, ślepego zaufania do "fachowców", którzy proponują
nierealne postulaty.
Mamy w Polsce mnóstwo młodych, zdolnych ludzi po studiach, na szczęście nie zarażonych ideologicznie, którzy mogliby te programy wprowadzić w życie.
Przejrzyj resztę wiadomości
Temat: temat rzeka:terapia...
Stuknięcie czyli dotknięcie Cóż... przepuściłam temat, w którym powinnam zabrać głos:)
Prawa forumowe są dość widoczne i nie polegają na rzetelnym, logicznym
kontynuowaniu dyskusji. Odpowiadamy... trollom albo osobom, które sadzą banały -
te same od lat. Osoby absolutnie zamknięte, Bazylu, na zmiany i rozwój, z uporem
zamieszczające swoje odkrycia, które żadnymi odkryciami nie są, a zaciemniają
jedynie sprawę. Miernoty podczepiające sie pod osobowości wybijające się... i
płyną sobie razem z okrętem:)))
Jak to się dzieje, że marnujemy swój czas odpowiadając na różne zaczepki - typu
Rauchen, która ostatnio ma fioła na punkcie pokrzyw i szampana, a nie
odpowiadamy Bazylowi? Że mailujemy do kogoś niewartego najmniejszej uwagi, a
tracimy kontakt z osobami wartościowymi, na ktorych nam zależy? hmm... myślę, że
to jest trochę tak: przenosimy nasze zwyczaje z realnego świata - kiedy jesteśmy
w gromadzie miłych nam i pokrewnych dusz, to wystarczy uśmiech... i jest się
razem. Tego uśmiechu na forum nie widać - a ja się ciągle uśmiecham do Janu,
Parysa, Tranzyta, Myszki, Magdy, Corti, Yury, Addiego... do wielu innych
forumowiczów... na forum to jednak - tylko milczenie.
Poza tym - natura ciekawskiego poszukiwacza zmusza do pokonywania przeszkód - a
przeszkodą są poglądy, które albo obalamy (co za pijackie słowo), albo je
modyfikujemy, albo budzą one naszą złość, albo nas szokują, albo... itd.
Temat terapii... mnie spotkania z terapeutą nie pomogły ani nie zaszkodziły -
nie była to terapia... jakoś nie umieliśmy przejść do rzeczy. "już tylko to
pozwoliło,by wyzwolił się w niej, jej naturalny potencjał,co
> doprowadziło do tego,że znalazła własny sposób niepicia,wprowadziła szereg
> zmian życiowych,zachowań oraz,że np.potrafi czerpać niezwykłą radość z jazdy
> na rowerze(eska wyprowadź mnie z błędu jeśli sobie zbytnio
> nadinterpretowałem".
Nie chcę sie powtarzać - ale np. rower był pierwotny, choć nie pedałowałam
jeszcze wtedy, kiedy poszłam na pierwsze spotkanie - test - pan trzymał się
wytycznych i zinterpretował mój alkoholizm jako dość łagodny - ano bez "dołków",
policji, awantur, melin czy płynów technicznych - w duchu więc pomyślałam, że
jakiś głupi to facet, gdyż mierzy alkoholizm społecznymi odniesieniami. Przecież
lumpy, ludzie prymitywni, bez wykształcenia, hałaśliwi, destrukcyjni, społecznie
nieprzystosowani, bezwstydni - od razu wskakują na ostatni stopień. A ja - o
mało nie umarłam... we własnym łóżku. Dziwiąc się - do tej pory - jaką ludzie
mają siłę, żeby np. samemu dojść na detoks... albo samemu kombinować royala...
przez parę tygodni ciągu.
Rower to pojazd mój ukochany - z czasów dzieciństwa i młodości - był konkurentem
terapeuty na tyle atrakcyjnym, że - idąc na spotkanie - siedząc tam - myślałam:
jaka szkoda, lepiej bym sobie teraz pojeździła niż oglądała te smętne kąty.
Spodziewałam się, że leczenie alkoholików to farmakologia... i że istnieją
jakieś sprawdzone sposoby hamujące głód alkoholowy. Jest to, co jest, wielkie
nic - więc nie chcę żadnej terapii...
Jednak "stuknięcie" terapeutki, Bazylu, to całkiem inna kwestia... fascynująca
w pewnym sensie. Tajemnicza a skuteczna. Bo było to stuknięcie w czoło...
techniczna - fizyczna ingerencja. Działanie zakodowane w historii gatunkow - nie
tylko homo sapiens. Ale nie rozwijam, bo muszę juz - do roboty.
Może - na potem:)
Przejrzyj resztę wiadomości
Temat: zalecenia
zalecenia Zalecenia dla zdrowiejących alkoholików
Pamiętaj: Twoje zdrowienie wymaga stałej troski.
Korzystaj z poznanych strategii radzenia sobie z głodem alkoholowym,
w trudnych sytuacjach życiowych wykorzystuj wypróbowane, skuteczne
dla siebie sposoby poradzenia sobie ze stresem.
W procesie trzeźwienia pomocne są następujące zalecenia:
Informuj innych o swoich problemach z alkoholem.
Zdecydowanym, stanowczym głosem odmawiaj, mówiąc: NIE PIJĘ! -
powtarzaj to do skutku.
Może się zdarzyć, że do picia będzie namawiać Cię jakaś ważna dla
Ciebie osoba, np. kolega, z którym kiedyś piłeś, atrakcyjna kobieta,
kierownik itp. Na każde namawianie Cię do picia mów "NIE PIJĘ", nie
szukając żadnych dodatkowych, niepotrzebnych usprawiedliwień.
Zadbaj, aby w Twoim domu nie było żadnego alkoholu.
Nie zgadzaj się, aby do Twojego domu przynoszono alkohol.
Spotykaj się przede wszystkim z osobami, które wspierają Twoją
trzeźwość.
Zrezygnuj z towarzystwa osób, z którymi wcześniej piłeś alkohol.
Unikaj miejsc, w których piłeś kiedyś alkohol.
Nie chodź do restauracji, lokali, kawiarni i innych miejsc, w
których podaje się alkohol.
Nie bierz udziału w spotkaniach towarzyskich, o których wiesz, że
podaje się tam alkohol.
Nie uczestnicz w uroczystościach rodzinnych, na których będzie pity
alkohol.
Jeżeli w twojej pracy pije się alkohol, to teraz:
- Nie bierz udziału w składkach na zakup alkoholu.
Nie polewaj alkoholu gdy inni piją.
Nie kupuj alkoholu dla innych.
Nie przebywaj tam, gdzie piją.
Nie zgadzaj się stać na "czatach".
Nie odwiedzaj w pojedynkę osoby, która zapiła lub ma "kaca".
Nie przyjmuj i nie dawaj prezentów i łapówek w postaci alkoholu.
Nie przebywaj z osobami, które są pod wpływem alkoholu.
Pamiętaj o tym, że wypicie piwa lub szampana "bezalkoholowego" jest
tak samo niebezpieczne dla Twojej trzeźwości, jak wypicie innego
alkoholu.
Bądź ostrożny - niektóre produkty spożywcze, ciastka, kremy do
ciast, cukierki, czekoladki, lody, oferowane w kawiarniach
kawy "smakowe" w swoim składzie zawierają alkohol. Spożycie
produktów zawierających nawet śladowe ilości alkoholu może wyzwolić
głód alkoholowy.
Zrezygnuj z odświeżaczy do ust, wody po goleniu, dezodorantów itp.,
w których często znajduje się alkohol. Ich używanie wyzwala chęć
napicia się alkoholu.
Zawsze sprawdzaj, czy w używanych lekach znajduje się alkohol. Jest
w kroplach, nalewkach, środkach rozgrzewających do nacierania ciała,
preparatach do płukania ust, itp. Użycie zagraża Twojej trzeźwości.
Odżywiaj się regularnie, syty odczuwasz mniejszą chęć do napicia
się.
Pij duże ilości płynów - wody mineralnej, soków owocowych, herbaty
ziołowej, np. mięty, melisy, itp., aby zaspokoić zapotrzebowanie
organizmu na płyny.
Zrezygnuj z używania do "poprawy nastroju" mocnej herbaty, kawy,
leków lub innych substancji psychoaktywnych. Używanie ich prowadzi
do nawrotu picia.
Systematycznie, (co najmniej raz w tygodniu) uczęszczaj na mityngi
wybranej przez siebie grupy lub grup Anonimowych Alkoholików.
Korzystaj z pomocy kolegów i przyjaciół z AA. W sytuacji trudnej
dla siebie telefonuj do osób, od których możesz uzyskać wsparcie -
przede wszystkim do trzeźwiejących alkoholików. Nie wahaj się -
dzwoń!
Na pierwszym miejscu stawiaj trzeźwość. Zadania wykonuj
systematycznie, z uwagą.
Prowadź regularny tryb życia, dużo spaceruj, gimnastykuj się.
Uprawiaj sport, aby zwiększyć swoją odporność na zmęczenie. Spożywaj
ciemne pieczywo, drób, ryby, otręby, kiełki, orzechy, warzywa,
mleko, drożdże itp., aby uzupełnić w organizmie zasoby witaminy B.
Dbaj o pogodę ducha. Bądź tolerancyjny, dbaj o siebie. W codziennym
życiu wykorzystuj modlitwę o pogodę ducha.
PAMIĘTAJ!!!
Twoja choroba i Twoje leczenie są teraz najważniejszymi sprawami w
Twoim życiu. Dlatego nie broń się przed informowaniem o tym lekarzy
specjalistów, przełożonych w pracy i namawiających do picia kolegów.
Przejrzyj resztę wiadomości
Temat: Kamienie komfortu
eska, powiadaja ze jak sie psa chce uderzyc to kij sie zawsze znajdzie - to
samo z pytaniami czego te pijaki wybily szyby w lecznicy - bylo sie zapisac,
przekonac na sobie, moze mialabyc najlepsza odpowiedz.
Ja wiem czego szukalam idac do AA i do psychiatry, ja wiedzialam juz przed ze
nie mam powrotu do normalnego picia, ze nikt mi nie wyjmie ani alkoholizmu, ani
alkoholowych zachowan, ani alkoholowej przeszlosci. A to co inni szukaja idac
na terapie - ja tego nie wiem.
Ty sama pisalas ze szukalas wiecej wiedzy na temat alkoholizmu w osrodku - a
tam ci nie dali. juz rozczarowanie.
Kiedy jaras pisze ze trzezwienie to oranie po betonie, co niekturzy sie
oburzaja. Moze ktos chcial latwo, okazalo sie ze nie jest, a pretensje
najlepiej kamieniami w szyby.
Ile trwa terapia w takim osrodku? 6 tygodni? Nie lapaly cie moja droga glody
alkoholowe po pol roku od zaprzestania picia??
A tu malo ze zywot spieprzony papierami w osrodku, to i chlac sie chce nie
mniej niz przed pojsciem tam.
Konfort picia - zgodze sie eska ze takie kolejne dni ciagu, to picie wcale
konfortem nie jest, jest juz przymusem.
Konfort jest za to na poczatku, na poczatku tego co doprowadzilo cie do
kolejnych dni ciagu.
Czy to imieniny sie chce uczcic, czy to ladna pogode, czy to pocieszyc sie w
smutku, czy to pokrzepic radosc - jaki konfort ze jest flaszka ktora pomaga.
Jak sie pamieta o konsekwencji takiego pierwszego kieliszka, to konfort wypicia
pierwszego kieliszka ucieka. Tyle ze jak czesto zaczynajac pierwszym
kieliszkiem myslalas o tym co bedzie pozniej?
Ba, i jeszcze jaka sie ma nadzieje przy tym czasami, ze tym razem nie bedzie
ciagu od tylko tego jednego kieliszka, tym razem ozdrowialam.
Jaki masz konfort, juz nie pijac, gdyby przyparl do muru glod alkoholowy?
Rozwiazanie jest - mozna za kieliszek, a tutaj konfort wypicia ucieka, bo
zaczyna sie pamietac juz ze raczej bardziej niz na pewno skonczy sie ten
kieliszek tak jak kiedys.
Idziesz na impreze, na drinka, wszyscy sie ciesza na mysl o tym drinku
darmowym, a tobie tylko w glowie scenariusze zeby sie nie napic tego drinka,
jak sie wytlumaczyc gdy ktos bedzie nalegal. Czar prysl.
A przeciez gdyby tak mozna bylo wypic tego jednego, na odczepne, byloby latwiej.
Niestety, swiadomosc tego co nas czeka pozniej calkowicie odbiera konforcik
wypicia tego jednego. Chociazby po scianie chodzila na glodzie alkoholowym,
konfort tego srodka na polepszenie stanu zanika, bo ja juz wiem co bedzie
pozniej.
ci ktorzy pozwolili sobie na konfort wypicia, najczesciej dnia nastepnego, gdy
z kieliszka zrobila sie flaszka, a i teraz pic sie chce nawet jeszcze bardziej,
zaczynaja rozumiec na jaki to sobie konforcik pozwoloili.
Konfort picia - bo trudniej jest niepic, anizeli pic.
Przejrzyj resztę wiadomości
Temat: Najtrudniejszy 1 krok.Jestem na terapii.
Najtrudniejszy 1 krok.Jestem na terapii. Mam 31 lat, jestem alkoholiczką. Rozpoczęłam terapię w ośrodku uzależnień.
Nie było mi łatwo trafić tam. Bo i dość długo trwało ,jednoznaczne
zidentyfikowanie siebie , jednak, jako osoby uzależnionej.
Strach, upór, wstyd, w końcu jestem kobietą. I nie taką głupią.
Myślałam ,że sama dam sobie radę. Przecież nie jest ze mną tak źle. Nie
leżałam w rowie, nic jeszcze nie straciłam w życiu pijąc alkohol. Czyżby? To
dlaczego tak się męczę psychicznie, dlaczego zaczęłam pić sama w domu? Bo
zaczęły się dziać rzeczy niepokojące. Z czasem przestałam kontrolować ilość
wypitego alkoholu. Pewnie, że nie zawsze. Ale co z tego . Jak co jakiś czas
trzeba było się dowiadywać, co mówiłam, robiłam , a kto mnie
odwiózł...Traciłam świadomość. A stąd do rowu tylko kawałek... No to decyzja,
nie piję. Przecież nie muszę, po co mi to. Wytrzymywałam 2,3 miesiące i
koniec. Apatia, rozdrażnienie, to źle leży, a mąż to, a ten tamto( głód
alkoholowy). Trzeba sobie poprawić nastrój czymś co lubię. Ale już sama w
domu, bo nikt mnie nie będzie oglądał, a w ogóle to mnie wszyscy denerwują,
to po co mam wychodzić.
Komfort picia-idealny. I tak przez rok. Rzadziej, częściej. Mąż wyjeżdżał ,ja
robiłam sobie ucztę. On nie widział, znajomi nie widzieli. Belka? Ona nie
pije. Taki obraz siebie mi pasował. Nikt nie widział, a ja przecież
codziennie nie piłam. Tylko, że odechciało mi się spotykać z ludźmi,
wyjeżdżać, wyjść do kina. Gorzej, jak ktoś mnie niespodziewanie odwiedził, a
ja, akuratnie , w stanie nieważkości. Czasami nie otwierałam , ale czasami
nie było wyjścia...I co wtedy? Ja tylko myślałam, że mi , kurde , wypiją co
mam i mi zabraknie....
Zaczęły się powracające doły psychiczne , katusze duszy. Ja nie umiem nad
tym zapanować .
Chyba coś trzeba zrobić. ..Zajrzałam tutaj na uzależnienia. Zaczęło się.
Uuuu , twarda byłam. Znowu myślałam,
Że ‘ja sama’ dam radę z pomocą tutejszych dobrych duszków))). Pomogli mi
bardzo, bez nich nie trafiłabym do ośrodka. Bo tam, jednak ,pójść trzeba.
Trzeba zrobić ten krok. Strach ma tylko wielkie oczy. Szkoda ,że tyle
miesięcy zwlekałam. Mądry pijak po szkodzie).
Łatwo nie jest żyć z myślą, że już nigdy się nie napiję, ale jak piłam też
łatwo nie było, że przestać nie mogę.
Wybrałam, bo chciałam. Obudziłam się z tego koszmarnego snu-w samą porę.
Jest dobrze, nie dźwigam już na barkach tego obciążenia psychicznego,
bezsilności .
Od poniedziałku jestem na terapii ambulatoryjnej (dochodzącej) 3x w tygodniu
przez pół roku. Długo? Nieźle popijałam już od liceum, 3-4x w tygodniu.
W ośrodku spotkałam bardzo fajnych ludzi, terapeutów , psychiatrę (każdy do
niego trafia- na dzień dobry) i w końcu samych uzależnionych. Jest w mojej
grupie dziewczyna ,chyba trochę młodsza, jest mój kolega, z którym znamy się
z zakrapianych imprez, są 2 starsze panie, leciwi, bardzo uprzejmi
panowie, facet w skórach od stóp po głowę, i jeszcze kilka osób. .. (gdybym
oglądała niedzielne odcinki telenoweli ‘ Ja alkoholik’- przed wizytą w
ośrodku, nie wiem czy bym tam dotarła. Ludzie , tam trafiają różni, ale tak
mylący obraz jak we filmie..nie zachęca .Chyba lepiej już go nie oglądać
wcale. Takie jest moje zdanie.)
I co jeszcze? Mały truizm na koniec.Wszystkich nas w grupie łączy to samo-
alkohol, więc zażenowanie, wstyd, można schować do kieszeni. Cieszę się, że
poszłam na ten darmowy kurs życia .Polecam)))
Przejrzyj resztę wiadomości
Temat: alkohol - twarda milosc???
Jeszcze raz przeczytałem ,tym razem całościowo i na spokojnie,wszystkie posty w
tym wątku.Utwierdziłem się w przekonaniu,że to iż Ja 7 warknęła ma pełne
uzasadnienie.Ona założyła wątek ,swój problem opisała,poprosiła o radę,spotkała
się z odzewem.Potem weszła Szpachla-problem podobny-i my, tzn.Stachu i moja
skromna osoba skupiliśmy się na jej osobie,bo nawet nie na
problemie,zapominając o Ja7.I całkiem dobrze ,że się upomniała o siebie.To też
jest pozytywne-potrafi zadbać o swój interes.A nam,piszę też w imieniu
Stacha,chyba się nie obrazi,trochę powiało wiosną.Ale panowie po 40 tak
mają,zwłaszcza w obliczu dwudziestokilku latek.Zwłaszcza,że obaj z Stachem
szczupli jesteśmy,luster używamy tylko przy goleniu (niedawno załapałem o co
chodziło z tym lustrem)No cóż,reasumując -przepraszać nie będziemy,w necie tak
bywa-ktoś zaczyna,potem się wycofuje a wątek dalej żyje w zupełnie innych
układach osobowych i ma się dobrze.Vide ONA(czy nie minęły już dwa tygodnie?)
Ale to trochę tak-budujesz swój grajdoł na
plaży,porządny,duży,głęboki.Korzystasz z niego dwa dni a w trzecim zastajesz
obce w nim osoby -może krew zalać?Ale one nie zrobiły tego z premedytacją.
To tyle w tym temacie,aby Stachu mógł ogarnąć myślowo kwestię sprzeczki a ja
się wytłumaczyć.
A co do sedna -mitingów ,dziennika uczuć,kroków...
Czytając posty Ja 7 nie można dowiedzięć się,ba ,wywnioskować o wieku jej,jej
partnera,stanie cywilnym,dzieciach a więc wpływie alkoholu na całość sytuacji Z
sposobu pisania wyobrażam ich sobie jako paręlekko po 30,(choć mogęsię mylić)
Poruszam tę kwestię-bo z jednej strony piszesz z pewnym dystansem(lekką ironią)
o swym partnerze ale zachowujesz się jak taka nadopiekuńcza mamuśka w stosunku
do 14 latka.Wąs mu się sypie a mamuśka-Śniadanko wziąłeś?Zadanko odrobiłeś?
Pamiętaj,nie biegaj na przerwie bo się spocisz.I czapeczkę załóż,to nic ,że
wyglądasz w niej idiotycznie,ale w uszka ci będzie ciepło.I tak się zachowuje
choć zdaje sobie sprawę,czytała gdzieś,że jest nadopiekuńcza.Ale to jest
silniejsze od niej
U Ciebie identycznie-miting za pół godziny,ile uczuć dzisiaj zapisałeś?poczytaj
literaturę AA ,wiesz ,że dobrze ci to zrobi.
Przecież to działa zapewne dokładnie odwrotnie.A nawet napewno.Jasne,że
chodzenie na mitingi jest potrzebne a nawet konieczne.Ale to musi wypływać z
własnej potrzeby.Równie oczywiste,że czasami się nie chce-zwłaszcza ,gdy
zaczynamy wątpić" czy ja napewno jestem alkoholikiem?:I wtedy trzeba właśnie
iść tym bardziej.Czy to musi być akurat 90 na 90?Jeśli ktoś tak to odczuwa to
tak.Ja chodzę raz w tygodniu.I tylko gdy zaczynam odczuwać ,że coś się dzieje
nie dobrego idę dodatkowo.I jest taki paradoks im mniej chętnie w danym
momencie się tam idzie tym więcej się z tamtąd wynosi.Przynajmniej ja tak
mam.Przyznam się że dzienniczka nie piszę,miałem z tym problemy jeszcze w
czasie terapi dziennej,co spotykało się z reprymendą terapeuty.I myślę że
miał,ma rację.Ale tu się akurat nie mogę przemóc.Alkoholicy mają wszyscy
kłopot z wyrażaniem uczuć,prowadzenie go służy właśnie uświadamianiu sobie że
takowe posiadamy.I wreszcie kroki-przerabianie ich samemu,a zwłaszcza robienie
tego bez przekonania,tylko dlatego bo tak wypada dla mnie jest zupełnie bez
sensu.To tak jak idę w niedzielę do kościoła bo co by powiedziała
sąśiadka,gdyby zauważyła ,że żona idzie sama a tam stoję na dworze i słyszę
tylko odgłos grających organów.
Stwierdzenia typu -mitingi nakręcają mnie do picia-to już całkowita
paranoja.Działa mechanizm iluzji i zaprzeczeń,oszukuje Ciebie,bo siebie nie
musi.Dobrze wie że tak nie jest.A jeśli nawet to nie sam miting tylko głód
alkoholowy.
Ale się rozpisałem,robi się późno więc pozdrawiam.Widzę,że teraz Szpachelka (a
miało być bez zdrobnień)zamilkła.POZDR>
Przejrzyj resztę wiadomości
Temat: ALKOHOLIZM - czy wreszcie w miarę skuteczne leki ?
Takkkkkkk......To chyba będzie długi post. Tyle spraw poruszonych. Na początku
chcę Wam podziękować za zainteresowanie i chęć pomocy. To naprawdę dodaje
otuchy. Nawiasem mówiąc - cieszy mnie to pisanie. Alkoholizm jest tak
rozpowszechnioną chorobą w naszym narodzie, że ze zdiwieniem nie znalazłem
żadnego tego typy wątku na Forum Zdrowie. Jeśli zaś ten komuś pomoże - będe w 7
niebie :-)).
Drogi Szaser, Twój numer t-nu jest dla mnie trochę nieużyteczny, nie każdy
alkoholik pochodzi z wa-wy, prowincję też dotykają te dolegliwośći :-)). Ja do
wawy mam sporo drogi, noc pociągiem, więc raczej nie skorzystam. Ale naprawdę
dzięki za pomoc.
Co do chęci niepicia - jeśli sam nie jesteś alkoholikiem, nie zrozumiesz tego.
To więzienie duszy, potworność dla woli. Pierwszy raz sie przekonałem, że
chcieć nie znaczy móc. Po prostu serdecznie chcesz nie pić, nasz tego dość
ale....nie możesz. Cholerny paradoks. W ostatnim okresie próbowałem
kilkakrotnie - bez rezultatu. Nie piłem 3-4 dni. Byłeś kiedyś bardzo, bardzo
głodny ? To pomnóż to przez 100 i dodaj do tego alkohol. To jest właśnie głód
alkoholowy. To najgorsze, co towarezyszy AZA (Alkoholowy Zespół Abstynencyjny).
Jest to stan, kiedy chcesz wytrzeźwieć. Towzarzysz mu potworny, nie do opisania
lęk, drżenie całego ciała (nawet do "przetrzymania" go stosuje się lek używany
do leczenia padaczki - Clonazepanum), wysoka potliwość, niepokój, na dźwięk
telefonu stajesz na baczność i serce wali Ci młotem. Trwa (jeśli oczywiście sie
nie złamiesz i nie wypijesz) średnio 3 dni. I 3 noce. Potworne. Nie będę wiecej
go opisywał, nie jestem pisarzem- autorem horrorów :-)
Na razie, ze względu na zbliżające się Swięta i fakt, iż opiekuję się chorą
osoba i muszę być "na chodzie" a niedawno przezyłem śmierć innej bliskiej mi
osoby (patrz post:• ZESPÓLA ABSTYNENCYJNY - jak go pokonać ? (31) ) - nie
mogę sobie pozwolić na 3 dni "umierania".
Teraz do Uve:
serdeczne dzięki za mail. Odebrałem. Również od Anatola. Byłem na stronie,
nawiasem mówiąć brak Wam znaczników meta w kodzie strony, co owocuje tym, iż
nie jest wogóle zauważana przez przeglądarki internetowe ( troche sie znam na
internecie ). Obawiam się, iż Wasza oferta przekracza moje możliwościm
finansowe, zresztą posiadam dość sporą wiedzę "medyczną" nt alkoholizmu i
możliwości załatwienia sobie odpowiednich leków. Mam również ów Campral, dla
którego napisałem cały post. Leżą sobie w szufladzie i czekają na "swój dzień".
Co do skuteczności Waszych leków w dalszym ciągu jestem bnardziej, niż
sceptyczny. Powód jest prosty - gdyby "to" działało autentycznie, bylibyście
dzisiaj może nie Billem Gatesem, ale milionerami co najmniej, biorąc pod uwagę
skalę problemu. Bardziej jednak wierzę w medycynę naturalną, tzn.
prochy...Paradoks niby, prawda ? Prawdą jest to, że jesteśmy dziećmi naszych
czasów. Dla mnie Aspiryna jest właśnie medycyną naturalną, ponieważ żyję w 21
wieku i muszę się zgodzić, że za oknem nie mam bezkresnych pól, nie biegają tam
wilki czy też niedźwiedzie...Jeżdżą auta, TIR-y, tramwaje...Gdzieś tam ostro
pracują lekarze, aby rozwiązać mój problem na poziomie 21 wieku. I każdy lek
ostro testują, gdyż nie mogą sobie pozwolić na "wpadkę".
A Twoje zioła....Cóż, z pewnością nie zaszkodzą, z pewnością są dobre dla
organizmu, sporo takowych już spożyłem, również z Kanady, sporo za nie
zapłaciłem. Trudno mi określić ich wartość terapeutyczną. Coś, jak witaminy ?
Mniej więcej.
Wybacz więc, iż będe wiezrył w medycynę naturalną, tzn. w 100 % sprawdzoną.
Kilku znajomym faktycznie pomogła akupunktura. Jeszcze nie słyszałem, by komuś
pomogły zioła. A znam sporo alkoholików. Zatem sorry........
pzdr
dz
Przejrzyj resztę wiadomości
Temat: Alkoholizm
Kryteria uzależnienia od alkoholu Nie przeczytałam dokładie wszystkich wypowiedzi i nie wiem czy ktoś wpadłna to
żeby Ci podesłać kryterai uzależnienia od alkoholu. Skończyłam studia w tym
kierunku więc źródło jest dobre. Przeczytaj sobi spokojnie wszystkie kryteria i
porównaj do zachowania Twojego męża.Ostateczne rozpoznanie uzależnienia wymaga
stwierdzenia występowania co najmniej trzech z wymienionych poniżej objawów
przez jakiś czas w okresie poprzedzającego roku. Będzie to dosyc długa lektura:
1.Silna potrzeba lub przymus picia alkoholu (tzw. głód alkoholowy) - człowiek
jest ogarnięty obsesyjnym myśleniem o alkoholu ("Bez alkoholu nie
wytrzymam", "Muszę się napić, inaczej sobie nie poradzę"), w uczuciach dominuje
złość, rozdrażnienie, niepokój. Występuje charakterystyczne ssanie w żołądku,
czczość, bolesne pragnienie.
2.Trudności w kontrolowaniu rozpoczęcia lub zakończenia picia bądź ilości
wypijanego alkoholu - nie dotrzymuje się przyjętych postanowień o nie
rozpoczynaniu czy ograniczaniu picia, o abstynencji w specyficznych porach czy
okresach (np. podczas Wielkiego Postu), o tym, że następnym razem nie upiję się
albo będę pił inaczej. Zawodzą próby trzymania się założonego limitu wypijanego
alkoholu i czasu zakończenia picia (np. "Na weselu będą pić tylko pięć
pierwszych kolejek", lub tylko do północy).
3.Zespól abstynencyjny po odstawieniu alkoholu lub zmniejszeniu dawki - albo
występują charakterystyczne objawy, albo spożywa się alkohol dla złagodzenia
lub uniknięcia tych objawów ("klinowanie"). Zespół abstynencyjny charakteryzuje
się różnymi dolegliwościami fizycznymi, jak uczucie drżenia wewnętrznego (np. w
żołądku), ale też drżenie rąk i nawet całego ciała, objawy przypominające
grypę: ogólne złe samopoczucie, osłabienie, gorączka, bóle mięśniowe i bóle
głowy. Ponadto kołatanie serca, nadmierna potliwość aż do zlewnych potów,
suchość w ustach i wzmożone pragnienie, brak apetytu, nudności, wymioty,
biegunki. Pacjenci skarżą się na silne pobudzenie, lęk, przygnębienie,
zaburzenia snu.
4.Objawy tolerancji - te same dawki alkoholu wywołują coraz słabsze reakcje,
muszą więc być zwiększane, aby uzyskać dawne efekty. W ciągu wielu lat
intensywnego picia organizm tak przyzwyczaił się do alkoholu, że osoba jest w
stanie wypić taką dużą jego ilość, jaka u kogoś nie przyzwyczajonego mogłaby
spowodować utratę przytomności lub śmierć.
5.Narastające zaniedbywanie innych przyjemności lub zainteresowań - coraz
więcej czasu pochłania zdobywanie alkoholu, jego picie lub odzyskiwanie dobrej
formy po dużym piciu albo ciągu. Dawne cele życiowe, zainteresowania, pasje
przestały być ważne i można powiedzieć, że stopniowo alkohol staje się
centralna sprawą w życiu osoby nadużywającej, która do koncentracji na nim
przystosowuje całą swoją aktywność kosztem spraw rodzinnych, zawodowych,
zdrowotnych
6.Kontynuowanie picia pomimo oczywistych dowodów na występowanie szkodliwych
następstw - pomimo dotkliwych nieraz strat materialnych, uszczerbku na zdrowiu,
pogorszenia sytuacji w rodzinie do jej rozpadu włącznie, utraty przyjaciół,
kłopotów w pracy. Nawet tak oczywiste sytuacje, jak spowodowanie wypadku po
pijanemu czy interwencja policji, nie powodują zaprzestanie picia.
6.
Przejrzyj resztę wiadomości
Temat: Dlaczego on taki jest?
"cbnet" <cb@wp.pl=NOSPAM=wrote in news:ae7ni9$j22$1@news.tpi.pl: | Zawsze, predzej czy pozniej, kazdy kogo znam sie | "uwala" chyba ze swiadomie przestanie pic 8]. Nie zawsze. :) Niektorzy po 1/2 litra gorzaly sa bardziej swiadomi niz przecietny gostek po 1 piwku. :) Serio. :)
No dobra, ale jakby wypili 5 litrow to juz by sie uwalili na 100% 8]]]
| Nie wydaje mi sie. Zauwaz, ze efekty (dla organizmu) | dzialania poszczegolnych grup narkotykow sa bardzo | rozne. Zupelnie inne dzialanie ma THC czy LSD, a | zupelnie inne amfetamina, MDMA, kokaina itp.
Otoz to. Ale jednak podobnie dzialaja na organizm i wykazuja pewne podobienstwa w swej strukturze.
Niektore - tak. Np. halucynogeny wszystkie roznia sie przede wszystkim sila dzialania. | Mozliwe, ze jesli ktos jest uzalezniony od halucynogenow [...] | bierze lzejsze rzeczy po to by zaspokoic uzaleznienie psychiczne, | ale na pewno nie fizyczne. Przeciez to totalnie inne substancje.
OK, inne. :) Ale czy organizm jest w stanie bez problemu je rozroznic?
Mysle, ze tak. Wez np alkoholika ktory zaspokaja glod alkoholowy glikolem. ;) Zupelnie inne substancje, ale cos-tam widocznie komplementarne w przypadku uzaleznienia.
Hmmm nie mam na tyle wiedzy na ten temat zeby sie autorytatywnie wypowiedziec. Byc moze masz racje w tej kwestii uzupelniania.
| Nie mam pojecia, przyznam szczerze, ze pierwsze slysze o czyms takim.
Podobnie jest z 'lekka' kokaina i 'ciezkimi' narkotykami. Kiedys twierdzono ze kokaina nie powoduje uzaleznienia, dzisiaj chyba nie specjalnie odpowiada to 'oficjalnej' wiedzy na ten temat.
Naprawde kiedys tak twierdzono? No coz, na kokainie znam sie akurat bardzo slabo (nigdy nie bralem pod uwage probowania wiec nie wglebialem sie w to hehe), wiec tu niewiele moge powiedziec. Zwroc uwage ze chyba wszyscy narkomani rozpoczynaja od czegos 'lekkiego', co nie jest zadnym dowodem samym w sobie, ale czy nie jest to 'zadziwiajaca' prawidlowosc?
Zadziwiajaca? Dla mnie nie. Podejrzewam ze zanim sprobuja "czegos lekkiego" probuja najpierw alkoholu i papierosow 8| . Poza tym nie wiem, nie mam danych na temat tego, od czego zazwyczaj zaczynaja. Obracam sie w kregach klubowych gdzie poprzestaje sie glownie na lekkich narkotykach (mysle, ze nawet i 90% klubowiczow "bierze cos" a przynajmniej probowalo lub bralo) i nie spotkalem sie w tych kregach z przypadkiem, zeby ktos sie powaznie uzaleznil i zaczal brac ciezkie rzeczy. Poprzestaja glownie na MDMA i domieszkach ktore sie znajduja w "pigulach".
| Z tego co czytalem nie ma znanych przypadkow uzaleznienia | fizycznego od THC. Najwyzej bardzo lekkie "ciagniecie" psychiczne do | efektow jakie daje...
Wlasnie. Na tej zasadzie jestem uzalezniony np od cukru i nie wydaje mi sie aby chodzilo o uzaleznienie w sferze psychiki. :)
Hehe no wlasnie 8]. Ciekaw jestem kiedy Panstwo dojdzie do takiego wniosku i zabroni posiadania cukru pod kara kilku lat wiezienia 8 | (na zasadzie: ciagniecie do czegos przyjemnego, tak samo jak | jestesmy uzaleznieni od seksu hehehe 8]).
Albo od wody? :))
Kurcze, jak woda bedzie zabroniona to sie na pewno wyprowadzam z tego kraju, cukier bym jakos przezyl 8 | Zgadza sie. Natomiast w przypadku THC juz niewielka ilosc dziala | skutecznie, a np. nastepne dawki praktycznie nie zmieniaja efektu | (albo w niewielkim stopniu).
OK, na mnie kawa takze dziala praktycznie w ogole (wiec jej praktycznie nie pije), ale to nie oznacza ze nie dostrzegam iz wokol mnie sa bardzo uzalenieni od niej. :)
No tak, ale jakie to jest uzaleznienie? Mysle, ze podobne jakie moze wystapic w przypadku THC. Organizm nie potrzebuje kafeiny by prawidlowo funkcjonowac, nie ma "glodu", ale czlowiek potrzebuje z jakichs tam powodow osiagnac efekt ktory daje kafeina czyli podwyzszenie cisnienia, rozbudzenie itp. To moze za ziarnko kawy na 5 lat do paki? 8] | To prawda, ale z drugiej strony wyjatkowo latwo z nim przeholowac | no i efekty "powazne" sa faktycznie powazne...
Owszem, ale tutaj masz przynajmniej pole do jakiegos swiadomego decydowania.
Zgadza sie. Dlatego uwazam ze powinno byc podobnie z innymi uzywkami szczegolnie tymi ktore nie powoduja efektow fizycznego uzaleznienia. Poza tym jak alkohol dziala na czlowieka - wiadomo, natomiast dzialanie 'lekkich' narkotykow bada sie przy okazji stwierdzonych stosunkowo nielicznych ich odbiorcow.
Mysle, ze bardzo licznych 8]. Nie mam konkretnych danych na ilu osobach byly prowadzone badania, ale w bodajze Wielkiej Brytanii 50% populacji twierdzilo, ze probowalo THC 8]. To jednak sporo ludzi do zbadania hehe 8]
Co bedzie jesli np po upowszechnieniu marihuany okaze sie ze organizmy osob ponizej jakiegos-tam roku zycia sa szczegolnie podatne na ten narkotyk, zas np 3% doroslego spoleczenstwa reaguje _normalnym_ fizycznym uzaleznieniem? Owszem to gdybanie, ale czy juz dzisiaj nie ma pewnych podstaw aby podobny scenariusz uznawac przynajmniej za prawdopodobny?
Wydaje mi sie, ze takich podstaw nie ma. Sa w Europie kraje (na pewno Holandia i wydaje mi sie ze takze Dania) gdzie THC na uzytek prywatny jest legalne. I nie slyszalem o jakichs drastycznych problemach z tym zwiazanych. A przynajmniej w raportach ktore przegladalem nie bylo takowych informacji.
W Wietnamie zolnierze 'zjednoczeni' regularnie pomagali sobie 'trawka'... a jednak nie spowodowalo to uznania marihuany za legalna uzywke w USA. Dlaczego? Z powodu braku danych o dzialaniu na organizm czlowieka? - takich danych amerykanie powinni miec cale mnostwo.
Myslisz, ze to bylo powodem, czemu nie uznano?... Trudno mi analizowac posuniecia rzadu USA, a z historii jestem noga 8]
PS cholera cbnet z Toba to sie dobrze dyskutuje 8]
Przejrzyj resztę wiadomości
zanotowane.pldoc.pisz.plpdf.pisz.plorientmania.htw.pl
Strona 3 z 4 • Wyszukano 174 wyników • 1, 2, 3, 4
|
|
Cytat |
Diabeł: wielki, czarny znak zapytania. Napierski Stefan Debiutuje się do samej śmierci, a i śmierć jest też debiutem. Aleksander Kumor Dla konserwatysty refleksja nad podstawami własnego światopoglądu jest rodzajem profanacji tak samo jak konieczność udowadniania egzystencji Boga jest estetycznym zgorszeniem dla każdego prawdziwie wierzącego; jest wyprowadzaniem irracjonalnej wartości na poziom racjonalny, desakralizacją boskości, której odebrany zostaje urok tajemniczości, bez której nie można pewnie stawić czoła lewicowym czcicielom diabła na ich polach bitewnych rozumu. Georg Quabbe Dlaczego tak często ludzie, dla których bardzo dużo zrobiłeś, ciężko się na ciebie obrażają? Może dlatego, że przypominasz im o ich słabościach. Kirk Douglas, Syn śmieciarza, Autobiografia Aby uwierzyć w drugiego człowieka, należy najpierw uwierzyć w siebie. Żyć w harmonii ze światem widzialnym i niewidzialnym. Odnaleźć prawdziwe oblicze Boga. . . Ale czy miłość jest w stanie uchronić przed samotnością? Nie zapominajmy, że "Bóg ukrył piekło w samym sercu raju". Paulo Coelho
|
|