|
Oglądasz wypowiedzi znalezione dla hasła: Głos Prawa
Temat: Polscy kibole zaatakowali Austriaków
areabis napisał:
> Kibole śmieją się z Rudego i tej śmiesznej jego ekipy , która może
> rozwali tę piłkę polską do cna . Tusek ! A ku ku ?!!! Gdzie jesteś ?
> Co robisz ? Czy znowu , słoneczko , jesteś na urlopie ?
Oto glos Prawa i Sprawiedliwosci, partii bandytolw
stadinowych...:DDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDD
Przejrzyj resztę wiadomości
Temat: plac zabaw powoli znika
obowiazki jakie mam ... mam wobec Właścicieli B, nie wiem kim jest mar-zz ani gdzie
wyczytał/a o "poradach prawnych", ale to nie moj problem.
przypomne tylko ze zarzad B skłąda sie z 3 osob i kazda ma równy
głos, prawa i zwrot kosztów, to gdybys chciał/a sie czepić mniej
tendencyjnie
A jesli masz jakies traumatyczne wspomnienia z pewnego akademika...
współczuję... rozwiniesz temat? Czy to jest źródło niezasłużonej
naduwagi jaką poswiecasz tu mojej skromnej osobie?
Przejrzyj resztę wiadomości
Temat: PO - 41 proc., a PiS... Najnowszy sondaż CBOS
wzruszenie odbiera mi głos... prawa człowieka... i wielbiciel PiSiu... pora iść na obiad...
Przejrzyj resztę wiadomości
Temat: Stop karze śmierci!!!
Prawa więźnia -prawami człowieka Tp pozwólcie, że teraz ja zadam wam pytania.
Czemu uważacie, ze prawa więźnia są najmniej ważne???
Czemu dla was więzien to nie jest człowiek???
Czemu uważacie, ze więźniowie nie powinni mieć praw????
Prawa więźnia są prawami tak samo waznymi, jak prawa wolnego
czlowieka itp.
Nie ma praw gorszych, żadnemu człowiekowi w więzieniu nie powinno (a
w zasadzie nie można), odbierac przysługujących mu praw.
Nie ma również ludzi gorszych - każdy człowiek jest równy (tj.
więzień TAK SAMO).
Prawa więźnia są prawami człowieka, są prawami, które rozpoczynają
wogóle istnieje praw i wolności ludzi.
Każdy powinnien uświadomić sobie, że prawa więźnia sa prawami, które
zajmują szczególne miejsce w społeczeńswie.
Wiele osób nie zdaje sobie z tego sprawy.
Dla mnie prawa więźnia zawsze będa bardzo ważne, wrecz
najważniejsze - zawsze będę walczyc o jak najlepsze warunki dla
więźniów, o to, żeby w innych państwach były one (prawa więźnia)
dobrze przestrzegane, żeby inni ludzie wreszcie zauważyli, ze
więzień nie jest kims gorszym, kims pozbawionym praw.
Żądam również, żeby więźniowie byli dokładnie informowani o swoich
prawach, a także, żeby tych praw było wiecej, niż jest.
Dla mnie walka o prawa więźnia jest czymś niezwykłym, czymś, co daje
mi chęć do życia...
Proszę o odp. na zadane przez mnie pytania.
......................
Więzień jest czlowiekim, którego ludzie nie chcą poznać, na każdym
kroku wykreślają mu prawa, nie dają mu prawa głosu.
Traktują go tak jakby był przedmiotem, ,czymś'' - a przecież ten
więzień jest - mówi, oddycha, czuje,mysli, ma głos, prawa.
Przejrzyj resztę wiadomości
Temat: Kosmos, Czlowiek, Umysl.
Mon, 06 Oct 1997 16:54:54 GMT Wojciech Kruczynski pisze: | WPS tak. Ale wydaje mi sie tez, ze intuicja jest glebiej, pod | siecia paradygmatu, a klopot pojawia sie, gdy stajemy przed | koniecznoscia zwerbalizowania jej wynikow.
PSL moze chodzi o to, ze w miare rozwoju nauka wchodzi na teren, gdzie kiedys rzadzila intuicja, ktora z kolei wycofuje sie w sfery mniej "upojeciowione".
Moze cos w tym jest. Ale po prawdzie, to nauka dazy do pojeciowego wyjasniania i opisywania tego, co dostarcza nam intuicja. Wydaje mi sie, ze intuicja wyraza sie najlepiej w bezposrednim dzialaniu, natomiast gdy wchodzimy w sfere teorii i pojec, to gdzies tam znajdujemy m.in. nauke. | Czym sie rozni intuicja naukowca | od intuicji paranoika?
| MSZ nie rozni sie. Ale naukowiec potrafi wyrazic ja w sposob | lepiej zrozumialy dla wiekszosci, a przynajmniej dla pewnych grup. | Natomiast paranoik tego nie potrafi, jest odizolowany. Czyli ze wzgledow | ilosciowych zostaje uznany wariatem. :) KGB intuicja naukowca krazy wokol innych problemow. Moze to kwestia wlasnie dostarczonego wczesniej materialu? Czy naukowiec dojdzie intuicyjnie, ze ktos go sledzi z zamiarem ukatrupienia? Albo paranoik wskaze, gdzie lezy rozwiazanie naukowego problemu? Chyba, ze jest to paranoiczny naukowiec...
Troche dziwnie stawiasz to zagadnienie. Jesli przyjmiemy, ze paranoik to czlowiek sadzacy, ze ktos go sledzi, zas naukowiec to czlowiek rozwiazujacy naukowe problemy, to z samych definicji wynika, ze oba warunki moze spelnic tylko paranoiczny naukowiec. ;) Problem zas lezy w innym miejscu. Moze po prostu inaczej rozumiemy intuicje. Wg mnie jest ona ta czescia mojego 'ja', ktora jest bezposrednio zwiazana ze swiatem. Taki glos prawa naturalnego, ktory moze mi wskazac dzialania najbardziej zgodne ze swiatem. W tym sensie - zakladajac, ze swiat jest jeden dla wszystkich - intuicja jest zasadniczo podobna. Jedyne roznice wynikaja z tego, ze kazdy z nas zajmuje w tym swiecie inne miejsce. Troszke to niejasne. ;)
| Chodzi mi tylko o rozroznienie "istnienia" od "stawania sie". | Istnienie sugeruje pewna trwalosc | w stosunku do stawania sie. | Fakt. Ja osobiscie za najwygodniejsza uwazam definicje istnienia | jako zmieniania sie. Ale jej tez daleko do doskonalosci. W pewnym sensie stawanie sie jest zaprzeczeniem istnienia, prawda? Cos, co zaistnialo, natychmiast niknie - przeksztalca sie w cos nowego. Wiec gdy dwoje ludzi mowi o istnieniu, moga miec na mysli zupelnie co innego. Dlatego pytam, co to "istnienie" - szukam pomostu. I dowiaduje sie, ze jest to apriorycznie zroznicowane pojecie. :)
Tak jest z bodaj kazdym pojeciem. Slowo 'istnienie' ma wiele znaczen, w zaleznosci od tego kto, kiedy i w jakim kontekscie go uzywa. I w odpowiednich warunkach kazde z tych znaczen jest wlasciwe i uzyteczne. Na przyklad stwierdzenie, ze istnieja te rzeczy, o ktore moge sobie rozbic nos, jest czasem uzyteczne. Wiem dzieki niemu, ze istniejace rzeczy trzeba omijac. ;)
| System pojec jest juz tworem wtornym - | stworzonym raczej do komunikacji. | MSZ tak wlasnie byc powinno, ale stalo sie jakos tak, ze ludzie | za bardzo zzyli sie z tym tworem. Zaczeli go uzywac nie tylko do | komunikacji, ale rowniez do myslenia. Przykrylo to intuicje, prawo | naturalne itd. No i wtedy sie porobilo. ...wielkie rozdzielenie? :)
W jakims sensie pewnie tak. Ale mozna je tez rozumiec na innych plaszczyznach. I to tak wielu, ze nadal je probuje przetrawic. :)
Przejrzyj resztę wiadomości
Temat: Kosmos, Czlowiek, Umysl.
si@asia.aw.wsp.zgora.pl (M. Sienko) wrote: | Czy naukowiec dojdzie intuicyjnie, | ze ktos go sledzi z zamiarem ukatrupienia? | Albo paranoik wskaze, gdzie lezy | rozwiazanie naukowego problemu? | Chyba, ze jest to paranoiczny naukowiec...
Troche dziwnie stawiasz to zagadnienie. Jesli przyjmiemy, ze paranoik to czlowiek sadzacy, ze ktos go sledzi, zas naukowiec to czlowiek rozwiazujacy naukowe problemy, to z samych definicji wynika, ze oba warunki moze spelnic tylko paranoiczny naukowiec. ;)
:) Ja sie tylko zastanawiam, dlaczego rozni ludzie za pomoca takiej samej (jak mowisz) intuicji dochodza do roznych wnioskow. Problem zas lezy w innym miejscu. Moze po prostu inaczej rozumiemy intuicje. Wg mnie jest ona ta czescia mojego 'ja', ktora jest bezposrednio zwiazana ze swiatem. Taki glos prawa naturalnego, ktory moze mi wskazac dzialania najbardziej zgodne ze swiatem. W tym sensie - zakladajac, ze swiat jest jeden dla wszystkich - intuicja jest zasadniczo podobna. Jedyne roznice wynikaja z tego, ze kazdy z nas zajmuje w tym swiecie inne miejsce. Troszke to niejasne. ;)
Chyba lapie. :) Jednak dla mnie (w skrocie) intuicja to to, co sobie uswiadamiamy bezpojeciowo. A "prawo naturalne" o ktorym mowisz, jest raczej ewolucyjnym uwarunkowaniem czlowieka, kompleksem jego procesow wegetatywnych. Jakby nizszy poziom w stosunku do mojej intuicji. Moze dojdziemy do czegos wspolnie? :)
| Dlatego pytam, co to "istnienie" - szukam pomostu. | I dowiaduje sie, ze jest to apriorycznie | zroznicowane pojecie. :)
Tak jest z bodaj kazdym pojeciem. Slowo 'istnienie' ma wiele znaczen, w zaleznosci od tego kto, kiedy i w jakim kontekscie go uzywa. I w odpowiednich warunkach kazde z tych znaczen jest wlasciwe i uzyteczne. Na przyklad stwierdzenie, ze istnieja te rzeczy, o ktore moge sobie rozbic nos, jest czasem uzyteczne. Wiem dzieki niemu, ze istniejace rzeczy trzeba omijac. ;)
Najgorsze, ze uzywa sie tego slowa jednoznacznie w systemach, ktore rzadza swiatem... | MSZ tak wlasnie byc powinno, ale stalo sie jakos tak, ze ludzie | za bardzo zzyli sie z tym tworem. Zaczeli go uzywac nie tylko do | komunikacji, ale rowniez do myslenia. Przykrylo to intuicje, prawo | naturalne itd. No i wtedy sie porobilo.
| ...wielkie rozdzielenie? :) W jakims sensie pewnie tak. Ale mozna je tez rozumiec na innych plaszczyznach. I to tak wielu, ze nadal je probuje przetrawic. :)
...co jest o tyle trudne, ze sam tez jestes "porobiony". :) Inaczej mowiac, nie mozna dojsc do jednosci narzedziem, ktore powstalo w wyniku rozdzielenia. w.
Przejrzyj resztę wiadomości
Temat: Jak głosujecie w USA?
greatwhite napisała:
> O nie wiedzialem. Z postow wynikalo ze masz pelno pytan.
> No to skoro wiesz to moze mi pomozesz bo sam sie zaczynam tym interesowac:
> 1.Na jakim operating system oni to robia?
To nie ma znaczenia. Zresztą gdybym wiedział cokolwiek o tym systemie, poza tym
co słyszałem w wiadomościach, to w ogóle nie było by tego wątka.
Ale spoko - postaram się zaspokoić Twoją ciekawośc, na tyle, na ile orientuję
się w temacie.
> 2. Jak rejestrowane sa glosy, na lokalnym serwerze, na jednym, moze na 2,
Wszystko jedno jak - i tak w którymś miejscu można je przekłamać. Choćby były
rejestrowane na stu serwerach, to przecież i tak nikt, po wskazaniu palcem nie
leciał do serwerów i nie sparwdzał, czy te zarejestowały poporawnie jego głos.
Prawa? No - więc wystarczyło, że komputer zasymulował omskniecie palca.
Oczywiście na skutek błędu w oprogramowaniu, bo bez zasygnalizowania tego
omsknięcia na monitorze... :)
> 3. Jakie programy i kto je napisal?
Co za różnica? Na pewno jacyś ludzi, na zlecenie innych ludzi. Z logiki
wynikało by, że obecnie rzędzacy w USA zatrudnili sobie kogoś aby opracował im
elektroniczny system do głosowania za miliard dolców.
> 4. Kto ma a kto nie ma dostepu do tego serwera i do calego systemu.
Na pewno ci, co system projektowali mogą mieć dostęp. Nawet jeśli nie był on
uzgodniony, to spokojnie mogli sobie zostawić furtki, które pozwoliły by im na
obejście zabezpieczeń i dostanie się na serwer, czy nawet do poszczególnych
terminali.
> 5. Czy jest ten system polaczony z internetem?
Chyba nie powinien. Ale z interetu było by najłatwiej nim manipulować. Kwesta
jak to rozwiązali ci nikczemni programiści. :)
> 6. Czy glos jest natychmiast rejestrowany i natychmiast widac go w sumie
> glosow?
Tak powinno być, ale też nie sądzę, aby było to natychmiast - wsółczesne
systemy tego typu zazwyczaj wymienają informacje co jakiś czas, a nie na
bieżąco. Też oczywiście kwestia tego, jak to rozwiazali programiści.
> 7. Czy mozna sprawdzic kto na kogo glosowal?
Ty mi to powiedz. Oczywiście, ze można zaprojektować system tak, aby
rejestrował on kto na kogo, jednak po pierwsze nie było by to uczciwe (wybory
muszą być tajne), a po druguie założe się, że nie można... :)
> 8. Jaki jest tam nadzor nad tym systemem? Kto to nadzoruje? Kto ich zatrudnia?
To pytanie o technologię? :)
> 9. Czy jest jakis back up system w razie awarii?
Powinien być. A co?
> 10. W ilu miejescach jest glos rejestrowany?
W tylu, w ilu projektanci systemu sobie zażyczyli. Pozostaje jednak problem: w
ilu miejscach jest rejestrowany prawdziwy(!) głos? Bo nietrudno najpierw głos
przekłamać, a potem zarejestrować go w stu róznych miejscach.
> 11. Jak komputer rozpoznaje osobe i sprawdza czy ta osoba ma prawo glosowania
Może ma kamerę i korzysta z ostatnich osiągnięc chłopców z CIA w dziedzinie
rozpoznawania twarzy? ;-)
Żartuję oczywiscie - to pewnie robią ludzie z komisji.
Słuchaj, to nie ma znaczenia kto kontroluje system, z ilu składa się on
serwerów, czy jest podłączony do interentu, albo czy działa na Mac'ach czy na
PCtach. Chodzi po prostu o to, ze jaki by oni nie był, to jest jego główny
człon stanowi napisany przez człowieka program komputerowy. Program, który
siedzi w pamięci komputera i jedyne co o nim tak naprawdę wiemy, to to, jak
wygląda ekran do głosowania - reszta to bardzo szerokie pole manewru.
> 12.Czy pojedynczy glos jest natychmiast drukowany i w ten sposob wrazie awarii
> albo jakis nieporozumien mozna karteczki policzyc i kazdy moze sprawdzic czy
> jego glos bylprawidlowo zarejestrowany?
To jeszcze mnie zaciekawiło - jesli tak jest to zwarcam honor. Oczywiście pod
warunkiem, że każdy po oddaniu głosu ma wgląd w wydrukowaną "przez niego"
karteczkę.
Ja rozumiem, że Ty nie brałeś udziału w ostatnich wyobrach? I bronisz
rzetelności systemu o którym nawet nie wiesz jak "rozpoznaje osobe i sprawdza
czy ta osoba ma prawo glosowania"?
Jeśli tak to wiedz, że ja nie jestem bezpłatną wyrocznią; zadałem pytanie, bo
intrygowała mnie jedna rzecz - nie odwracaj teraz ról i nie każ mi odpowiadać
na Twoje pytania odnośnie oragnizacji tego świata.
Tzn. oczywiście mogę to zrobić w ramach rewanżu, ale wyskakiwanie z 12 punktów,
to moim zdaniem lekka przesada. Innymi słowy: kolejnych dwanaście możesz sobie
darowac... :)
Przejrzyj resztę wiadomości
Temat: o bledach lekarskich
Głos prawa: "(...) Prawo farmaceutyczne zakłada, że każda osoba, która może
podawać pacjentom lek, będzie musiała natychmiast zgłosić przypadek
niepożądanego działania (...) Do tej pory taki obowiązek spoczywał na lekarzach
czy firmach farmaceutycznych.(...) Efekt jest taki, że na 1752 zgłoszenia w 2007
roku, tylko 4 pochodziły bezpośrednio od lekarzy..."
Głos extorrisa:
„NIKT nie raportuje dzialan nieporzadanych, bo: nie ma na to czasu, nie
odpowiada za brak zgloszenia (za niezgloszenie bledu jest kara w krajach gdzie
system dziala), nikt nie finansuje raportowania dzialan nieporzadanych, a koszt
jest znacznie wyzszy niz papier i znaczek - to koszt czasu (a czas to
pieniadz)samo nalozenie prawnego obowiazku nie ma - tu sie oczywiscie zgadzam -
mocy sprawczej - prawo musi byc dobre, musi sprawdzac sie w praktyce, musza mu tez
towarzyszyc odpowiednie przepisy wykonawcze i rozwiazania organizacyjne nie da
sie rownoczesnie przyjac 40 pacjentow, wypelnic tony papierow nie mogac liczyc
na zadna pomoc sredniego personelu i jeszcze dodatkowo zglaszac dzialania
nieporzadane, czy choroby zakazne oraz rzetelnie kodowac rozpoznania, a w
dodatku wyrabiac po godzinach jeszcze jakies badanie kliniczne i miec jeszcze
czas i ochote na porzadne dokumentowanie tego…”
Nikt – to znaczy extorris także nie, nieprawdaż? Bo chyba nie chodzi o postawę
„wszyscy, tylko nie ja”. Trudno nie uznać, że przyznajesz się tu do nieraportowania.
Sam przyznajesz powyżej, że Twoim zdaniem przestrzeganie prawa w praktyce i
rzetelność zawodowa zależy od:
a/posiadania czasu
b/płacenia za to(sic!)
c/ochoty
d/oraz…penalizacji.
Uważam to za niepoważne - czyli, że sobie żartowałeś.
Jeszcze jedna różnica – nie tylko ja uznaję pisownię „zdarzenia niepożądane”
jako prawidłową. Nieporządany kojarzy mi się raczej z nierządem – może coś w tym
jest ;))
Aby skrócić tę naszą forumową dyskusję wikłaną niepotrzebnie akademickimi
wywodami, podsumuję o co chodzi mnie:
1/ nie należy mieszać pojęcia błedu lekarskiego ze skutkami nieuctwa, arogancji,
niechlujstwa i niewolniczego poddawania się wadliwemu i kryminogennemu systemowi
2/ nie jestem zwolennikiem penalizacji błędów medycznych ani karania lekarzy -
jako metody zarządzania ale to nie oznacza, że lekarz nie odpowiada za nic.
3/ nie jest tak, że brak kary sprzyja ujawnianiu czynów zabronionych – w
systemie i przy mentalności z którą mamy do czynienia, co sam przyznajesz,
postulując penalizację nieraportowania. Niestety, doświadczenia US będą być może
społecznie przydatne u nas za jakieś 200 lat. Nie uważam jednak, że należy
prowadzić nas do cywilizacji za pomocą kar, lecz nie oznacza to bezkarności.
4/ Jest powszechnym w naszym społeczeństwie zjawisko akceptacji podwójnych norm,
jako racjonalizacji własnych postaw – to co ja robię jest usprawiedliwione (bo
np. nie ma czasu albo pieniędzy na rzetelność), to samo w wykonaniu innych –
zbrodnia! Chciałbym wierzyć, że problem akademicki błędu medycznego nie pojawia
się w kontekście usprawiedliwiania siebie (tj nas, środowiska) wobec
narastających objawów systemowej erozji rzetelności zawodowej (vide-raportowanie
np.)
Extorrisie, wyłożyłem kawę na ławę i bardzo Ci dziękuję za dotychczasową
inspirującą dyskusję. Mam nadzieję, że moich uwag nie potraktujesz ad personam.
Z pozdrowieniami.
Przejrzyj resztę wiadomości
Temat: temat rzeka:terapia...
Stuknięcie czyli dotknięcie Cóż... przepuściłam temat, w którym powinnam zabrać głos:)
Prawa forumowe są dość widoczne i nie polegają na rzetelnym, logicznym
kontynuowaniu dyskusji. Odpowiadamy... trollom albo osobom, które sadzą banały -
te same od lat. Osoby absolutnie zamknięte, Bazylu, na zmiany i rozwój, z uporem
zamieszczające swoje odkrycia, które żadnymi odkryciami nie są, a zaciemniają
jedynie sprawę. Miernoty podczepiające sie pod osobowości wybijające się... i
płyną sobie razem z okrętem:)))
Jak to się dzieje, że marnujemy swój czas odpowiadając na różne zaczepki - typu
Rauchen, która ostatnio ma fioła na punkcie pokrzyw i szampana, a nie
odpowiadamy Bazylowi? Że mailujemy do kogoś niewartego najmniejszej uwagi, a
tracimy kontakt z osobami wartościowymi, na ktorych nam zależy? hmm... myślę, że
to jest trochę tak: przenosimy nasze zwyczaje z realnego świata - kiedy jesteśmy
w gromadzie miłych nam i pokrewnych dusz, to wystarczy uśmiech... i jest się
razem. Tego uśmiechu na forum nie widać - a ja się ciągle uśmiecham do Janu,
Parysa, Tranzyta, Myszki, Magdy, Corti, Yury, Addiego... do wielu innych
forumowiczów... na forum to jednak - tylko milczenie.
Poza tym - natura ciekawskiego poszukiwacza zmusza do pokonywania przeszkód - a
przeszkodą są poglądy, które albo obalamy (co za pijackie słowo), albo je
modyfikujemy, albo budzą one naszą złość, albo nas szokują, albo... itd.
Temat terapii... mnie spotkania z terapeutą nie pomogły ani nie zaszkodziły -
nie była to terapia... jakoś nie umieliśmy przejść do rzeczy. "już tylko to
pozwoliło,by wyzwolił się w niej, jej naturalny potencjał,co
> doprowadziło do tego,że znalazła własny sposób niepicia,wprowadziła szereg
> zmian życiowych,zachowań oraz,że np.potrafi czerpać niezwykłą radość z jazdy
> na rowerze(eska wyprowadź mnie z błędu jeśli sobie zbytnio
> nadinterpretowałem".
Nie chcę sie powtarzać - ale np. rower był pierwotny, choć nie pedałowałam
jeszcze wtedy, kiedy poszłam na pierwsze spotkanie - test - pan trzymał się
wytycznych i zinterpretował mój alkoholizm jako dość łagodny - ano bez "dołków",
policji, awantur, melin czy płynów technicznych - w duchu więc pomyślałam, że
jakiś głupi to facet, gdyż mierzy alkoholizm społecznymi odniesieniami. Przecież
lumpy, ludzie prymitywni, bez wykształcenia, hałaśliwi, destrukcyjni, społecznie
nieprzystosowani, bezwstydni - od razu wskakują na ostatni stopień. A ja - o
mało nie umarłam... we własnym łóżku. Dziwiąc się - do tej pory - jaką ludzie
mają siłę, żeby np. samemu dojść na detoks... albo samemu kombinować royala...
przez parę tygodni ciągu.
Rower to pojazd mój ukochany - z czasów dzieciństwa i młodości - był konkurentem
terapeuty na tyle atrakcyjnym, że - idąc na spotkanie - siedząc tam - myślałam:
jaka szkoda, lepiej bym sobie teraz pojeździła niż oglądała te smętne kąty.
Spodziewałam się, że leczenie alkoholików to farmakologia... i że istnieją
jakieś sprawdzone sposoby hamujące głód alkoholowy. Jest to, co jest, wielkie
nic - więc nie chcę żadnej terapii...
Jednak "stuknięcie" terapeutki, Bazylu, to całkiem inna kwestia... fascynująca
w pewnym sensie. Tajemnicza a skuteczna. Bo było to stuknięcie w czoło...
techniczna - fizyczna ingerencja. Działanie zakodowane w historii gatunkow - nie
tylko homo sapiens. Ale nie rozwijam, bo muszę juz - do roboty.
Może - na potem:)
Przejrzyj resztę wiadomości
Temat: Kosmos, Czlowiek, Umysl.
Mon, 13 Oct 1997 17:18:01 GMT Wojciech Kruczynski pisze:
:) Ja sie tylko zastanawiam, dlaczego rozni ludzie za pomoca takiej samej (jak mowisz) intuicji dochodza do roznych wnioskow.
Mysle, ze odpowiedz na to pytanie jest taka sama, jak na pytanie: dlaczego rozni ludzie sa rozni? 'Ja' to w pewnym sensie suma tego, co wydarzylo mi sie dotychczas, zlepiona w jedna calosc przez pamiec. A zycie kazdego czlowieka jest absolutnie jedyne w swoim rodzaju i niepowtarzalne. Dlatego przyswaja on sobie inne pojecia, inny sposob myslenia, inne wartosci i wreszcie w inny sposob wyraza swoja intuicje. | Problem zas lezy w innym miejscu. Moze po prostu inaczej | rozumiemy intuicje. Wg mnie jest ona ta czescia mojego 'ja', ktora jest | bezposrednio zwiazana ze swiatem. Taki glos prawa naturalnego, ktory | moze mi wskazac dzialania najbardziej zgodne ze swiatem. W tym sensie - | zakladajac, ze swiat jest jeden dla wszystkich - intuicja jest | zasadniczo podobna. Jedyne roznice wynikaja z tego, ze kazdy z nas | zajmuje w tym swiecie inne miejsce. | Troszke to niejasne. ;)
Chyba lapie. :) Jednak dla mnie (w skrocie) intuicja to to, co sobie uswiadamiamy bezpojeciowo. A "prawo naturalne" o ktorym mowisz, jest raczej ewolucyjnym uwarunkowaniem czlowieka, kompleksem jego procesow wegetatywnych. Jakby nizszy poziom w stosunku do mojej intuicji.
Chyba niekoniecznie. Odnosze wrazenie, ze to co napisalem o intuicji miesci sie jakos w Twojej definicji intuicji, jako tego, co uswiadamiamy sobie bezpojeciowo. Z drugiej strony ja rozumiem prawo naturalne dosc szeroko. Nie mam na mysli tylko wegetatywnych procesow (choc je oczywiscie rowniez). Jesli wyobrazic sobie swiat, jako pewien system wspoloddzialywujacych elementow, to moja jednostkowa droga przez ten swiat, jest ograniczana przez liczne wplywy spoza mnie. Czy to swiat zewnetrzny, czy to inni ludzie, niewazne. Moge poruszac sie zgodnie z calym nurtem zdarzen, i moge w jakims punkcie probowac mu sie przeciwstawic. Prawo naturalne to suma zaleznosci pomiedzy mna a tymi ograniczeniami. Prawo naturalne wytycza mi droge, ktora jest dla mnie najlepsza. Intuicja moze mi ja wskazac. Widac chyba dosc wyraznie, ze tak rozumiane prawo naturalne nie ogranicza sie wylacznie do funkcji wegetatywnych. | Dlatego pytam, co to "istnienie" - szukam pomostu. | I dowiaduje sie, ze jest to apriorycznie | zroznicowane pojecie. :)
| Tak jest z bodaj kazdym pojeciem. Slowo 'istnienie' ma wiele | znaczen, w zaleznosci od tego kto, kiedy i w jakim kontekscie go uzywa. | I w odpowiednich warunkach kazde z tych znaczen jest wlasciwe i | uzyteczne. Na przyklad stwierdzenie, ze istnieja te rzeczy, o ktore moge | sobie rozbic nos, jest czasem uzyteczne. Wiem dzieki niemu, ze | istniejace rzeczy trzeba omijac. ;) Najgorsze, ze uzywa sie tego slowa jednoznacznie w systemach, ktore rzadza swiatem...
To akurat jest odwieczny problem ludzkosci. Zbyt mocno przywiazuje sie do niektorych znaczen slow.
| | MSZ tak wlasnie byc powinno, ale stalo sie jakos tak, ze ludzie | | za bardzo zzyli sie z tym tworem. Zaczeli go uzywac nie tylko do | | komunikacji, ale rowniez do myslenia. Przykrylo to intuicje, prawo | | naturalne itd. No i wtedy sie porobilo. | ...wielkie rozdzielenie? :) | W jakims sensie pewnie tak. Ale mozna je tez rozumiec na innych | plaszczyznach. I to tak wielu, ze nadal je probuje przetrawic. :) ...co jest o tyle trudne, ze sam tez jestes "porobiony". :)
Zgadza sie. Jako czlowiek zachodu dosc niepewnie czuje sie na gruncie wschodnim. Boje sie tego, ze moge uznac zbyt pospiesznie, ze cos zrozumialem. Czasem czytajac pewne fragmenty wschodnich tesktow mam wrazenie, ze dokladnie rozumiem o czym jest tam napisane. Ale pozniej przypominam sobie, jak inny jest ich punkt widzenia, jak bardzo roznia sie od nas, i nagle cala pewnosc znika. Inaczej mowiac, nie mozna dojsc do jednosci narzedziem, ktore powstalo w wyniku rozdzielenia.
Zalezy, jak rozumiesz owa jednosc. Jesli poznam swoje narzedzie na tyle dobrze, aby zawsze wiedziec co jest efektem uzycia tego akurat narzedzia, a co jest efektem dzialania przedmiotu badan, bede mogl poznac obca kulture stosunkowo dobrze. A jednosc, ktorej szukam nie jest jakim polaczeniem kultury zachodu i np. wschodu. Szukam raczej czegos, co bedzie stanowilo pewna calosc odpowiednia dla mnie. W tym celu moge wybierac co chce, interpretowac to jak chce i tworzyc jednosc przy uzyciu jakichkolwiek narzedzi. Nie jest wazne, czy to co osiagne, jest wlasciwe w jakims obiektywnym sensie. Liczy sie to, czy taka akurat jednosc pasuje do mnie. Nic wiecej nie moge osiagnac.
Przejrzyj resztę wiadomości
Temat: Komentarze TOK FM: Instytut Pamięci Narodowej
Język i logika wiary
Język polski wyróżnia wśród innych języków nowożytnych fakt, że podmiot jest
umieszczany w zdaniu na pierwszym miejscu, a przymiotniki go określające w
drugiej kolejności. Jest to typowo personalistyczna cecha języka, wywodząca się
od osoby, która po rycersku staje zawsze z podniesioną przyłbicą do dialogu, a
w razie potrzeby do walki w obronie słabszych lub samej siebie. Taka składnia
rozciąga się konsekwentnie na wszystkie pozostałe podmioty i przedmioty.
Inaczej mówiąc, podmiot ani się nie ukrywa za jego określeniami, ani ich nie
używa do podstępnego wprowadzania siebie na pierwszy plan, ani też nie
reklamuje się jako towar. Takie jest bezpośrednie dziedzictwo języka
łacińskiego. Jeszcze inaczej mówiąc – podmiot rządzi składnią, a więc i myślą
ludzką i jej wymianą z innymi osobami.
Swoisty ekumenizm języków zamącił przekaz Prawa Naturalnego między ludami i
narodami, uprzywilejował aprioryzm w kreowaniu myśli ludzkiej, i co bardzo
ważne - utrudnił odczytywanie przekazu dziedzictwa cywilizacji łacińskiej w
Europie. Takie skutki spowodowało otwarcie się tego dziedzictwa na świat,
zamiast wyjścia naprzeciw światu. Troska o własną tożsamość, czyli o postawę
personalistyczną czyni wiarygodnymi pojęcia miłości Boga i bliźniego. Z
przykrością trzeba stwierdzić np. wprowadzanie na siłę pojęcia tolerancji do
szkół podstawowych, jako obiegowego hasła operatorowego, pod które każda
władza może podłożyć w przyszłości dorosłemu już człowiekowi to, co zechce.
Zdumiewający jest fakt spontanicznego szerzenia się określenia dobry Bóg.
Zgodnie z tradycją języka podmiotu, jakim jest język cywilizacji
personalistycznej, określenie dobry oznacza, że należy ono do ciągu par
określeń, przeciwstawnych ze względu na cechy. Cecha alternatywą jest tu zły,
czyli w domyśle – promocja poglądów Persów o współistnieniu dwóch bogów -–
światła i ciemności.
Kościół naucza, że Bóg posiada przymioty, które poznajemy, wymieniamy i
przywołujemy po przyjęciu aktu wiary, że Bóg jest Jeden w Trzech Osobach
Boskich. Logika składni personalistycznej jest żelazna – gdy badamy prawdziwość
zdania, zaczynamy najpierw od badania naszej wiedzy o istnieniu podmiotu, a
dopiero następnie badamy prawdziwość poszczególnych określeń podmiotu,
związków między nimi. Taka logika personalistycznej składni języka spowodowała,
że silniki tej cywilizacji oparte na abstrakcji (umartwieniu ducha) i ascezie
(umartwieniu ciała) otworzyły przed człowiekiem drogę do poznawania
niezbywalnej prawdy o Bogu jako przyczynie i celu każdego z nas.
Dlaczego takie rozważania?
Potrzeba takich rozważań, które są tylko przypomnieniem spraw w zasadzie
znanych, jest oczywista. Niepokój, który ogrania naród, jest coraz silniejszy -
wiadomo, że gdzieś dzwonią, ale nie wiadomo gdzie. To dzwonienie to głos Prawa
Naturalnego słabo uświadomiony, bo zagłuszany przez media, lęk przed utratą
egzystencji, przed niepewnością jutra, a w końcu nowe, masowe zjawisko –
poczucie bycia człowiekiem zbędnym, niepotrzebnym Polsce i Polakom. Boimy się
powrotu socjlakomunizmu, ale nie rozumiemy, że on właśnie trwa i rozwija się
jako socjalliberalizm i realizuje zapowiadane przez ideologów marksizmu-
leninizmu obumieranie państwa jako aparatu ucisku Obumieranie wiąże się z
pojęciem bakterii i ich toksyn. Bakterie ideologii komunistycznej mają się
znakomicie za parawanem grubej kreski, a ich toksyny po dzień dzisiejszy
zatruwają polskie umysły i dusze.
Powtarzam pytanie: Czy można zrozumieć historię powszechną oraz historię Polski
bez znajomości historii Kościoła? Czy można skutecznie walczyć o prawo do
życia dzieci nienarodzonych, osób starszych i ciężko chorych, o prawo do pracy
i dachu nad głową - bez nauki podstaw etyki katolickiej? Czy dziwi nas, że w
tej sytuacji katolicka nauka społeczna nie interesuje młodzieży, że jest
nieznana ogółowi narodu, ale za to jest wykorzystywana manipulacyjne przez
CSP?
Skąd czerpać - po ludzku rzecz biorąc - nadzieję, że Polacy się zjednoczą,
skoro nie wiedzą wokół czego mają się jednoczyć? Nie ma nawet dialogu wokół
obowiązującej postaci Godła
Rzeczpospolitej,
bo pogodziliśmy się z kradzieżą krzyża z korony Orła w dniu 13
grudnia 1927 r., z rozerwaniem jego korony i unieruchomieniem jego skrzydeł
przez pięcioramienne gwiazdki.
Którędy do wnętrza Kościoła?
Intelektualizm Żydów wzdragał się przed przyjęciem ascezy jako praktyki
ewangelicznej, za tym poszło zlekceważenie także Prawa Naturalnego. Pozostało
tylko przekonanie o swoim bezwarunkowym wybraństwie, odseparowanie się od
narodów i nienawiść do Chrystusa Pana, skrzętnie ukrywana przed światem po
dzień dzisiejszy.
Nie wiadomo dokładnie, dlaczego właśnie akurat w czasach nowożytnych część
Żydów oderwała się od mozaizmu w kierunku ateizmu, tworząc teoretycznie i
praktycznie tzw. żydokomunę - fundament pod ustrój ZSRR. Wybraństwo odtworzyło
się w ideologiach ateistycznych - socjalkomunizmu, socjaldemokracji i
socjalliberalizmu. Na ich pobrzeżach pojawiły się liczne prądy intelektualne o
charakterze apriorycznym, przenikające do wnętrza Kościoła, jak np. tzw.
chrześcijańska demokracja. Trudno nie zauważyć, że narodziła się ideologia
opanowania Kościoła od wewnątrz metodą wypierania personalizmu przez
gromadnościowość a zatem odpowiedzialności osobistej przez powszechną
anonimowość. Na terenie świeckim oznacza to walkę z cywilizacją łacińską, a
więc likwidację społecznego wymiaru Kościoła, zadanego przez Prawo Naturalne, i
zredukowania go do diaspory, a w konsekwencji do roli głosu w dyskusji.
Walka w obronie Kościoła jest dziś walką o odbudowę personalizmu w całym
przekroju społecznym, we wszystkich dziedzinach życia. Będzie ona skuteczna
tylko wtedy, gdy będzie równocześnie walką o odbudowę państwa cywilizacji
łacińskiej.
Przejrzyj resztę wiadomości
zanotowane.pldoc.pisz.plpdf.pisz.plorientmania.htw.pl
|
|
Cytat |
Diabeł: wielki, czarny znak zapytania. Napierski Stefan Debiutuje się do samej śmierci, a i śmierć jest też debiutem. Aleksander Kumor Dla konserwatysty refleksja nad podstawami własnego światopoglądu jest rodzajem profanacji tak samo jak konieczność udowadniania egzystencji Boga jest estetycznym zgorszeniem dla każdego prawdziwie wierzącego; jest wyprowadzaniem irracjonalnej wartości na poziom racjonalny, desakralizacją boskości, której odebrany zostaje urok tajemniczości, bez której nie można pewnie stawić czoła lewicowym czcicielom diabła na ich polach bitewnych rozumu. Georg Quabbe Dlaczego tak często ludzie, dla których bardzo dużo zrobiłeś, ciężko się na ciebie obrażają? Może dlatego, że przypominasz im o ich słabościach. Kirk Douglas, Syn śmieciarza, Autobiografia Aby uwierzyć w drugiego człowieka, należy najpierw uwierzyć w siebie. Żyć w harmonii ze światem widzialnym i niewidzialnym. Odnaleźć prawdziwe oblicze Boga. . . Ale czy miłość jest w stanie uchronić przed samotnością? Nie zapominajmy, że "Bóg ukrył piekło w samym sercu raju". Paulo Coelho
|
|