Oglądasz wypowiedzi znalezione dla hasła: glony w
Temat: uprawy ekologiczne a niemowlęce słoiczki
Użytkownik Peyton <pey@ipolska.plw wiadomości do grup dyskusyjnych
napisał:3b29c1e@news.vogel.pl...
Użytkownik Puszczyk <justk@poczta.onet.plw wiadomości do grup
dyskusyjnych napisał:9gcc5h$9c@news.tpi.pl...
| I co wy na to?
zocha (rok i 5 dni) je tylko sloiczkowe owoce na podwieczorek. je za to z
nami
ogorki, pomidory, cukinie, truskawki, jablka etc. kaszka sniadaniowa
pochodzi z wlasnego rondelka. i zocha ma sie bardzo dobrze, choc nie
sprawdzamy "ekologicznosci" wszystkiego co sie rusza.
w kwestii żywienia dzieci to nie mam doświadczenia za bardzo :))))
ale powiem tak, moja rodzina ma gospodarstwo i oddzielnie hoduje warzywa i
owoce na wlasne potrzeby (nawwet krowe hoduja oddzielnie) a oddzielnie na
sprzedaz. Dlaczego? Dlatego ze na te na sprzedaz ładują hektolitry nawozów
im gorsze chemicznie ścierwo tym chętniej je stosują bo lepiej zabija
chwasty i szkodniki. Czy te nawozy pozostają obojętne dla naszego
organizmu??? złamanego grosza bym nie dał za takie stwierdzenie.... Jak
kiedyś chciałem zjeść ogórka ze sterty przygotowanej na sprzedaż to dostalem
nawet ochrzan! Czyli nawet ci ludzie wiedza ze nawozy i preparaty sa
szkodliwe dla nas... Ale coż jeśli chce się utrzymać konkurencyjną cenę to
trzeba je stosować.
jak na razie mozemy
stwierdzic, ze warzywa "ekologiczne" sa znacznie brzydsze od normalnych,
ale
za to duzo drozsze.
Pytanie: czy warto placic za gwarancje zdrowej zywnosci?
Gospodarstwa ekologiczne to troche skomplikowana sprawa. Rolnik ekologiczny
z założenia uprawia warzywka tak jak dla siebie. Sa w polsce organizacje
ktore przyznaja atesty (np EKOLAND) nie ma gwarancji, że samozwańczy rolnicy
ekologiczni (bez atestu) faktycznie przestrzegają zasada ekologicznej
uprawy. (chociaz nie jest to wykluczone) . Zeby zostac rolnikiem
ekologicznym trzeba spelnic naprawde rygorystyczne kryteria i trzymac sie
nastepujacych zasad:
*******************************************************************
- utrzymywanie i podwyższanie żyznosci gleby - stanowiącej kryterium
poprawnosci gospodarowania - poprzez stosowny płodozmian oraz własciwe
nawożenie organiczne (komposty, nawozy zielone, obornik),
- dbałosć o utrzymanie okrywy roslinnej (uprawa międzyplonów), w celu
podtrzymania aktywnosci biologicznej gleby oraz ochrony przed erozją,
- maksymalne zamknięcie obiegu materii w gospodarstwie, pojmowanym jako
trwały agrosystem ekologiczny; gospodarstwo rolne stanowi :organiczną"
całosć, - równowaga produkcji roslinnej i zwierzęcej, wyrażającej się w
samowystarczalnosci paszowo-nawozowej gospodarstwa,
- zapewnienie zwierzętom gospodarskim warunków bytowych zgodnych z ich
potrzebami gatunkowymi oraz oparcie żywienia na paszach własnych, z
wykluczeniem dodatków syntetycznych,
- dążenie do utrzymania bogactwa gatunkowego roslin i zwierząt, także
dziko żyjących, w obrębie gospodarstwa
- kształtowanie i pielęgnacja bogatego, zróżnicowanego krajobrazu
rolniczego
***********************************
Jak widzicie chyba warto promowac rolników ekologicznych przez kupownie ich
produktów.
nie mamy ponadto zadnej gwarancji, skad pochodza. czyli
albo wierzymy pani ze sklepu na grojeckiej, albo nie.
no coz, ja wierze tej pani ze sklepu na Foksal :)))) A co do cen to
faktycznie sa wyzsze ale wychodze z zalozenia ze warto doplacic te
kilkanascie procent.
a jezeli chodzi o korespondencje z koncernami spozywczymi... nie szkoda
czasu? przeciez oni i tak maja takie obroty, ze przekonanie ciebie do
swoich
produktow jest dla nich sprawa marginalna.
mysle ze powinnismy kupowac zywnosc ekologiczna a w miare jak bedzie
przybywalo jej konsumentow, powinna zwiekszac sie oplacalnosc produkcji i
zmniejszac ceny. W calej europie jest silny trend do przestawiania produkcji
rolniczej na ekologiczna z wielu wzgledow o ktorych nie bede sie tu
rozpisaywal, zainteresowanych odsyłam do altavisty :)))) Glony powod to
oczywiscie zapotrzebowanie, ludzie zaczynaja odchodzic od kupowania
przerosnietych, blyszczacych pomutowanych roślin poniewaz zwieksza sie
swiadomosc, ze to co pieknie wyglada nie koniecznie musi byc zdrowe (i
smaczne). Po co ryzykowac jak mozna zjesc nieskazone rosliny o budowie
identycznej od setek lat do ktorych nasze organizmy sa przyzwyczajone.
Mam nadzieje ze sie ze mna zgadzacie
Pozdrawiam
jhe
Przejrzyj resztę wiadomości
Temat: eko festiwal
PatryCCCja wrote:
sam kiedys na grupie umiesciles to pytanie - bo ktos ci przeslal i nie
umiales odpowiedziec.
moze pytanie nie jest bardzo czeste, ale moim zdaniem warte umieszczenia w
faq.
zebys nie musial szukac:
*********************************
Autor:Seva (s@post.lp)
Temat:List od Kuby
Dostałem coś takiego:
"Subject: Z vege.pl
Date: 8 Dec 2002 15:32:31 -0000
Ostatnio przeszedłem na wegetarianizm i mam mały problem. Otoż
rodzice (mam dopiero 16 lat) kaza mi jesc ryby, poniewaz zawierają
dużo jodu (jestem chory na tarczycę). W jakich produktach
nie-mięsnych moge znależc ten pierwiastek (oprócz soli jodowanej, na
to wpadlem sam... ;))? Nie musisz odpowiadać na ten list, wystarczy,
ze w FAQ pojawi sie odpowiedz... Z góry dziękuję i pozdrawiam :-) "
Macie jakieś sugestie w tym temacie?
Pozdrawiam, Seva.
*********************************
Jod można znależdzć prawie wyłącznie w produktach pochodzenia morskiego lub
przetworzonych w wodzie morskiej.
Np.:
- glony jadalne
- przefermentowane w wodzie morskiej zboża lub soję (tzw. japońskie miso) -
na zupę
- sos sojowy -tamari, shoyu -nie podróby.
Rośliny i zwierzęta nie morskie pozbawione są zwykle jodu i fluoru z powodu
nieobecności tych pierwiastków w wodach gruntowych.
Pobyty nad morzem i "oddychanie" morską bryzą ;-)
Ale jak on ma problemy z tarczycą, to dietę powinien opracować lekarz
specjalista, bo nie wiem jak ze spożyciem soli.
Sowa
*********************************
moja mama postawila mi to samo ultimatum. no i kindze tym samym tez. ale
nam sie upieklo, bo u nas nigdy nie bylo zwyczaju jedzenia ryb, wiec uszlo
nam na sucho ;)
a na powaznie: trzba wziac pod uwage jeszcze jeden aspekt: zanieczyszczenie
srodowiska. przeciez ryby maja praktycznie otwarty uklad krwionosny jesli
chodzi o kontakt z woda. a jaka aktualnie jest woda chyba nikomu nie trzeba
tlumaczyc..... dosc wspomniec ze w skandynawi zaleca sie dzieciom i
kobietom w ciazy aby ryb nie jadly wogole. wszelkei zanieczyszczenia bez
trudu przenikaja bowiem przez skrzela do krwi i kumuluja sie w organizmie
ryb. czy gra jest wiec warta swieczki?
moze lepiej przyjmowac preparaty jodu (np. jodit - po konsultacji z
endokrynologiem oczywiscie)? a w wakacje wyjechac nad morze? sol jak
wiadomo jest w polsce jodowana od kilku lat - kazda sol, takie sa wymogi
prawne. jakas firma wypuscila tez nie tak dawno jodowana wode mineralna
(nie wiem czy zrodlana) - w tym przypadku nalezy z kolei pamietac zeby nie
przesadzac z iloscia takiej wody, zeby za bardzo nie obciazyc z kolei nerek
i nie zrobic sobie niedzwiedziej przyslugi.
pat
*********************************
pozdr.
pat
Przejrzyj resztę wiadomości
Temat: FAQ
Tomek Wilicki wrote:
Jeśli chodzi Ci o płatki drożdżowe, to jest jeden rodzaj takich płatków
(jeśli chcesz je sobie sprowadzić poprzez sieć, to Ci podam dokładną
nazwę), w Polsce raczej niedostępny, który zawiera dodatek B12, aktywnej
B12 z myślą o wege. Płatki drożdżowe, które możesz dostać w sklepie (np.
w sekciarskich w Wawie), mają śladowe ilości B12, bez znaczenia.
Jeśli chodzi o kwestie analogów i ich relacji do aktywnych form b12, to
znajdziesz wszelkie informacje na ten temat w linku, który Ci podałem
niedawno.
nie pamiętam... jakim linku? jedyny fakt jaki znam to taki ze nieaktywne
analogi blokują wchłanianie właściwej b12, nie wiem tylko czy nie wymywaja
jej z organizmu.
| glony nori najprawdogopodobniej b12 nie zawierają, wręcz utrudniają jej
| wchłanianie
Przeoczyłeś, ale rozmawiałem z Tobą ostatnio o nori, podawałem Ci trochę
informacji o tym, że są różne nori, różnie je można przygotować i
wreszcie, że różne są ich badania - starsze (mniej wiarygodne) i nowsze
(lepsza metoda oznaczania) - wszystko to ma wpływ na zawartość aktywnej
B12 w nori. Po prostu czytaj odpowiedzi na własne pytania.
jak szukałem w sieci, to znalazłem "dawniej sądzono ze w nori b12 jest,
NOWSZE badania pokazują ze nie ma". Przynajminej w cześci artykułów. Nie
pamiętam czy mi podawałeś coć o nori takiego czy też sam to znalazłem. To,
ze podałeś mi odpowiedź na pytanie nie znaczy ze jest to odpowiedź
prawdziwa. Gzyra nie zawsze ma rację.
| drożdże tak samo
Drożdże piekarskie czy drożdże piwne nie są efektywnym źródłem B12 dla
wegusków, zgadza się. Wiemy o tym wszyscy od dawna.
ah, dzięki. To czemu tak się droczysz o te ekstrakty drożdżowe w innym
wątku?
| vegevit to kpina w żywe oczy
Nie, to jest niezłe źródło aktywnej B12, otrzymywanej według
standardowej metody. Bardzo dobra rzecz dla wegan, którzy nie mają
zamiaru uzupełniać szybko niedoborów, a tylko trzymać swoje B12 w normie
w prosty sposób. Smaczne nawet.
przy założeniu przyswajalnosći rzędu 50%. Jak się założy przyswajalnosć
rzędu 2-4%, to... sam policz. Ale poszukam dokładnie o vegevicie.
Przypusczam ze to równie trudne do znaleziena co wykazanie bezzasadności
jedzenia drożdży, ale... spróbuję.
| warzywa z upraw bio? skąd to sie tam wzięło?
To jest przedszkole wiedzy o B12. Jazda do książek. Albo w sieć.
no byłem, przy okazji nori. Eksperci obśmiewali te warzywa.
| co to są ekstrakty drożdżowe? nigdy nie słyszałem.
Na przykład produkt zwany Marmite (rzadko w Polsce, ale kiedyś był w
Tesco), ciemny, intensywny krem, dobry jako dodatek i podkreślacz smaku.
Zawiera dodatek B12, między innymi.
jakiej b12?
tomek
Przejrzyj resztę wiadomości
Temat: jeszcze o B12
Tomek Wilicki wrote:
a ja mam jeszcze parę pytań odnosnie samego nori jak i zawartosci i jakości
B12. Wiadomo jakie to pytania ;P
Dobry był ten rok 1999, szczególnie końcówka... Daruma wtedy zakomunikował:
Według opublikowanych na początku tego roku wyników badań japońskich
naukowców glony 'nori' mogą byc istotnym źródłem witaminy B12 dla wegan.
100 g suchej masy glonów zawierało 69.20 (glony zielone) lub (glony
czerwone) 25.07 mcg witaminy B12.
Potem przakazał mi papierową wersję artykułu, którą otrzymał do skrzynki
własnej od japońskiego autora-badacza. Mam to, ale nie wiem gdzie, bo
jeszcze się nie rozpakowałem do końca. W końcu to dopiero rok od przeprowadzki.
W zależności od tego jakie to są nori, zawartość wynosi ok.10-70 mcg w
100g, czyli dużo. Jak zwykle przy B12 są kontrowersje, czy nori ma
analogi i ile ich ma, chyba są sprzeczne dane w zależności od
zastosowanej metody oznaczania. Tu masz trochę na ten temat:
http://www.veganoutreach.org/docs/b12paper.pdf
A tu jest ciekawe porównanie surowych i suszonych nori:
http://www.ncbi.nlm.nih.gov:80/entrez/query.fcgi?cmd=Retrieve&db=PubM...
Int J Vitam Nutr Res 1999 Nov;69(6):412-8
Bioavailability of dried asakusanori (porphyra tenera) as a source of
Cobalamin (Vitamin B12).
Yamada K, Yamada Y, Fukuda M, Yamada S
Department of Liberal Arts and Sciences, School of Health Sciences,
Sapporo Medical University, Japan.
We have already reported that raw nori (Porphyra tenera) contains
cobalamin (Cbl) but not Cbl analogues (J. Nutr. Sci. Vitaminol., 42,
497, 1996). It seems, therefore, that it is an excellent natural
vegetable source of Cbl. On the other hand, it has been reported that
the Cbl nutritional status of vegetarian children deteriorated as
estimated by the hematological index, mean corpuscular volume (MCV),
after they had dried nori as a source of Cbl. Such a discrepancy
between raw and dried nori as a source of Cbl led us to investigate
whether Cbl in dried nori had different properties from that in raw
nori. We found that contents of Cbl homologues determined by a bioassay
method in both raw and dried nori were similar. The urinary
methylmalonic acid excretion increased when human female volunteers
were given 40 g of dried nori daily during the test period. On the
other hand, the urinary methylmalonic acid excretion did not change
when volunteers were daily given 320 g of raw nori, which was
equivalent to 40 g of the dried one on the basis of dehydrated weight,
during the test period. By paper chromatography, 65% of the Cbl
homologues were found to be comprised of Cbl analogues in dried nori,
while 73% of the Cbl homologues in the raw nori were genuine Cbl. These
results were confirmed by the finding that the bioassay method gave
higher values for Cbl homologues than those obtained by a competitive
binding assay method using an intrinsic factor as a Cbl-binding
protein. Our present data demonstrated that Cbl in raw nori can be
changed into harmful Cbl analogues by the drying process.
Weźcie Tomaszu wrzućcie w wyszukiwalnię nori+B12 i zaprezentujcie nam wynik...
gzyra
Przejrzyj resztę wiadomości
Temat: jak obsługiwać wywoływarkę filmów?
Czy urządzenie pracuje w trybie on-line czy tez off-line?
Jakiej firmy filmów używasz do naświetlania? Generalnie trzeba często
sprawdzać gęstość optyczną(najlepiej około 4,9), procentowe pokrycie pol
rastrowych densytometrem(odchyłka ok.2% od wzorca). Mam nadzieje że
posiadasz
taki na wyposażeniu :)
Na RIP-ie powinien być program pozwalający na to oraz na wpisanie w RIP-a
wartości które odczytałeś. Jeśli wartości są większe trzeba kombinować z
mocą
lasera, przysłoną itd.
Chemię (utrwalacz oraz wywoływacz) powinno się zmieniać aż się jak się
będzie
kończyć w pojemniku:)W żadnym wypadku nie należy jej wykorzystywać
ponownie...
A mycie wywoływarki średnio raz na miesiąc no chyba że glony zauważysz
wcześniej na filmach...
M.K.
Dzięki za odpowiedź
gęstość optyczna?, densytometr? o czym Ty człowieku mówisz?? ;-)
moje problemy są o wiele bardziej przyziemne, po prostu wiem tylko tyle, że
chemię trzeba zmieniać, i w jakich mniej więcej proporcjach.
Uzywam filmów firmy Typon, Typorec TR-LR+, naświetlarka to Agfa
AccuSet1000+, i własciwie nie mam z tym problemów, wczęsniej używałem filmów
innej firmy, ale nie pamiętam co to było. Wywoływarka jest offline, tzn.
jest użądzeniem niezaleznym od naświetlarki, bo o to chyba chodzi?
Generalnie gnębią mnie 3 problemy:
- zbyt małe zaczernienie, czarny jest przezroczysty i zdaje się, że za to
odpowiada zbyt słaby (lub zużyty) wywoływacz
- mleczny film, film nie jest przezroczysty lecz biały, i to jest chyba
problem utrwalacza
- rysy na filmie, pojawiają się w różnych miejscach i na różnej długości,
czasem są dość mało widoczne i nie mają większego wpływu na jakość druku, a
czasem są na tyle głębokie, że trzeba jeszcze raz naświetlać film i modlić
się aby znów się nie pojawiły - tu zdaje się problemem są kryształki
wytrącające się z utrwalacza i osadzające się na wałkach, co prawda jak
maszyna rusza, wałki zanurzają się w cieczy i powinny się te kryształy
rozpuścić, ale może nie wszystkie, lub nie do końca się rozpuszczają, a moze
przyczyna jest zupełnie inna.
Mam jeszcze pytanie, które pewnie powali na ziemię (ze śmiechu) osoby
znające się na rzeczy: pod maszyną są dwa zbiorniki, czy są to zbiorniki na
nowy wywoływacz i utrwalacz, czy tez do nich spływa zużyta chemia? bo ja
robię w ten sposób, że zdejmuję górną pokrywę wywoływarki i dolewam chemii
do odpowiednich przedziałów, aby było do korków przelewowych.
OK, więcej już niepiszę aby nie zbłaźnić się do końca i będe wdzięczny za
jakieś uwagi, które mogą pomóc rozwiązać moje problemy
pozdrawiam
Paweł
Przejrzyj resztę wiadomości
Temat: jak obsługiwać wywoływarkę filmów?
Dzięki za odpowiedź
gęstość optyczna?, densytometr? o czym Ty człowieku mówisz?? ;-)
moje problemy są o wiele bardziej przyziemne, po prostu wiem tylko tyle,
że
chemię trzeba zmieniać, i w jakich mniej więcej proporcjach.
Uzywam filmów firmy Typon, Typorec TR-LR+, naświetlarka to Agfa
AccuSet1000+, i własciwie nie mam z tym problemów, wczęsniej używałem
filmów
innej firmy, ale nie pamiętam co to było. Wywoływarka jest offline, tzn.
jest użądzeniem niezaleznym od naświetlarki, bo o to chyba chodzi?
Generalnie gnębią mnie 3 problemy:
- zbyt małe zaczernienie, czarny jest przezroczysty i zdaje się, że za to
odpowiada zbyt słaby (lub zużyty) wywoływacz
- mleczny film, film nie jest przezroczysty lecz biały, i to jest chyba
problem utrwalacza
- rysy na filmie, pojawiają się w różnych miejscach i na różnej długości,
czasem są dość mało widoczne i nie mają większego wpływu na jakość druku,
a
czasem są na tyle głębokie, że trzeba jeszcze raz naświetlać film i modlić
się aby znów się nie pojawiły - tu zdaje się problemem są kryształki
wytrącające się z utrwalacza i osadzające się na wałkach, co prawda jak
maszyna rusza, wałki zanurzają się w cieczy i powinny się te kryształy
rozpuścić, ale może nie wszystkie, lub nie do końca się rozpuszczają, a
moze
przyczyna jest zupełnie inna.
Mam jeszcze pytanie, które pewnie powali na ziemię (ze śmiechu) osoby
znające się na rzeczy: pod maszyną są dwa zbiorniki, czy są to zbiorniki
na
nowy wywoływacz i utrwalacz, czy tez do nich spływa zużyta chemia? bo ja
robię w ten sposób, że zdejmuję górną pokrywę wywoływarki i dolewam chemii
do odpowiednich przedziałów, aby było do korków przelewowych.
OK, więcej już niepiszę aby nie zbłaźnić się do końca i będe wdzięczny za
jakieś uwagi, które mogą pomóc rozwiązać moje problemy
pozdrawiam
Paweł
Witam
Sam jeszcze miesiac temu swiecilem filmy Typon TypoRec TR-LR+ na
naswietlarce Agfa AccuSet 1200 i wywolywarce Agfa Rapiline 43-3 -na
szczescie ja robilem to tylko przez jakies 2 m-ce ;)
Jezeli masz przezroczysty film to wymieniasz wywolywacz i myjesz pierwsza
komore.
Przy matowym filmie wymieniasz utrwalacz i myjesz druga komore.
Trzecia komore z woda myjesz jak sie pojawia glony ;)
U mnie tez czasem byly rysy na filmie ale nie mialem czasu zeby sie
doktoryzowac nad nimi bo sprzet mial juz swoje lata i przyczyn moglo byc
sporo.
Wywolywarka miala zwalony czujnik filmu i przez to nonstop pobierala
chemie -zeby tego uniknac trzeba bylo po kazdej wyswieconej pracy wylaczac
sprzet -chemia sie ochladzala potem znow nagrzewala i tak w kolko. Chyba tez
przez to w miejscu wprowadzania filmu skraplala sie chemia i czasami film
potrafil sie przykleic do obudowy i zablokowac. Zabawa zaczynala sie gdy
ktos zapomnial wylaczyc wywolywarke i przelaly sie beczki z odczynnikami ;)
Co do zbiornikow pod wywolywarka to powinienes miec cztery, no chyba ze
stara chemie lejesz do kanalu -sprawdz poprostu z ktorych wezy wycieka
chemia i tam podstaw puste beczki na zuzyte odczynniki.
Dolewanie chemi do komor to raczej kiepski pomysl -to trzeba wymienic cala
chemie w komorach a dolac do zbiornikow pod wywolywarka -maszyna na biezaco
bedzie pobierac chemie. Jesli beczki sa puste i chemia jest tylko w komorach
to raczej duzo filmu nie wyswiecisz.
pozdr.
Przejrzyj resztę wiadomości
Temat: jakosc filmu
In article <35012E5E.308DF@opol.gazeta.pl, Andrzej
<asbr@opol.gazeta.plwrote:
: - Mam takie pytanie.
: - Jakim parametrom powinny odpowiadac naswietlone filmy?
: - Pomijam ksztalt rastra, liniature itp. rzeczy, ktore moge sobie
zalozyc
: - w momencie eksportu prn-a z programu.
: - Czy sprawdzacie ich jakosc po odebraniu z naswietlarni. Jak wazne
jest
: - krycie, gestosc (przy okazji, jak sie to fachowo naywa?). Rozumiem,
ze
: - jak materal w miejscach, ktore powinny byc czarne nie jest idealnie
: - czarny to jest felerny. Ale czy ma wplyw na jakosc druku znaczne
: - przekroczenie tej wartosci. W naswietlani mowia, ze film powinien
miec
: - gestosc w granicach 4.0. Znacie sie na tym?
Jednym z podstawowych parametrow naswietlonego filmu jest tzw. zaczernienie
i jesli oscyluje w granicach 4.0 to moze byc (100%). Doswiadczenie mowi mi,
ze nie powinno spadac ponizej 4.0, ale najlepiej jesli wynosi 4.2. Nie jest
dobrze, jesli zaczernienie przekracza wartosc 4.5 Ă 4.6.
Nie nalezy panikowac jesli w roznych odcinkach filmu wartosc waha sie w obie
strony o ok. 0.1.
Tak po prostu bywa. Przekroczenie tych wartosci ma bardzo duzy wplyw na druk
- albo kolory beda zbyt mocne (mocne zaczernienie) albo zbyt slabe, wyblakle
(slabe zaczernienie). Zadaj proofa jesli masz watpliwosci, lecz uwazaj! Czas
naswietlania proofa mozna podciagna, tak wiec jezel ktos wie ze ma slaba
naswietlarke lub wywolywarke to podciagnie czas naswietlen poszczegolnych
kolorow proofa i nie dojdziesz o co chodzi. Tak wiec trzymanie podanych
wartosci gwarantuje powodzenie. Powodem zlego zaczernirnia moze byc takze
zbyt niska lub zbyt wysoka temperatura chemii w wywolywarce. Mierzenie
zaczernienia w procentach jest kolejnym, bardzo istotnym elementem
sprawdzenia filmu. Na poszczegolnych kostkach procentowe zaczernienie nie
powinno odbiegac od zadanego max. o 3% ( np. 80 to 77 do 83%). To jest
bardzo wazne, jak sam rozumiesz ze wzgledu na pozniejsze siatki kolorow, jak
i udzial poszczegolnych barw procesowych w gotowym kolorze. O ile pomiar
gestosci w punktach moze sie odbywac na pracy klienta, o tyle pomiar
procentowy nie. On musi odbywac sie na specjalnym tescie dostarczanym przez
producenta naswietlarki, gdyz np. FreeHand oklamuje, i zadaje za wysokie
siatki w duzych wartosciach (90% jest w FH mocno zblizone do 100%). Wazne!:
w badaniu procentowym kalibracja densytometru MUSI odbywac sie na filmie
(jego pustym fragmencie). Sprawdzaj raster pod lupa (najlepiej x10%
powiekszenie). "Zabite" male punkty rastrowe swiadcza o brudnym lustrze
zespolu naswietlajacego, i nigdy, chocbys mial najlepsze skany, nie bedzisz
mial ostrycz zdjec.
Glony, krechy na filmie - brudna wywolywarka - firma ktora ci naswietla to
niechluje - nie idz tam wiecej.
Lukasz
--------------------------------------------
Studio Plus
stud@by.onet.pl
www.malart.com.pl/studiop
(+48 52) 373 28 00
Przejrzyj resztę wiadomości
Temat: Szkodliwość Wifi
| . Wszystkie mózgi biologiczne pracują w oparciu o złożone,
| równoległe sieci neuronowe. Nie wspomnę już o napędzie elektrycznym.
| Dlaczego, żadne stworzenie nie wykorzystuje baterii chemicznej a
| wszystkie uparły się na fotosyntezę lub zabór związków organicznych?
| Słonej wody na planecie dostatek, dwie elektrody i jadziem :)
A węgorz elektryczny?
Wykorzystuje wyłącznie jako broń. Bateria nie jest jego źródłem energii
życiowej a wręcz przeciwnie to on zużywa energię aby ją zasilić. Żyje z
zaboru substancji organicznych, jest jeżeli nie drapienikiem to
padlinożercą.
A bakterie w wodach podziemnych żyjące dzięki energii chemicznej (np.
bakterie siarkowe)?
Fakt są jeszcze gdzieniegdzie takie organizmy. Przyznasz jednak, że nie
jest to główny trzon życia na Ziemi. Natura wykorzystała tu możliwość na
przetrwanie ale nie zmienia to faktu, że nie wykorzystała całego
spektrum innych możliwości. Wiemy na przykład, że teoretycznie organizmy
można budować nie tylko na bazie węgla ale również i krzemu. Dziwne
jest, że np. w gorących źródłach znajdujemy bakterie zdolne przetrwać
wysokie temperatury ale zawsze oparte są o białka. Wreszcie dziwne jest,
że wszystkie białka organiczne są lewoskrętne tak jakby natura była
mańkutem. Oczywiście te wszystkie dziwy i niewykorzystania to wyłacznie
efekt ewolucji.
A świetliki, fosforyzujące glony i ryby?
Świecą i co z tego?
A przetwarzanie obwodowe bodźców (odruchy bezwarunkowe) - czy to nie jest
forma przetwarzania równoległego?
A jednoczesny odbiór świata wszystkimi zmysłami?
Własnie o tym pisałem. Natura przetwarza informacje głównie równolegle a
można o wiele prościej szeregowo.
Co do użycia koła, to trochę się nie dziwię. Tu występuje ten problem, że
element koła jest na stałe rozdzielony od łożyska w którym się obraca.
Dlatego trudno byłoby zapewnić wzrost i przetrwanie tkankom samego koła.
Gdyby wykorzystać łożysko wypełnione cieczą/mazią z substancjami
odżywczymi, spokojnie można by się pokusić o rodzaj obrotowej opony
wokół okrągłego czopa. Gdyby było tylko jedno ale z napędem np.
hydraulicznym dawałoby niesłychaną prędkość, zwrotność, możliwość skoków
i pracę w trudnym ale w miarę płaskim terenie. Mogło powstać takie cudo
ale pan bóg nie miał na to pomysłu :)
Pozdrawiam JanuszR
PS
Aby było zgodne z grupą wszystkie porozumiewałby się wykorzystując efekt
maserowy na 30GHz. Bo przecież maser biologiczny też jest możliwy.
Przejrzyj resztę wiadomości
Temat: FR>PL cycades
Dnia 04-11-18 20:53, w liście od osoby znanej jako Artur Szkolnicki było:
| ... Sagowce (Cycadales).
| [Obecnie istnieje jedna rodzina z 9 rodzajami i 100 gatunkami.]
Cóż, drążąc temat "cycatych" roślin, to mój Dictionary of Botany mówi, że:
Cycadales to rząd (po łacinie?
ordo
po angielsku?)
order
Cycadaceae to rodzina zawierająca rzeczywiście 9 rodzajów i około 100
gatunków.
Ale słownik jest z 1984 roku i nie mam pojęcia na ile jest aktualny -
zwłaszcza, że odkąd zaczęto badać genotypy różnych stworzeń, to troszkę
w taksonomii się poprzewracało - może to co w sieci jest bardziej aktualne.
Nie spodziewam się, żeby nagle okazało się, że np. sagowce są bliżej
spokrewnione z palmami niż iglastymi czy paprociami nasiennymi...
Obecne rewolucje taksonomiczne raczej dotyczą pierwotniaków (sensu lato).
Już prędzej źródłem konfuzji może być ranga danych grup. Jedni
taksonomowie wszystkie rośliny (sensu stricto, tj. bez glonów, nie
mówiąc już o grzybach czy bakteriach) albo wszystkie tzw. naczyniowe
łączą w gromadę telomowych. Inni zaś rangę gromady nadają już roślinom
okrytonasiennym, nagonasiennym itd.
Sagowcowe (Cycadipsida) w polskich systematykach zwykle mają rangę klasy
http://pl.wikipedia.org/wiki/Sagowce
http://encyklopedia.pwn.pl/65237_1.html
Żeby być konsekwentnym, trzeba chyba wydzielić rząd o nazwie raczej
"sagowe" niż "sagowce", czy nawet "sagowcowe" (skoro tę nazwę ma już
klasa), ale nie mam w tej chwili pod ręką żadnej porządnej systematyki.
Warto by było w na tyle poważnym tekście trzymać się konsekwentnie
jakiejś systematyki (niekoniecznie najnowszej - niech będzie i tak
"archaiczna", jak w Botanice Strasburgera, czy Szafera, choć ja
polecałbym po prostu Szwejkowskich), byle nie mieszać konwencji. Tzn.
oczywiście w pewnym stopniu trzeba zachować rozsądek i stosując np.
systematykę wg Strasburgera uaktualnić ją wyłączając grzyby, glony i
bakterie z roślin, ale nie doprowadzać np, do sytuacji, gdy mamy na
jednej stronie klasę sagowcowe, a na drugiej klasę nagonasienne (bo
skoro sagowcowe są nagonasienne, to jeśli już się wydziela grupę
nagonasiennych, to musi ona być wyższa niż grupa sagowcowych).
Aha, żeby było weselej, istnieje coś takiego, jak palma sagowcowa, która
jednak z sagowcami nie ma zbyt wiele wspólnego :-)
http://encyklopedia.pwn.pl/szukaj.php?co=sagowe
I oczywiście, w (prawie) żadnym wypadku nie należy sagowców nazywać
palmami (już więcej uzasadnienia widzę dla nazywania czasem robinii akacją)
pzdr
piotrek
--
AS
Przejrzyj resztę wiadomości
Temat: Glony w sadzawce!
Glony w sadzawce!
Witajcie!
Są na tym forum dwa wątki: jeden namawiający do opisywaniu zachwytów, a drugi -
do "ekologicznej" walki z "pożytecznym inaczej".
To, co mi się przydarzyło i teraz chcę opisać, pasuje do obydwu wątków ale
sądzę, że zasługuje również na swój oddzielny. Toteż go otwieram - niech gromy
się walą na mą łysą głowę - ale według mnie to ważne.
Jestem zachwycony! Zaskoczony i - uszczypcie mnie, bo nie uwierzę!
Już pisałem, że mam sadzawkę, temi rencyma wykopaną. Pojemność - 28m3,
powierzchnia lustra - około 30m2, głębokość - 0 do 1,60m. Zarosła totalnie
glonami - materac, złożony z zielonych nici, o grubości pół metra. Nic, tylko
się zapłakać, co też zrobiłem, a później zacząłem wypytywać różnych gramotnych,
co z tym można zrobić. Staw nieosłonięty od słońca, roślinność raczej
symboliczna - woda ciepła i dotleniona. To draństwo zaczęło się plenić w sposób
niekontrolowany. O usunięciu mechanicznym nie ma mowy, bo wyciągam to razem z
roślinami, kamieniami z dna i żabami, które zaplątują się w zielony welon. Nie
wspominam tu o ślimakach (błotniarki i zatoczki) - których szkoda skazywać na
męczeńską śmierć na powierzchni. O manewrowaniu odczynem wody też nie ma co
marzyć z uwagi na dość pokaźną ilość wody i wpływ na inne żywe organizmy.
Teorie typu: rozkocić rozwielitkę, bo ona lubi glony i zapuścić ryby drapieżne,
bo jej nie zeżrą - należy też zakwalifikować jako obietnice gruszek na wierzbie.
Płakałem jak bóbr, gdy odwiedził mnie znajomy Krzysio, któremu czasem udaje się
zerwać żonie i wtedy rwie na ryby. "Kaziu, nie przejmuj się, wpuść amura;
wszystko zeżre nim się obejrzysz" - to były jego słowa. Nie uwierzyłem, ale
zacząłem sprawdzać telefonicznie - u potencjalnych dostawców tegoż rybięcia - i
zawsze słyszałem potwierdzenie: to na pewno się uda. Toteż po telefonicznym
umówieniu się z osobą najbardziej kompetentną z kompetentnych, udałem się na
miejsce "masowego pozyskania rybnego materiału konsumpcyjnego", mieszczącego
się w obrębie byłego Księstwa Zatorskiego. Dawało mi to większą szansę na to,
że to co kupię, będzie chciało jeszcze machać ogonem i spełniać swoją powinność
w moim bajorku. Jeszcze nie wierzyłem wtedy, gdy jeden z "odbiorców materiału",
wyglądający na biegłego w temacie, gorąco mnie zapewniał: "Panie, toto dziennie
zeźre tyle, ile samo waży". Kupiłem 10kg - 11 sztuk. Przywiozłem w ogromnym
kotle do gotowania bielizny (niegdyś), później wykorzystywanym do gotowania
słoików z przetworami. Mimo że nakryłem pokrywą i pokrywę przytwierdziłem
drutem, a całość umieściłem w bagażniku - już po dziesięciu kilometrach jazdy
czułem w aucie miły zapach bajorka. Okazało się później, że rybki potrafiły
ogonami unosić pokrywę i zdrowo się nachlapało. Wpuściłem do bajorka. Po
godzinie wszystkie rybki ożyły i pływały w ładnym ordynku, natomiast nie
wykazywały żadnego zainteresowania uprzykrzonym zielskiem. Czyżbym dał się
wpuścić w maliny? Trudno - poczekajmy.
Upłynęło 10 dni i pora na podsumowanie.
Ilekroć je podglądałem - zawsze wesoło się zabawiały pływając w grupce. Można
było zaobserwować, jak zaczepiają się nawzajem po to, by bawić się w berka.
Żerowały chyba w nocy bo:
W ciągu dziesięciu dni zniknęło - w/g oszacowań na oko - około 1m3 glonów
w "upakowaniu naturalnym", co daje na jedną kilogramową rybkę: 10 litrów glonów
dziennie!
W sobotę muszę odłowić 4 sztuki, za jakiś czas (tydzień - dwa) następne cztery
i zostawię sobie 3 sztuki - w celu zachowania równowagi w stawie. Glony nadal
będą się rozmnażać i muszą mieć swego naturalnego wroga.
Macie glony - wpuśćcie amura.
Muszę tutaj dla porządku wspomnieć o negatywach. Jak już kiedyś wspominałem,
woda ze stawu - za pośrednictwem pompy zasila mały strumyk, gdzie się
oczyszcza. Nim trafi do strumienia, musi pokonać trzy filtry siatkowe i jeden
żwirowy. Nim wpuściłem rybki - czyściłem filtry siatkowe co trzy dni i to
wystarczało. Teraz muszę czyścić te filtry trzy razy dziennie, bo ryby
rozszarpują glony na kłaczki, które są zasysane przez pompę i tak skutecznie
zaklejają filtry, że strumień przestaje płynąć.
To tyle.
Gdyby ktoś był zainteresowany informacjami bardziej szczegółowymi - proszę
napisać pod wskazany wyżej mój adres e-mail. Chętnie się podzielę moimi
spostrzeżeniami.
Zpomachiwajkami i podziękowaniami za cierpliwość
Stary zgred
Przejrzyj resztę wiadomości
zanotowane.pldoc.pisz.plpdf.pisz.plorientmania.htw.pl
Strona 3 z 3 • Wyszukano 219 wyników • 1, 2, 3